Na ciele widać było mnóstwo otarć i siniaków na rękach, kolanach widoczne duże siniaki. Na potylicy duży siniak od uderzenia tępym narzędziem, naderwany płatek ucha oraz rana na wardze. Ślady na przedramionach od mocnego ucisku, zasinienia na łokciach, zdarta skóra na zewnętrznej stronie dłoni przy paznokciach. Mimo to, śledczy orzekli „SAMOBÓJSTWO”.
Z Joanną Śniegułą, siostrą zmarłej w grudniu 2007 roku Małgorzaty Śnieguły z męża Witkowska – rozmawia Anna Ruszczyk.
Na początku naszej rozmowy chciałabym, abyśmy cofnęły się do roku 2007. Jak wówczas wyglądało życie Małgorzaty? Czy pracowała, uczyła się, jakie miała plany?
Małgosia ukończyła studia na kierunku Marketing i Zarządzanie. Pamiętam, że zawsze pilnie się uczyła czasem nawet do godziny 3 nad ranem. My jako młodsze siostry również pomagałyśmy jej w „nauce” składając razem ściągi. Po uzyskaniu tytułu magistra podjęła pracę w PKP Cargo w dziale przewozów i taryf. Awansowała na stanowisko kierownicze, bardzo się cieszyła i była z siebie dumna. Nigdy nie narzekała, że musi zostawać po godzinach.
Rozpoczęła studia podyplomowe, uczyła się języka niemieckiego. Wraz ze swoim narzeczonym planowała ślub, rozpoczęli budowę domu na działce Sylwestra W. Była bardzo szczęśliwa, że wyjdzie za mąż, że będzie miała swój własny dom z ogrodem, dlatego wszystkie swoje oszczędności wkładała w budowę ich wspólnego domu. Opowiadała nawet jakie kwiaty będzie sadzić. Po ślubie teściowa Małgosi i Sylwester namawiali ją na dziecko. Gosia jednak nie chciała o tym słyszeć w tym czasie, ponieważ rozpoczęła kolejne studia, koszty budowy domu…Wiem, że chciała mieć w przyszłości dziecko. Zawsze powtarzała, że będę chrzestną, a jej potomek od małego będzie uczył się języków obcych.
W którym roku i po jakim okresie znajomości Pani siostra wyszła za mąż?
Moja siostra wyszła za mąż 22 września 2007 roku, wcześniej spotykała się z nim przez okres 2 lat.
Czy przed ślubem mieszkali razem?
Nie, nie mieszkali razem. Sylwester spędzał u Gosi weekendy, czasem w tygodniu zostawał na noc. Miał w Gosi mieszkaniu swoje ubrania i kosmetyki, ale na stałe wprowadził się dopiero po ślubie.
Czy według Pani, siostra była zadowolona ze swojego życia osobistego, rodzinnego?
Czy była zadowolona? Tak i to bardzo. Miała dobrą i dobrze płatną pracę, ”kochającego” męża, swoje własne mieszkanie, a w niedługim czasie swój własny dom. Moja Gosia była szczęśliwą i niezależną kobietą. Zapytana kiedyś przez pewnego starszego pana w pociągu czy jest szczęśliwa odpowiedziała, że tak jestem szczęśliwa, na pytanie dlaczego odpowiedziała, dlatego że żyję, jestem zdrowa, widzę i słyszę mam dach nad głową, rodzinę, którą kocham. Bardzo mi te słowa zapadły w pamięć…
Jakie relacje panowały pomiędzy Małgorzatą, a rodziną jej męża? Czy braliście udział we wspólnych, rodzinnych spotkaniach przy okazji jakiś uroczystości, świąt?
Gosia rodzinie Sylwestra bardzo się spodobała. Jego ojciec był wprost Gosią oczarowany i cieszył się, że taka mądra wykształcona dziewczyna chce ich takiego „Sylwusia”. Z obojgiem rodziców Sylwestra miała bardzo dobry kontakt, z matką wymieniała się przepisami kulinarnymi, mogły porozmawiać na każdy temat. Spędzali razem niektóre weekendy, wspólnie grillowali. Jedyną wspólną uroczystością z rodziną Sylwka były ich zaręczyny w naszym domu. Sprawiali wrażenie normalnej rodziny. Według mnie matka Sylwestra rządziła w domu, gdy jej mąż chciał coś powiedzieć zaraz mu przeszkadzała, pouczała go, wydawał się trochę stłamszony. Gosia również opowiadała mi, że ta kobieta trochę ją przeraża, że bardzo w domu wszystkim rządzi, o wszystko wypytuje syna, a ten zwierza się jej ze wszystkiego. To przeszkadzało Małgosi, ale myślała, że po ślubie Sylwek odetnie sam pępowinę od troskliwej mamusi. Mimo to ich relacje były dobre. Gosia zawsze chciała poznać żyjącego jeszcze dziadka Sylwestra, ale przyszła teściowa nie wyraziła na to zgody, podobno był chory. Mieszkał na tym samym podwórku w małym budynku, w którym wcześniej była pracownia krawiecka Pani W. Nigdy nie wychodził z domu, nawet gdy wspólnie grillowali. Gosię bardzo to dziwiło, dlaczego jej przyszły teść pozwala więzić swojego ojca, ale więcej o nic nie dopytywała, gdyż to był bardzo drażliwy temat. Gosia bardzo podobała się przyszłej teściowej do czasu, gdy moja siostra inwestując swoje pieniądze powiedziała Sylwestrowi, że po ślubie chce zostać wpisana jako współwłaściciel do księgi wieczystej. Sylwester zgodził się. Opowiedział o tym wszystkim swojej matce, która dostała ataku furii, krzyczała, że to wszystko jest jej, że moja siostra nie ma do tego żadnego prawa, jak w ogóle śmiała wyjść z taką propozycją. Powiedziała że może nie dojdzie do żadnego ślubu…Sylwester powiedział, że po ślubie oboje będą właścicielami domu, ale jego mamie się to nie podoba. Na dwa tygodnie przed ślubem (wtorek) rodzice zostali wezwani przez panią Irenę W. do Żyrardowa na rozmowę w sprawie zachowania Małgosi. Powiedziała, że ona wraz z mężem przestali Małgosię już tak bardzo lubić i nie żywią już do niej sympatii, nie podoba im się jak się zachowuje. Według ich moja siostra zaczęła się dziwnie zachowywać, jest przygaszona, marudna i chodzi dumna. Nie wiedzą co się z nią dzieje. Zastanawiali się czy dojdzie w ogóle do ślubu. Małgosia gdy dowiedziała się, że jej przyszłej teściowej to nie odpowiada zdenerwowała się. Pamiętam jak powiedziała mi, że nie chce nic od tej kobiety ona ma gdzie mieszkać i nie będzie już nic więcej dokładać się do budowy domu gdy nie zostanie współwłaścicielem.
