Z doktorem Markiem Chrabkowskim, Kierownikiem Zakładu Prawa Karnego i Postępowania Karnego w Wyższej Szkole Administracji i Biznesu im. Eugeniusza Kwiatkowskiego w Gdyni – rozmawiała Anna Ruszczyk.
Wiem, że jest Pan autorem publikacji poświęconej reformie Centralnego Biura Śledczego Policji, proszę powiedzieć jakie zostały wprowadzone zmiany.
We wspomnianym artykule odniosłem się do zadań Centralnego Biura Śledczego Policji, które opatrzyłem swoim komentarzem. CBŚP w październiku 2014 roku przechodziło reorganizację. Zostało wydzielone ze struktur Komendy Głównej, powstało jako odrębna jednostka Policji. Analizowałem treść zadań zamieszczonych na ich stronie. Wskazałem, iż zakres zadań jest przedstawiony w sposób bardzo nieprofesjonalny. Między innymi zauważyłem, że osoba, która układała te zadania nie miała wiedzy z zakresu prawa administracyjnego, wprowadzając chociażby chaos terminologiczny w odniesieniu do rodzajów administracji publicznej.
Czyli zadania zamieszczone na ich stronie są czymś nowym, czy też są powieleniem obowiązujących dotychczas?
To są skopiowane informacje, zamieszczone w zakładce Centralnego Biura Śledczego KGP w sposób bezkrytyczny. Nikt nie zadał sobie trudu, by określić czy zadania, które stoją dziś przed CBŚP są właściwe z prawnego punktu widzenia.
Co się znalazło w ramach zadań?
W zakresie ich działań pozostały wszystkie zadania dotyczące zwalczania przestępczości kryminalnej, narkotykowej i ekonomicznej. Niestety nie skorygowano błędów, które znalazły się wśród zadań poprzedniej struktury. Dotyczyły one zwalczania działań polegających na windykacji należności – tak widnieje na ich stronie. Co jest złego w tym, że ktoś windykuje swoje należności wobec swoich dłużników? Autor tego zapisu miał pewnie na myśli nielegalną windykację. Z zapisu wynika jednak, że zwalczają wszelkie formy windykacji. Kolejnym przykładem niefrasobliwego zapisu jest „eliminacja grup przestępczych”. Mam nadzieję, że nie chodzi o pozbawianie życia członków tych grup, a o rozbijanie struktur tych nieformalnych organizacji. W zadaniach można przeczytać o tym, ze CBŚP zajmuje się rozpoznaniem i neutralizacją zorganizowanych struktur przestępczych zdominowanych przez przedstawicieli mniejszości etnicznych. Zastanawiające jest dlaczego pominięto te struktury, które zdominowane są przez przedstawicieli większości etnicznej. Podobnych błędów można by wymieniać więcej, w publikacji wskazałem ich około piętnastu.
To w takim razie, czym się dzisiaj zajmuje CBŚP?
Uważam, że dobrze się stało, iż wyodrębniono tę strukturę. Dziś jest to klasyczna struktura powołana do zwalczania przestępczości zorganizowanej, która może się kompleksowo zająć rozpracowaniem określonej struktury przestępczej, ponieważ inne zdarzenia nie odrywają CBŚP od tego zadania. W regionalnych strukturach policji nie ma wolnych mocy przerobowych. Natłok zadań i zdarzeń nie pozwala na takie działanie.
Co to oznacza?
Policja jest organizacją, która działa w oparciu o zdarzenia, wymuszające ich obsługę. Jeżeli czegoś się nie udaje wykryć w krótkim przedziale czasowym, to sprawa raczej nie rokuje nadziei na wykrycie, ponieważ pojawiają się nowe zdarzenia również wymagające wyjaśnienia, które odsuwają na dalszy plan niewyjaśnione sprawy starsze. Dlatego potrzebna jest struktura, która umożliwia podejmowanie działań wokół określonych osób lub zdarzeń , taka jak CBŚP.
Czyli jakich?
Powiedzmy, że mamy informację, że osoba X zajmuje się przestępczością zorganizowaną, handluje narkotykami albo ludźmi. Gdyby nie było tych struktur, wówczas Policja reagowałaby tylko na zawiadomienia o przestępstwie. Ktoś musiałby taką sprawę zgłosić. Przy narkotykach raczej to się nie zdarza, przy handlu ludźmi sporadycznie. Dopóki nie byłoby zawiadomienia, nie byłoby działania a proceder przestępczy by kwitł.
Nie zgłaszają takich informacji na przykład konkurencyjne grupy?
Bywały takie sytuacje. Pamiętam jak konkurencja chciała wyeliminować z rynku inną grupę rękoma Policji. Informatorzy, którzy byli tam na usługach policjantów operacyjnych, przynosili informacje dotyczące tylko jednej grupy. Chodziło im oto, by konkurencja została wyłapana, wówczas oni mieliby więcej możliwości do działania, szerszy rynek zbytu i większe zyski.
Udało się rozbić obie grupy?
Tak, zarówno grupy przestępcze zostały rozbite, także policjanci zostali zatrzymani i aresztowani za współdziałanie w grupie przestępczej. Ci policjanci nie działali bezinteresownie, tylko za odpowiednie wynagrodzenie wypłacane przez dilerów narkotykowych.
Co daje poczucie odniesienia sukcesu w walce z przestępczością?
Jeżeli chodzi o zwalczanie narkotyków, to każdy sukces na tym polu, jak mawiał klasyk, jest tak zwanym „plusem dodatnim”. Wyodrębnienie CBŚP dało Policji możliwości zajęcia się określonymi grupami, osobami, problemami, które stwarzają, a tym samym skutecznego ograniczania bardzo niebezpiecznych zjawisk.
Czy gdyby nie powołano CBŚP, nikt by się tego typu przestępczością nie zajmował?
Gdyby takiej jednostki organizacyjnej w Policji nie było, to by nikt się tym w taki skuteczny sposób nie zajmował. Był taki okres w Gdyni w połowie lat 90′, gdy w ciągu roku ginęło około tysiąca samochodów. Niedawno rozmawiałem z komendantem i dowiedziałem się, że ta ilość spadła do około 150 samochodów rocznie. Jednak należy pamiętać, że statystyka wiele rzeczy przekłamuje. Ciemna liczba kradzieży samochodów na pewno nie jest tak duża jak przy kradzieży telefonów, ale należy pamiętać, że nie wszystkie zdarzenia są w statystyce odnotowane. Osoby, którym skradziono samochód, z reguły są zainteresowane, by go odzyskać i zgłaszają ten fakt Tym bardziej cieszy, że zjawisko to udało się w tak dużym zakresie ograniczyć.
Czy może mi Pan potwierdzić, czy zdarzają się sytuacje kupowania dokumentów do pojazdu, który fizycznie nie istnieje? Taki samochód jest ubezpieczany, następnie zgłasza się jego kradzież i wyłudza odszkodowanie od firmy ubezpieczeniowej?
