Najnowsze

DOBRY LABORANT TO NIE RZEŹNIK

Anna Romaszkan

Patrząc na ludzkie zwłoki nieraz widzi się ogrom cierpienia jakie było udziałem zmarłego i trzeba potrafić nabrać do tego dystansu. Trzeba oddzielić to, co robi się w Prosektorium, co widzi się w dokumentacji medycznej od tego, co jest po powrocie do domu. Praca laboranta jest również ogromnie wymagająca pod względem fizycznym. Trzeba przenosić, podnosić ciała zmarłych o różnej wadze, wypreparowywać narządy, otwierać kości, kręgosłup, piłować czaszkę. To nie jest praca dla kogoś, kto nie ma siły. Każda sekcja to kilka godzin stania przy stole sekcyjnym, co także daje się we znaki. Oczywiście pojawiają się również problemy natury technicznej, konieczność modyfikacji techniki pracy. Nie można również zapominać o zagrożeniach epidemiologicznych, biologicznych, trzeba bezwzględnie przestrzegać zasad BHP, każdy ruch w obrębie zwłok robić rozważnie i ostrożnie, uważając aby się nie skaleczyć.

Z Anną Romaszkan, laborantką sekcyjną w Zakładzie Patomorfologii jednego ze śląskich szpitali – rozmawia Anna Ruszczyk.

Od ponad sześciu lat pracuje Pani jako laborantka sekcyjna. Jaką drogę trzeba przejść, by móc wykonywać ten zawód?

Niestety w Polsce panuje pewna samowolka spowodowana tym, że nie ma przepisów, regulacji prawnych i wymogów, które te sprawy by regulowały. Nie ma chociażby wymogów odnośnie wykształcenia, certyfikatów, doświadczenia. To niestety przekłada się zarówno na słabe przygotowanie laborantów sekcyjnych, jak i daje możliwość sporego zarobku osobom, które potrafią sytuację wykorzystać. Na rynek pracy wpuszczane są osoby zupełnie do tego zawodu nieprzygotowane, ale gotowe zapłacić potężne pieniądze za kurs i certyfikat. Obecnie można w zasadzie wyróżnić trzy możliwe drogi do zostania laborantem. Pierwsza grupa to osoby, które zaczynają pracę bez doświadczenia i bez certyfikatów, zawodu uczą się „na bieżąco” od lekarzy wykonując z nimi sekcje. Drugą grupę stanowią osoby, które uczyły się na uczelniach medycznych, które aby kurs ukończyć, musiały dobrze poznać i nauczyć się zarówno techniki sekcyjnej jak i podstaw anatomii. Trzecia grupa to osoby, które za kilkanaście tysięcy kończą 10-dniowy kurs, po którym jedyne co mają, to papier, że ów kurs ukończyły. Niestety nie przekłada się on ani na wiedzę, ani na umiejętności. Na rynku pracy jest rzesza ludzi z certyfikatami z tej czy innej instytucji, którzy szukają możliwości podjęcia się wolontariatu czy bezpłatnego stażu, byle czegokolwiek się nauczyć, bo po kursie nie potrafią nic. Takie osoby w większości nie będą miały szansy na pracę. Prawda jest taka, że w tym zawodzie potrafi się coś dopiero po wykonaniu minimum 50 sekcji, nie wspominając o konieczności samokształcenia z podstaw anatomii, medycyny sądowej i patomorfologii. Bardzo ważne jest również poznanie prawnych podstaw wykonywania sekcji zwłok, podstaw prawa medycznego, przepisów BHP, epidemiologicznych oraz etycznego aspektu tej pracy. A tego na większości kursów niestety brakuje.

A jak wyglądały początki Pani pracy w tym zawodzie?

Moja droga do pracy laboranta rozpoczęła się od samodzielnej nauki podstaw teoretycznych, anatomii, fizjologii człowieka. Później ukończyłam kurs na uczelni medycznej, gdzie nauczono mnie podstaw techniki sekcyjnej. Kurs zakończył się oczywiście odpowiednim egzaminem. Po podjęciu pracy w Zakładzie Patomorfologii cały czas siedziałam z nosem w książkach medycznych, co zresztą ma miejsce do dnia dzisiejszego. Ukończyłam dodatkowo studia podyplomowe z kryminalistyki, obecnie studiuję biologię sądową. Chcę się cały czas uczyć, zdobywać wiedzę, z pewnością więc przede mną jeszcze kolejne studia i lata nauki. Praca laboranta to ciągłe kształcenie, doskonalenie się, zdobywanie wiedzy.