Czy pamięta Pani jakieś szczególne zdarzenie związane z przygotowaniami do ślubu Małgosi?
Tak, jedno zdarzenie miało miejsce w domu rodziny W. Matka Sylwestra była krawcową i to właśnie ona szyła suknię. Podczas przymiarek siostra miała pewne obiekcje do kroju sukienki, jedna z halek była krzywo doszyta. Siostra zwracała uwagę teściowej, że chciałaby to poprawić, coś zmienić. Dla mnie jest to naturalne, że każdy chce wyglądać idealnie tym bardziej, że to była suknia na jej ślub. Pani Irena W. była wściekła na Gosię. Przy drugiej przymiarce zadzwoniła do mojej mamy i zażądała, by szybko przyjechała do swojej córeczki, bo jej się nic nie podoba, niech matka z ojcem przyjadą i zobaczą! Rodzice zostawili wszystko i pojechali. Mama również miała obiekcje odnośnie sukni i jej długości. Małgosia żałowała, że dała się teściowej namówić i że to właśnie ona szyje suknię. Wieczorem, na dwa tygodnie przed ślubem do domu przyjechała zapłakana Gosia z Sylwestrem i powiedziała, że wesela nie będzie! Ktoś zadzwonił i podał się za Sylwestra W. i odwołał salę, zaliczka przepadła. Zwyczajowo przyjęte jest, że sale weselne rezerwowane są przez przyszłą pannę młodą bądź jej rodziców, ale w tym przypadku dokonał tego Sylwester. Rodzice stwierdzili, że to musiał być ktoś, kto wiedział doskonale, że sala zarezerwowana jest na jego nazwisko. Pamiętam, że rodzice poprosili Gosię, by pomyślała o przełożeniu ślubu, że dzieje się coś bardzo dziwnego. Wcześniej matka Sylwestra chciała odwoływać ślub i to może była ona. Małgosia po rozmowie z Sylwkiem stwierdzili, że chcą tego ślubu i szukali nowej sali. W trakcie prowadzonego śledztwa okazało się, że osobą która nie chciała dopuścić do ślubu jest była dziewczyna Sylwestra, z którą spotykał się przed poznaniem Małgosi, ale ona nie odpowiadała matce Sylwka. Z Agnieszką S. spotykał się potajemnie w trakcie narzeczeństwa z moją siostrą jak i również po ślubie. Agnieszka S. wynajęła trzy osoby do odegrania scenki. Młodzi udawali zakochanych a starsza kobieta matkę jednego z nich. Dokonali zapłaty zaliczki za salę w wysokości 800 zł i sami dostali wynagrodzenie za rolę swojego życia. Moim zdaniem nie zachowuje się tak osoba zrównoważona psychicznie. Nie znam nikogo kto mógłby odważyć się na coś takiego. Z akt sprawy wiem również, że była dziewczyna Sylwka prosiła jednego ze swoich kolegów, by pokazał jej gdzie mieszka moja siostra. Ta kobieta była pod blokiem Małgosi. Być może moja siostra poznała ją, ale nie wiedziała z kim ma do czynienia? Po śmierci Gosi okazało się, że Agnieszka S. jest w ciąży oraz, że spotyka się z jakimś młodszym od siebie mężczyzną. Jest z nim w ciąży jednak owy mężczyzna miał się okazać być bezpłodnym. Prosiliśmy sąd i prokuraturę o sprawdzenie tego faktu. Podejrzewaliśmy, że być może Sylwester jest ojcem i to pchnęło ją do tych działań.
Do kogo należało mieszkanie w którym Małgorzata mieszkała wraz z mężem po ślubie?
Mieszkanie należało do Małgosi. Kupione zostało przez rodziców i dziadków. Siostra wzięła również kredyt na mieszkanie. Po śmierci Małgosi, Sylwester W. zrzekł się praw do mieszkania z powodu kredytu.
Jaki Pani oraz pani siostra Lucyna miałyście kontakt z Małgosią? Czy mówiłyście sobie o wszystkim, czy gdyby działo się coś niepokojącego z Małgosią, to byście to zauważyły?
Mówiłyśmy zawsze, że jesteśmy świętą trójcą, nie do pokonania. Byłyśmy ze sobą bardzo blisko. Bardzo ją kochałyśmy, a ona nas. Ze wszystkimi swoimi problemami najpierw chodziłyśmy do starszej siostry. Rodzice zawsze nam powtarzali, że jesteśmy siostrami, że zawsze musimy się szanować i trzymać razem w trójkę, bo kiedyś ich zabraknie a my zostaniemy razem. I tak było. Mówiłyśmy sobie o wszystkim. Gdy Gosia mieszkała w naszym rodzinnym domu, każdy wieczór do późna spędzałyśmy na gawędzeniu, chodziłyśmy razem na długie spacery. Gdy Małgosia wyprowadziła się do swojego mieszkania, nasze relacje również nie uległy zmianie, często dzwoniła i przyjeżdżała do rodzinnego domu. Gdyby moja siostra miała jakiekolwiek problemy, zmartwienia wiedziałaby o tym cała nasza rodzina. Gosia zawsze otwarcie mówiła o wszystkim co się u niej dzieje, czym się martwi.
Kiedy i w jakich okolicznościach miała Pani po raz ostatni kontakt z Małgosią?
Ostatni raz widziałam Małgosię na tydzień przed jej śmiercią, pojechałam do jej mieszkania, by oddać jej pieniądze, które wcześniej mi pożyczyła. Zastałam ich szykujących się do pracy. Gosia zadowolona prasowała koszulę, żartowała, że teraz ma więcej prania i prasowania. Umówiłyśmy się, że w niedzielę przyjedzie do domu, bo sobotę ma zajętą i Sylwek jedzie na budowę. Później rozmawiałyśmy telefonicznie. W sobotę przed jej śmiercią rozmawiała z siostrą Lucyną: ”Gosia zadzwoniła do domu, opowiadała mi, że była już na zakupach, że robi pranie i gotuje obiad na jutro dla męża. Wspomniała mi, że Sylwek pojechał rano na budowę, a ona poszła na rynek. Umówiłyśmy się, że przyjadą dopiero w niedzielę i żebym przekazała to babci”. Małgosia również w sobotę kontaktowała się z mamą, opowiadała, że dopiero wstała. Gdy mama zapytała dlaczego, powiedziała, że była potężna awantura z Sylwkiem. Miała opowiedzieć mamie wszystko w niedzielę jak przyjedzie.