Możliwe jest wirtualne stworzenie każdej sytuacji. Pamiętam taką sprawę, gdy skorumpowani policjanci obsługiwali fikcyjne kolizje. Samochody były sprowadzane po kolizji z Niemiec, Holandii, podstawiane na skrzyżowanie z innym pojazdem. Wykonywano czynności związane z tym zdarzeniem, tworzono całą dokumentację. Następnie występowano do ubezpieczyciela w celu naprawy samochodu na jego koszt. Są ludzie, którzy dla pieniędzy są skłonni dopuścić się wielu niegodziwości.
Co jest dla nich największą bolączką, gdy już zostaną wykryci?
Najbardziej osoby zaangażowane w przestępczość zorganizowaną boli utrata majątku pochodzącego z nielegalnych źródeł. Pewnie byliby mniej chętni do tego procederu, gdyby mieli świadomość tego, że nasze państwo jest skuteczne w zakresie pozbawiania ich korzyści płynących z popełniania przestępstw. Niestety tak nie jest.
Jaka instytucja posiada dziś pełną, kompletną informację dotyczącą wartości zabezpieczonego mienia pochodzącego ze źródeł przestępczych?
W Policji do 2013 roku funkcjonował system danych statystycznych TEMIDA. To były dane statystyczne zbierane przez Policję, sądy, prokuraturę. To była statystyka publiczna. System ten umożliwiał wygenerowanie danych m.in. dotyczących wartości zabezpieczonego mienia, ilości spraw, w których dokonano zabezpieczenia mienia majątkowego. System ten został zmieniony na Krajowy System Informacji Policyjnej (KSIP), w ramach którego gromadzi się inne dane, nie wszystkie te, które były gromadzone w Temidzie. Jeżeli dane dotyczące wartości zabezpieczonego mienia są zbierane, wówczas Komenda Główna Policji – Biuro Wywiadu Kryminalnego – zapewne może wygenerować takie statystyki. Kiedyś pytałem o przestępstwa popełniane przez urzędników. Otrzymałem informację, iż do roku 2012 dane takie były zbierane, po tym roku już nie. Wobec tego nie są w stanie mi wskazać, który ze sprawców przestępstwa był urzędnikiem w chwili popełnienia przestępstwa. Zaprzestano zbierania części danych, ale w to miejsce zaczęto gromadzić inne. System ten jest o tyle kłopotliwy, że w przeciwieństwie do Temidy nie wszyscy mają możliwości dostępu do tak zwanego modułu analitycznego. W związku z tym analizowanie danych nie jest możliwe na wszystkich poziomach w Policji a jedynie w wybranych jednostkach.
No tak, tyle, że raporty zamieszczone na stronie CBŚ są mało przejrzyste jeśli chodzi o podział administracyjny. Nie wiadomo jaka jest skala przestępczości zorganizowanej na przykład na terenie województwa pomorskiego.
Tak, te raporty są zbiorcze i niedoskonałe.
Chciałabym zapytać Pana oto, jak u nas, na wybrzeżu wykluwały się pierwsze grupy przestępcze?
Obserwowałem krystalizowanie się grup przestępczych na początku lat 90′. Po zmianie ustrojowej, systemowej, grupy te dostrzegły możliwość szybkiego i łatwego zarobku w dziedzinach, objętych przez państwo reglamentacją. Dotyczyło to dóbr, których było mało, a także tych, których posiadanie jest zabronione. Grupy przestępcze zaczęły szukać obszarów, gdzie można było zarobić duże pieniądze. Jeżeli chodzi o Pomorze, to legendą obrósł Nikodem Skotarczak, nazwany przez media ojcem chrzestnym polskiej przestępczości zorganizowanej, polskiej mafii. Jeżeli przyjrzymy się karierze Skotarczaka, to znajdziemy mocne powiązania również z polityką, co jest charakterystyczne dla grup o charakterze mafijnym.
Pan wtedy już pracował w Policji?
Tak, wówczas służyłem już w Policji. Pamiętam ten dzień, w którym zastrzelono Skotarczaka w agencji towarzyskiej „Las Vegas”.
Zanim to nastąpiło, jak radziliście sobie z powstającymi strukturami przestępczymi?
Na początku lat 90′, gdy już dostrzeżono duże zagrożenia płynące ze strony zorganizowanych grup przestępczych, w Policji wyodrębniono specjalne struktury. Miały się one zająć problematyką przestępczości zorganizowanej. W niektórych województwach powstały komórki organizacyjne podporządkowane pod Komendę Główną Policji tzw. PeZety, czyli Wydziały do Walki z Przestępczością Zorganizowaną. Gdy grupy przestępcze zaczęły czerpać zyski z narkobiznesu, utworzono komórki do zwalczania przestępczości narkotykowej. W późniejszym okresie, około 2000 roku obie te komórki zostały połączone i tak powstały struktury CBŚ KGP. Uważam, że dobrze się stało, że CBŚ było niezależne od struktur regionalnych i podporządkowane bezpośrednio pod KGP. Gdyby okazało się, że policjant ze struktur wojewódzkich byłby zamieszany w działalność grupy przestępczej, to niezależność służby śledczej umożliwiała podejmowanie skutecznych działań w stosunku do wysokich rangą oficerów policji regionalnej we współdziałaniu z Biurem Spraw Wewnętrznych, również strukturą KGP. To umiejscowienie tych struktur nie wyeliminowało innego problemu jakim była możliwa współpraca funkcjonariuszy PeZetów i późniejszego CBŚ KGP z przestępcami. Taki problem wystąpił w województwie pomorskim, o czym donosiły media.
Dlaczego dokonano zmian w 2014 roku?
Ta zmiana była dobrą decyzją. Wyłączono CBŚ ze struktur Komendy Głównej i utworzono jako odrębną jednostkę organizacyjną. Zasadniczą kwestią było wewnętrzne usprawnienie funkcjonowania struktury powołanej do zwalczania przestępczości zorganizowanej poprzez scedowanie uprawnień z Komendanta Głównego Policji na Komendanta CBŚP. Ta zmiana była korektą procesu zainicjowanego na początku lat 90′, kiedy to zaczęły się tworzyć komórki odpowiedzialne za zwalczanie przestępczości zorganizowanej. Nie rozwiązała ona jednak kluczowego problemu jakim pozostaje brak czytelnego kryterium podziału kompetencyjnego, czyli czym takie struktury powinny się zajmować, a czym inne jednostki Policji.
Możemy zobrazować tę sytuację na konkretnym przykładzie?
