ZABÓJCY SERYJNI. KIM SĄ I JAK DZIAŁAJĄ?

zdjęcie ilustracyjne, źródło: Arek

Dobór ofiary zależny jest zawsze od tego z jakim rodzajem seryjnego zabójcy mamy do czynienia. Dla przykładu „zabójca wizjoner” dokonuje wybór według ścisłego, ale znanego tylko sobie samemu schematu, co w procesie wykrywczym utrudnia wytypowanie kolejnej potencjalnej ofiary. Zabójca doszukujący się w swoim działaniu czegoś w rodzaju misji do wypełnienia kieruje się założeniem, że społeczeństwo musi pozbyć się jakiejś szczególnej grupy ludzi, którzy zasługują na śmierć. Tak było w przypadku Kuby Rozpruwacza. Wyróżnia się również grupę seryjnych zabójców zmierzających w swoim działaniu ku całkowitemu podporządkowaniu sobie ofiary – tutaj kluczem doboru ofiary nie tylko cechy fizyczne, ale i cechy charakteru pozwalające na zniewolenie. Ostatnią grupą są seryjni zabójcy hedoniści, którzy w codziennym życiu jako najwyższy cel stawiają sobie poszukiwanie i odczuwanie przyjemności oraz nieustanną ucieczkę przed cierpieniem.

Z Bartoszem Grube, adwokatem z Kancelarii Adwokackiej w Gdyni, obrońcą w licznych procesach karnych – rozmawia Anna Ruszczyk.

Zabójcy seryjni to już przeszłość, czy też w dalszym ciągu żyją i popełniają zbrodnie?

Z całą pewnością nie można mówić, że to przeszłość. Upływ czasu nie zmienia pobudek do popełniania zbrodni seryjnie. Jeśli przeanalizujemy przypadki, które występowały w Polsce to w wielu z nich zbrodnie popełniane były na przestrzeni kilku lat. Charakterystyczne dla seryjnych zabójców jest występowanie przerw pomiędzy poszczególnymi zdarzeniami. Owe przerwy określone są w nauce mianem „wyciszenia” – cooling off period. W dzisiejszych czasach bardziej doświadczyć można zjawiska „masowego zabójstwa”, z którym mamy do czynienia chociażby podczas coraz częstszych, ataków terrorystycznych.

Masowe zabójstwo, czyli…

Masowe zabójstwo to jednorazowy akt przemocy polegający na pozbawieniu życia wielu osób jednocześnie w ramach jednego zdarzenia, po którym lub w trakcie którego, najczęściej następuje autoegzekucja.

Czy powinniśmy się bać seryjnych zabójców?

Tak samo jak każdego innego potencjalnego sprawcy przestępstwa. Nie ma sposobu na dokonanie oceny osobowości na podstawie samego wyglądu czy też epizodycznych spotkań. Tak było w przypadku Karola Kota, który wydawał się najzwyklejszym nastolatkiem, a finalnie skazany został na karę śmierci.

Dlaczego według Pana zło ludzi fascynuje, a zabójstwa seryjne wzbudzają niemałe emocje?

Myślę, że to nie fascynacja złem jest powodem, dla którego historie dotyczące postępowania i procesów sądowych seryjnych morderców nas interesują. Najczęściej jest to najzwyklejsza ciekawość i chęć poznania motywów, którymi kierują się osoby dopuszczające się popełnienia tego typu zbrodni i na tak wielką skalę. Zdecydowanie gorzej jest, gdy fascynacja stanowi bodziec dla rozpoczęcia działalności przestępczej, tak jak w przypadku Joachima Knychały, który był zainteresowany procesem braci Marchwickich do tego stopnia, że stał się kolejnym polskim seryjnym mordercą.

Czy informacje z przebiegu procesów seryjnych zabójców powinny przedostawać się do opinii publicznej?