Czy z waszej rozmowy wynikało coś, co mogłoby ewentualnie wskazywać na problemy z którymi nie radziłaby sobie pani siostra?
Nie, siostra była zadowolona, miała wesoły głos. Gdyby miała jakiś problem zaraz by do nas dzwoniła, bądź przyjechała.
Czy wiadomo co zeznali sąsiedzi Małgorzaty, czy słyszeli jakieś niepokojące odgłosy rozmów, kłótni?
Tak sąsiedzi zeznawali, że w nocy słychać było głośną rozmowę kobiety i mężczyzny, sąsiad mieszkający za ścianą słyszał głośne tupnięcie jakby coś upadło, albo zamknęła się wersalka. Sąsiedzi widzieli w sobotę rano na klatce schodowej ślady naniesionego błota, ziemi które prowadziły do mieszkania Małgosi. Policja nie zabezpieczyła ich. Sąsiadka z dołu opowiadała tacie, że tej nocy słyszała potężną awanturę, było tak głośno, tak, że nie mogła tego słuchać i włączyła TV.
Czyli awantura między Gosią a Sylwestrem miała miejsce w piątek wieczorem, zaś jej zwłoki zostały znalezione w niedzielę? Czyli sąsiedzi słyszeli piątkową kłótnię? Zatem czy wiadomo co działo się w mieszkaniu w sobotni wieczór?
Sąsiedzi zeznawali, że słyszeli awanturę w sobotę w nocy. O piątkowej kłótni pomiędzy Małgosia a jej mężem dowiedzieliśmy się od Małgosi, kiedy telefonicznie rozmawiała z mamą.
Czy ślady naniesionego błota były ujawnione także w mieszkaniu w niedzielę 9 grudnia?
Niestety nie wiemy. Na temat śladów błota w mieszkaniu nie ma żadnej wzmianki w protokołach. Prawdopodobne jest, że owe ślady mogły znajdować się w mieszkaniu. Dla funkcjonariuszy prowadzących czynności na miejscu zbrodni nie istotne było zabezpieczenie odcisków palców, kołdry na której znaleziono moją siostrę a co dopiero śladów błota w mieszkaniu.
Proszę opowiedzieć o dniu w którym Małgorzata została znaleziona martwa w swoim mieszkaniu. Jakie były okoliczności tego zdarzenia? Kto jako pierwszy pojawił się w mieszkaniu?
Niedziela 9 grudnia 2007 rok, rodzice wracają z kościoła ok. godz. 14.00 zadzwonił do nich Sylwester z pytaniem czy Małgosia kontaktowała się z nimi. Rodzice odpowiedzieli, że nie, że dziś się nie odzywała. Powiedział, że jest problem, bo nie może wejść do mieszkania, dzwoni i słyszy telefon, pewnie coś się musiało stać. Sylwester w pierwszej kolejności zadzwonił po swojego brata, który przybył z Katarzyną swoją żoną, dopiero później powiadomiona została policja. Strażak dostał się do mieszkania przez wybite okno w kuchni. Rodzice dotarli na miejsce około godziny 15.00. Na korytarzu zastali policję i całą rodzinę Sylwestra (brata i rodziców). W tym dniu miałam zajęcia na uczelni, ale nie potrafiłam się na niczym skupić, czułam taki niepokój…postanowiłam urwać się z dalszych zajęć i wrócić do domu. W pociągu zadzwoniła do mnie mama, miała zapłakany głos poprosiła bym szybko przyjechała do Małgosi, nie chciała mi powiedzieć co się stało. Pomyślałam, że coś się stało Sylwkowi, że miał wypadek…. Po dotarciu do Gosi bloku zobaczyłam, że pogotowie zabiera mojego tatę, mama cała się trzęsła, płakała. Na schodach prowadzących na strych siedziała rodzina Sylwestra W, on sam siedział pod ścianą obok drzwi na torbach podróżnych. Mama powiedziała, że Gosia nie żyje. Próbowałam dostać się do mieszkania, ale policja nie pozwoliła, nie wpuszczono również moich rodziców. Pamiętam, że pytałam Sylwka co się stało, gdzie był, ale on nie odpowiadał. Siedział na torbach ze spuszczoną głową i milczał. Nie wiem co było dalej, jak i kiedy dotarłyśmy do domu…
Po jakim czasie i przez kogo zostaliście Państwo poinformowani o tym co się wydarzyło?
Dopiero po przyjeździe na miejsce dowiedzieliśmy się od policji, że Małgosia nie żyje.
Kto jako ostatni miał kontakt z Małgorzatą?
Wiemy, że w sobotę 8 grudnia rozmawiała z nami, że spotkała podczas zakupów swoją koleżankę Justynę z którą chwilę rozmawiała. Z kim kontaktowała się później nie wiemy. Sylwester twierdzi, że ostatni raz widział swoją żonę w piątek wieczorem, od tamtego czasu nie ma żadnych połączeń z Sylwestrem. Czy to możliwe i normalne zachowanie świeżo upieczonego męża, by od piątku wieczorem nie dzwonił do swojej żony? Małgosia w sobotę powiedziała, że Sylwek rano pojechał na budowę.
Sylwester twierdzi, że ostatni raz widział Małgosię w piątek wieczorem, zaś Małgosia mówiła, że Sylwester dopiero rano w sobotę pojechał na budowę? Jest w tym pewna nieścisłość, co działo się z Sylwkiem od piątkowego wieczoru, czy przebywał poza domem?
Twierdzi tak Sylwester, jednak Małgosia podczas rozmowy telefonicznej z moją młodszą siostrą powiedziała, jej że Sylwester rano pojechał na budowę a ona wyszła na zakupy. Była to sobota rano. Siostra nie miała powodu by kłamać, odnośnie faktu kiedy jej mąż pojechał na budowę. Uważamy, że Sylwester piątkowy wieczór spędził w domu z moją siostrą.
