Titanic i teorie spiskowe. Co naprawdę było przyczyną tragedii?

Elementy wyposażenia statku źródło:Krzysztof Mędrala (archiwum własne)

O wydarzeniach z 1912 roku wiemy bardzo dużo, ale na pewno nie wiemy wszystkiego. Wiele tajemnic pozostało na zawsze pogrzebanych na dnie Atlantyku. Są pytania, na które nigdy nie uzyskamy odpowiedzi. Pole szczątków wokół wraku jest miejscem spoczynku wielu ciał pasażerów. To oni na zawsze zabrali ze sobą część wiedzy o wydarzeniach tamtej nocy, co należy zaakceptować i uszanować. Titanic nigdy nie ujrzy już światła dziennego. Jego rozdarty kadłub spoczywa na głębokości prawie czterech kilometrów. Nie zostanie wydobyty, ani nie wpłynie do niego żaden nurek. W poznawaniu tajemnic wraku, możemy korzystać ze zdobyczy współczesnej techniki, które wraz z upływającym czasem są coraz bardziej imponujące.

Z Krzysztofem Mędralą, członkiem British Titanic Society, kolekcjonerem pamiątek związanych ze słynnym statkiem – rozmawia Anna Ruszczyk.

Na czym polega fenomen Titanica, co sprawia, że pomimo upływu lat temat ten wciąż nas fascynuje?

Moim zdaniem nie ma uniwersalnej odpowiedzi na to pytanie. Każdy człowiek ma inną percepcję historii i inną wrażliwość. Zdecydowanie jednak jest jakiś wiodący powód, który sprawia, że po 107 latach od pierwszego i ostatniego rejsu legendarnego statku pamięć o Titanicu wciąż pozostaje żywa. Jego zatonięcie jest utożsamiane z końcem Belle Epoque. Warto pamiętać, że nigdy po tym okresie ani moda, ani obyczaje wśród wyższych warstw społecznych nie były tak wyrafinowane. W dwa lata po tragedii Titanica wybuchła pierwsza Wojna Światowa, nadszedł czas wielkich zniszczeń. Jego siostrzane statki trafiły na służbę na froncie, a on sam spoczywał już na dnie oceanu, niczym zamknięta kapsuła czasu. Otworzono ją dopiero w latach 80’, gdy odkryto wrak. Wydarzenie to na nowo rozpaliło zainteresowanie statkiem. Wspaniałe artefakty, wydobywane na powierzchnię, pokazywane na międzynarodowych wystawach uczą nas zarówno o epoce, o statku, jak i o jego pasażerach. Będąc ambasadorem wystawy „Titanic – Prawdziwa Historia” w Krakowie, oprowadzałem po niej grupy zwiedzających, którzy oglądali ponad 200 przedmiotów wydobytych ze statku. W inny sposób Titanic fascynował młodszych, w inny starszych gości. Pamiętam sytuację, gdy komuś łza w oku zakręciła się przy przepięknie zachowanym damskim pierścionku, wysadzanym diamentami. Wiele eksponatów, przez pryzmat których poznajemy historię statku, nosi ślady tragedii i naprawdę wzruszają zwiedzających. Mało która morska tragedia ma tak wielką siłę oddziaływania, jak właśnie zatonięcie Titanica. Przedmioty należące do jego pasażerów są przecież tak podobne do rzeczy, które towarzyszą nam na co dzień. Każdy z nas ma choćby zegarek, być może prezent od bliskiej osoby, pokazujący upływ czasu. Tylko te, podobne, wydobyte z Titanica zatrzymały swoje wskazówki na zawsze. Niewątpliwie, dużą rolę w podtrzymaniu pamięci o wydarzeniach z 1912 roku miały filmy traktujące o katastrofie, a także literatura. Według szacunków znajomych kolekcjonerów, powstało ponad 1200 książek o Titanicu.

Diamentowy pierścionek źródło:Krzysztof Mędrala (archiwum własne)

Jakimi mitami z biegiem czasu obrosła legenda „niezatapialnego statku”?