Pod Komendę Miejską Policji w Gdyni, w połowie lat 90′ podłożono ładunek wybuchowy. Była to bomba zbudowana na bazie plastycznego materiału wybuchowego (PMW) z zegarowym zapalnikiem. Całe szczęście, że ten zapalnik przed detonacją się zaciął. Nie wiadomo ile byłoby ofiar po takim wybuchu. Jeden z policjantów wysiadających z radiowozu zorientował się, że w reklamówce na parkingu znajdował się plastikowy pojemnik wypełniony materiałem wybuchowym. Podjęte działania spowodowały, że ewakuowano sąsiednie budynki, przyjechali pirotechnicy. Gdy już teren był zabezpieczony, podjęto próbę rozbrojenia ładunku, który eksplodował. Z połowy budynku komendy i sąsiednich kamienic wyleciały szyby z okien. Wydawało się, że sprawa jest typowa dla struktur zwalczających przestępczość zorganizowaną, skoro mamy do czynienia z zamachami na jednostki Policji. Co ciekawe Wydział do walki z Przestępczością Zorganizowaną nie podjął tej sprawy. Zostawił ją do dalszego prowadzenia Komendzie Miejskiej Policji w Gdyni.
Czyli strona pokrzywdzona (KMP) sama miała prowadzić śledztwo w swojej sprawie?
Dokładnie tak, KMP była pokrzywdzona w tej sprawie i miała sama sobie poprowadzić postępowanie karne oraz sprawę operacyjną i ustalić kto podłożył bombę. Wydawało mi się wówczas, że ta sprawa nie do końca powinna być pozostawiona KMP do samodzielnej realizacji. Są kategorie spraw, które wymagają przejęcia przez wyspecjalizowane struktury Policji i prokuratury.
Jak jest w innych krajach?
W Niemczech jest taki podział. Jeżeli jest kategoria poważnych spraw, to przejmuje je Bundeskriminalamt, który jest właściwy do ich prowadzenia i nie zostawia ich policji lokalnej, ponieważ nie pozwalają mu na to przepisy prawa. U nas takiego podziału nie ma i pewnie się jeszcze długo nie doczekamy. Choć wydaje się to potrzebne z uwagi na to, że my mamy zbyt dużo organów, które są uprawnione do tego, aby wykonywać czynności w tych samych sprawach.
Jaki przykład takich dublowanych uprawnień służb możemy podać?
Przykładowo, w kwestii korupcji. Uprawnionymi do podejmowania działań jest Policja, Centralne Biuro Antykorupcyjne, Straż Graniczna, Żandarmeria Wojskowa, Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego. A jeżeli to jest powiązane z dużymi pieniędzmi państwowymi to dodatkowo działania mogą podjąć: wywiad skarbowy i Służba Celna, które mogą prowadzić czynności w tej sprawie. Gdyby był konkretny podział wskazujący, która instytucja zajmuje się tego typu zdarzeniem, nie byłoby problemu. Wszystkie informacje trafiałyby do jednej z góry określonej formacji.
Rozumiem, że u nas takiego podziału nie ma?
U nas takiego katalogu nie ma. Jednostki Policji tworzą sobie mniej lub bardziej udolne katalogi. Pewne sprawy trafiają zgodnie z podziałem do komend zamiast do komisariatów. Ale już wyżej nie ma automatyzmu. Wszystko jest fakultatywne. Instytucje wybierają sobie to, co chcą prowadzić. Najczęściej wybierają sprawy, które rokują nadzieje na wykrycie. Nie chętnie wybiera się sprawy trudne w prowadzeniu, gdzie sprawcy zadali sobie trudu by zatuszować ślady, co mogłoby wskazywać na udział zorganizowanej grupy przestępczej. Szybkie wykrycie danej sprawy wiąże się z dodatkowymi profitami, np. nagrodą za rozwiązanie, skuteczność i efektywność. Stąd niechęć do przejmowania spraw trudnych i nierokujących na szybki sukces.
A czy sprawa o której Pan wspomniał, związana z podłożeniem ładunku wybuchowego pod KMP, została wykryta?
Sprawa została w KMP w Gdyni. Operacyjnie policjanci ustalili jaki mógł być motyw, przyczyna zamachu bombowego. Z punktu widzenia procesowego nikomu nic nie udowodniono. Sprawa miała też ciekawy aspekt wskazujący na słabość aparatu fiskalnego państwa. W toku czynności, które były wykonywane w tej sprawie na wielu poziomach ustalono pewne grupy przestępcze, które mogły mieć związek z tym zamachem. Między innymi w jednej grupie szefem była osoba, która zatrudniona była w sklepie na pół etatu, z zarobkiem obecnie na poziomie około 800 złotych. Osoba ta dysponowała luksusowymi samochodami i kilkoma mieszkaniami w Trójmieście, była młoda i zamożna. W związku z tym, że nie było punktu zaczepienia jeśli chodzi o sprawy natury kryminalnej, przekazano informację do aparatu fiskalnego. Wskazaliśmy, że jest taka osoba, która dysponuje dużym majątkiem, nie jest znane źródło pochodzenia tego majątku. Aparat fiskalny powinien wykonać czynności, naliczyć domiar, wiadomo, że jest to 75% dochodu pochodzącego z nielegalnego źródła. Po ponad roku przyszła decyzja z urzędu skarbowego, w której wskazano, iż przeprowadzono postępowanie, wykonano szereg czynności i wymierzono domiar w wysokości kilkuset złotych. Tyle państwo ustaliło w stosunku do ociekającego luksusem przestępcy.
Jaki z tego wniosek?
Ta sprawa wykazała, że państwo sobie nie radzi z problematyką egzekwowania, odzyskiwania, zabezpieczania mienia pochodzącego z przestępstw. Nie istnieją skuteczne mechanizmy, które pozbawiałyby sprawców przestępstw korzyści płynących z ich popełniania. Brak skuteczności instytucji jest dla przestępców zachętą do dalszego popełniania przestępstw. Oni nic nie tracą lub tracą niewiele. Więc cały czas tymi środkami dysponują. Jeżeli mogą w jakiś sposób szybko i łatwo zarobić i nie jest to pracochłonne to szukają nowych metod, obszarów przestępczej działalności. Stąd tworzą się kolejne zorganizowane grupy przestępcze.
Jaki jeszcze przykład działalności zorganizowanej grupy przestępczej moglibyśmy wskazać?
Na początku XXI wieku były luki w przepisach regulujących problematykę podatku VAT. Okazywało się, że niektórzy przestępcy prowadzili punkty skupu złomu w mieszkaniu w bloku. Mieli zarejestrowany złomowiec i fikcyjnie wykazywali potężne obroty. W ten sposób uzyskiwali bardzo duże kwoty zwrotów podatku VAT z tego tytułu, które uszczuplały środki budżetu państwa. Grupy przestępcze szukają coraz to nowszych sposobów zarobienia pieniędzy kosztem innych. Jeżeli odbywa się to kosztem państwa, jest to mniej ryzykowne dla grup przestępczych. Mniejsze jest bowiem prawdopodobieństwo, że ktoś szybko złoży zawiadomienie o przestępstwie. Jeśli proceder odbywa się kosztem osoby prywatnej, to wiadomo, że jest większe zainteresowanie ze strony pokrzywdzonego i zawiadomienie zostanie szybciej złożone do organów ścigania.