Czy były sprawdzane bilingi Sylwestra oraz Małgosi?
Tak oczywiście sprawdzono bilingi. W piątek nie ma śladu połączeń Sylwestra z Małgosią, jak również w sobotę cały dzień. Czy kochający mąż nie kontaktowałby się z żoną wieczorem po ciężkim dniu pracy na budowie, nie poinformowałby jej, że zostaje dziś w domu rodzinnym? Pierwsze połączenia po tym czasie wykonane były w bloku Małgosi, „gdy nie mógł dostać się do mieszkania”. W toku śledztwa okazało się, że Sylwester miał kilka telefonów o których nikt nie wiedział. Między innymi jeden z nich służył mu do kontaktów ze swoją kochanką. Podczas przeszukania jego mieszkania w ostatniej chwili udało mu się wyrzucić jedną kartę sim za okno z czego bardzo się cieszył (zeznanie świadka Marcina M.). Karty sim oczywiście nie odnaleziono. W sobotę w godzinach nocnych między 2.00 a 3.00 rano było wykonywanych kilka połączeń na numer Agnieszki S. z nieznanego numeru. Poniżej treść sms-ów ujawnionych podczas oględzin pamięci telefonu komórkowego należącego do Agnieszki S. w kolejności chronologicznej wysłanej na nr (888 XXX XXX)należącego do Sylwestra W.
1 sms, 29.03.2008r. godzina 17:48 „ „Witam miałaś rację, że po kawce nie będę mógł zasnąć. To jest mój bezpieczny numer. Jeśli chcesz to go zapamiętaj jeśli nie to go skasuj”
2 sms, 03.04.2008 r. Godz.14:47
„Robię to z sympatii do Ciebie całkowiecie bezinteresownie i cieszy mnie to, że Twoje życie prywatne jest jakoś ustabilizowane i nie chcę w nie w żaden sposób ingerować, jeżeli myślisz ze jest inaczej to przepraszam. To ja muszę ponieść konsekwencje z minionych lat – już ponoszę tak mi się wydaję.”
3 sms, 03.04.2008. godz. 15:56
„Kiedyś powiedziałam Ci o swoim stosunku do Ciebie możemy udawać, że się nie znamy. Nie odzywamy się do siebie a to i tak się nigdy nie zmieniło, i już się nie zmieni za głęboko tkwią korzenie. To tyle co chciałam jeszcze dodać i postaram sie już nie zaprzątać Twojej głowy”
4 sms, 03.04.2008 godz. 17:35
„Doskonale wiem kiedy nasze drogi rozeszły się bezpowrotnie, tak jak piszesz wcale nie myślałam, ze dla Ciebie umarłam: a umarli nie zmartwychwstają.”
5 sms, 04.04.2008 godzi. 21:24 „ Musisz mi obiecać że nikt wiecej nie zobaczy tego filmu.”
6 sms, 04.04.2008 godz. 23:16 „ To wcale nie chodzi o chwalenie się”
7 sms, 04.04.2008 godz. 23:25 „Nie jest tylko była ale nie o to mi chodziło – nie ważne. Kiedy chciałbyś płytę?”
8 sms,10.04.2008 godz. 07:32 „Widzę, że tego samego wieczoru zaczełaś oglądać do pracy nie zaspałaś??”
Czy posiada Pani wiedzę o tym, jak wyglądały pierwsze czynności w miejscu znalezienia ciała Małgosi? Jakie ślady zostały zabezpieczone i poddane badaniu?
Strażak dostał się do mieszkania przez wybicie okna w kuchni, w pokoju na podłodze obok łóżka zastał ciało mojej siostry na równo rozłożonej kołdrze na podłodze. Otworzył drzwi, weszli funkcjonariusze policji, prokurator i lekarz. Do mieszkania wpuszczono również Sylwestra W. oraz Katarzynę W. i Rafała W. Według zeznań Małgosia leżała wyprostowana na brzuchu z zaciśniętymi rękami, w dłoni miała krótkie włosy. Przekręcono ciało, aby sprawdzić czy żyje i przykryto ją kołdrą. Na miejscu nie zabezpieczono nic. Zupełnie nic, dodatkowo wpuszczono na miejsce zbrodni męża z jego rodziną. Nie zabezpieczono kołdry na której leżała, nie pobrano wymazu spod paznokci (zdaniem prokuratora były obgryzione, za krótkie), nie pobrano śladów odcisków z jej ciała, ani z drzwi.
Czy i w jaki sposób został wyjaśniony przez śledczych wątek równo rozłożonej kołdry na podłodze? Jaki ewentualnie miałby sens nie kładzenia się na łóżku, lecz obok?
Moja siostra nigdy nie sypiała na podłodze. Małgosia znaleziona została na równo rozłożonej kołdrze. Śmierć przy zatruciu cyjankiem przy takiej dawce następuje natychmiastowo. Osoba po zażyciu takiej dawki cyjanku wije się z bólu, tak również było w przypadku mojej siostry. Śledczy twierdzą, że widoczne zadrapania, sińce nastąpić mogły na skutek bolesnej agonii… Zastanawiający jest fakt w jaki sposób możliwe jest nabawienie się dużej ilości siniaków i otarć do krwi leżąc na kołdrze i jak to możliwe, by w takiej sytuacji kołdra pozostała równo rozłożona i wyprostowane ciało? Uważam, że moja siostra broniła się przed podaniem jej trucizny stąd jej liczne ślady na ciele, została skatowana i na siłę podano jej cyjanek. Być może morderca mojej siostry chciał pozbyć się jej ciała i stąd ta równo rozłożona kołdra i równo ułożone ciało. Przy tak dużej dawce cyjanku moja siostra nie miałaby prawa położyć się równo na kołdrze.
Czy zbadano do kogo należały włosy, które znajdowały się w dłoni Małgosi?
W trakcie śledztwa nie zbadano do kogo należały włosy. W aktach stwierdzono, że te włosy należą do mojej siostry. Jak widać na zdjęciach były to krótkie włosy, moja siostra miała włosy długie. Ponadto w protokole sekcji zwłok nie ma żadnej adnotacji, by znaleziono na jej głowie ubytek włosów. Włosy wyrywa się z cebulkami, nie ma możliwości wyrwania sobie kawałków włosów. Nie zabezpieczono piżamy mojej siostry, która potem zaginęła. Pani prokurator Elżbieta Caban dzwoniła do mojego taty z pytaniem, czy nie wie gdzie jest piżama jego córki. Lekarz po przybyciu nie wykluczył udziału osób trzecich!!! Nie zabezpieczono zupełnie nic. Ośmielę się twierdzić wciąż, bowiem nie potrafię o tym mówić bez emocji i wzburzenia, że na miejscu nie było żadnego prokuratora tylko jakiś woźny.
