Śledztwo to praca zespołowa

Seryjni zabójcy byli, są i będą. Jeżeli zogniskujemy ten problem na Polskę, to jest bardzo dużo spraw z przeszłości, które analitycznie mają dużo cech wspólnych i nie są wykryte. Pamiętajmy, że tego typu sprawca nie musi działać na jednym obszarze. Może się przemieszczać i dokonywać zabójstw na przestrzeni wielu miesięcy czy też lat. Przyczyny są bardzo różne m.in. odsiadywanie wyroku za inne niż zabójstwo przestępstwo, czy też śmierć sprawcy. W przypadku zabójstw seryjnych istnieje dużo cech charakterystycznych, gdyż tego typu sprawcy zostawiają swoisty podpis. Oczywiście starają się zmylić śledczych tak, ażeby nie powiązać ich z innymi zabójstwami. Znam sprawę seryjnego zabójcy, który w jego odczuciu był ofiarą.

Z Andrzejem Mroczkiem, byłym policjantem Wydziału d/w z Terrorem Kryminalnym i Zabójstw KSP, obecnie konsultantem Biura Śledczego i Stosowanej Psychologii Kryminalnej – rozmawia Anna Ruszczyk.

 

Czas porwań dla okupu i porachunków już za nami. Jednak, od blisko roku borykamy się z epidemią i związanymi z nią problemami. W jaki sposób Twoim zdaniem obecna sytuacja w kraju może mieć wpływ na przestępczość kryminalną? Których zdarzeń będzie przybywać, które przestępstwa będą w odwrocie?

To nie znaczy, że podobne czasy nie wrócą. Wszystko zależy od tego, jak silna będzie Policja i inne służby. Przestępcy dostosowują się do zmiennych życia społecznego. Już widzimy, że podczas pandemii są zatrudniane i opłacane osoby, które bardzo dobrze radzą sobie w oszustwach internetowych, pracują na rzecz większej przestępczej organizacji. Natomiast w realnym życiu wzrasta przestępczość z użyciem przemocy i znęcania się psychicznego wobec najbliższego otoczenia sprawcy. Powszechne zakrywanie twarzy spowodowane rządowymi nakazami powoduje przeświadczenie anonimowości i jest to wykorzystywane przez tych, którzy planują przestępstwo. W mojej ocenie, najbliższe miesiące a nawet lata będziemy patrzyli na intensyfikację brutalizacji działań sprawców, przy czym katalizatorem będzie m.in. wspomniana sytuacja pandemiczna.

Według oficjalnych statystyk od 2015 roku obserwujemy wzrost ilości stwierdzonych przypadków zabójstw. Wzrosła wykrywalność, częściej dochodzi do zbrodni, sprawcy są mniej zorganizowani?

Nie do końca się zgadzam, że po 2015 roku wzrosła liczba zabójstw. Raczej odwrotnie od tegoż roku obserwujemy znaczny spadek tych przestępstw w paraleli do lat poprzednich. Natomiast istotnie wzrosła wykrywalność spraw o zabójstwo. Wynika to z tego, że większość sprawców tych zbrodni była z bliskiego otoczenia ofiary i najczęściej w chwili zatrzymania znajdowali się na miejscu przestępstwa. Chciałbym podkreślić, że dla procesu wykrywczego rozwój techniki i taktyki kryminalistycznej oraz możliwości techniki operacyjnej czy komputerowej analizy kryminalnej znacznie wpływają na wykrywalność sprawców zabójstw. To oczywiście mnie cieszy. Jednak dostrzegam analfabetyzm wtórny w kontekście klasycznego analitycznego myślenia kryminalnego. Mam na myśli procesy dedukcyjne, indukcyjne i abdukcyjne. Porównam do częstego już zjawiska zaniku umiejętności pisania ręcznego na rzecz używania klawiatury komputera lub smartfona.

Dlaczego tak jest, jaki może być powód wspomnianego analfabetyzmu?

