Zanim zostałem zatrzymany i aresztowany dochodziły do mnie informacje z miasta, z moich źródeł, że są mi szyte buty. Biuro Spraw Wewnętrznych prowadziło sprawę przeciwko całej Trójce Pik. Zatrzymanie nas było ponoć kwestią czasu, czekali na święta, na ich zdaniem odpowiedni moment. O takich ustaleniach poinformowałem wówczas moich przełożonych. Otrzymałem odpowiedź „Proszę robić swoje”, tak więc robiłem. Jednak nie dawało mi to spokoju, zbyt dużo osób informowało mnie o planowanym zatrzymaniu. Dowiedziałem się również, który prokurator prowadzi sprawę. Postanowiłem osobiście pojechać do BSW w Gorzowie. Powiedziałem pani prokurator, że jeśli rzeczywiście jest prowadzone jakieś dochodzenie w stosunku do mojej osoby to gotów jestem złożyć zeznania. Funkcjonariusz BSW (wtedy kolega) zaprzeczył kategorycznie o zbieraniu jakichkolwiek materiałów na mnie. Pani prokurator, która później mnie zatrzymywała oświadczyła, że nie będzie ze mną teraz rozmawiała. Przed Sądem opowiedziałem wszystko. BSW i Prokuratura chciały zrobić wynik, media informowały o zatrzymaniu i aresztowaniu mnie oraz moich kolegów policjantów, tzw. Trójki Pik. A można było to wszystko na spokojnie wyjaśnić, sprawdzić, zweryfikować jak o to prosiłem. Pytanie „po co?” Prokuratura zrobiła wynik, sąd aresztował.
Ze Stanisławem Szafranem, byłym antyterrorystą, funkcjonariuszem Wydziału Kryminalnego, obecnie właścicielem firmy Observer Sekurity group Sp z.o.o. oraz Kancelarii Prawno-Detektywistycznej – rozmawia Anna Ruszczyk.
Dlaczego wspólnie z Krzysztofem Koziołkiem zdecydowaliście się na napisanie książki „Instrukcja 0066”?
Decyzja o napisaniu książki zapadła w czasie mojego pierwszego aresztowania. Głównym celem publikacji miała być przestroga dla innych policjantów, aby wiedzieli jak zabezpieczać się przed niesłusznymi oskarżeniami czy pomówieniami. Kiedy jesteś policjantem skutecznym w zwalczaniu przestępczości możesz łatwo stać się osobą niewygodną zarówno dla przestępców jak i dla kolegów z firmy.
Dlaczego także dla kolegów?
Jak powszechnie wiadomo w każdej pracy, czy to w policji, wojsku, prokuraturze znajdą się tzw. czarne owce, które nie do końca są uczciwe.
Kiedy przestępcy szanują policjantów?
Pamiętam słowa, które usłyszałem z ust moich przełożonych, cytuję „Jeśli chcesz mieć wyrobiony szacunek u przestępców, oni muszą się ciebie bać”. W moim przypadku właśnie tak było. Pracowaliśmy z kolegami 24 godziny na dobę. Przede wszystkim w tamtym czasie w latach 1990-2001 było dużo przestępstw takich jak kradzieże, włamania czy porwania dla okupu. Zatrzymywałem wiele osób w związku z prowadzoną pracą operacyjną, również na tak zwanym gorącym uczynku. Mogę powiedzieć, że w Poznaniu przeszedłem bardzo dobre szkolenie w zakresie zwalczania przestępczości. Takiego przeszkolenia w tym czasie w Słubicach nikt poza mną nie posiadał.
Czy można jednocześnie być świetnym gliniarzem i postrachem bandytów?
Służyłem w SPAT w Poznaniu, gdzie poznałem wspaniałych kolegów od których czerpałem wiedzę i wyszkolenie, które wykorzystywałem w dalszej służbie. Starałem się być dobrym policjantem, skutecznym w zwalczaniu przestępczości. Zawsze dbałem oto,aby zapracować na wizerunek dobrego skutecznego policjanta. Odpowiedni człowiek na odpowiednim miejscu. Nie ukrywam, że cieszyłem się szacunkiem wśród mieszkańców Słubic, którzy widzieli lub słyszeli wielokrotnie o moich działaniach związanych z walką z przestępcami. Nie zależało mi na tym, aby być postrachem bandytów, ale faktycznie tak było, gdyż w sądzie zeznawali, że się mnie bali. Gdy przypadał mój dyżur z kolegami to złodzieje nie wychodzili na miasto aby kraść. Zależało mi i nadal zależy na tym, aby stać na straży prawa i być gotowym poświęcić swoje zdrowie i życie dla ratowania drugiego człowieka. Nie mówię tutaj tylko o Słubicach. Mam na myśli wymiar życiowy, ludzki. Zawsze i wszędzie pomagałem i nadal pomagam ludziom, jeśli takiej pomocy ode mnie oczekują. Bardzo ważne są dla mnie takie wartości jak: Bóg, Honor, Ojczyzna.