Tego niefortunnego określenia użyła prasa, a konkretnie magazyn „The Shipbuilder”. W artykule o nowopowstałym Titanicu, statek opisano jako „praktycznie niezatapialny”. Niesamowita jest siła oddziaływania tego słowa, powtarzanego przez ponad sto lat, choćby w tym pytaniu. Legenda Titanica obrosła różnymi ciekawymi mitami. Jednym z nich jest rzekomy numer kadłuba Titanica, 390904, który w lustrzanym odbiciu odczytywany jest jako napis „No Pope”, będący zwiastunem tragedii. To kłamstwo, gdyż ten numer nie ma w rzeczywistości nic wspólnego z Titanikiem. Statek miał numer stoczniowy 401, a numer nadany przez Izbę Handlu to 131428. Innym ciekawym mitem, czy właściwie bajką, jest to, że Titanic miał zatonąć ponieważ na pokładzie przewożona była starożytna egipska mumia kapłanki Amen-Ra. W rzeczywistości, sama mumia została w Egipcie, a jej sarkofag był przekazany do British Museum w Londynie w 1889 roku, gdzie znajduje się do dziś. Sarkofag pierwszy raz opuścił muzeum dopiero w 1990 w celach wystawienniczych.

Jakie teorie spiskowe związane z Titanicem najczęściej krążą w przestrzeni publicznej i czy jest sens rozkładania ich na czynniki pierwsze?

Jest kilka znanych teorii spiskowych, związanych z zatonięciem Titanika. Czy jest sens rozkładania ich na czynniki pierwsze? Jeśli traktujemy je jako rodzaj łamigłówki, odpowiedź jest twierdząca. Niektóre teorie wręcz wymagają rozłożenia na czynniki pierwsze, by móc je obalić, z szacunku do prawdziwej historii. Pozwolę sobie przytoczyć trzy najciekawsze i najczęściej powtarzane teorie spiskowe, zarazem jednoznacznie odrzucone przez środowiska ekspertów. Pierwsza to teoria zamiany, która została sformułowana przez Robina Gardinera. W książce, zatytułowanej (w tłum.) „Titanic – statek, który nigdy nie zatonął”, autor podejmuje śmiałe tezy, że szereg zdarzeń, poprzedzających dziewiczy rejs Titanica świadczy o tym, że statek został zamieniony ze swoim siostrzanym, starszym o rok Olympikiem. Statki budowano razem, obok siebie na pochylniach tej samej stoczni. Choć kadłuby były praktycznie identyczne, między bliźniakami istniał szereg różnic, m.in nieco inny układ okien, przekładający się na odmienne konfiguracje niektórych wnętrz i pokładów spacerowych. W 1911 roku, pływający już Olympic doznał uszkodzenia kadłuba w wyniki kolizji ze statkiem HMS Hawke. Ten moment Gardiner uznał za istotny w swojej teorii, gdyż uznał, że w związku z tym i z winą Olympica, ubezpieczyciel odmówił wypłaty odszkodowania za wypadek. Aby przeprowadzić naprawy na Olympicu, skierowano do nich robotników pracujących nad Titanikiem, co spowodowało opóźnienie w przygotowaniu drugiego statku. Wszystko to oznaczało ogromne straty finansowe dla White Star Line. Gardiner uważał, że aby poprawić kondycję finansową firmy, Olympic został zamieniony z Titanikiem, i to on, uszkodzony i niezdatny do służby, zatonął 15 kwietnia 1912 roku, a nowy Titanic, przekonwertowany na Olympica służył do 1935 roku. Wypłacone odszkodowanie z tytułu utraty „Titanica” miało wspomóc działalność firmy.

Czy to faktycznie byłoby możliwe?

