Polowanie na seryjnego mordercę

fragm.okładki/Wydawnictwo SQN

Co łączy Polskę z Ameryką? Z pewnością seryjni zabójcy. W latach, gdy nasi rodzimi milicjanci próbowali wykryć sprawców zabójstw i gwałtów dokonywanych na młodych kobietach, ich amerykańscy koledzy po fachu także mieli nie lada wyzwanie. Oto na ich drodze stanął wyjątkowo trudny przeciwnik, bestia, która na zawsze miała zmienić ich życie w koszmar.

Choć od zdarzeń opisywanych przez Ann Rule minęło blisko czterdzieści lat, nie mam żadnych wątpliwości, że echa zbrodni dokonanych przez zachłannego, seryjnego mordercę jeszcze długo nie umilkną. Od kilkunastu lat śledzę wszystko to, co mówią i piszą o zbrodniach. Mimo to, wciąż czuję, że o zabójstwach i umysłach tych, którzy je popełniają wiemy niewiele. Ogromny postęp jaki dokonał się w wielu dziedzinach związanych z wykrywalnością i identyfikacją usprawnił pracę śledczych, jednak nadal pozostaje pewien niezbadany obszar. Ann Rule w sposób niezwykle precyzyjny i ciekawy przedstawia historię jednego z najniebezpieczniejszych zbrodniarzy, którego krwawe żniwa zdawały się nie mieć końca. To ważna, z punktu widzenia wiktymologii, kryminologii i kryminalistyki publikacja, którą warto przeczytać i przeanalizować. Kazus mordercy znad Green River stał się bolesną, ale także i cenną lekcją dla śledczych z Wydziału ds. Ciężkich Przestępstw. O tym, jaką cenę przyszło im zapłacić za udział w śledztwie, przekonacie się czytając najnowszą książkę Ann Rule.

Oprócz tego poznacie kulisy prowadzonej wojny z przeciwnikiem, którego zasady gry przerażały nawet najbardziej zaprawionych w boju policjantów. Dlaczego ktoś bezkarnie przez wiele lat zabijał młode kobiety i dziewczyny? Działał w pojedynkę, a może miał wspólnika? Jak to możliwe, że pomimo zaangażowania ogromnych sił i środków, funkcjonariusze nie potrafili znaleźć odpowiedzi na pytanie: kim jest bestia? Ogromną i niepodważalną wartością tej książki jest fakt, iż została napisana przez osobę, które była świadkiem tamtych zdarzeń, śledziła wszelkie doniesienia, utrzymywała kontakt ze śledczymi, była wiarygodnym źródłem informacji. Miała styczność z kryminalnym światem, dotykała spraw, które mogły na nią samą sprowadzić niebezpieczeństwo. Autorka zaangażowała się w tę sprawę, czego dowodem są szczegółowe i cenne informacje, które macie możliwość dziś poznać. To kawał wiedzy, nie tylko o modus operandi seryjnego zabójcy, ale przede wszystkim historia przeprawy przez gąszcze pytań, labirynty tropów prowadzących do ślepych zaułków. Piętrzące się tony notatek i akt, ekspertyz, dowodów i poszlak. Zawiłość i stopień skomplikowania śledztwa sprawiły, że rodziny ofiar długo musiały czekać na dzień, w którym ON zostanie wykryty, zatrzymany i skazany.

Historie zawarte w blisko 600 stronicowej publikacji są formą udokumentowania zdarzeń z lat 80, gdy w okolicach malowniczego Seattle dochodziło do serii zabójstw. Młode kobiety i dziewczyny pewnego dnia lub nocy po prostu znikały, na zawsze. Ann Rule przywróciła im godność, którą wcześniej odebrał im bezlitosny oprawca. „Morderca znad Green River” jest formą sprzeciwu wobec traktowania życia i śmierci tych kobiet w sposób przedmiotowy, niezgodą na rewiktymizację oraz przypisywanie winy za zbrodnię ofiarom. To nie ofiary doprowadziły do swojej śmierci, ale łowczy, który na nie polował w sposób wyrafinowany. W książce odnajdziecie odpowiedzi na siedem złotych pytań kryminalistyki. Poznacie szczegóły dotyczące życia ofiar, które spoglądać na was będą z czarno-białych fotografii. Czy tych zabójstw można było uniknąć? Na jakim etapie popełniono błędy w śledztwie? W jaki sposób o sprawie informowana była opinia publiczna i czego się domagała?

Ann Rule oddaje atmosferę tamtych tragicznych zdarzeń, kilkaset stron czyta się jednym tchem. Być może wynika to z faktu, że ofiary „ożywają”, opisują ostatnie chwile swego życia, cierpienie i ból. Trudna emocjonalnie książka, zwłaszcza, gdy poznajemy wszystkie elementy krwawej historii. Ile ofiar miał na swoim koncie morderca? Czy wszystkie zwłoki i szczątki zostały odnalezione? Jak postępował z ciałami po dokonaniu zabójstwa? Co łączyło ZGR (zabójcą znad Green River) z Tedem Bundym? W jaki sposób śledztwo to zapisało się w annałach zbrodni? Kto mącił i utrudniał prowadzenie postępowań? Przeczytajcie, a poznacie odpowiedzi na te oraz wiele innych pytań związanych z tropieniem seryjnego mordercy.

Polecam książkę „Morderca znad Green River” wszystkim, którzy interesują się sprawami kryminalnymi, śledzą rozwój metod identyfikacyjno-wykrywczych i próbują wnikać w umysły zabójców. O zbrodniach można pisać merytorycznie, z pasją i zaangażowaniem, czego dowodzi Ann Rule. Historia polowania na najokrutniejszego zabójcę w historii Ameryki przypomina nam, że byli, są i będą takie bestie, o których nawet twórcy grozy i horroru nigdy by nie pomyśleli. To zbrodniarze, których czyny wykraczają poza granice ludzkiej wyobraźni. Zabijają kiedy chcą i jak chcą, za nic mając życie ofiar i ich bliskich. Sprawa ZGR wykończyła fizycznie i psychicznie wielu ludzi, ale też była bodźcem stymulującym do rozwoju kryminalistyki i nauk medycznych. Te śmierci nie poszły na marne, o czym przekonacie się z lektury. Zachęcam do sięgnięcia po solidny kawał kryminalnej przeszłości Stanów Zjednoczonych, zwłaszcza że przy tym śledztwie pracowali najlepsi z najlepszych profilerów i medyków sądowych. Każdemu zależało na wykryciu sprawcy, a zabójstwom nie było końca.

Autor: Ann Rule
Tytuł: Morderca znad Green River
Wydawca: Wydawnictwo SQN
Rok wydania: 2022
Liczba stron: 617

Facebook