W majestacie prawa. „Polowanie na prawdziwego psa” Grzegorz Głuszak

fragm.okładki/Wyd.Znak

Tytułem wstępu kilka słów wyjaśnienia. Po pierwsze, nikt mnie nie prosił o napisanie recenzji najnowszej książki Grzegorza Głuszaka. Po drugie, nikt mi nie zapłacił za napisanie recenzji najnowszej książki Grzegorza Głuszaka. Po trzecie, wszystko to, co zawrę w kilkuset słowach, a jeśli poczuję wenę, w tysiącach, jest efektem wielogodzinnych refleksji nad losem skopanych psów.

Ktoś mógłby zadać sobie pytanie: „po co pisać kolejne książki o policjantach?”. Ten ktoś zapewne czekałby na odpowiedź wieczność. Nie ma jednej, wygodnej, popularnej, słusznej odpowiedzi. Ile przypadków, tyle odpowiedzi. Nie ma dwóch identycznych spraw, mogą być podobne w ogólnym zarysie, ale różnią je szczegóły, sytuacje, miejsca, ludzie, którzy stali się pozytywnymi bądź negatywnymi bohaterami. Ludzie, którzy wstępując w szeregi Policji popełnili kolosalny błąd. Lecz jakże łatwo jest rozliczać innych siedząc w wygodnym fotelu. Jak cudownie beztrosko jest przyklejać łatkę bandyty, kanalii, wykolejeńca całkiem obcym nam ludziom. I o tym, jak łatwo wplątać się w sieć niebezpiecznych, niekiedy wręcz beznadziejnych powiązań jest właśnie najnowsza książka Głuszaka. I nie liczcie na ckliwe opowieści, pełne romantyzmu zwierzenia twardych gliniarzy. Na przechwałki, czy nieudolne próby wybielenia kogokolwiek z czegokolwiek. Tak naprawdę „Polowanie na prawdziwego psa” jest próbą znalezienia odpowiedzi na pytania o sens i istotę służby dla Narodu, nawet z narażeniem życia. Złośliwi mówią, że tam gdzie kończy się logika, zaczyna się Policja. Wydaje się, że to duże uproszczenie, a sam policyjny kombinat jeszcze długo nie będzie w stanie poradzić sobie z problemami związanymi z zarządzaniem kapitałem ludzkim. Powiało chłodem, a przecież chodzi o ludzi, o gliniarzy z krwi i kości, którzy pewnego feralnego dnia postanowili strzec bezpieczeństwa Obywateli. Marcin, Tomasz i wielu innych. Czy popełnili błąd wstępując w szeregi Policji, czy też dokonali słusznego wyboru? Nie chciałabym odbierać Czytelnikom tego, co najbardziej intryguje i elektryzuje w historiach opisanych na kartach najnowszej książki Głuszaka. Nie chciałabym w żaden sposób zdradzić szczegółów, jakże bulwersujących, wyzwalających złość, gniew, czy też niedowierzanie. Wydawać by się mogło, że kolejna książka o dobijaniu psów, prawdziwych, twardych, charakternych, przejdzie bez echa. Że życie i śmierć policjantów stały się spektaklem iluzji i fobii wyłącznie samych zainteresowanych. Nic bardziej mylnego. Każdy z nas, naszych bliskich, znajomych może potrzebować pomocy ze strony funkcjonariuszy. Każdy z nas życzyłby sobie, aby otoczenie w którym żyjemy było bezpieczne, aby za rogiem nie stał diler i nie popychał w ramiona kostuchy młodszych i starszych wiekiem. Aby tak było, muszą znaleźć się ludzie, którzy poświęcą swój czas, siły, środki, życie rodzinne na walkę z przestępcami, z każdym przejawem patologii.

„Polowanie na prawdziwego psa” czyta się naprawdę dobrze. Wartka akcja, nietuzinkowe postaci, zdeterminowani policjanci, ale też zupełnie niekryształowi, wredni, paskudni ludzie z komórki zwanej BSW. Trochę o kobietach, życiu, szczęściu i rodzinie. Śmieszno i straszno. Dużo ciekawostek i wspominek dotyczących policyjnych akcji oraz kulis działań. Niesmak wywołany postawą niektórych prokuratorów, zgięte w paragraf kręgosłupy moralne funkcjonariuszy. Prawda bywa bolesna, ale mówią, że tylko ona tak naprawdę wyzwala. Czy Marcin doprowadzi sprawę do końca, czy zrealizuje swój scenariusz życia poza strukturami policyjnymi? Czy Tomek postanowi wrócić do firmy, czy też uzna ten rozdział życia za definitywnie zamknięty?

Trudne zwierzenia biorąc pod uwagę, że spowiadającym się jest były naczelnik Centralnego Biura Śledczego Policji. Nie każdego stać na odwagę, by głośno mówić o tym, co czuje, by domagać się sprawiedliwości, zwłaszcza gdy jest się trybikiem w układzie zamkniętym. Wielu nie wytrzymuje, pije, wiesza się, odchodzi do innego, kto wie, może lepszego świata. Z cenną i niebezpieczną wiedzą o brudach, powiązaniach, nielegalnych biznesach i wpływowych kanalizach .

Są jednak funkcjonariusze Policji, których chciano wykończyć, zrobić z nich bandytów, złodziei, sutenerów, gangusów, pospolitych przestępców. Lecz oni się nie ugięli pod natłokiem bzdur, świństw i kłamstw. Stoją na nogach, czasem brak im sił, lecz walczą dalej. W imię zasad, honoru, kodeksu, dla dobra Obywateli. Oni wciąż walczą, nawet z narażeniem życia.

Zachęcam emerytowanych jak i czynnych funkcjonariuszy Policji do lektury reportażu śledczego Grzegorza Głuszaka. Być może sytuacje, sprawy i wydarzenia opisane w książce „Polowanie na prawdziwego psa” są wam bliskie, skądś to znacie. Może sami przez takie piekło przeszliście, a może byliście tymi, którzy wykańczali dobrych gliniarzy. Polecam wszystkim, których interesuje mechanizm władzy w resorcie, polityce i wymiarze (nie)sprawiedliwości. Trudna lekcja, cenna wiedza i przestroga dla tych, którzy wierzą, że wystarczy być świetnym gliną, aby góra się cieszyła. Niestety, tak to nie działa. A o tym jak działa przekonacie się czytając „Polowanie na prawdziwego psa”. Nie wiem czy jest to odpowiednie zakończenie, ale wróćmy na chwilę do początku. Po pierwsze, nikt mnie nie prosił o napisanie recenzji najnowszej książki Grzegorza Głuszaka. Po drugie, nikt mi nie zapłacił za napisanie recenzji najnowszej książki Grzegorza Głuszaka. Po trzecie, wszystko to, co zawiera się w powyższym stosie ów, jest efektem wielogodzinnych refleksji nad losem skopanych psów.

Autor: Grzegorz Głuszak
Tytuł:
Polowanie na prawdziwego psa
Wydawca:
Wydawnictwo Znak
Rok wydania:
2020
ISBN:
978-83-240-7186-9
Liczba stron:
313

Facebook