Z jednej strony opinia publiczna zasługuje na dostęp do takich informacji. Z drugiej strony apelowałbym o zachowanie umiaru, chociażby co do drastyczności przekazywanych opisów zdarzeń czy też informacji pozwalających na identyfikacje ofiar. Warto nadmienić również, że w literaturze przedmiotu występują także krytyczne poglądy dotyczące wyodrębniania seryjnych zabójców spośród pozostałych zabójców według kryterium opartego tylko i wyłącznie na ilości ofiar. Pogląd taki wyraził pracownik Wydziału Socjologii i antropologii Uniwersytetu Windsorskiego, profesor Mary Lorenz Dietz, uważając, że takie działanie stanowi niejako rodzaj nobilitacji i może być pobudką do popełniania dalszych przestępstw.

Kim najczęściej są ofiary takich zabójców?

Dobór ofiary zależny jest zawsze od tego z jakim rodzajem seryjnego zabójcy mamy do czynienia. Dla przykładu „zabójca wizjoner” dokonuje wybór według ścisłego, ale znanego tylko sobie samemu schematu, co w procesie wykrywczym utrudnia wytypowanie kolejnej potencjalnej ofiary. Zabójca doszukujący się w swoim działaniu czegoś w rodzaju misji do wypełnienia kieruje się założeniem, że społeczeństwo musi pozbyć się jakiejś szczególnej grupy ludzi, którzy zasługują na śmierć. Tak było w przypadku Kuby Rozpruwacza. Wyróżnia się również grupę seryjnych zabójców zmierzających w swoim działaniu ku całkowitemu podporządkowaniu sobie ofiary – tutaj kluczem doboru ofiary nie tylko cechy fizyczne, ale i cechy charakteru pozwalające na zniewolenie. Ostatnią grupą są seryjni zabójcy hedoniści, którzy w codziennym życiu jako najwyższy cel stawiają sobie poszukiwanie i odczuwanie przyjemności oraz nieustanną ucieczkę przed cierpieniem.

Jakie są różnice między „jednorazowym” zabójcą, a seryjnym? Jakie są ich motywacje?

Zasadnicza różnica sprowadza się do ilości popełnionych zbrodni. Seryjne zabójstwo jest świadomym, celowym i umyślnym działaniem sprawcy, które nie jest jedynie jednorazowym epizodem, ale jest zjawiskiem powtarzającym się, tworzącym serie. Terminem tym po raz pierwszy posłużył się agent FBI Robert Ressler w roku 1978. Motywacje seryjnych zabójców można oceniać przez pryzmat dążenia do wypełnienia przyjętej misji, odczuwania przyjemności, eliminacji pewnej grupy społecznej. W przypadku zabójców „jednorazowych” zdaje się, że każdemu zdarzeniu można przypisać odmienną motywację.

Co czują seryjni zabójcy podczas zabijania, czy kolejna ofiara to swoiste trofeum?

Odczucia są zależne od motywacji. Sprawca zorientowany na emocje dopuszcza się czynu zabronionego w formie zabójstwa celem odczuwania podniecenia, które potęgowane jest świadomością możliwości przyłapania przez przypadkowe osoby oraz innymi czynnikami powodującymi wzrost poziomu adrenaliny w organizmie. Zabójca seryjny z lubieżności zabija swoją ofiarę w celu osiągnięcia zaspokojenia seksualnego. Często charakteryzuje się stosowaniem sadystycznych metod. Zabójca zorientowany na komfort popełnia czyn zabronione w celu poprawienia swojej sytuacji materialnej lub w celu zapewnienia sobie psychicznego komfortu. Tak np. Analotij Onoprienko uśmiercał swoje ofiary, jednocześnie zabierając z ich domostw różne cenne przedmioty, jednak celem jego działania nigdy nie była sama chęć zaboru cudzego mienia.

Morderczynie czy mordercy? Czy kobiety są większymi zbrodniarkami?