Wróćmy jeszcze na chwilę do lat 90′ na Pomorzu. Jakiego rodzaju przestępstwa były wówczas najczęściej popełniane przez zorganizowane grupy przestępcze? Co było największym problemem, wyzwaniem dla policji? Czy nadążaliście za rosnącą w siłę strukturę przestępczą?
Połowa lat 90′ największym problemem na terenie Trójmiasta była liczba zamachów przy użyciu materiałów wybuchowych. Kilka razy w miesiącu odnotowywaliśmy zdarzenia o takim charakterze. Były to działania na tle po rachunkowym pomiędzy grupami przestępczymi bądź w celu zastraszenia określonej osoby, np. odmawiającej płacenia haraczu. Eksplozje powodowały uszkodzenia mienia, ale zdarzały się przypadki, gdy wskutek wybuchu były osoby poszkodowane. Problem trochę się zmniejszył, gdy jeden z konstruktorów materiałów wybuchowych w Trójmieście popełnił błąd w sztuce i sam siebie zdetonował. Niósł bombę pod kurtką, chciał ją gdzieś podłożyć, ale okazało się, że ta bomba eksplodowała przed podłożeniem. Rozerwało go na strzępy. Problem się naturalnie ograniczył, mniej było już zdarzeń o charakterze bombowym.
Czy Policja wiedziała wówczas, którzy ludzie zajmują się tego typu działalnością?
Tak, skuteczne działania pod kątem rozbijania i zamykania grup przestępczych powodowało, że takich zdarzeń było coraz mniej. Aktualnie przestępstwa przy użyciu broni lub materiałów wybuchowych na naszym terenie są rzadkością. Skuteczniej zaczęły działać struktury policyjne z poziomu komendy wojewódzkiej, CBŚ i wybranych komend miejskich. Takie możliwości podejmowania działań związanych ze zwalczaniem przestępczości zorganizowanej mają w województwie pomorskim tylko trzy komendy: Gdynia, Gdańsk i Słupsk. Pozostałe komendy realizują funkcje komisariatów, obsługując na bieżąco zdarzenia. Jedynie w wymienionych powyżej są wydziały, które nie są obciążone bieżącymi zdarzeniami, w związku z czym mogą prowadzić trudniejsze, dłuższe postępowania. Zbieranie informacji, szukanie źródeł dowodowych wymaga czasu.
Czytał Pan trylogię „Masy”?
Tych książek nie czytałem, ale ostatnio za wyjątkiem literatury fachowej przeczytałem książkę „Niepokorny – rozmowy z generałem Adamem Rapackim”.
Dlaczego zapytałam o Masę? Jako świadek koronny przeżywa swój złoty okres bujnej twórczości książkowej. Może mówić i pisać to, co chce. Wspominał między innymi o walkach o wpływy na Pomorzu. Czy policja miała pełne rozpoznanie co do tworzenia się grup przestępczych, porachunków gangsterów, liderów grup? Czy była to wiedza, którą nabyliście po latach?
Początek lat 90′ był takim okresem kiedy w Policji nastąpiła bardzo duża zmiana, jeśli chodzi o obsadę kadrową. Zmiana systemu spowodowała, że bardzo wiele osób odeszło. Weryfikację najczęściej przechodziły osoby, które nie były aktywne w służbie. Jeżeli ktoś nie był aktywny, to znaczy, że nikomu nie zaszkodził w związku z czym przechodził pozytywnie weryfikację. A jeżeli ktoś nie był aktywny to miał małe rozpoznanie w środowisku. Policja potrzebowała kadr, żeby zastąpić tych, którzy odeszli ze służby. Gdy wstąpiłem do Policji, to pod ścianami leżały góry postępowań przygotowawczych, w których nikt nie wykonywał czynności, bo nie miał kto ich fizycznie prowadzić. Każda para rąk była potrzebna do tego, by przerobić chociażby to, co było do zrobienia z punktu widzenia formalnego. W ogóle nie było czasu na jakąś pracę kreatywną, wykrywczą, rozpoznawczą. Było także bardzo mało osób z wiedzą obszerną na temat funkcjonującego świata przestępczego. Wówczas przestępczość zorganizowana szybko zaczęła rozkwitać. Dopiero uporanie się z problemem kadrowym, przerobienie postępowań, wykreowanie struktur w połowie lat 90′ umożliwiło policjantom pozyskiwanie wiedzy i informacji o różnych osobach i ich przestępczej działalności. Skuteczną walkę rozpoczęto pod koniec lat 90′, kiedy to między innymi okrzepł odtworzony w Policji pion do walki z przestępczością gospodarczą, który wcześniej zlikwidowano. Okazało, że likwidacja spowodowała wzrost przestępczości gospodarczej, która statystycznie była niewidoczna. Im struktury są silniejsze, tym ujawnień jest więcej. W 1999 r. przestępczość gospodarcza stanowiła niecałe 2% ogółu przestępstw ujawnionych, a aktualnie jest to już poziom 15%.
Pierwsze sukcesy w zakresie zwalczania przestępczości zorganizowanej?
Koniec lat 90′ to rozbijanie pierwszych struktur o charakterze przestępczym. Mieliśmy sygnały o działaniu w Trójmieście wielu grup w tym „parszywej dwunastki”, ta która w wyniku aresztowań została rozbita. Podobnie jak grupy działające na terenie Gdyni, Lęborka i Wejherowa, zajmujące się haraczami, kradzieżami samochodów i dilerką narkotyków. Dochodziło do różnych spięć między grupami, dzięki temu policjanci pogłębiali swoją wiedzę odnośnie tych osób. To pozwalało na określenie kto i jaką rolę odgrywał w grupie w województwie.
Czy to już były początki działania przykrywkowców, przenikania do świata przestępczego?
Nie. Tworzenie struktur pozwalających na lokowanie policjantów działających pod przykryciem datuje się na lata 2004-2005. Dopiero wówczas zostały przywiezione tego typu rozwiązania ze szkoleń zza granicy. Równolegle szły pewne zmiany dotyczące prawa, które pozwalały na prowadzenie skuteczniejszej walki z przestępczością. Z resztą tak jak w książce „Niepokorny” wskazano, że inne państwa z sukcesami korzystały z takich bardziej ofensywnych metod pracy.
Czy były pewne opory z wdrożeniem takich metod w Polsce?
W sprawie kontroli operacyjnej, czyli podsłuchów było u nas wąskie gardło. Kiedyś tylko Minister Spraw Wewnętrznych wydawał zgodę na zakładanie podsłuchu. Każda służba operacyjna, która była zainteresowana, musiała przejść wszystkie szczeble, aby taką zgodę na szczeblu centralnym uzyskać. Jeżeli w sprawie operacyjnej w Gdyni chciano założyć podsłuch, komendant miejski występował do komendanta wojewódzkiego, ten do komendanta głównego, następnie komendant główny do ministra spraw wewnętrznych, który podejmował decyzję pozytywną lub negatywną. Dopiero wtedy można było taki podsłuch uruchomić. Dziś jest to na poziomie województwa, komendant wojewódzki jest uprawniony żeby wnioskować do sądu okręgowego za zgodą prokuratora okręgowego. Widać skrócenie tej drogi. Wiele narzędzi umożliwiających skuteczną walkę z przestępczością zorganizowaną zostało wprowadzonych, jak chociażby wspomniana instytucja świadka koronnego.