Można wskazać kilka czynników. Każdy wymieni inne według percepcji środowiska w którym żyje. Używając tego terminu miałem na myśli koncentrowanie procesu wykrywczego na analizach komputerowych z wykorzystaniem środków techniki operacyjnej i powszechnego monitoringu wizyjnego. Czasami są to „gotowce”. Przykładów można mnożyć. Dla mnie jednym z nich są działania pościgowe za Kajetanem P. Proszę mnie źle nie zrozumieć, jak najbardziej rozwój technologii pomaga w wykrywaniu sprawców zabójstw i należy wykorzystywać je na wszelkie możliwe sposoby. Jednak moje obserwacje wskazują, że przeważającym elementem jest sam profil policjantek i policjantów. Tu z kolei to socjologiczne i psychologiczne mechanizmy, które kształtowały osobowość. Chcę podkreślić, że nie dotyczy to większości czynnych funkcjonariuszy. Przewrotnie zobrazuję w kilku słowach. Jeszcze piętnaście lat temu, żeby policjant trafił do pionu kryminalnego, musiał mieć minimum pięć lat służby i posiadać predyspozycje do tej pracy. Dziś jest tak, że funkcjonariusz o tym samym stażu jest komendantem lub naczelnikiem nadzorującym pracę tychże pionów.

Mordercami są nie tylko osoby dorosłe. Czy w trakcie swojej służby spotkałeś się z przypadkiem zabójstwa w którym sprawca był osobą nieletnią?

Miałem kilka takich spraw zabójstw, ale jedna szczególnie utkwiła w mojej pamięci ze względu na planowanie, premedytację, podstęp oraz sposób działania na miejscu zbrodni, w tym zacieranie śladów. Opiszę krótko, ta sprawa akurat kwalifikuje się na dłuższy wykład dla studentów. Połowa lat 90’, pracowałem już w sekcji kryminalnej zajmującej się sprawami operacyjnymi przestępstw o tym charakterze. Dostaliśmy informację, że w bloku, w mieszkaniu na jednej z ulic podlegającej nam dzielnicy Warszawy przed kilkunastoma minutami doszło do zabójstwa kobiety. Okoliczności przekazanej informacji wskazywały, że sprawa jest niezmiernie pilna. Na miejsce zdarzenia dojechaliśmy w kilka minut. Po wejściu do mieszkania ujrzałem w pokoju na podłodze leżącą kobietę. Jej zwłoki były w kałuży krwi, której ślady były widoczne praktycznie w całym pomieszczeniu. Ewidentnie świadczyło to o tym, że ofiara broniła się. Śmiertelne rany cięte i kłute zadane zostały nożem. Co więcej, w tym pomieszczeniu wyczuwalny był intensywny zapach mielonego pieprzu. Pomijając szczegóły, równolegle otrzymaliśmy informację od anonimowych świadków, że dwóch chłopaków mających zakrwawione ręce i ubrania uciekło z budynku i schowali się w sąsiednim bloku. To właśnie tam udało nam się ich zatrzymać. Jeden z nich miał szesnaście lat, drugi nawet nie miał skończonych piętnastu. Co było motywem? Pieniądze, które chcieli znaleźć. I tu zrobiło się bardzo ciekawie. Starszy nastolatek stwierdził, że to ten młodszy namówił go do tego zabójstwa. Między innymi wpadł na pomysł, aby zatrzeć zapach przed policyjnym psem poprzez rozsypanie pieprzu. A skąd ten młodszy zatrzymany miał taką wiedzę kryminalistyczną? Otóż, jego mama była wówczas policjantką i od niej, a także z literatury dowiedział się o sposobach zmylania śledczych. W tym momencie muszę postawić kropkę, nie będę dalej wchodził w szczegóły oraz finał tej sprawy.

Czy motywy i sposób działania zabójców nieletnich są takie same jak sprawców pełnoletnich?

W zasadzie tak. Zemsta, porachunki, chęć zysku, zabójstwa na tle seksualnym. U nieletnich znacznie częściej niż u dorosłych motywem jest chęć zaistnienia w otaczającej ich rzeczywistości.

Co jakiś czas na rynku ukazują się publikacje poświęcone seryjnym zabójcom. Dużo uwagi poświęca się sprawcom, którzy już dawno odeszli z tego świata. Czy Twoim zdaniem seryjni wyginęli, czy też nie zostali jeszcze przez śledczych wykryci? Pytając wprost: czy możliwe jest, że „seryjniaki” dokonują kolejnych zabójstw, ale sprawy te nie zostały jeszcze ze sobą połączone?

Seryjni zabójcy byli, są i będą. Jeżeli zogniskujemy ten problem na Polskę, to jest bardzo dużo spraw z przeszłości, które analitycznie mają dużo cech wspólnych i nie są wykryte. Pamiętajmy, że tego typu sprawca nie musi działać na jednym obszarze. Może się przemieszczać i dokonywać zabójstw na przestrzeni wielu miesięcy czy też lat. Przyczyny są bardzo różne m.in. odsiadywanie wyroku za inne niż zabójstwo przestępstwo, czy też śmierć sprawcy. W przypadku zabójstw seryjnych istnieje dużo cech charakterystycznych, gdyż tego typu sprawcy zostawiają swoisty podpis. Oczywiście starają się zmylić śledczych tak, ażeby nie powiązać ich z innymi zabójstwami. Temat bardzo szeroki. Mógłbym opisać sprawę seryjnego zabójcy, który w jego odczuciu był ofiarą. Być może powrócimy do tego wątku przy okazji innej rozmowy.