źródło fot. Anna Romaszkan

Z jakimi wyzwaniami, problemami trzeba się zmierzyć w pracy laboranta sekcyjnego?

Ta praca to ciągłe obcowanie z ludzkimi tragediami. Umierają matki, ojcowie, mężowie żony, ale także dzieci, czasami małe, również te najmniejsze. Trzeba umieć siedzieć naprzeciw osoby, której właśnie runął na głowę świat. Której życie w tej właśnie chwili nieodwracalnie się zmieniło. Trzeba patrząc jej w oczy rzeczowo z nią rozmawiać i ustalać np. szczegóły przygotowania ciała, które bywają przecież w różnym stanie. Nie można iść na łatwiznę i stwierdzić, że ciało jest nie do pokazania podczas pożegnania. Zamiast tego należy wytłumaczyć co i jak można zrobić, aby to pożegnanie rodzinie umożliwić. Każda śmierć jest czyjąś tragedią, śmierć gwałtowna, będąca wynikiem działania osób trzecich jest tą, która wydaje się najmniej sprawiedliwa. Patrząc na ludzkie zwłoki nieraz widzi się ogrom cierpienia jakie było udziałem zmarłego i trzeba potrafić nabrać do tego dystansu. Trzeba oddzielić to, co robi się w Prosektorium, co widzi się w dokumentacji medycznej od tego, co jest po powrocie do domu. Praca laboranta jest również ogromnie wymagająca pod względem fizycznym. Trzeba przenosić, podnosić ciała zmarłych o różnej wadze, wypreparowywać narządy, otwierać kości, kręgosłup, piłować czaszkę. To nie jest praca dla kogoś, kto nie ma siły. Każda sekcja to kilka godzin stania przy stole sekcyjnym, co także daje się we znaki. Oczywiście pojawiają się również problemy natury technicznej, konieczność modyfikacji techniki pracy. Nie można również zapominać o zagrożeniach epidemiologicznych, biologicznych, trzeba bezwzględnie przestrzegać zasad BHP, każdy ruch w obrębie zwłok robić rozważnie i ostrożnie, uważając aby się nie skaleczyć.

Najtrudniejszy moment w Pani karierze.

Najtrudniejszy był początek. Było marzenie, ale równocześnie początkowo brak pomysłów na jego realizację. Poszłam na żywioł i po prostu zaczęłam szukać pracy, nie mając żadnego przygotowania, doświadczenia. Miałam ogromne szczęście, że na mojej drodze stanął mój były szef, specjalista patomorfolog, który, choć do dziś nie wiem dlaczego, odważył się dać mi szansę. Nie miałam doświadczenia, jestem drobną kobietą, co w oczach większości potencjalnych pracodawców, automatycznie dyskwalifikowało mnie jako potencjalnego pracownika prosektury. A jednak on postanowił mi tę szansę dać. Zgodnie z jego zaleceniem, ukończyłam więc kurs i zostałam przyjęta na okres próbny. Do dnia dzisiejszego pracuję w tym miejscu. Obecnie oprócz bycia laborantem, pełnię tam również funkcję Koordynatora Zakładu Patomorfologii. Od momentu, w którym udało mi się dostać pracę, każdy dzień był i jest wyzwaniem, ale stanowi już wyłącznie źródło ogromnej satysfakcji i utwierdzania się w przekonaniu, że to jest to, co chcę robić w życiu, że odnalazłam w Prosektorium swoje miejsce na ziemi. Myślę więc, że najtrudniejszy moment mam już za sobą.

Co należy do zadań Koordynatora Zakładu Patomorfologii?

Koordynator zakładu kieruje Zakładem, wypełnia więc obowiązki typowe dla kierownika komórki organizacyjnej w szpitalu, organizuje więc jej pracę, zajmuje się całą stroną administracyjną funkcjonowania Zakładu, organizuje pracę w Zakładzie, sprawuje nadzór nad dokumentacją medyczną, dba o sprzęt, wyposażenie etc.

Czy w tym zawodzie zdarzają się przypadki wypalenia zawodowego?