Czemu miała służyć ta instytucja?
Jest ona dedykowana do zwalczania przestępczości zorganizowanej chociaż ustawodawca rozszerzył katalog na wybrane przestępstwa korupcyjne i skarbowe. W ustawie wyraźnie wskazano, iż chodzi o rozbijanie grup przestępczych o charakterze zorganizowanym. Ilość świadków koronnych jest ograniczona, ponieważ wiążą się z tym ogromne koszty.
A jaka jest Pana opinia odnośnie ustawy o świadku koronnym? Czy powstanie tej instytucji faktycznie się przysłużyło walce z PZ?
Myślę, że jest to bardzo trafne rozwiązanie. Dobrze, że decyzje w zakresie wnioskowania o stosowanie ulokowano na poziomie prokuratury, a nie służb mundurowych, dzięki czemu ocena zasadności jej stosowania w określonej sprawie jest zewnętrzna i niezależna. W służbach czasami tak jest, że presja sukcesu powoduje, że decyzje o przyznaniu statusu świadka koronnego mogłyby być nieprzemyślane. Narzędzie to jest bardzo skuteczne w zakresie wykrywania. Jest to taki młot, który rozbija solidarność przestępczą. Z reguły mamy dużą ilość przestępstw, gdzie zachowana jest zmowa milczenia. Nikt nie jest zbytnio zainteresowany tym, żeby o czymkolwiek powiadamiać. Dotyczy to zwłaszcza przestępstw narkotykowych, korupcji, przestępstw, które przynoszą korzyść kosztem Skarbu Państwa. W tego typu sprawach nie ma podmiotów zainteresowanych, które by chciały informować organy ścigania. Danie możliwości osobie sprawcy przestępstwa uniknięcia odpowiedzialności w zamian za obciążające zeznania w określonej sprawie jest skutecznym narzędziem do walki z tego typu przestępczością. Pozwala na rozszczelnienie hermetyczności grupy przestępczej.
Jaka jest rola CBŚP w ramach instytucji świadka koronnego?
Przekazano obowiązki związane z ochroną świadka koronnego do Centralnego Biura Śledczego Policji i scedowano te zadania z komendanta głównego Policji na komendanta CBŚP. Jest to dobre rozwiązanie, ponieważ to CBŚP zajmuje się ustawowo problematyką przestępczości zorganizowanej.
Zna Pan zapewne głosy dotyczące świadków koronnych, że w większości są to mitomani, bajkopisarze, którzy mówią i piszą co chcą?
Ze świadkiem koronnym jest podobnie jak z podejrzanym. Podejrzany w sprawie może kłamać, ale jest pewna granica kłamstwa, której przekroczenie powoduje dodatkową odpowiedzialność karną. Tą granicą jest rzucanie oskarżeń pod konkretnym adresem, co się może skończyć sprawą karną. Jeżeli ktoś zarzuca drugiej osobie popełnienie przestępstwa i jedynym dowodem będzie wyłącznie pomówienie zawarte w zeznaniach, np. świadka koronnego lub w wyjaśnieniach podejrzanego, to wówczas należy się liczyć z poniesieniem odpowiedzialności karnej.
Znane są przypadki pomówień przez świadków koronnych z czystej chęci zemsty na funkcjonariuszach.
Wszystko zależy od tego jak się państwo zachowa w sytuacji, w której taka osoba np. policjant zostanie oczyszczony z zarzutów. Państwo nie może sobie pozwolić na to, żeby w szeregach instytucji społecznego zaufania były osoby, na których ciążą określone zarzuty. Są różne narzędzia, które pozwalają na czasowe wykluczenie takich osób z zawodu, np. zawieszenie w czynnościach. Ryzyko związane z pomówieniem wiąże się często z dosyć skomplikowaną sytuacją osoby pomówionej. Bardzo często kończy się to utratą pracy, a sprawa karna ciągnie się długo. Pamiętam policjantów zawieszonych w czynnościach, gdy jeszcze nie było przepisu pozwalającego na zwolnienie po upływie 12 miesięcy zawieszenia. Oni byli chyba 7 lat zawieszeni w czynnościach służbowych i dopiero po tym czasie jak sąd wydał wyrok uniewinniający, przywrócono ich do służby. Takie wydarzenia bardzo silnie oddziaływają na psychikę ludzką. Jeżeli człowiek całe swoje życie związał z określoną instytucją, poświęcił się jej i nagle zostaje odsunięty. Nie wiadomo ile to potrwa, jak długo aparat będzie sprawdzał czy jest on uczciwy i czy nadal może pełnić służbę, czy też nie. To są naprawdę trudne sytuacje dla osób pomówionych przez przestępców.
Czyli jest ryzyko pomówień ze strony przestępców?
Oczywiście, zawsze takie ryzyko występowało, występuje i będzie występowało. Chciałoby się, aby państwo szybko wyjaśniało tego typu sytuacje, ale tak nie jest. Jeśli znajdują się dowody potwierdzające popełnienie przestępstwa, to taka osoba powinna być ukarana i pozbawiona prawa dalszego wykonywania zawodu. Inaczej ma się sprawa osób, które okazały się niewinne. Należy pamiętać, że spóźniona sprawiedliwość to niesprawiedliwość. Co z tego, że dany funkcjonariusz zostanie po 10 latach oczyszczony z zarzutów, skoro wraca do firmy i dowiaduje się, że już nie ma tam dla niego miejsca. Problem dotyczy też braku rekompensaty ze strony państwa z tytułu strat moralnych poniesionych przez taką osobę.
Najczęściej pomówieni policjanci są pozostawieni sami sobie?
Niestety tak i to jest najsmutniejsze. Dobrze byłoby, gdyby państwo potrafiło się zachować po oczyszczeniu z zarzutów takiej osoby. Niestety życie pokazuje, że osoby bezpodstawnie pomówione zostają pozostawione same sobie i mają utrudniony powrót do służby. Nikt na nich nie czeka a ich stanowisko zajmuje już inna osoba. Nawet, gdy się okaże, że jest niewinny to później i tak ma bardzo utrudnioną drogę powrotną do tej instytucji.
Jak dzisiaj wygląda problem przestępczości zorganizowanej na naszym terenie, w jakich obszarach są najbardziej aktywni przestępcy?
Przestępcy szukają dochodowych zajęć. Aktualnie jest to przemyt ludzi do państw UE, produkcja i handel narkotykami oraz dopalaczami, przestępstwa okołoprostytucyjne, nielegalna produkcja i dystrybucja wyrobów tytoniowych, nielegalna produkcja i dystrybucja wyrobów alkoholowych, przestępstwa ubezpieczeniowe, oszustwa internetowe.