Historycy są zgodni, że przeprowadzenie takiego procesu zamiany nie jest możliwe. Bardzo wiele trwałych elementów konstrukcyjnych statku jest oznaczonych unikatowymi numerami, podobnie jak i całe wyposażenie, boazerie, meble, urządzenia. Nie wystarczy zmienić nazwy statku na kadłubie. Nawet gdyby chciano przeprowadzić taki proces, tysiące pracowników stoczni musiałoby być w to zaangażowanych, z pewnością więc rzekoma prawda wyszłaby na jaw o wiele szybciej niż w 1998 roku, kiedy Gardiner opublikował swoje przemyślenia. Eksploracja wraku Titanica potwierdziła obecność unikatowych numerów przypisanych do tego statku. Szacunkowa wartość Olympica i Titanica była zbliżona, wynosiła w 1912 roku około 7.5 mln dolarów. Kolizja ze statkiem Hawke spowodowała uszkodzenia wartości zaledwie 125.000 dolarów, co w zasadzie nie przekracza 2% wartości całego statku. Warto dodać, że oparów absurdu dodaje dodatkowa teza Gardinera, że w istocie nie było zderzenia statku z górą lodową, lecz z… innym statkiem tej samej firmy, który oczekiwał w ciemności na Atlantyku. Kolejna teoria spiskowa dotyczy celowego zatopienia. Niektórzy twierdzą, że Titanic został celowo zatopiony, aby uśmiercić podróżujących na nim najbogatszych pasażerów. Legendarni milionerzy, obecni na pokładzie statku, John Jacob Astor, Isidor Strauss czy Benjamin Guggenheim sprzeciwiali się stworzeniu Federal Reserve Bank w USA. Żaden z nich nie przeżył katastrofy. Za sprawą miał się kryć J.P.Morgan, będący za kreacją centralnego banku. To legendarna postać światowej finansjery i jednoczenie właściciel White Star Line i Titanica, który miał doprowadzić do obecności panów na pokładzie. Spekulacje wzbudził fakt, że J.P. Morgan miał również podróżować Titanikiem, ale w ostatniej chwili odwołał podróż. Teoria jednak zupełnie nie wyjaśnia, w jaki sposób J.P.Morgan miał doprowadzić do zatonięcia statku.

Krzysztof Mędrala (archiwum własne)

Jedna z teorii spiskowych dotyczyła pożaru?

Dokładnie, to jedna z najnowszych i najgłośniejszych teorii spiskowych, sformułowana w 2017 roku przez Senana Molony, pasjonata historii Titanica i jednocześnie dziennikarza. W kontakcie osobistym jest przemiłym, bardzo inteligentnym człowiekiem. Nie mniej jednak, teoria, jaką sformułował, jest niezwykle kontrowersyjna. Istotnie, faktem jest, że w jednej z kilku ładowni węgla na Titanicu pojawił się pożar, zanim statek wypłynął w rejs do Nowego Jorku. Tego typu pożary były oczywistym zjawiskiem na statkach parowych, gdyż mogły występować samoistnie w składowisku. Tlący się węgiel przesuwano do paleniska. Tak też rozwiązano problem na Titanicu. Gdy nastąpiła kolizja z górą lodową, sytuacja była już uregulowana. Ten wątek skłonił autora teorii do stwierdzenia, że pożar spowodował osłabienie stalowego poszycia kadłuba, a kolizja z górą lodową (rzekomo w tym samym miejscu) z tego właśnie powodu była dla statku dramatyczna w skutkach. Senan Molony, analizując zdjęcia z chwili, gdy Titanic opuszczał stocznię w Belfaście, dostrzegł smugę na kadłubie, wysnuwając tezę, że jest ona spowodowana wspomnianym pożarem. Historycy i eksperci jednoznacznie obalili teorię pożaru, zbudowaną w oparciu o zdjęcie z Belfastu. Zaintrygowany tematem, pewnego dnia usiadłem do komputera i naniosłem na plan przekroju wzdłużnego Titanica miejsce, gdzie Molony zauważył smugę na zdjęciu. Kompletnie nie pokrywało się to z usytuowaniem kotłowni, a tym bardziej z miejscem, w którym Titanic uderzył w górę lodową. To tylko niektóre teorie spiskowe, istnieją obszerne i szczegółowe opracowania w tym zakresie, do których lektury zachęcam.

Dlaczego dochodzi do manipulowania prawdą o faktycznych przyczynach zatonięcia brytyjskiego transatlantyku?

W mojej subiektywnej ocenie, powodem manipulacji prawdziwymi powodami tragedii jest przede wszystkim chęć zdobycia rozgłosu przez autora danej nowej teorii. Niektórzy mają taką osobistą potrzebę. O wiele trudniej o popularność, gdy rzetelnie publikuje się prawdę. Z drugiej strony, naturalną cechą ludzi jest chęć dowiadywania się o nowych sensacjach. Proszę zauważyć, że wiele istotnych wydarzeń z historii doczekało się historii spiskowych. Legendy o żyjącym Elvisie Presleyu czy Adolfie Hitlerze towarzyszą nam do dziś. Podobnie jest z Titanikiem. Najprościej zostać zauważonym publikując „nowe sensacyjne fakty”, czy „odkryte tajemnice”. Co więc było powodem zatonięcia Titanica? Odpowiedź brzmi: zderzenie z górą lodową.