Zabójcy czy ich ofiary. Co według Ciebie bardziej interesuje opinię publiczną?

Z wykształcenia cywilnego jestem m.in. andragogiem specjalnym. Na ofiary przestępstw oraz ich bliskich patrzyłem i postrzegam je z innej perspektywy. Opinię publiczną czy też przeciętnego człowieka interesuje dramaturgia oraz krwawe przekazy z miejsc zbrodni. Zdecydowanie nie poświęca się ofiarom i ich rodzinom tyle uwagi, co sprawcom tych przestępstw.

Jaka jest rola andragoga specjalnego?

Jest to wychowanie i pomoc w przystosowaniu się do funkcjonowania w społeczeństwie osób dorosłych, które się urodziły lub nabyły niepełnosprawność na różnych etapach swojego życia.

Kilka tygodni temu „Archiwum X” pochwaliło się kolejnym sukcesem. Po blisko 32 latach udało się ustalić faktycznego sprawcę morderstwa młodej Łodzianki. Czy tego typu komunikaty powinny Twoim zdaniem docierać do społeczeństwa?

Przede wszystkim dla mnie używanie w powszechnym przekazie „Archiwum X” jest jakimś nieporozumieniem. Czy to są jakieś zjawiska nadprzyrodzone? Wykrywanie tego typu spraw ma różne źródła. Od osobowych źródeł informacji, po analizę materiałów dowodowych z miejsca zabójstwa, znalezienie w bazach danych AFIS, GENOM i innych tegoż materiału porównawczego. Nie wygląda to tak, jak przekazują nam media. Pomimo tego jestem zwolennikiem takich przekazów, ponieważ zawierają one komunikat do innych, nieustalonych jeszcze sprawców zbrodni.

Dlaczego nie wszystkie zbrodnie ujrzą światło dzienne? Czy sprawcy zabójstw odrobili lekcje, mają dostęp do wiedzy i z niej umiejętnie korzystają?

Miejsce zdarzenia, oględziny zwłok. Zawsze mówiłem: patrz tam, gdzie inni nie patrzą. Krótko: nie wszyscy potrafią. Pamiętaj też, że wiedza operacyjna nie zawsze może być przekształcona na materiał procesowy, bo brakuje materialnych dowodów. Według wiedzy operacyjnej, wiemy kto jest zabójcą, ale pomimo tego, że się np. przyzna do popełnionego przestępstwa, może uniknąć kary z uwagi na brak przeciwko niemu osobowych lub rzeczowych źródeł dowodowych. Przykład? Warszawa, ulica Batuty rok 2001. Miejsce zdarzenia to mieszkanie w bloku kilkupiętrowym. Wybuch „bomby” nadanej w przesyłce pocztowej. Śmiertelna ofiara to mężczyzna, dodatkowo ranne dwie inne osoby. Zatrzymaliśmy potencjalnego sprawcę. Przyznał się, został tymczasowo aresztowany. Niestety, muszę przyznać, że to była moja porażka. Zatrzymany wycofał się z tego, co wcześniej mówił.

Co czuje policjant, gdy przyjeżdża na miejsce zdarzenia i widzi zmasakrowane ciało? W powieściach kryminalnych jedni odczuwają olbrzymi dyskomfort, na innych widok i zapach nie robią żadnego wrażenia. A jak jest w rzeczywistości?

Jeżeli sam policjant nie ma cech socjopatycznych m.in. wynikających z Triady McDonalda, to zawsze pochyli się nad cierpieniem ofiary. Nie ukrywam, że duża ilość takich miejsc zbrodni powoduje rutynowe podejście policjanta do zwłok. Jednak gdzieś, w podświadomości pozostają obrazy, które widział.

Kto jest z reguły ojcem sukcesu: prokurator prowadzący sprawę, śledczy z wydziału kryminalnego, technicy kryminalni, lekarz medycyny sądowej? Czy wyjście na sprawcę to gra zespołowa?