Czy przestępcy się przebranżawiają i czy za tymi zmianami nadążają policjanci?
Przestępcy specjalizują się, korzystają z nowych metod. Szukają dziedzin, w których można wiele zarobić, a dostać potencjalnie mniejszy wyrok. Pamiętam sprawcę, który zajmował się przestępstwami rozbójniczymi, napadał z pięściami na przechodniów i zabierał im portfele. Wyszedł z więzienia i stwierdził, że za rozboje to za duże wyroki sądy wymierzają, w związku z czym zabrał się za przestępczość gospodarczą. Zorganizował grupę, zaczął wyłudzać towary na przesunięty termin płatności. Więcej mógł w ten sposób zarobić, a ewentualny wyrok byłby mniejszy niż przy rozbojach. Chodzi o uzyskanie możliwie największych zysków przy możliwie najmniejszych nakładach, a w razie wpadki o łagodny wyrok – najlepiej w „zawiasach”. Jeżeli pojawia się nisza, albo państwo reglamentuje jakąś działalność wówczas sprawą zaczynają zajmować się grupy przestępcze. Przykładem może być okres prohibicji w Stanach Zjednoczonych. Skoro nie było alkoholu, to zapewniała go zorganizowana grupa przestępcza. Podobnie jest z narkotykami, dopalaczami, bronią palną itp.
Jak według Pana duży jest ten proceder handlu bronią w Polsce?
Uważam, że każdy kto będzie chciał kupić broń, to ją nabędzie. Kwestia nie dotyczy ile takich przypadków nielegalnego zakupu broni uda się ujawnić, tylko w jaki sposób zadziałamy, żeby to zjawisko ograniczyć. Można to zobrazować na przykładzie narkotyków. Policja brandemburska rozliczana jest ze skuteczności walki z przestępczością narkotykową w specyficzny sposób. Nie patrzą ile narkotyków w gramach, kilogramach ujawnili, tak jak jest to u nas. Oni oceniają się przez pryzmat ceny czarnorynkowej narkotyków. Robią badanie ile te narkotyki kosztują. Jeżeli są bardzo drogie, to znaczy, że policja jest skuteczna, ponieważ jest mało towaru na rynku, więc jest on drogi. Jeżeli narkotyk jest tani, to znaczy, że policja jest źle oceniana i nie radzi sobie z przestępczością narkotykową.
Czy w Polsce tego typu wycena mogłaby być dla Policji wyznacznikiem radzenia sobie z przestępczością narkotykową?
Wątpię, chociaż z punktu widzenia obywateli z pewnością byłoby to lepsze rozwiązanie. Dla rodziców korzystniejszą sytuacją jest gdy działka narkotyków będzie kosztowała 50 zł, a nie 5 zł, gdyż jest mniejsze ryzyko, że ich dziecko skusi się i sięgnie po ten środek. Zapora cenowa uniemożliwiłaby nabycie narkotyków wielu osobom. Jeżeli do mnie docierają głosy od młodzieży, że dziś łatwiej jest kupić narkotyki niż papierosy, czy alkohol, to znaczy, że mamy jednak duży problem z przestępczością narkotykową.
Gdzie tkwi zatem problem w ukazywaniu faktycznego poziomu, skali tego typu przestępstw?
Wydaje mi się, że duże liczby dobrze wyglądają w statystykach. Chyba nikt nie zdecyduje się na zmianę współczynnika oceny przez pryzmat skuteczności zwalczania przestępczości. Taki współczynnik musiałby faktycznie wskazywać na to, że dane zjawisko zostaje ograniczone. Taka zmiana w podejściu do wskaźnika jest możliwa, ale wymagałaby dużych nakładów finansowych. Zmiana systemu oceny skuteczności pracy Policji poprzez mierniki niezależne od tej instytucji, zawsze będzie odkładana na dalszy plan. Wiąże się to poniekąd z ewentualną presją społeczną, wskazaniem że Policja nie jest skuteczna w swoich działaniach. Przykładowo na początku roku porcja amfetaminy kosztowała 5 złotych, po roku pracy Policji nadal kosztuje te 5 złotych. Jest to zbyt ryzykowne działanie dla służb, więc wolą wykazywać ile ujawniono przypadków handlu narkotyków i w jakich ilościach udało się zabezpieczyć tych substancji. Tak naprawdę nikt nie jest w stanie kompleksowo ocenić skali tego zjawiska.
Jak często, według Pana wiedzy, wprowadzani są do świata przestępczego funkcjonariusze pod przykryciem. Czy jest to rzadka, czy częsta praktyka pracy operacyjnej?
Jeżeli chodzi o działania pod przykryciem, wydaje mi się, że możemy mówić o kilku operacjach w ciągu roku. Są one robione głównie pod producentów narkotyków, bądź w stosunku do liderów grup przestępczych. Polska jest małym krajem, więc trudno jest czasem zorganizować takie działanie pod przykryciem w sposób stuprocentowo bezpieczny. Pamiętam, jak rozmawiałem z funkcjonariuszem służby bezpieczeństwa, który powiedział mi, że przed rokiem 1989 mieli takie komórki, że nawet żona nie wiedziała gdzie mąż pracuje. Mówił jej, że pracuje w firmie produkującej ciągniki, a de facto pracował w komórce techniki operacyjnej. Sposób utajnienia tych osób był na tyle zaawansowany, że ujawnienie jego prawdziwej tożsamości było bardzo skomplikowane. W latach, gdy jeszcze pracowałem w Policji nie było takich osób, które byłyby faktycznie na tyle utajnione, aby nie było ryzyka włączenia ich do jakichkolwiek spraw. Nie wiem jak jest dzisiaj. Pewnie podejmuje się takie działania, aby ryzyko dekonspiracji było jak najmniejsze. Myślę, że ze względów logistycznych takich operacji zbyt często się nie przeprowadza.
Jak często zdarzają się sytuacje, gdy policjanci przenikają do świata przestępczego i zaczynają grać na dwie strony, pracują dla Policji i dla przestępców jednocześnie?
Znam wiele takich przypadków, gdy policjanci przeszli na drugą stronę. To są zwykli ludzie, którzy popełniają błędy jak wszyscy. Tego typu sytuacje się zdarzały, zdarzają i będą zdarzać. Bardzo często motywem przewodnim jest ich sytuacja materialna. Policjanci nie zarabiają za dobrze, co nie jest dziś żadną tajemnicą. Jeżeli zestawiają swoją sytuację materialną z sytuacją materialną członków grup przestępczych, mają przedstawiane różne perspektywy i możliwości poprawy swojej sytuacji, to wówczas zdarza się, że decydują się na przejście na drugą stronę. Pamiętam pewnego policjanta, bardzo sympatycznego człowieka, ojca kilkorga dzieci, który podjął decyzję o przejściu na stronę grupy przestępczej. Od razu poprawiła mu się sytuacja materialna, już nie gonił od pierwszego do pierwszego. Zaczął się zajmować popełnianiem poważnych przestępstw na tle rabunkowym, napadał między innymi na hurtownie i stąd czerpał dodatkowe profity. Dobrze, że są to przypadki jednostkowe.
