Pod miejską skorupą w bezruchu zastygły demony. „Miasto” Tadeusz Oszubski [recenzja]

fot.A.Ruszczyk

Panie Tadeuszu, udało się Panu, po raz kolejny zresztą, zwalić mnie z nóg. Leżę na ziemi. I faktycznie z tej perspektywy wszystko co ukazał Pan w „Mieście” wygląda zgoła inaczej. Inny smak, kolor, zapach. Miasto tętni, miasto dusi, wciąga człowieka w gąszcze macek, ściska, przytłacza i wypluwa. Miasto zawiera w sobie jednakże i tajemnice o których z wielką gracją Pan pisze. I za to właśnie pokochałam Pana twórczość. Zaskakiwana co rusz kolejnymi opowiadaniami miałam wrażenie, nieodparte wrażenie, że próbuje Pan czytelnika wrzucić do bębna i nastawić na najdłuższy program. Taki, po którym nic już nie będzie normalne, nic już nie będzie takie jak dawniej. I może właśnie tak powinno być? „Miasto” trafia głęboko w psychikę, osadza się w niej i zbiera żniwa. Kosi dotychczasowe mieszczańskie spojrzenie, wyzywa na pojedynek. Bezpardonowo udowadnia, że pod skorupą dzieją się rzeczy niesłychane, niewiarygodne, nieoczywiste. Wielkie, mocne, intensywne, szalone i co gorsza bardzo, ale to bardzo realne. Każda z historii opisanych na kartach książki pozostawia czytelnika z milionem pytań i tysiącem wykrzykników. Człowiek bawi się Pana prozą i człowiek ten naraża jednocześnie na styczność z szaleństwem, z imaginacjami, iluzjami. Z magią świata, zwykłego, codziennego. Z blokowiskiem, windami, korytarzami, skrytkami. Przez „Miasto” płynie rzeka zwana „emocjami”. Żywioł porywa, rozrywa, pozostawia ślad. Zabolało? Wstań i idź przed siebie, żyj. Pośród dziwnych ludzi, przedziwnych spraw i łowców głów. Zbrodnie, okrucieństwo, samotność. Dom zły, blok jeszcze gorszy, ktoś komuś spuścił solidny łomot. Miłość, jakże trudna, bolesna. Tęsknota, wciąż nieutulona. Wszystko to, o czym Pan pisze, rujnuje psychikę, ryje. Każe się zatrzymać i poczuć to bagno na sobie, wokół siebie. Miejskie szambo, wieczny zgiełk.

To arcykrótka recenzja. A może wcale nie recenzja? Wiem jedno, jeszcze kilka słów a runie wieża, której fundamenty znajdują się w mieszkaniu milczącego Romka. Jeszcze jedno zdanie, a z ekranu wyjdzie Marnota, która zaprowadzi mnie w głąb lasu. Daleko tam, gdzie nikt o zdrowych zmysłach w życiu by nie postawił stopy. Panie Tadeuszu, jak Panu nie wstyd tak prowokować czytelników, popychać ich w otchłań belzebuba? Czy Pan jest świadomy ile w samej Warszawie krąży Ptakotów? A czy to doprawdy grzech kochać Mariannę po zmroku?

Już kończę, stoję przed drzwiami od lodówki, wydawało mi się że ktoś mnie woła, ale to tylko złudzenie. Efekt „Miasta”. O i sernik wypieczony jak trzeba. Moje uszanowanie, dawno nikt mną tak nie wstrząsnął. Myślałam nawet, że jestem wyzutym z emocji czytelniczym denatem. Zmartwychwstałam, a więc mam szansę, tak jak Pana bohater zostać za pięć kadencji prezydentem.

Lidalinda

Autor: Tadeusz Oszubski
Tytuł:
Miasto
Wydawca:
Wydawnictwo Łuczniczka
Rok wydania:
2018
ISBN:
978-83-947264-3-0
Liczba stron:
223

Facebook