Z jakimi zagrożeniami należy się liczyć służąc w jednostkach antyterrorystycznych Policji, wydziałach kryminalnych?
Powiem tak, miałem przyjemność służyć w wojskach desantowych, gdzie nosiłem beret koloru bordowego. Byłem dumny ze służby w takim wojsku. Dalej dostałem się do Policji, gdzie chciałem służyć w jednostkach specjalnych jako antyterrorysta. Później służyłem w wydziale kryminalny w Słubicach. Następnie otrzymałem propozycję, aby przejść do Centralnego Biura Śledczego w Gorzowie Wielkopolskim. Kolejnym etapem była służba w ABW w Zielonej Górze. Wszystkie te decyzje należały do mnie. Marzyłem, aby służyć w takich jednostkach, część swych marzeń spełniłem, lecz nie do końca. To jest właśnie odpowiedź na twoje pytanie odnośnie zagrożeń. Byłem gotowy oddać życie dla Ojczyzny. Miałem do czynienia z różnymi osobami ze świata przestępczego. Szkoliłem się przez wiele lat po to, by być o krok przed przestępcami, którzy również się szkolili. Nie ma czym się chwalić, wydano wyrok śmierci na moją osobę. Kierowano groźby pod adresem mojej żony czy dziecka, straszono gwałtem czy oszpeceniem twarzy. Człowiek nieustannie oglądał się za siebie.
Kiedy skończyły się pogróżki?
Minęło kilka lat, więc pogróżek jest już mniej niż dawniej. Zdarza się jednak, że jestem zaczepiany czy wytykany i wówczas dochodzi do rękoczynów. Takie zdarzenie miało miejsce chociażby kilka miesięcy temu na tzw. Moskwie w Słubicach. Aby uniknąć tego typu przykrych zdarzeń musiałbym się wyprowadzić ze Słubic.
Których z wymienionych wcześniej marzeń nie udało się spełnić do końca i dlaczego?
Moje marzenia odnośnie kariery zawodowej legły w gruzach gdy nie dostałem się do służby w ABW. Straciłem dziesięć lat młodości siedząc na beczce prochu, czekając na wyroki, nieustannie zadając sobie pytania oto, co jeszcze mi zarzucą. Mogłem te lata przeznaczyć na inne, przyjemniejsze życie w rodzinie czy pracy.
Jak działał, a może i nadal działa, system wykańczania niewinnych psów?
Znam wielu policjantów, którzy byli w podobnej sytuacji, zostali niewinnie pomówieni, oskarżeni i wydaleni ze służby. Po ukazaniu się książki „Instrukcja 0066” wiele osób kontaktowało się ze mną prosząc o pomoc. Sposób działania służb BSW był prosty: współpraca z osobami ze świata przestępczego za zasadzie „COŚ ZA COŚ”. Targowano się z przestępcami. Pomówienie policjanta pionu operacyjnego to żaden problem. Czy ich sposób działania jest nadal taki sam? Podejrzewam, że tak. Należałoby sprawdzić statystykę prowadzonych przez BSW spraw, ilu policjantów zostało uniewinnionych.
Co się czuje pozostając bez żadnego wsparcia ze strony kolegów, przełożonych, firmy?
Kiedy pracowałem i robiłem dobre wyniki byłem super. Przyznawano mi kilka nagród w ciągu miesiąca. Przełożeni oczywiście byli bardzo zadowoleni. Przyznam, że mnie odznaczenia i nagrody jakoś specjalnie nie interesowały. Robiłem wówczas swoją robotę, to co kochałem, co było moją prawdziwą pasją. Zapewniano mnie i byłem pewien, że robię dobrze i mam wsparcie ze strony przełożonych oraz prokuratury. Aż tu nagle pewnego dnia zostałem zatrzymany i trafiłem do osób, których wcześniej zatrzymywałem i zawoziłem do aresztu. Prawdą jest, że na początku tej trudnej drogi byłem sam. Z biegiem czasu, po kolejnych wyrokach pewna grupa kolegów zaczęła ze mną rozmawiać. Dostrzegli w końcu, że moja sytuacja jest efektem zemsty osób ze środowiska przestępczego. Nie mam żalu do przełożonych czy kolegów. Życie, to był czas na rozdzielenie ziarna od plew. Poznałem się na ludziach, przekonałem się na kogo mogę liczyć w trudnych chwilach.
Jak długo walczyłeś o oczyszczenie z zarzutów, odzyskanie dobrego imienia?