Podobne ryzyko dotyczy właśnie przykrywkowców, którzy na pewien moment także zmieniają swoje życie na luksusowe.
Dokładnie tak jest. Pamiętamy, gdy były odsłaniane kulisy dotyczące agenta Tomka. Mieliśmy możliwość zobaczyć luksusowe samochody, bardzo drogie zegarki, lokale konspiracyjne specjalnie wyposażone. To właśnie daje tym ludziom namiastkę funkcjonowania w luksusie, z dużą ilością pieniędzy bez codziennych problemów. Wszystkie koszty są pokrywane z funduszu operacyjnego. Jeżeli taka osoba zbyt mocno wejdzie w rolę, wówczas jest ryzyko przejścia na drugą stronę. Stąd tak ważny jest odpowiedni dobór pracowników do tego typu działań operacyjnych.
Czy i jak często Policja prowadzi negocjacje z członkami grup przestępczych? Na czym takie negocjacje polegają? Czy zdarzają się pertraktacje z mafiosami tak jak przywołana sprawa rozmów generała Adama Rapackiego z „Dziadem”?
Prowadzenie rozmów z przestępcami jest nieodłącznym elementem pracy operacyjnej. Nie widzę nic dziwnego w tym, że policjanci spotykają się z członkami świata przestępczego. Byłbym zdziwiony, gdyby tego nie robili. Chcąc zdobywać informacje na temat funkcjonowania grup przestępczych należy rozmawiać z ich członkami. Oczywiście nie można przekroczyć cienkiej granicy. Chodzi o to, żeby informacje o przestępcach docierały do Policji, a nie odwrotnie aby informacje o działaniach Policji docierały do przestępców. Czasami taka rozmowa jest elementem gry operacyjnej a najczęściej pozwala na zebranie informacji o grupach konkurencyjnych.
Jak ocenia Pan zaangażowanie, wiedzę funkcjonariuszy odpowiadających za zwalczanie przestępczości zorganizowanej. Z relacji kilku osób wiem, że często są tam ludzie z przypadku, bez większego przygotowania do prawidłowej realizacji zadań.
Z policją jest tak jak z każdą firmą. Mamy pewien przekrój społeczeństwa, możemy podzielić ludzi na takie trzy grupy. Pierwsze 10% to ci najlepsi, najbardziej pracowici, kreatywni, którzy dają jakąś wartość dodaną dla każdej instytucji, która ich zatrudni. Następnie mamy 70% tych, którzy tylko robią to, co muszą, przychodzą do służby i robią to co im wskazano. Ostatnie 20% to osoby leniwe, niechętne do pracy. W bogatych korporacjach te proporcje wyglądają nieco korzystniej, gdyż tam inaczej wygląda proces rekrutacyjny a także zaostrzone są wymagania w zakresie kompetencji, umiejętności i efektów pracy poszczególnych osób. W Policji, Straży Granicznej i innych instytucjach nabory są przeprowadzane zgodnie z zasadami ustawowymi, niezbyt wyśrubowanymi.
Czy Ci, którzy są w tych pierwszych 10% mogą faktycznie coś osiągnąć dzięki pracowitości, zaangażowaniu, kreatywności? Czy raczej decydują układy, względy polityczne?
Myślę, że polityka ma znaczenie na wysokich stanowiskach w Policji, czyli raczej komendant wojewódzki, czasem komendant miejski, powiatowy. Jeżeli chodzi o awanse, to w Policji jest tak jak w każdej innej firmie. Awansują dwie kategorie osób: tych co mają plecy, a nie mają głowy oraz tych co mają głowy, ale nie mają pleców. Wszystko w miarę dobrze funkcjonuje, jeśli jest przewaga tych z głową. Jedni obsadzają według klucza merytorycznego, inni według zasług lub relacji towarzyskich. Przy sprawach związanych z przestępczością zorganizowaną potrzebni są ludzie kreatywni, którzy mają wiedzę o rozpracowywanych osobach, opracują plan działania i wyznaczą zadania do realizacji, potem potrzebni są ludzie z tych 70%, którzy będą wykonywali różne czynności, np. prowadzili obserwacje, pilnowali daną osobę pod domem, czy sporządzali dokumentację procesową. Kreatywny policjant ma dotrzeć do informacji, wiedzieć gdzie uderzyć i jak to zorganizować. Inni muszą wykonać szereg czynności operacyjnych, zrobić dokumentację, przedłożyć materiał prokuratorowi. Stąd też w CBŚ ważni są ludzie, którzy mają odpowiednie dotarcie do środowiska i informacji. Jak są informacje to są później realizacje. Czasami mam wrażenie, że służby za często korzystają z podsłuchów, ponieważ dla wielu funkcjonariuszy jest to jedyne źródło pozyskiwania informacji. Nie mają predyspozycji do pracy z osobowymi źródłami informacji, więc aby się wykazać sięgają po technikę, a podsłuch powinien być tylko uzupełnieniem tego, co udało się pozyskać od informatorów.
Ciężko jest pozyskać odpowiedniego informatora?
Żeby pozyskać dobrego informatora trzeba posiadać przede wszystkim odpowiednie predyspozycje., zdolności komunikacyjne, umiejętności przekonywania i pozyskiwania do współpracy. Do takich celów stworzono w Policji między innymi komórki werbunkowe, które w sytuacji problemu związanego z dotarciem do odpowiedniego środowiska, dostają zadanie pozyskania informatora w tym środowisku.
Jak ważna jest praca funkcjonariusza z osobowymi źródłami informacji?
To jest podstawa w pracy operacyjnej.
No właśnie, nawet w książce „Niepokorny” Adam Rapacki wskazał, że dawniej bardziej przywiązywano wagę do tego typu działań. A jak Pan ocenia prawdziwość zdarzeń przedstawioną w tej książce?
Według mnie, to co opowiedział w swojej książce generał Rapacki, to jest w stu procentach prawdą. Kilka faktów znam z życia policyjnego i wątki, które poruszył faktycznie miały miejsce.
Wspominał też o tym, jak był niewygodny dla pewnych osób, przesuwany na inne stanowiska. Czy rotacje na tak ważnych stanowiskach powinny być uzależnione od polityki, układów?