Na podstawie czego stwierdzono, że włosy należały do Małgosi? Czy wnosili Państwo o zbadanie tego śladu?
Niestety nie wiemy w jaki sposób zostało to zbadane. Rodzice składali wnioski o zbadanie zabezpieczonych włosów. Nie mamy żadnych wyników badań potwierdzających, że włosy należały do Małgosi.
Czyli nie dysponują Państwo wynikami badań zabezpieczonych na miejscu zdarzenia śladów?
Niestety nie. Ponieważ nie przeprowadzono tam żadnych oględzin, nic nie zabezpieczono. Mieszkanie nie zostało zaplombowane, w każdej chwili ktoś mógł do niego wejść. Kołdra na której leżała, teściowa Małgorzaty zabrała do wyprania. Wyprany został dywan, zginął obiad, który przygotowywała na drugi dzień.
Skoro lekarz nie wykluczył udziału osób trzecich, dlaczego zatem nie zbadano treści żołądkowej?
Trudno powiedzieć dlaczego, nasuwają mi się tylko dwie opcje na wytłumaczenie tego. Pierwsze to, że sekcja zwłok prowadzona była nie przez lekarza sądowego a salowego (czy lekarz sądowy może popełnić tyle błędów?), bądź po prostu było to celowe zacieranie śladów.
Kiedy odbyło się przekazanie kluczy do mieszkania, po jakim czasie od dnia znalezienia zwłok Małgorzaty? Komu przekazano klucze?
Dwa dni po śmierci Małgosi rodzice udali się do prokuratury i policji w celu zastrzeżenia, by nie wydano nikomu kluczy do mieszkania. Prosili i informowali funkcjonariuszy, że mogą być tam potrzebne dowody. Niestety następnego dnia w asyście policji Pani prokurator wydała klucze Sylwestrowi, mimo kolejnych sprzeciwów ze strony rodziców, którzy byli tam obecni.
Czy w mieszkaniu były widoczne ślady ewentualnej walki? Panował bałagan, porządek, widoczne były ślady przeszukiwania rzeczy osobistych Małgosi?
W mieszkaniu Małgosi był zerwany karnisz, w szafie w korytarzu otwarte drzwi, ubrania były w nieładzie. Stłuczona lampka nocna, zarysowane drzwi od szafy.
Czy na ciele widoczne były ślady pobicia, zadrapania, otarcia naskórka, siniaki, ślady krwi?
Tak na ciele widać było mnóstwo otarć i siniaków na rękach, kolanach widoczne duże siniaki. Na potylicy duży siniak od uderzenia tępym narzędziem, naderwany płatek ucha, rana na wardze… Ślady na przedramionach od mocnego ucisku, zasinienia na łokciach, zdarta skóra na zewnętrznej stronie dłoni przy paznokciach.
Jak zostały wyjaśnione okoliczności powstania tych siniaków oraz ran?
Według prokuratury ślady na ciele mojej siostry powstały na skutek bolesnej agonii po zażyciu cyjanku w dawce 6,5 krotnie przekraczającą dawkę śmiertelną. Bądź jak twierdziła teściowa Małgosi na początku śledztwa, że siniaki i zadrapania musiały nastąpić podczas, gdy Małgosia spadała z łóżka. Prawdopodobnie prokuratura również przychyliła się do tej tezy.
Co wykazała sekcja zwłok Małgorzaty? Jakie badania zostały przeprowadzone, jakie były wyniki tych badań? Po jakim czasie otrzymaliście wyniki?
Sekcja zwłok wykazała, że śmierć nastąpiła bez przyczyny. Podczas sekcji zwłok nie pobrano treści żołądka. Co dziwne, lekarz nie wyczuł charakterystycznego zapachu zgniłych migdałów. Bo taki zapach jest wyczuwalny po zażyciu cyjanku. Po trzech miesiącach prokuratura otrzymała wyniki badań toksykologicznych z których wynikało otrucie cyjankiem potasu. My o przyczynie śmierci dowiedzieliśmy się trzy miesiące później, po usilnych staraniach rodziców.
Jakie substancje i w jakiej ilości zostały wykryte w ciele Małgorzaty?
Po trzech miesiącach wyniki badań toksykologicznych wykazały, że w organizmie mojej siostry wykryto cyjanek w ilości 16,5 mg 6,5 razy przekraczający dawkę śmiertelną. Rodzina o wykryciu cyjanku dowiedziała się od śledczych dopiero po sześciu miesiącach.
Czy ustalono w jaki sposób cyjanek znalazł się w organizmie, został połknięty czy też podany przez skórę?
Nie, nie ustalono tego. Podczas sekcji zwłok nie stwierdzono żadnych śladów wskazujących na możliwość wstrzyknięcia trucizny. Według naszej oceny i śladów na ciele (np. przygryziona warga) prawdopodobnie Małgosi na siłę podano cyjanek do ust.
W jaki sposób w mieszkaniu Pani siostry mógł pojawić się cyjanek potasu? Czy siostra, jej mąż, bądź ktoś z grona ich bliskich mógł być wcześniej w posiadaniu tej substancji, jeśli tak to w jakim celu?
Moja siostra i my nie mieliśmy żadnej możliwości zdobycia cyjanku. Nie jest on tak łatwo dostępny jak twierdzi prokuratura i nie znajduje się w trutkach na szczury. Brat Sylwestra W. jest z wykształcenia chemikiem. W jego domu zabezpieczono wiele przyrządów do wytwarzania substancji chemicznych. Rafał W. sporządzał w domu roztwór w skład którego wchodziły jony cyjanku, by sprawdzić autentyczność złotego łańcuszka ofiarowanego mojej siostrze przez teściową z podróży do Maroko. Podczas tego doświadczenia okazało się, iż owy łańcuszek nie był złoty. Na żadnym z naszych, ani Małgosi komputerów nie znaleziono żadnego śladu dotyczącego możliwości zakupu cyjanku i jego działania. Na komputerach Rafała W. znaleziono zabezpieczone, tajne foldery, których Pan prokurator Marek Słoma nie potrafił sprawdzić.