Kryminologia zna kilka przypadków seryjnych morderczyń. Skala tego zjawiska jest znacznie mniejsza niż ta dotycząca przestępstw seryjnych popełnianych przez mężczyzn. Joanna Weber, pracująca jako opiekunka w okolicach Paryża została zatrzymana na ujawnieniu śmierci w niewyjaśnionych okolicznościach w 1905 roku czwórki dzieci, którymi się opiekowała. Początkowo uniewinniona finalnie została uznana za osobę niepoczytalną i umieszczona w zakładzie zamkniętym, gdzie popełniła samobójstwa. Nieco innym przykładem seryjnej zabójczyni może być Piroska Janeso, mieszkanka Węgier, która na przełomie lat 1953-1954 dokonała zabójstw pięciu młodych kobiet. W trakcie śledztwa w mieszkaniu ujawniono rzeczy ofiar, zaś w pobliskiej studni fragmenty zwłok. Sprawczyni została skazana na karę śmierci.

A czy na przestrzeni ostatnich dwudziestu lat zdiagnozowano seryjną morderczynię działającą na terenie naszego kraju?

Na podstawie opisów prasowych sądzę, że takim mianem można by określić odbywającą karę 25 lat pozbawienia wolności Lucynę D. z Lubawy, która została prawomocnie skazana za zabicie przez uduszenie trójki niemowląt i przechowywanie zwłok dzieci w zamrażalce.

Czy jest jakiś złoty środek na to co zrobić aby nie stać się ofiarą seryjnego zabójcy?

Nie ma złotego środka, tak samo jak nie sposób znaleźć odpowiedź na pytanie, co robić, aby nie paść ofiarą złodzieja. Nie mamy bowiem do czynienia z grupą osób, których działanie byłoby ograniczone terytorialne lub też dotyczyło wąskiej grupy społecznej. Zachowanie nadzwyczajnych środków ostrożności staje się zasadne, w chwili, gdy ujawnią się choćby pojedyncze symptomy wskazujące na możliwość działalności seryjnego zabójcy na danym obszarze – tak było w przypadku okresu działalności Wampira z Zagłębia, kiedy to organizowano patrole obywatelskie, a wracające z pracy kobiety były niemalże eskortowane przez swoich mężów, ojców do miejsca zamieszkania.

Czy seryjnego mordercę można zresocjalizować?

Na takie pytanie nie sposób odpowiedzieć kategorycznie i jednoznacznie. Ogromne znaczenie ma tutaj motywacja skazanego, jego zaangażowanie, zrozumienie naganności swojego zachowania i chęć pracy nad samym sobą.

Podjąłby się Pan obrony mordercy, który odebrał życie kilku, kilkunastu osobom?

Zawód adwokata mającego niemalże na co dzień styczność z prawem karnym z natury rzeczy wiąże się z pomocą osobom, które dopuściły się popełnienia czynu zabronionego podlegającego osądowi i będącego jednocześnie czynem społecznie nieakceptowalnym. Art. 42 ust. 2 Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej stanowi gwarancję dostępu do obrońcy w każdym stadium postępowania karnego niezależnie od ciężaru zarzucanego przestępstwa. Nasza praca często ogranicza się do walki o możliwie najniższy wymiar kary, ale również polega na kontroli czy wszystkie prawa oskarżonego gwarantowane przez ustawy są respektowane. Dotychczas nie odmówiłem i zapewne nie odmówiłbym udzielenia pomocy prawnej li tylko na podstawie oceny ciężaru gatunkowego sprawy.

Nie kłóciłoby się to z poczuciem moralności? Dlaczego zapewnić komuś najniższy wymiar kary, skoro odebrał życie wielu ludziom? Czy kara nie powinna być możliwie dotkliwa?

Kara powinna być sprawiedliwa i adekwatna do naruszonego dobra. Celem postępowania karnego jest nie tylko ocena czy dana osoba popełniła czyn zabroniony, ale też ustalenie jakimi pobudkami się kierowała, jaką postawę prezentowała po popełnieniu czynu zabronionego oraz czy okazała skruchę. My nie utożsamiamy się ze swoimi klientami, ale też staramy się nie oceniać sposobu ich postępowania. Pytanie, z którym często się spotykamy to czy gdyby krzywda dotknęła osoby nam bliskiej, to czy również uważalibyśmy, że sprawca zasługuje na pomoc prawną. Ja natomiast zapytałbym nieco odmiennie: czy gdyby życie osoby nam bliskiej potoczyło się w taki sposób, że stała by ona po drugiej stronie sali sądowej, na miejscu dla oskarżonego, to czy również uważalibyśmy, że osoba ta nie zasługuje na pomoc chociażby w zapewnieniu jej rzetelnego procesu ?