W życiu niestety jest tak, że nie zawsze jest tak zwana „chemia” między ludźmi. Można być profesjonalistą, bardzo dobrym w tym, co wykonujesz, ale zmienia się przełożony i już mu może ktoś taki nie odpowiadać. To jest sytuacja konfliktowa, prowadząca do zmiany stanowiska, albo pozostania i tkwienia w konflikcie, co nie jest dobre dla zdrowia podwładnego. Do 2010 roku obsada stanowisk w Policji bardzo się zmieniała. Teraz jest lepiej, tych zmian jest mniej, przynajmniej z perspektywy województwa. Każdy komendant chce, by ludzie, którzy odpowiadają u niego za realizację ważnych zadań byli ludźmi pewnymi i sprawdzonymi. Uważam, że dobrze się stało, iż Komendant Główny Policji zlikwidował konkursy na komendantów miejskich i powiatowych, gdyż to komendant wojewódzki powinien obsadzać te stanowiska. W końcu to on odpowiada za całe województwo i musi mieć zaufanie do ludzi realizujących zadania w powiatach, za które komendant wojewódzki jest rozliczany.
Zastanawiam się, czy nie jest po części tak, że Policja za bardzo jest zainteresowana tym co się dzieje w polityce, a za mało czasu przeznacza na merytoryczne działania, wykonywanie zadań?
Wiadomo, że każda zmiana polityczna niesie za sobą okres niepokojów, różnych plotek w formacji. Jeżeli jest zmiana na stanowisku komendanta głównego, to wiadomo że będą zmiany na innych podległych komendantowi głównemu stanowiskach. Giełdy nazwisk są czymś, co zawsze towarzyszy tego typu zmianom i w pewnym sensie odrywa ludzi od zadań merytorycznych.
W jaki sposób zmiany wpływają na skuteczność pracy policjantów?
Uważam, że każda zmiana na stanowisku komendanta miejskiego czy powiatowego to jest pół roku straty dla danej jednostki. Rzadko jest tak, że komendanci się spotkają. Z reguły odchodzą w nieprzychylnym do siebie nastawieniu. Te pół roku jest potrzebne, by nowy komendant mógł się zorientować co w danej jednostce trzeba zrobić. Niestety w Polsce nikt na to nie patrzy. Zmiany jak są, to przeważnie hurtowe. Nie liczą się kompetencje i zasługi dla formacji poszczególnych osób. Wymienia się a odwołanym ze stanowisk nie proponuje się atrakcyjnych stanowisk, więc odchodzą na emeryturę. Szkoda, bo to wielka strata do Policji.
Pana zdaniem, co należałoby zmienić w systemie zwalczania przestępczości zorganizowanej, aby skala przestępczości zmniejszała się?
Wydaje się, że najważniejszą kwestią jest poprawa skuteczności działań wszystkich instytucji w państwie w zakresie pozbawiania sprawców przestępstw korzyści płynących z ich popełnienia. Jeżeli państwo będzie w tej sferze skuteczne to uda się wiele osób zniechęcić do organizowania procederów przestępczych.
Czy Policja uczy się na błędach, porażkach, niepowodzeniach? Pytam między innymi o akcję w Magdalence, w wyniku której śmierć poniosło kilku funkcjonariuszy a kilkunastu zostało rannych.
Każdy człowiek uczy się na błędach. Najlepiej, gdy są to błędy innych. Czasami tak to jest, że pewnych rzeczy nie można przewidzieć. Magdalenka jest takim przykładem. Przecież funkcjonariusze podejmujący tam działania byli przygotowani do zatrzymania uzbrojonych przestępców. Robili to setki razy i nie spodziewali się, że w centrum wolnego od wojen kraju, będzie można spotkać uzbrojonych po zęby i przygotowanych do regularnej bitwy desperatów gotowych na wszystko, Wątpię, aby Policja mogła nauczyć się czegoś na sprawie Magdalenki, ponieważ była to tak nietypowa sytuacja, która raczej się nie powtórzy. Nie wyobrażam sobie, aby policjanci każdorazowo jadąc na zatrzymanie osoby podejrzewanej o posiadanie broni przygotowywali się tak jak do działań wojennych, zakładając w planach, że mogą natknąć się na pole minowe wokół budynku albo na sprawców przygotowanych do kilkugodzinnej wymiany ognia.
Czego w zakresie walki z PZ możemy nauczyć się od innych krajów, jakie rozwiązania moglibyśmy przełożyć na nasz grunt?
Dzięki wielu pasjonatom tej roboty policyjnej (w tym generałowi Rapackiemu) nasze służby dysponują skutecznymi narzędziami prawnymi do walki z przestępczością zorganizowaną, wzorowanymi na rozwiązaniach funkcjonujących w innych państwach. Są jeszcze pewne regulacje wymagające doprecyzowania, np. dotyczące ryzyka operacyjnego, przeszukania operacyjnego czy też instalacji urządzeń podsłuchowych, ale wydaje się, że właściwe wykorzystanie tego czym służby dysponują powinno być wystarczające.
Czy i w jaki sposób Pana zdaniem media wpływają na poczucie bezpieczeństwa w społeczeństwie. Czy komunikaty Policji o rozbijaniu i zatrzymywaniu członków grup przestępczych przekładają się na subiektywne odczucia wzrostu lub spadku poziomu poczucia bezpieczeństwa?
Media przepełnione są informacjami na temat przestępstw, przestępców i grup przestępczych. Oceniając rzeczywistość przez pryzmat doniesień medialnych można mieć wrażenie, że żyjemy w państwie bardzo niebezpiecznym. Tak nie jest. Z badań opinii społecznej wynika, że jako obywatele czujemy się bezpiecznie w swojej okolicy. Przestępstwa się zdarzają, ale nie są dominującą kategorią, która ma przesądzający wpływ na poczucie bezpieczeństwa. Bardziej społeczeństwo obawia się chuliganów, nietrzeźwych i grup młodzieży wystających pod klatkami schodowymi. To zadania dla dzielnicowych i strażników miejskich. Jeżeli chodzi o rozbijanie zorganizowanych grup przestępczych to struktury, które się tym zajmują nie powinny się chwalić podejmowanymi działaniami i osiąganymi efektami na etapie postępowania przygotowawczego, bo to może zaszkodzić sprawie na etapie sądowym. Im mniej media mówią na temat działalności takich służb, tym lepiej się tym służbom powinno działać.
Dr Marek Chrabkowski – Kierownik Zakładu Prawa Karnego i Postępowania Karnego w Wyższej Szkole Administracji i Biznesu im. Eugeniusza Kwiatkowskiego w Gdyni. Specjalizuje się w badaniach z zakresu prawa karnego, sekurytologii i kryminalistyki. Autor około 70 publikacji dotyczących tych dziedzin, w tym interdyscyplinarnego opracowania monograficznego „Wykorzystanie materiałów kontroli operacyjnej w postępowaniu przygotowawczym”. W latach 1991-2009 pełnił służbę w Policji zajmując między innymi takie stanowiska jak: Naczelnik Wydziału Dochodzeniowo-Śledczego Komendy Miejskiej Policji w Gdyni, Naczelnik Wydziału Kryminalnego i Dochodzeniowo-Śledczego Komendy Wojewódzkiej Policji w Gdańsku, Komendant Powiatowy Policji w Lęborku i Komendant Miejski Policji w Gdyni.