Czy według Pani wiedzy, wątek pojawienia się cyjanku w mieszkaniu Małgorzaty został zbadany przez śledczych?
Nie został! Nie stwierdzono w jaki sposób mogłaby wejść w jego posiadanie w jaki sposób został podany. Nie znaleziono przy siostrze żadnego opakowania jakiegokolwiek śladu w czym i w jaki sposób został podany. Prokuratura twierdzi, że to było samobójstwo. Gdyby tak było to na pewno pozostało by jakieś opakowanie, fiolka, szklanka. Po zażyciu tak dużej dawki cyjanku śmierć następuje natychmiastowo i nie ma żadnej możliwości by ukryć, wyrzucić opakowanie po truciźnie. Niestety pomimo wielu naszych próśb i informacji, że w domu Państwa W. mógł znajdować się cyjanek, nie znaleziono go.
Czy udało się określić przybliżony czas zgonu Małgorzaty?
Tak około godziny 2:00 w nocy, 12 godzin wstecz od godziny 16:00
Gdzie w okresie poprzedzającym śmierć Pani siostry był jej mąż?
Przesłuchiwany przez prokuraturę stwierdził, że znajdował się w Żyrardowie w rodzinnym domu i na działce w Chrobotach na której budował dom.
Czy udało się Państwu dotrzeć do nagrań z monitoringu z 7-9 grudnia 2007 roku w pobliżu miejsca zamieszkania Małgorzaty, bądź w Żyrardowie, na trasie prowadzącej na działkę w Chrobotach?
Niestety w pobliżu miejsca zamieszkania Małgosi nie ma monitoringu.
Czy w sprawie byli przesłuchiwani świadkowie (poza teściami Małgosi), którzy potwierdziliby gdzie w sobotni wieczór 8 grudnia 2007 roku przebywał Sylwester?
Tak jego dwóch kolegów potwierdziło, że wraz z Sylwestrem byli u niego w domu i oglądali wesele.
W jakim stanie było ubranie Małgorzaty, czy widoczne były na nim jakieś ślady zniszczenia?
Ubranie Małgosi nie miało żadnych śladów zniszczenia widocznych na zdjęciach. Prawdopodobne jest, że takowe ślady mogłyby się znaleźć. Tyle, że ubranie prokuratura zgubiła.
Czy ubranie oraz kołdra na której znaleziono zwłoki Małgorzaty zostały zabezpieczone?
Nie zabezpieczono, kołdra została wyprana przez matkę Sylwestra. Ubranie zostało spalone. W późniejszym etapie śledztwa poszukiwano ubrania mojej siostry kontaktując się w tej sprawie z rodzicami. Prokurator myślała, że moi rodzice wiedzą gdzie znajduje się poszukiwana piżama.
Ostatecznie, udało się odnaleźć tę piżamę czy przepadła?
Nie. Piżama została zniszczona miesiąc po śmierci Małgosi. W późniejszym czasie prokuratura skierniewicka szukała jej u moich rodziców.
Czy na piżamie oraz na kołdrze widoczne były ślady wymiocin, krwi?
Prawdopodobnie tak, ale nie zabezpieczono kołdry i piżamy.
Jaka była reakcja najbliższego otoczenia, rodziny jej męża, przyjaciół na wieść o śmierci Małgorzaty?
Sylwester nie okazywał żadnych uczuć. Na miejscu, w dniu gdy ciało Małgosi znaleziono Sylwester zachowywał spokój. Nie okazywał emocji, załamania. Jego rodzice byli zdenerwowani, irytowali się na pytania moich rodziców. Przed ujawnieniem przyczyny śmierci Małgosi rozpowiadali, że Małgosia spadła z łóżka i się poobijała oraz, że jadła dużo tabletek jak cukierki. Jest to nie prawdą, siostra zażywała leki przeciwbólowe w okresie menstruacyjnym, z powodu silnych bólów. Skąd teściowa Małgorzaty wiedziała, że jej synowa jest cała sina, nie będąc tam?
W jaki sposób zachowywał się mąż Pani siostry? Czy utrzymywaliście z nim kontakt odkąd dowiedzieliście się o śmierci Małgorzaty?
Nie. Po śmierci Małgosi Sylwester unikał jakiegokolwiek kontaktu z całą naszą rodziną. Dzień po pogrzebie dzwoniłam do niego zapytać jak się czuje, ale nie chciał rozmawiać. Sylwestra nie interesował pogrzeb żony, chciał ją pochować w ubraniach, w których chodziła na co dzień do pracy. Był wyjątkowo spokojny, opanowany, nie można było wyczytać z niego żadnych emocji. Zastanawiałyśmy się z siostrą dlaczego jest taki obojętny. Przecież kochał Gosię a nie widziałyśmy w nim żadnej rozpaczy.
Jak wyglądała od początku, czyli od dnia znalezienia ciała Małgorzaty Państwa współpraca z policją, prokuraturą? Czy byliście informowani o prowadzonych czynnościach?
Nie było żadnej współpracy. Każdą informację o przyczynach śmierci Małgosi, etapach śledztwa rodzice musieli wymuszać na organach ścigania. Chodzili, błagali wysyłali pisma, ale pomimo to nie udało się nawiązać poprawnej współpracy. Każde ich wnioski, informacje były odrzucane z powodu braku celowości w danej sprawie.
Jakie były ustalenia prokuratury?
Głównym ustaleniem prokuratury i ich działaniem było zamiecenie sprawy pod dywan. Prokuratura cały czas twierdziła, że to samobójstwo. Każde nasze przesłuchanie, zadawane podczas nich pytania ukierunkowane były w jednym celu potwierdzenia, że Małgosia mogła targnąć się na swoje życie. Pytania dotyczyły głównie jak zachowywała się Małgosia, jakie miała relacje z rodziną i znajomymi. Przesłuchiwano nauczycieli mojej siostry ze szkoły podstawowej, pytając nauczycielki czy Małgosia w szkole podstawowej nie miała myśli samobójczych. Największą pracę jaką wykonał Pan prokurator Marek Słoma w całym śledztwie była budowa portretu psychologicznego Małgosi w wieku 7 lat. Na tym postępowanie zakończono. Nie istotne były nasze obserwacje, wnioski o przesłuchania wskazanych przez nas osób, o zabezpieczenie dowodów. Prokurator wykazał się dużą „aktywnością”. Na błaganie rodziców by zabezpieczyć mieszkanie w celu pobrania dowodów z dywanu, mebli od jednej pani prokurator usłyszeli: „ naoglądali się Państwo zbyt dużo filmów amerykańskich, zaś prokuratura wie co robi.”
