PROJEKT WOJOWNIK, CZYLI O WIELKIM SERCU DO WALKI

źródło:Projekt Wojownik

Sporty walki są powszechnie trenowaną dyscypliną sportu przez żołnierzy. Niestety, nie jest to rozwiązanie systemowe. Wszystko zależy od inicjatyw podejmowanych przez samych żołnierzy czy dowódców. Są jednostki, które np. w ramach porannego rozruchu fizycznego czyli tzw. zaprawy zamiast biegać trenowały elementy MMA czy Krav Maga. Jest kilka jasnych punktów na wojskowej mapie Polski gdzie sporty walki rozwijają się w dobrym kierunku. Wraz z popularnością jaką zyskuje w ostatnich latach MMA, BJJ, Muay Thai czy Krav Maga wprost proporcjonalnie zwiększa się zainteresowanie nimi także przez żołnierzy. Jestem przekonany, że właśnie dzięki takim projektom jak Projekt Wojownik uda się mocniej rozpropagować sporty walki i zagoszczą one na dobre we wszystkich jednostkach wojskowych. Wszystko zależy od ludzi.

Z pułkownikiem Szczepanem Głuszczakiem, pomysłodawcą „Projektu Wojownik”– rozmawia Anna Ruszczyk.

Jak wygląda rzeczywistość żołnierzy wracających z misji?

Ciężko jednoznacznie powiedzieć jak wygląda weteran powracający z misji. Każdy z nich przeżył i zobaczył coś innego, jeden był ranny, drugi zaś wrócił do kraju cały. Każdy również indywidualnie przeżywa stres, adrenalinę czy rozłąkę z najbliższymi. Jest jednak coś co ich wszystkich łączy. Po pierwsze wracają bardziej doświadczeni. Wiedza i umiejętności jakie nabywają w realnych warunkach pola walki są nie do przecenienia. Nie uda się tego zdobyć podczas ćwiczeń czy poligonów. Po drugie codzienna współpraca z kolegami z jednej drużyny, plutonu czy kompanii. „Brothers in arms” – ten tytuł słynnej piosenki Dire Straits zamyka sens tej zależności. Misja buduje bardzo trwałe relacje interpersonalne. To są czasami przyjaźnie na całe życie. Przypominam sobie nasze wszystkie spotkania w ramach Projektu Wojownik. Tu nigdy nie ma zazdrości, nie ma złośliwości. Zawsze tylko uśmiechy, przyjacielskie pozdrowienia i przybijanie przysłowiowej „piątki”. Szacunek dla wojownika.

Czy można tak po prostu przełączyć się na zupełnie inny tryb działania?

Bardzo popularne jest stwierdzenie, że oni (weterani) dawno powrócili z wojny, ale wojna nadal w nich jest. Nie jest łatwo przestawić się z kilkumiesięcznego pobytu na wojnie, gdzie zadania wykonywano pod presją oddziaływania przeciwnika, ciągłego stresu, wysokiego poziomu adrenaliny. Wszystko to powoduje, że czasami żołnierze niejako „uzależniają” się od tych skrajnych emocji. Ciężko jest im się odnaleźć w tej „zwykłej” rzeczywistości jaka czeka ich po powrocie do kraju. Polski pisarz i korespondent wojenny Melchior Wańkowicz pisał o tym jako o „haszyszu bitwy” i jest w tym sporo racji.

źródło:Projekt Wojownik

Jaki bagaż doświadczeń przywożą najczęściej z sobą?

Zawsze możemy mówić o tych pozytywnych i negatywnych. Pozytywne to przede wszystkim te, które spowodowały personalny rozwój żołnierza. Sprawiły, że nabiera On większej pewności siebie, nowych umiejętności, których nie zdobędzie na żadnym poligonie czy ćwiczeniach. Z drugiej strony są także te doświadczenia, które nie przywołują miłych wspomnień. Takie, o których chcieliby zapomnieć, ale niestety jak drzeworyty wyryły się w ich pamięci i nie dają się wymazać, powracają w najmniej oczekiwanych momentach, nie pozwalają spać. Zarówno jedne jak i drugie mogą sprawiać, że ciężko jest powrócić z Iraku czy Afganistanu i przestawić się na ten inny tryb. To tak jakby próbować nagle zredukować bieg z 6 na 1. Wiemy jaki to przyniesie skutek.

