Recenzja: „Plagiat” Maurycy Nowakowski

fragm. okładki/ Wyd. Videograf

Ambicja. Co też ona potrafi wyczynić, gdy człowiek zaczyna być chorobliwie ambitny? Gdzie przebiega cienka granica pomiędzy egoistyczną żądzą zwycięstwa, a działalnością na rzecz kultury? Po trupach do celu. Miejsce nie gra roli, a do teatru dla oszustów dołączają kolejni bohaterowie. Za murami Europejskiej Wyższej Szkoły Dziennikarstwa i Komunikacji dzieją się sceny na pograniczu tragedii i komizmu. Brakuje niestety suflera, który podpowiedziałby co robić, krzyknąłby „cięcie, akcja”. Okazuje się, że na tym małym poletku na którym pasą się święte krowy profesorskie gospodarz ma głowę pełną zmartwień. Trwa walka o władzę, wszelkie chwyty dozwolone, a zwłaszcza nokauty i podglądanie przeciwnika w szatni. Kto wygra przed czasem, a kogo autor książki zniesie zmasakrowanego z ringu? Na uczelnianym korytarzu wypełnionym świeżą, liberalną krwią studencką zabrakło bynajmniej katalogu. Chociażby wzmianki o siódmym przykazaniu „nie kradnij”. A czy gdyby owo przykazanie wyświetlało się pracownikom naukowym na pulpicie, zmienilibyśmy bieg historii? Raczej nie, większość ludzi od zawsze kombinowała, szła na łatwiznę. Znamienne jest, że profesor ma w głowie mniej oleju niż jego zdolny student. Czy student ma zatem szansę na karierę, posadzenie swego mądrego ciała na fotelu profesora? Do czego jest w stanie posunąć się złodziejka cudzej wiedzy, projektu wartego milion złotych?

Tymczasem trwają przygotowania do marszu Wrocław Otwartym Sercem Europy. Czy liczną imprezę masową są w stanie zakłócić grupy nazistów? Jaki ewentualnie mogą mieć w tym cel i na czyje zlecenie będą chcieli wprowadzić swojego „konia trojańskiego”? Organizatorzy ze świetną specjalistką od czarnego Public Relations z pewnością zadbali o bezpieczeństwo uczestników marszu. Ale czy Policja wystarczająco dobrze rozpoznała środowisko bojówkarzy?

Plagiat” to także opowieść o miłości, niespełnionej, tragicznej. O płomiennym uczuciu między starszą wykładowczynią a młodszym, atrakcyjnym i inteligentnym studentem. To odpowiedź na to czego pragną dojrzałe kobiety i czego nie znajdują u boku aktualnego męża. Miłość pełna zawodów, porażek i winnych. Katastrofa emocjonalna, z której nikt szczęśliwie nie wyjdzie. Zginą prawie wszyscy, część na zawsze będzie kalekami. To również opowieść o totalnym zaangażowaniu w sprawy, poświęceniu, a wręcz o złożeniu swego życia w ofierze. Pytanie, czy warto? Czy każdy temat należy dogłębnie zbadać? Kiedy dziennikarz powinien odpuścić, ile razy musi oberwać by zrozumieć swoje miejsce w szeregu dziwnych wydarzeń. Polityka, układy, Polska Partia Narodowa, radni, intrygi, obiady z prokuratorem, zbieranie haków i wieszanie na hakach. Tak, to obraz tego co dzieje się naprawdę za ścinami urzędów, instytucji, organizacji. Wyścig nadal trwa, nie o kulturę rzecz jasna. W tygielku o nazwie „Wrocław sercem kultury” gotują się najgorsze męty, a ich odpychający zapach unosi się tuż nad głową prokuratora, komendanta policji i autorów projektu WrocStory. Wreszcie ten odór dociera do przesympatycznego detektywa Kwiatkowskiego. I niech to licho. Ledwo zdążyłam polubić tego byłego gliniarza, śmiejąc się pod nosem z jego przemyśleń, porównań, filozofii emeryta policyjnego, a już go ktoś zamordował. I to tak brutalnie nad pięknym jeziorem, a przecież chciał złowić jeszcze niejednego leszcza. O czym wiedzieli młodzi zakochani w sobie po uszy studenci, którzy po raz ostatni wzięli udział w marszu żywych? Co takiego odkryła Anita Komar, że pozostawiła w głowie męża pustkę i rozpacz lekko zwęgloną? Czy wszystkie te osoby brały udział w wyścigu szczurów, którego celem była wysoka funkcja w prywatnej uczelni? A może walczyły w zupełnie innej sprawie, dla dobra kultury i historii Wrocławia? Do jakich wniosków dojdzie główny bohater, dziennikarz z „Korespondenta”. Czy i na ile Rednacz pozwoli Marcinowi na rozpostarcie skrzydeł i lot ku nieznanym? A może Marcin woli oglądać kobiety walczące w kisielu zamiast wyciągać coraz to większe brudy związane z działalnością Serc Biało-Czerwonych? Dokąd zaprowadzi go niewydana książka „Rollowany rock”, co odnajdzie na obrazach w pracowni Janoscha Schneidera?

Są takie książki, które czytam z szacunku dla autora, z recenzenckiego zobowiązania. Jednak „Plagiat” Maurycego Nowakowskiego to po prostu dzieło mistrzowskie. Coś wspaniałego, tak jak obrazy jednego z bohaterów. Gdy się zaczynasz im przyglądać twoje oczy robią się olbrzymie, bo właśnie pojąłeś o co w tym wszystkim chodziło. Napięcie narasta, po to, by pod koniec lektury wprowadzić Czytelnika w tempo zagrażające ludzkiemu życiu. I tak też było w moim przypadku, pomimo zmęczenia brnęłam dalej i dalej, by się dowiedzieć Kto tym ludziom zgotował taki okrutny los. Gdy tylko dobrnęłam do ostatniego słowa powieści, wyszeptałam „nieprawdopodobne”. Na zegarze wybiła 4 nad ranem.

plagiat_01-195x300Autor: Maurycy Nowakowski
Tytuł:
Plagiat
Wydawca:
Wydawnictwa Videograf SA
Rok wydania:
2015
ISBN:
978-83-78354338
Liczba stron:
399

Facebook