Czyli mieszkanie nie zostało zabezpieczone celem przeprowadzenia jakiś badań?
Nie.
Kto zamieszkał w tym mieszkaniu po śmierci Małgosi?
W mieszkaniu przebywał Sylwester W., jedyny posiadacz kluczy do mieszkania. W dniu w którym otrzymał klucze udał się do administracji budynku w celu uzyskania kluczy do włazu na dach budynku w celu zdemontowania anteny TV (czy było coś tam ukryte przez niego?), zaś jego matka zajęła się praniem kołdry i dywanu.
Czy posiada Pani wiedzę czy i jakie działania były podejmowane przez męża Pani siostry po powrocie do mieszkania?
Posprzątanie mieszkania z dowodów zbrodni.
Czy pytaliście się dlaczego wyprali kołdrę, nie czekając na ewentualne badania śladów?
Oczywiście, że tak. Matka Sylwestra była bardzo oburzona, gdy rodzice dopytywali się dlaczego i jakim prawem zajęła się sprzątaniem w nie swoim mieszkaniu. Odpowiedziała, że musiała szybko uprać kołdrę, ponieważ znajdowały się na niej wymiociny i krew. Przecież nie mogło to tak długo leżeć.
Chciała Pani wraz z siostrą wziąć z tego mieszkania jakieś pamiątki po Małgosi, zdjęcia?
Oczywiście, że tak, ale przez długi czas nie miałyśmy do niego dostępu. Sylwester nie chciał oddać nam kluczy do mieszkania. Po roku uzyskaliśmy dostęp do mieszkania, w którym zastaliśmy koszmarny widok. Mieszkanie było wprost zdemolowane, w kuchni wyrwane półki ze ścian, cała podłoga zasypana ziemią z kwiatów, które porwane były w drobne kawałki. W szafach z ubraniami Małgosi był totalny nieład. Zniknęły wszystkie pamiątki po mojej siostrze, zdjęcia, złota biżuteria. Prowadzono śledztwo o zdemolowanie mieszkania, które szybko zostało umorzone z powodu niewykrycia sprawcy. Policja sugerowała ojcu, że być może dokonała tego zamordowana córka.
Nie bardzo rozumiem, w jaki sposób miałaby tego dokonać zamordowana? Jak długo po śmierci Małgorzaty przebywał w tym mieszkaniu jej mąż?
My również nie bardzo rozumieliśmy stwierdzenia policji, informowaliśmy ich, że dostęp do mieszkania miał tylko Sylwester, który udawał, że jest bardzo zdziwiony widokiem zdemolowanego mieszkania. Stwierdzenie policji, że zdemolowania mieszkania mogła dokonać zamordowana córka usłyszał mój ojciec, gdy prosił o wyjaśnienie dlaczego sprawa zostaje umorzona i sprawca niewykryty, a dostęp przez okres 1 roku do mieszkania miał tylko i wyłącznie Sylwester.
W jaki sposób widok zdemolowanego mieszkania skomentował Pan Sylwester?
Rok po śmierci Małgosi odbyło się przekazanie nam kluczy do mieszkania. Sylwester z uśmiechem i lekkim zdziwieniem skomentował to tymi słowami :” O półki pospadały”.
Jak wyglądały przygotowania do pogrzebu Małgorzaty? Czy według Pani oceny Ktoś z najbliższego otoczenia zachowywał się w sposób dziwny, nietypowy, czy coś wzbudziło Pani niepokój?
Przygotowania do pogrzebu było koszmarem, mąż siostry z matką kłócili się z moimi rodzicami odnośnie ubrania dla Małgosi. Sylwester nie chciał się zgodzić na zakup nowego ubrania, chciał by pochowano ją w ubraniu w którym chodziła do pracy. Sylwester jak wspomniałam wcześniej nie wyglądał na zrozpaczonego męża, który musi pochować swoją świeżo upieczoną małżonkę. Jego rodzina cały czas powtarzała, że Małgosia sama się zabiła, jadła tabletki jak cukierki, są to słowa matki Sylwestra. Wówczas nie była znana przyczyna śmierci, a rodzina męża Małgorzaty z góry zakładała samobójstwo.
W jednym z programów wspomniano, iż nagrobek Małgorzaty został przez kogoś celowo zniszczony. Czy wiadomo kim był sprawca, co zostało ustalone w tej sprawie przez policję?
Ponownie policja nie ustaliła nic, śledztwo zostało umorzone z powodu niewykrycia sprawcy. Obok grobu siostry wyryto w ziemi napis „Wisła Pan” z drugiej strony na ziemi wyryto 4 groby z krzyżami dwa duże i dwa małe. Pierwsza nasza myśl była taka, że te groby przeznaczone są dla naszej rodziny. Zastanawiał nas również napis, zwłaszcza bardzo charakterystyczna pisownia litery S identyczna jak nam się wydaje do charakteru pisma Sylwestra oraz podobne ślady butów, a raczej ich rozmiar również duży, jak nosił mąż mojej siostry. Był to bardzo duży rozmiar buta. Niestety dla policji i prokuratury nie były to żadne wskazówki do podjęcia odpowiednich działań. Nie zrobiono nic.
Co oznacza według Pani napis „Wisła Pan”? Po jakim czasie od dnia pogrzebu został zniszczony nagrobek, na jakim etapie wówczas było prowadzone postępowanie?
Nagrobek zniszczony został około 6 tygodni po śmierci Małgosi. Co oznacza trudno mi powiedzieć, kojarzy mi się z „Wisła Pany” określenie drużyny, która wygrała mecz miała przydomek Pany. Napis „Wisła Pan” pozostawiony obok nagrobka mojej siostry musiał mieć jakieś znaczenie dla autora, może jest w tym pewien przekaz, że to może on jest tym wygranym panem… naprawdę trudno powiedzieć, ale pewne jest to, że był to przekaz dla naszej rodziny wraz z tymi wyrytymi grobami.
Czy nagrobek został odnowiony, jeśli tak, to przez kogo?