Jak wygląda postępowanie w takiej sprawie przed sądem? Czy toczy się kilka lat, sędziowie „produkują” tony akt, wydawane są niemałe pieniądze na opinie biegłych oraz policyjne konwoje?

Przebieg takiego postępowania jest w znacznej mierze zależny od postawy najpierw podejrzanego, a potem oskarżonego. Ogromna część czynności przeprowadzanych jest jeszcze w stadium postępowania przygotowawczego – mam tu na myśli wizje lokalne, eksperymenty procesowe, oględziny. Po otwarciu przewodu sądowego następuje odtworzenie nagrań z tych czynności lub też ujawnienie protokołów z ich przebiegu. Jeśli materiał dowodowy jest należycie przez prokuraturę zgromadzony, to Sąd nie powtarza tych czynności. Analogicznie jest z opiniami biegłych, które gromadzone są jeszcze przed wniesieniem aktu oskarżenia do Sądu. Ujawnienie ewentualnych braków, nieścisłości i niespójności obliguje Sąd do dopuszczenia dowodów z opinii uzupełniających. Czynności te generują niekiedy ogromne wydatki, nie mniej przepisy ustawy nakładają na Sąd obowiązek uzyskania takich opinii, gdy ustalenia wymagają posiadania wiedzy specjalistycznej. Ogromne znaczenie ma również postawa samego podejrzanego, w szczególności to czy przyznaje się on do popełnienia czynów objętych postępowaniem oraz to czy i w jakim zakresie współpracuje z organami ścigania. Inaczej bowiem prowadzi się postępowanie, w którym podejrzany składa spójne, logiczne i znajdujące potwierdzenie w pozostałym materiale dowodowym wyjaśnienia, inaczej zaś gdy odmawia składania wyjaśnień, co jest jego prawem w każdym stadium postępowania.

Czy polskie sądy często i chętnie korzystają z wiedzy i doświadczenia profilerów, psychologów sądowych, psychiatrów?

Zgodnie z przepisami kodeksu postępowania karnego, jeżeli stwierdzenie okoliczności mających istotne znaczenie dla rozstrzygnięcia sprawy wymaga wiadomości specjalnych, zasięga się opinii biegłego albo biegłych. Dopuszczenie takich dowodów jest obligatoryjne, a ewentualne braki w tym zakresie skutkować mogą uchyleniem wyroku do ponownego rozpoznania i powtórzeniem niemalże całego procesu od początku. Sąd zna i stosuje przepisy prawa, jednak zawsze, gdy niezbędna jest specjalistyczna wiedza czy to z zakresu patomorfologii czy rekonstrukcji najprostszego wypadku drogowego – zasadą jest dopuszczenie dowodu z opinii biegłego.

Przy takim temacie nie sposób zapytać o karę śmierci. Czy Pana zdaniem taka kara skutecznie zniechęcałaby do popełniania zbrodni?

Daleki jestem od twierdzenia, że czynnikiem ograniczającym przestępczość jest zaostrzenie kar czy też powrót do stosowania tej najbardziej dotkliwej. Seryjny zabójca nie kalkuluje opłacalności swojego zachowania i nie ocenia go przez pryzmat zagrożenia karnego. W polskim systemie prawnym obowiązywała kara śmierci. Od 1995 obowiązywało moratorium na wykonywanie kary śmierci, zaś z dniem 1 września 1998 została zniesiona nowo wprowadzonym kodeksem karnym. Pomimo wcześniejszego występowania tej kary w katalogu kar ilość morderstw seryjnych nie była mniejsza od tych ujawnionych po roku 1998.

Dziękuję za rozmowę

Facebook