Myślę, że w każdym zawodzie to się zdarza. Istotne są powody, dla których ktoś pracę wykonuje, to czy jest to jego pasja, czy tylko sposób na to, aby się utrzymać. Jeśli w pracę nie wkłada się serca, jeśli nie kocha się tego, co się robi, wypalenie na pewno prędzej czy później się pojawi. Znam laborantów, którzy otwarcie mówią, że nie lubią wykonywać sekcji, co jest paradoksalne, bo przecież to jest istotą zawodu, który wykonują. Ja swoją pracę kocham, lubię robić sekcje. Każda z nich jest dla mnie możliwością nauki czegoś nowego, poszukiwaniem, odkrywaniem i wyjaśnianiem jakieś tajemnicy. Do pracy chodzę z radością i naprawdę czuję satysfakcję z tego co robię. Oprócz wykonywania sekcji zwłok do moich obowiązków należy przygotowanie zmarłych do wydania rodzinie lub innym uprawionym podmiotom celem sprawienia pochówku. Wykonuję więc rekonstrukcje pośmiertne, pośmiertną toaletę i tanatokosmetykę. Staram się w miarę swoich możliwości swoją pracą złagodzić ludziom, którzy przychodzą do mnie do Prosektorium, moment identyfikacji zwłok bliskiego lub chwile pożegnania się z ukochaną osobą. To dodatkowo daje poczucie bycia potrzebnym i tego, jak ważna dla innych jest moja praca.

Anna Romaszkan

Wyczuwa Pani jakąś energię od zmarłych?

Ma Pani na myśli coś w rodzaju doświadczania obecności duszy osób zmarłych? Chociaż chciałabym, żeby odpowiedź była inna, powiem szczerze, że nigdy mi się to nie zdarzyło. Nie byłam również nigdy świadkiem jakiś nadnaturalnych zdarzeń, niezidentyfikowanych aktywności, niewytłumaczalnych dźwięków, przesuwania się przedmiotów itd. Prosektorium jest bardzo spokojnym i cichym miejscem.

Czy obcując tak intensywnie z cierpieniem, tragediami zadaje sobie Pani pytania o byt, duszę, kwestie życia po śmierci?

Raczej rozmyślam nad kwestiami doczesnymi. Nad tym, jak trzeba być silnym, aby przyjść do prosektorium, stanąć nad ciałem ojca, który w przeszłości był sprawcą molestowania i móc powiedzieć „tato nigdy ci nie wybaczyłam, ale pochowam cię, bo jesteś człowiekiem, moim ojcem i godny pochówek ci się należy”. Nad tym, jak można stać nad ciałem własnego małego dziecka i móc głośno powiedzieć „Bóg tak chciał”. Nad tym, co musi siedzieć w człowieku, że jest w stanie pozbawić życia innego człowieka… Nie jestem osobą wierzącą, nie wierzę w jakiś nadnaturalny byt, który stworzył świat, steruje naszym życiem, a po śmierci nagradza nas lub karze za nasze postępki. Biorę jednak pod uwagę, że być może po naszej śmierci zostaje po nas jakaś forma energii, może nie umieramy tak do końca wraz z ostatnim tchnieniem, nigdy jednak nie miałam okazji doświadczyć obecności owej energii. Praca w prosektorium pozwala docenić życie i równocześnie podsuwa pomysły co można zrobić, aby może nie tyle odsunąć od siebie moment śmierci, co przynajmniej na własne życzenie go nie przybliżać. Moje rozmyślenia raczej więc skupiają się na takich tematach.

Gdybyśmy miały stworzyć profil kandydata na laboranta sekcyjnego, to jakie powinien mieć umiejętności, kompetencje, predyspozycje?