Rodzice zrobili pomnik dla Małgosi, Sylwester nie był zainteresowany zrobieniem pomnika dla żony, a tym bardziej odwiedzaniem jej na cmentarzu.
W jaki sposób zachowywał się mąż Małgorzaty – młody wdowiec? Czy i kto udzielał mu wsparcia w okresie żałoby? Czy utrzymywaliście kontakty?
Kontakt po śmierci Małgosi definitywnie się urwał. Sylwester nie chciał mieć z nami nic wspólnego, w tej sytuacji również my nie zabiegaliśmy o te kontakty.
Jakie były ustalenia policjantów zaangażowanych w rozwiązanie sprawy śmierci Małgorzaty? O jakie materiały (np. zdjęcia, filmy, rzeczy osobiste), informacje zwracali się do Państwa?
Policja bardzo się angażowała, zwłaszcza jeden z funkcjonariuszy policji, który uparcie dążył do wyjaśnienia zagadkowej śmierci mojej siostry. Dzięki niemu pojawiła się znów nadzieja, że winny morderstwa Małgosi poniesie karę. Niestety na nadziei się skończyło. W moich domysłach został on odsunięty od tej sprawy przez prokuraturę.
Czy i kto został poddany badaniom na poligrafie? Czy ktoś odmówił uczestniczenia w badaniu?
Cała nasza rodzina poddała się badaniu. Odmówił Sylwester i jego rodzina.
Jakie było stanowisko prokuratury w sprawie śmierci Małgorzaty?
Prokurator w dniu odkrycia ciała Małgosi postawił tezę, znalazł dowody, rozstrzygnął – śmierć samobójcza. Żaden z prokuratorów zajmujący się później sprawą, nie próbował dyskutować czy podważać jakości pracy koleżanki. Każde nowe postępowanie prowadzono w tym samym kierunku.
Jakie zdaniem prokuratury Pani siostra mogła mieć powody, aby targnąć się na swoje życie?
Według prokuratury moja siostra popełniła samobójstwo z powodu bolesnych miesiączek, braku koleżanek i negatywnym zapatrywaniem się na wyleczenie zapalenia ścięgna Achillesa.
Czy posiadała Pani wiedzę o tym, że Małgosia podpisała umowę z ubezpieczycielem? Kto i po jakim czasie zwrócił się o wypłatę odszkodowania i czy te pieniądze otrzymał?
Tak, Małgorzata Witkowska zawarła na trzy dni przed śmiercią polisę, w której uposażonym był jej mąż Sylwester. Z akt wiadomo, że zwrócił się on do ubezpieczyciela o wypłatę odszkodowania po siedmiu dniach od śmierci swojej żony.
Ale pieniędzy nie otrzymał?
Nie, nie otrzymał.
Sprawa została umorzona, co działo się dalej? Kogo prosiliście o pomoc w sprawie wyjaśnienia okoliczności śmierci Małgorzaty?
Prokuratora Generalnego, Rzecznika Praw Obywatelskich, Helsińską Fundację Praw Człowieka, Senatora Grzegorza Wojciechowskiego, Ministra Sprawiedliwości i wielu innych.
Kto i w jaki sposób zaangażował się w pomoc? Czy śledztwo udało się wznowić?
Jedynie prokurator Robert Hernard i Biuro Senatorsko – Poselskie Janusza i Grzegorza Wojciechowskich. Dużą pomoc otrzymaliśmy również od mecenasa Ireneusza Wilka oraz mecenasa Waldemara Budy. Udało się wznowić śledztwo po pierwszym umorzeniu. Po drugim sąd stwierdził, że mamy szukać nowych dowodów, wówczas będzie można wznowić śledztwo. Szukamy ich do tej pory ponieważ policja i prokuratura zajmują się sprawami mniejszego kalibru. W naszym kraju nie ma powołanych do tego służb, a rodziny, pokrzywdzeni mają sami szukać dowodów.
Zagadkowa śmierć Pani siostry była wielokrotnie nagłaśniana w programach telewizyjnych, czy po ich emisji pojawiały się jakieś nowe, istotne informacje w tej sprawie?
Niestety nie, poza tym, że pokazało to nieudolną pracę i niekompetencję osób pracujących dla organów ścigania.
Czy Pani zdaniem można coś jeszcze zrobić, by tę sprawę wyjaśnić i poznać prawdę o okolicznościach śmierci Małgorzaty?
Oczywiście! Tak, można, ale do tego potrzeba kompetentnych funkcjonariuszy policji (z prawdziwego zdarzenia przesłuchań), nieskorumpowanych prokuratorów, przeniesienie sprawy poza prokuraturę łódzką i skierniewicką, zablokowanie im dostępu do jakichkolwiek informacji. Dowody znajdują się również na cmentarzu jak i w rodzinie Sylwestra oraz ich zamiłowaniach do chemii i doświadczeń w tej dziedzinie.
Sprawa Małgorzaty Śnieguła z męża Witkowska pojawiła się w programie „Państwo w Państwie”, jednak po jego emisji pojawiła się informacja „Drodzy widzowie, informujemy, że odcinek z ostatniej niedzieli nie będzie umieszczony w internecie, a także nie będzie powtarzany na antenie. Były mąż kobiety, o śmierci której była sprawa omawiana w programie, wyraził zgodę na emisję swojej wypowiedzi jedynie w programie na żywo dnia 03.01.2016. Jako redakcja nie możemy dokonać zmian polegających na wycięciu jego wypowiedzi, gdyż wtedy program zatraciłby walor rzetelności i obiektywności dziennikarskiej. Stanowisko byłego męża zmarłej Małgorzaty Śnieguły jest nieodłącznym elementem tego odcinka programu.” – co Pani o tym sądzi?
Sądzę tak jak mówi jedno stare polskie powiedzenie „ Na złodzieju czapka gore”. Dlaczego zablokował umieszczenie programu w sieci, dlaczego on jedyny uważa, że policja i prokuratura prowadziła śledztwo dokładnie i należycie, dlaczego nie pokazał twarzy, dlaczego nie interesowało go wyjaśnienie śmierci swojej żony, dlaczego nam nie pomógł by znaleźć mordercę. Dlaczego…?
Do końca życia ja i moja rodzina będziemy robić wszystko, by ta sprawa zakończyła się sprawiedliwym wyrokiem, będziemy to nagłaśniać wszędzie tam gdzie się da, by morderca nigdy nie zapomniał.
Dziękuję za rozmowę