Naprawdę uważasz, że nikt tak dobrze nie rozumie wojownika, jak drugi wojownik?

Uważam, że tak właśnie jest. Nie jest to stwierdzenie na wyrost. To analiza 6 edycji Projektu Wojownik i obserwacji zachowań trenerów oraz weteranów. W jednej chwili burzone są jakiekolwiek bariery i nie jest to spowodowane brakiem szacunku jednych do drugich. Wynika to przede wszystkich z pewnych cech charakteru i doświadczenia, które pozwalają im czuć się bardzo dobrze w swoim towarzystwie. Walka w ringu, oktagonie czy na wojnie to nadal walka. Rządzi się swoimi prawami.

Gdybyśmy mieli stworzyć profil „wojownika”, jakie miałby on cechy?

Próżno jest się silić, aby zdefiniować cechy jakie powinien mieć wojownik. Bo jest to zbiór otwarty, do którego możemy dodawać nowe zdolności. Niemniej jednak możemy śmiało przyznać, że trzeba posiadać serce do walki. Trudno określić, co tak naprawdę może to oznaczać, ale z pewnością nie mogłoby w takim profilu zabraknąć odwagi, waleczności, nieustępliwości, asertywności, czy inteligencji.

Czy dziś żołnierze w czynnej służbie trenują MMA?

Sporty walki są powszechnie trenowaną dyscypliną sportu przez żołnierzy. Niestety, nie jest to rozwiązanie systemowe. Wszystko zależy od inicjatyw podejmowanych przez samych żołnierzy czy dowódców. Są jednostki, które np. w ramach porannego rozruchu fizycznego czyli tzw. zaprawy zamiast biegać trenowały elementy MMA czy Krav Maga. Jest kilka jasnych punktów na wojskowej mapie Polski gdzie sporty walki rozwijają się w dobrym kierunku. Wraz z popularnością jaką zyskuje w ostatnich latach MMA, BJJ, Muay Thai czy Krav Maga wprost proporcjonalnie zwiększa się zainteresowanie nimi także przez żołnierzy. Jestem przekonany, że właśnie dzięki takim projektom jak Projekt Wojownik uda się mocniej rozpropagować sporty walki i zagoszczą one na dobre we wszystkich jednostkach wojskowych. Wszystko zależy od ludzi.

źródło:Projekt Wojownik

Kiedy w twojej głowie po raz pierwszy pojawiła się myśl o tym, że warto połączyć świat sportów, sztuki walki ze światem weteranów?

To było pod koniec ubiegłego roku. Oglądałem galę MMA i pomyślałem, że może uda się zorganizować jakieś spotkanie wojowników – tych z oktagonu i tych z Iraku czy Afganistanu. Spory wkład na moją podświadomość miał st. kpr. Tomasz Rożniatowski. Byliśmy razem na misji w Afganistanie w 2011 roku. Tomek wtedy, w wyniku ataku z wykorzystaniem miny pułapki tzw. IED, stracił rękę. Później przez lata obserwowałem go głównie na facebooku. Widziałem jak radził sobie z tym wypadkiem. Wrzucał zdjęcia z treningów sportów walki. Publikował teksty piosenek, trochę prozy. Znalazł sposób na to, by sobie poradzić z tym całym bagażem doświadczeń życiowych właśnie poprzez sport. Połączyłem to wszystko razem i przelałem pomysł na papier. Wcześniej sporadycznie trenowałem sporty walki, więc zacząłem konsultować ideę właśnie z Tomkiem oraz innymi osobami, które dotychczas mocno rozwijały sporty walki w Wojsku Polskim. Nawiązałem kontakt z pierwszym Polakiem w UFC Tomkiem Drwalem. Rozmawiałem z zawodnikami UFC, KSW oraz innych federacji. Po entuzjastycznym przyjęciu pomysłu przedstawiłem go kierownictwu Ministerstwa Obrony Narodowej. Minister Błaszczak objął go swoim patronatem i tak właśnie jesteśmy już w przeddzień 7 odsłony projektu.

