Co by o nim nie mówić i nie pisać, byłoby za mało, za płytko. Dla jednych typowy urke, złodziejaszek, dla drugich wybitny przestępca. Dla mnie zaś wyśmienity pisarz, dzięki któremu mogłam poznać głębię duszy więźnia. Człowieka zniewolonego, zniszczonego, pogubionego, ale także o wielkim sercu i bogatym życiu wewnętrznym. Nachalnika poznałam dzięki książce „Życiorys własny przestępcy”, poznałam i na swój sposób pokochałam. Za to jak pisał, jak odczuwał pełnią zmysłów i w jaki niesamowicie plastyczny sposób potrafi to przekazać czytelnikowi. Mało, wciąż za mało, a chciałoby się czytać więcej tego typu literatury. Traktującej o sprawach ważnych, wartościach i prawdach niematerialnych. „Żywe grobowce” są niejako żywym dowodem na to, że pisać można zawsze i wszędzie. Zwłaszcza, gdy otaczająca rzeczywistość jest paskudnie szara, a świat nie sprzyja do bycia prawym i dobrym. Jest w tym pewien paradoks, by lubić więźnia i jednocześnie potępiać jego zachowanie. Tak już jest, że Nachalnika nie lubić się po prostu nie da. Człowiek wybitnie wrażliwy, wnikliwy obserwator, badacz więziennych karcerów. Myśliciel, penitencjarny filozof. A więc mędrzec, gdyby tylko nie tysiące słabości, którym Urke nie potrafi się oprzeć. Ale wciąż walczy, zawzięcie boksuje się z samym sobą i z nieprzychylnym losem. Walczy o wolność, tak jak niegdyś Polska. Czy i jemu wreszcie uda się na dobre opuścić mury łomżyńskiego więzienia? Czy jest jeszcze szansa na poprawę życia nieszczęśliwego nędzarza?
„Żywe grobowce” to miejsce w którym ludzie spędzają ostatnie swoje chwile, miejsca w których przelewa się krew, pot i łzy. Lochy, karcery, odosobnienie. Hipisze na porządku dziennym, frajerzy, konfidenci i kaci. W „Mokotowie” wszystko może się zdarzyć, w końcu jak to mawiał pewien osadzony, więzienie jest ubraniem z kamieni. Czy Urke zmądrzeje, zrozumie, że droga do szczęścia nie wiedzie przez kolejne cele? Marzyć o amnestii to za mało, Nachalnik powinien zrobić coś więcej. I robi, o czym można przekonać się na kartach książki „Żywych grobowców”. Długo zastanawiałam się, dlaczego powieść, będąca niejako zapisem wspomnień jest aż tak nadzwyczajna. Na czym polega fenomen twórczości niedoszłego rabina? Myślę, że głównym atutem i kluczową cechą u Nachalnika jest właśnie emocjonalność. Pokazanie człowieka jako jednostki zatracającej się w poczuciu beznadziei i bezsilności. Jednostki skrzywdzonej, osamotnionej, a jednocześnie pragnącej ciepła i miłości. Rozpacz, ból, gniew, złość, to znów nadzieja i plany na przyszłość. Plany jakże mgliste i trudne do realizacji. I tutaj warto dopatrzyć się kolejnego aspektu powieści jakim jest kwestia resocjalizacji więźniów i programów readaptacji społecznej. Oczywiście, w przypadku naszego bohatera jest to już historia, jakże odległa, ale mimo wszystko pokazująca jak tworzyły się podwaliny systemu penitencjarnego. W „Żywych grobowcach” nie brak też opisów zasad, wartości, relacji panujących za więziennymi murami. Możemy poznać gwarę więzienną, przyjrzeć się specyfice „Mokotowa”. Urke na swojej drodze spotyka nowych ludzi, ale także spotyka się z przeszłością, wraca do bolesnych spraw i musi się z nimi uporać. Czy mu się to uda? Czy kogokolwiek zainteresuje los człowieka pogardzonego przez wszystkich? Cóż, życie w niewoli rządzi się swoimi prawami. Więźniowie nie zawsze potrafią przewidzieć konsekwencje podejmowanych decyzji. Zwłaszcza tacy więźniowie jak Nachalnik, który co rusz wpada w stany bezgranicznej rozpaczy, by po chwili serce swe wypełnić rządzą zemsty. Cwaniaki, klawisze i pierońskie baby. W więzieniu dzieją się różne sceny, także dantejskie, o których pięknie opowiada sam Urke. Wspomnień czar, memuarów podszytych goryczą i żalem. Dla mnie Urke pozostanie na zawsze wybitnym pisarzem, mocno pogubionym człowiekiem o wątłym kręgosłupie moralnym i ogromnym sercu. Z pewnością, nietuzinkowym twórcą, zasługującym na uwagę ze strony kryminologów. „Żywe grobowce” jak i „Życiorys własny przestępcy” polecam wszystkim zainteresowanym tematyką przestępczości, poszukującym odpowiedzi na pytania o przyczyny zjawisk przestępczych. Postać Nachalnika dowodzi, że nie wszystkich można i należy szufladkować. Czasem, wbrew powszechnym i utartym schematom, warto sięgać głębiej i widzieć więcej. Za maską złodzieja może kryć się niewiarygodnie wartościowy i wrażliwy człowiek. Warto o tym pamiętać, zwłaszcza, że żywe trupy to wciąż ludzie, zamknięci w zupełnie nam nieznanym świecie. Nie pozbawiajmy ich człowieczeństwa.
Autor:Urke Nachalnik
Tytuł: Żywe grobowce
Wydawca: Wydawnictwo Replika
Rok wydania: 2019
ISBN: 978-83-66217-04-1
Liczba stron: 316