Czy z tej tragicznej w skutkach tragedii wyciągnięto odpowiednie wnioski?

Po tragedii Titanica wyciągnięto dużo wniosków, niektóre pojawiły się niezwłocznie. Siostrzany, starszy o rok, zbudowany według zbliżonego projektu, Olympic, został skierowany na niezwłoczną przerwę w służbie, w trakcie której doposażono go w dodatkowe łodzie ratunkowe. Proszę sobie wyobrazić, że przed tragedią Titanica liczbę łodzi ratunkowych na statek szacowano w oparciu o tonaż jednostki, a nie liczbę pasażerów. Obecnie wydaje się to niepojęte, ale rozwiązanie to było zupełnie adekwatne do realiów XIX wieku, gdy nie budowano dużych jednostek i takie rozwiązanie nie budziło wielkich wątpliwości. Wspomniane przepisy o ilości łodzi ratunkowych regulowały odpowiednie akty prawne Izby Handlu, które nie zmieniły się wraz z szybkim postępem techniki początku XX wieku. Tragedia Titanica spowodowała ich dostosowanie do nowych realiów. W późniejszych latach, mając w pamięci tragedię Titanica, istotnie modyfikowano elementy konstrukcyjne na niektórych pływających jednostkach, ale przede wszystkim na nowo powstałych. Wprowadzano nowe rozwiązania z zakresu podwójnego poszycia czy grodzi wodoszczelnych. Nie ma rzeczy zbudowanej przez człowieka, która byłaby niezniszczalna. Podlegamy siłom natury. Postęp techniki, choćby i bardzo wysoki, może jedynie ograniczać ich wpływ, ale nigdy nie zniweluje ich w zupełności.

Czy jest coś, czego jeszcze nie odkryliśmy o legendarnym liniowcu? Czy kiedykolwiek będziemy mogli z całą stanowczością stwierdzić, iż znamy prawdę o wydarzeniach z 1912 roku?

O wydarzeniach z 1912 roku wiemy bardzo wiele, ale na pewno nie wiemy wszystkiego. Przykładowo, nigdy nie odnalazł się log z Titanica. Nigdy też nie sfotografowano środkowej śruby napędowej, która według jednych była trójpłatowa, według innych czteropłatowa. Wiele tajemnic pozostało na zawsze pogrzebanych na dnie Atlantyku. Na wiele pytań nie uzyskamy nigdy odpowiedzi. Proszę pamiętać, że pole szczątków wkoło wraku jest także miejscem spoczynku wielu ciał pasażerów. To oni na zawsze zabrali ze sobą część wiedzy o wydarzeniach tamtej nocy, co należy zaakceptować i uszanować. Titanic nigdy nie ujrzy już światła dziennego. Jego rozdarty kadłub spoczywa na głębokości prawie czterech kilometrów. Nie zostanie wydobyty ani nie wpłynie do niego żaden nurek. W poznawaniu tajemnic wraku, możemy korzystać ze zdobyczy współczesnej techniki, które wraz z upływającym czasem są coraz bardziej imponujące. Kto wie, czy choćby nie pozwolą one dotrzeć do kolejnych, niedostępnych do tej pory, pomieszczeń statku. A może pewnego dnia podniesiona zostanie z dna morza jakaś niepozorna skórzana walizka, w której zachowały się istotne dokumenty? Jak napisała niegdyś Wisława Szymborska, „księga zdarzeń zawsze otwarta w połowie”.

Dziękuję za rozmowę

Krzysztof Mędrala – członek British Titanic Society, buduje największą w Polsce kolekcję pamiątek związanych ze słynnym statkiem. Swoją pasją dzieli się na blogu 1912.pl, zatytułowanym „Titanic – Polska Kolekcja”. Był ambasadorem międzynarodowej wystawy „Titanic – the Artifact Exhibition” w Krakowie w 2018 roku i obecnie współpracuje przy kolejnej i ostatniej zarazem europejskiej edycji Wystawy, trwającej do 19 maja 2019 w czeskim Brnie.

Facebook