Do wymienionych przez Ciebie dodałbym m.in. laborantów, biegłych, ekspertów, profilerów, czyli osoby, które mogły być ogniwem przeważającym dla dalszego toku śledztwa. Generalnie to praca zespołowa. Ale wszystko zależy od charakteru zbrodni. Kluczem do wyjaśnienia sprawy może być osobowe źródło informacji, czyli potocznie tajny informator, ale i świadek koronny. Chociaż w przypadku tego ostatniego, „instytucja” ta w mojej ocenie jest mocno rozchwiana co do jej wiarygodności. Przykładów można mnożyć od „Masy”, po niedawne uniewinnienia „Patyka” w sprawie zabójstwa generała Papały. Nie możemy także pominąć mediów, które niejednokrotnie przyczyniły się do wykrycia sprawcy zabójstwa. Jednak często jest tak, że to policjant operacyjny czy dochodzeniowo-śledczy analitycznie wpada na właściwy trop, a później do jego sukcesu „przypinają” się inni i to oni dostają nagrody. Niestety, ale miałem kilka takich sytuacji.

Od pewnego czasu obserwuję zdecydowany trend wynoszenia na piedestał profilerów kryminalnych. Jak postrzegasz dziś rolę profilerów, czy kursy i szkolenia z tego zakresu gwarantują pracę w zawodzie? Czy w ogóle profiler to zawód?

W Polsce profilowanie kryminalne dynamicznie zaczęło się rozwijać na początku lat dwutysięcznych, i to w bólach. Profilowaniem zajmują się przede wszystkim policyjni psycholodzy. Większość z nich nie jest dopuszczana na miejsce zabójstwa. Chciałbym zwrócić uwagę, że ci psycholodzy uzurpują sobie prawo do behawioralnego badania miejsca zbrodni. Przypominam, że pierwsi profilerzy z FBI nie posiadali wykształcenia psychologicznego, a doświadczenie z miejsc zabójstw. Policjant, który jest często na miejscu takich zdarzeń uczy się i wyciąga wnioski ze śladów materialnych i wiktymologicznych. Przy czym muszę przyznać, że wykształcenie z zakresu psychologii jest wskazane w profilowaniu sprawców niewykrytych przestępstw. Co nie znaczy, że ktoś nie może być samoukiem. Kursy i szkolenia są wartością dodaną dla osób zainteresowanych kryminologią i kryminalistyką. Profiler to nie zawód i nie ma żadnej gwarancji na bycie biegłym sądowym, czy też współpracownikiem służb. Mam kilku znajomych, którzy zajmują się profilowaniem kryminalnym i cenię ich pracę.

Warto w obecnej rzeczywistości wstąpić do Policji?

Zawsze powtarzałem, że Policja to służba w niej, a nie praca. To powołanie i świadoma decyzja. To godzenie się na szereg wyrzeczeń w obszarze życia osobistego. Samokształcenie się, a nie roszczeniowość. Karność i dyscyplina. To tak ogólnie, bo profil przyszłego policjanta dla każdego wewnętrznego pionu tej służby musiałbym rozwinąć, nie w jednym a w kilkudziesięciu zdaniach. Tym samym, kto czuje, że spełnia te kryteria, a nie potrzebuje legitymacji policyjnej do demonstrowania swojej siły w celu przykrycia własnych kompleksów i niedoskonałości, zawsze będzie wartością dodaną dla tej służby.

Czy jest tam miejsce dla doświadczonych emerytów, którzy mogliby dzielić się wiedzą z nowicjuszami?

Przede wszystkim, większość dzisiejszych emerytów policyjnych to ludzie, którzy szlifowali swoje rzemiosło w czasach kiedy niemalże każdego dnia na ulicach miast dochodziło do strzelanin, wybuchały „bomby”, powszechnie uprowadzano osoby dla okupu, a brutalizacja w dokonywaniu przestępstw przeciwko życiu i zdrowiu charakteryzowała się spektakularnością, wyrafinowaniem i premedytacją. Dzisiaj żyjemy w znacznie spokojniejszych czasach. Ówcześni policjanci a dzisiejsi emeryci nabierali doświadczenia ucząc się na swoich błędach w zwalczaniu i wykrywaniu sprawców przestępstw, których w różnych kategoriach (m.in. kradzieże samochodów, włamania) było dwa, trzy razy więcej niż teraz. Tym samym, ich wiedza i nabyty profesjonalizm powinien być elementarzem dla młodych policjantów. Niestety, w polskim schemacie szkolenia nie wykorzystuje się tego potencjału. Korzystają na tym segmenty komercyjne, które wysysają wiedzę polskich emerytów i rencistów policyjnych.

Dziękuję za rozmowę

Facebook