Pustka utopiona w bursztynowym koniaku.”Deszczowa kołysanka” Jolanta Knitter-Zakrzewska [recenzja]

fragm.okładki/Wyd. NOVAE RES

Deszcz. W deszczu można się zakochać, można też zacząć kogoś nienawidzić. Rytmiczne stukanie kropel odżywczej wody może przywoływać wspomnienia. Piękne i koszmarne, barwne i te widziane jakby przez mgłę. Deszcz nigdy nie pozostaje obojętny, nie w przypadku byłych funkcjonariuszy Policji, ot chociażby takiego Daniela Grota. Mężczyzny z rysą na życiorysie, bruzdą w tej części umysłu odpowiadającą za kochanie i ogromną wyrwą w sercu. „Deszczowa kołysanka” urzekła mnie, dała wytchnienie, pozwoliła odpocząć. To nie jest historia w której Czytelnik trwa w napięciu do napisu „KONIEC”. To nie jest historia dla ludzi, którzy gdzieś się śpieszą, dokądś pędzą, za czymś nieustannie gonią. A może właśnie i jest? Nie ma tu pościgów, dynamicznych akcji, nie angażuje się nawet „czarnych” do roboty. A jednak, trup za trupem wyznacza rytm książki niczym kolejne pory roku. To lektura dla ludzi wrażliwych, którzy uwielbiają zgłębiać tajemnice ludzkiego umysłu ze wszystkimi tego konsekwencjami. Strach, lęk, samotność, cierpienie, człowiek na zakręcie, cisza, pustka. A jednak taki detektyw jak Daniel pokaże, że w życiu są też inne role niż te wyznaczone przez dramaturgów. Pokaże że jest w stanie poradzić sobie z tym, co go WTEDY spotkało na służbie i z beznadzieją która zaczaiła się za rogiem. I wciąż tam siedzi, w ukryciu. Czy pomimo fatalnej kondycji psychicznej uda mu się rozwikłać zagadkę śmierci pięknej kobiety, której ciało ktoś bezczelnie porzucił na plaży w Gdyni? Czy będzie w stanie pomóc swojej ukochanej siostrze z niepamięcią? Czy poradzi sobie z pustką, którą za wszelką cenę zapychał groteskową miłością?

„Tamtego dnia ziemia pachniała intensywnie po deszczu”

„Deszczowa kołysanka” to także gra pozorów i fałszu, to zabawa w berka pragnień i pożądań, oczekiwań i nadziei. A wszystko to skąpane w deszczu, nieustannie padającym, ale jakże potrzebnym głównemu bohaterowi. Czy zmarli odchodzą na zawsze? Czy jest jakaś szansa na nawiązanie z nimi kontaktu? Czy wróżki, wróżbici i czarodzieje potrafią pomóc poszarpanej duszy? Prawda potrafi człowieka zniszczyć, stłamsić, zabić. Być może detektyw nie powinien był dążyć do jej poznania za wszelką cenę, być może jego życie nabrałoby całkiem innej barwy. Innej niż koniak, którym tak ochoczo się rozkoszował. Pozwólcie się ukołysać, zapomnijcie o zgiełku, gwarze, hałasie. Niech czas choć na chwilę zatrzyma się w miejscu, a deszcz zdradzi sekrety ukryte na martwych ciałach kobiet. Tak pięknych i powabnych, ale jednak, martwych. Wiecie, że Daniel dowiedział się że jesień należy do wilków? Tak, do wilków. Daniel być może też ma w sobie instynkt wilka, może dzięki niemu pokaże pechowi swoje wielkie kły? Co się stanie gdy uczyni to w SKM (szybkiej kolei miejskiej) na trasie z Wejherowa do Gdańska? A co gdy pokazując kły krzyknie „Elu, Elżbieto!”? Bo widzicie, byli policjanci nie są wcale tacy źli, oni po prostu bywają mocno pogubieni, osamotnieni i bezgranicznie wrażliwi. Niemożliwe? Przekonajcie się sami. Kończę, bo zaczęło ostro padać i muszę się gdzieś ukryć.

Autor: Jolanta Knitter-Zakrzewska
Tytuł:
Deszczowa kołysanka
Wydawca:
NOVAE RES
Rok wydania:
2017
ISBN:
978-83-8083-643-3
Liczba stron:
258

Facebook