„Projekt Wojownik” ruszył pod koniec maja bieżącego roku, co przez ten czas udało Wam się osiągnąć?

Podczas ostatniego spotkania, które odbyło się w 32 Bazie lotnictwa Taktycznego w Łasku minister obrony narodowej Mariusz Błaszczak powiedział, że projekt wojownik to już jest marka. Żołnierze w jednostkach rozmawiają o projekcie, dzwonią do mnie nowi weterani, którzy jeszcze nie brali udziału i chcą uczestniczyć. Ponadto włączyłem sporą grupę instruktorów wychowania fizycznego i sportów walki oraz przyszłych dowódców, podchorążych w Akademii Wojsk Lądowych i Akademii Marynarki Wojennej. Dzięki temu, jestem spokojny o to, że sporty walki będą się rozwijały a projekt wojownik to świetna platforma by multiplikować zainteresowanie właśnie tą formą aktywności ruchowej. Jak pomogłem choć jednemu weteranowi to już osiągnęliśmy sukces.

Czy każdy może w dowolnej chwili do Was dołączyć, nawet jeśli do tej pory nie miał nic wspólnego ze środowiskiem mundurowych?

Nie do końca. Projekt Wojownik to zajęcia przeznaczone głównie dla weteranów misji poza granicami kraju. Nie muszą to być osoby posiadające legitymację weterana, czy będący w służbie. Dla mnie weteran to po prostu weteran. Do udziału zapraszam także instruktorów wychowania fizycznego oraz sportów walki z jednostek wojskowych. Ostatnio dołączyli do nas podchorążowie z Akademii Wojsk Lądowych a wcześniej z Akademii Marynarki Wojennej.

Jakie korzyści, oprócz rozwoju ducha walki, może dać udział w „Projekcie Wojownik”?

Głównym celem Projektu Wojownik jest przede wszystkim integracja środowiska weteranów w siłach zbrojnych. To okazja dająca im możliwość spotkania się ponownie, czasami po wielu latach od zakończenia swojej misji. Poznają interesującą dyscyplinę sportu, która ma wymiar utylitarny, bo kształtuje najbardziej pożądane dla żołnierza cechy charakteru. W końcu uczymy tego, że aktywność fizyczna, a w tym przypadku mieszane sztuki walki potrafią pomóc radzić sobie ze stresem i problemami nie koniecznie tymi związanymi z pobytem w Iraku czy Afganistanie.

Czy według ciebie inne służby mundurowe powinny również postawić na integrację byłych funkcjonariuszy poprzez sport?

Nie tylko wojsko brało udział w operacjach poza granicami kraju. Wielu swoich weteranów mają także inne służby, więc to na pewno byłby dobry pomysł.

Jak sądzisz, czy tego typu projektów będzie coraz więcej, czy faktycznie jest zapotrzebowanie na takie działania?

Po powrocie z misji często weterani mają problem z adaptacją. Brakuje tej adrenaliny, która tam towarzyszyła im każdego dnia. Więc zaczynają czegoś poszukiwać co choć trochę pozwoli zwiększyć jej odczuwalność. Inni będą się rozglądać za jakimś zajęciem, żeby nie myśleć o tym co się wydarzyło. Kolejni będą chcieli się spotkać ze swoimi kolegami, a jeszcze następni będą po prostu ciekawi. Dotychczas w projekcie wzięło udział 300 żołnierzy. Zatem zapotrzebowanie jest.

W jakim kierunku chciałbyś dalej rozwijać „Projekt Wojownik”?

Chciałbym aby był platformą spotkań dla weteranów, nie koniecznie związaną ze sportami walki. Może być inspiracją dla innych kolegów, którzy będą chcieli wykorzystać pomysł i jego potencjał. Będę dumny jak znajdą się naśladowcy chcący się przyłączyć i rozszerzać działalność pomocową dla weteranów. Marzę by był to taki perpetuum mobile napędzany energią ludzi, którym los weteranów nie jest obojętny.

Dziękuję za rozmowę

Facebook