Mówiąc w ogromnym skrócie, chłonny umysł i sprawne dłonie. Laborant musi mieć sporą wiedzę medyczną, musi wiedzieć czy to co widzi przed swoimi oczami jest normą, zmianą pośmiertną czy jest to zmiana patologiczna, coś, na co trzeba zwrócić szczególną uwagę, co jest istotne dla ustalenia przyczyny śmierci. Sekcja jest czynnością niepowtarzalną, wypreparowując narządy nieodwracalnie dokonujemy pewnych zmian w ich anatomii, ważne jest, aby więc uchwycić wszytko to, co może być istotne dla obducenta, a czego nie będzie już miał okazji zobaczyć na własne oczy. Laborant sekcyjny musi mieć spore zdolności manualne, bo na pracy rąk ta praca się opiera. Dobry laborant nie jest bezmyślnym rzeźnikiem, bliżej mu do chirurga. Musi potrafić preparować nawet drobne struktury anatomiczne, musi też przede wszystkim mieć pojęcie co robi, być pewnym każdego ruchu, jaki w obrębie zwłok wykonuje. Oczywiście konieczne są pewne predyspozycje psychiczne, osoba pracująca w prosektorium musi potrafić oddzielić pracę od życia prywatnego. Zmarłych nie można uprzedmiotawiać, ale nie można też przenosić do swojego życia ich historii. Praca w prosektorium to przede wszystkim szacunek zarówno dla osoby zmarłej, jak i jej bliskich. Jest to nie tylko przebywanie ze zmarłymi, ale także kontakt z tymi, którzy ich stracili. Ogromnie ważna jest więc umiejętność nawiązania kontaktu i rozmowy z osobami w żałobie. Dobrego laboranta cechować musi więc również ogromna empatia, takt, cierpliwość i pewna delikatność w kontaktach z rodzinami zmarłych. Trzeba być też odpornym na patrzenie na ludzką tragedię, na ogromy żal, rozpacz i cierpienie jakie nieodzownie towarzyszą śmierci. Oczywiście nie można czuć lęku przed zmarłymi, obrzydzenia do zwłok. Odporność na zapachy i mocny żołądek są dodatkowym atutem.

Od kilku lat widać rosnące zainteresowanie naukami takimi jak kryminologia, kryminalistyka i medycyna sądowa. Jaka jest różnica między sekcją zwłok pokazywaną w filmach, a tą realną, którą wykonuje Pani na co dzień?

Muszę przyznać, że nie przypominam sobie filmu, w którym oddano w sposób wierny sekcję zwłok. Nie chodzi mi tu o epatowanie drastycznymi szczegółami, ale o realizm samego sposobu wykonywania autopsji. Zazwyczaj sceny sekcji po prostu zawierają błędy odnośnie techniki sekcyjnej, absurdy anatomiczne. Pamiętam, że w jednym z filmów czaszkę otwierano piłując ją bez odpreparowania skóry. Kiedyś z nudów przeanalizowałam kilka odcinków jednego z polskich seriali, w którym sporo akcji toczyło się na sali sekcyjnej, spisując absurdy, jakie pojawiły się na ekranie, takie jak całkowity brak laboranta czy pani obducent paląca papierosa podczas wykonywania sekcji. Proszę mi wierzyć, że było tego znacznie więcej. Nagminne są też absurdy ze sposobami określania czasu zgonu, dokładność z jaką jest on podawany, mylenie pojęcia obrażenia z urazem, podawanie ostatecznej przyczyny zgonu już przy stole sekcyjnym. Amerykańskie filmy, pomijając brak wspomnianego realizmu, pokazują sekcje inaczej dlatego, że w USA technika sekcyjna różni się trochę od tej stosowanej w Polsce. Tam chociażby jest możliwość wykonywania sekcji częściowych, co u nas nie jest możliwe. Trochę inaczej wyglądają kwestie roli i zakresu obowiązków laboranta sekcyjnego, są one zdecydowanie bardziej ograniczone niż w Polsce.

Pani wizja laboranta sekcyjnego w roku 2100. Czy nadal sekcje przeprowadza człowiek, a może robot?

Sekcja zwłok to nie czynność wykonywana mechanicznie, to czynność, która wymaga bacznej obserwacji tego, co się widzi i jeśli istnieje taka konieczność, modyfikacji techniki sekcjonowania. Myślę, że to główny powód, dla którego robot człowieka w prosektorium nie zastąpi. Sekcji nie da się od A do Z zaplanować. Każdy przypadek jest inny, do każdego trzeba podejść indywidualnie. Moja wizja tego zawodu za kilkadziesiąt lat? Hm… Może lepiej powiem, jakie mam nadzieje na przyszłość. Chciałabym, aby w końcu prawnie usankcjonowano zawód laboranta, określając wymogi odnośnie wykształcenia, wiedzy i kompetencji osoby chcącej pracować na tym stanowisku oraz przede wszystkim, aby określono standardy kształcenia przyszłych laborantów i wymogi dla ośrodków ich kształcących. Chciałabym, aby zmieniła się mentalność ludzi marzących o tej pracy, aby więcej uwagi poświęcili stronie teoretycznej, prawnej, etycznej, aby prześcigali się w tym, co wiedzą, a nie w tym, kto szybciej wypreparuje narządy ze zwłok…

Dziękuję za rozmowę

Facebook