Pierwsze aresztowanie 05.11.2001 roku, trzy miesiące aresztu w Gorzowie Wielkopolskim. Drugie aresztowanie 07.05.2005 roku, cztery miesiące aresztu w Gorzowie Wielkopolskim oraz w Szczecinie. W sumie trzy sprawy w toku,15 wyroków uniewinniających – wszystko to trwało do czerwca 2010 roku.
W jaki sposób te trudne lata walki odcisnęły piętno na twoim zdrowiu i życiu?
Nie ukrywam, że miałem załamania psychiczne i zdrowotne. Wielokrotnie przebywałem w szpitalach, nie mogłem w nocy spać. Jednak wsparcie żony pozwoliło mi wierzyć, że sprawiedliwość zwycięży. Byłem zdeterminowany do walki, miałem świadomość, że rozwiązanie mojej sytuacji jest wyłącznie kwestią czasu. Bardzo dużo zawdzięczam mojej Kochanej Mamie z którą przez ostatnie kilka lat przed śmiercią spędzałem codziennie sporo czasu. Wierz mi, w końcu zrozumiałem dlaczego w moim życiu tak się to wszystko potoczyło. Miałem misję do wykonania względem mojej mamy. Zrozumiałem co jest w życiu najważniejsze. Poza tym całe życie uprawiałem sport, co także pomagało mi przetrwać w trudnych chwilach. Nadal ćwiczę, to działa jak narkotyk. Myślę, że bez sportu bym sobie z tymi problemami nie poradził.
Czy według Ciebie prokuratorzy są zainteresowani poznaniem prawdy, czy też w sprawach takich jak Twoja, kierują się zupełnie innymi przesłankami?
Zanim zostałem zatrzymany i aresztowany dochodziły do mnie informacje z miasta, z moich źródeł, że są mi szyte buty. Biuro Spraw Wewnętrznych prowadziło sprawę przeciwko całej Trójce Pik. Zatrzymanie nas było ponoć kwestią czasu, czekali na święta, na ich zdaniem odpowiedni moment. O takich ustaleniach poinformowałem wówczas moich przełożonych. Otrzymałem odpowiedź „Proszę robić swoje”, tak więc robiłem. Jednak nie dawało mi to spokoju, zbyt dużo osób informowało mnie o planowanym zatrzymaniu. Dowiedziałem się również, który prokurator prowadzi sprawę. Postanowiłem osobiście pojechać do BSW w Gorzowie. Powiedziałem pani prokurator, że jeśli rzeczywiście jest prowadzone jakieś dochodzenie w stosunku do mojej osoby to gotów jestem złożyć zeznania. Funkcjonariusz BSW (wtedy kolega) zaprzeczył kategorycznie o zbieraniu jakichkolwiek materiałów na mnie. Pani prokurator, która później mnie zatrzymywała oświadczyła, że nie będzie ze mną teraz rozmawiała. Przed Sądem opowiedziałem wszystko. BSW i Prokuratura chciały zrobić wynik, media informowały o zatrzymaniu i aresztowaniu mnie oraz moich kolegów policjantów, tzw. Trójki Pik. A można było to wszystko na spokojnie wyjaśnić, sprawdzić, zweryfikować jak o to prosiłem. Pytanie „po co?” Prokuratura zrobiła wynik, sąd aresztował. Funkcjonariusze BSW w Gorzowie Wlkp. na ich materiałach dogadali się z przestępcami, zrobili wynik, efektem czego były późniejsze nagrody i awanse. Sąd w uzasadnieniu w pierwszym wyroku uniewinniającym pisze, cytuję „Za niedopuszczalne są poczynania funkcjonariuszy BSW w jaki sposób był gromadzony materiał dowodowy. Można przyjąć, że targowano się z przestępcami, aby uzyskać satysfakcjonujące zeznania w zamian przychylne traktowanie.” Pytam zatem: czy BSW i Prokuratura miały interes dochodzenia w wyjaśnieniu prawdy? Odpowiadam: nie.
Co byś powiedział, doradził funkcjonariuszom, którzy także zostali pomówieni, zniszczeni przez BSW?
Pamiętam słowa mojego przyjaciela „kiedyś mundur każdy z nas zdejmie i już nie będziemy do siebie podobni”. Jeśli byłeś w porządku jako policjant to tym bardziej poradzisz sobie w cywilu. Wielokrotnie rozmawiałem z policjantami, którzy zostali niesłusznie skrzywdzeni przez funkcjonariuszy BSW. Zawsze podkreślałem, aby trzymali się zasad, mieli swoje wartości o których wcześniej wspominałem. Trzeba walczyć i jeszcze raz walczyć o swoje dobre imię i honor.
Policyjny rozdział życia zapewne uważasz za zamknięty. Patrząc jednak z perspektywy czasu, jaką wiedzę, doświadczenie wyniosłeś dla siebie z tej traumatycznej historii?
Miałem przyjemność służyć wojsku i policji z czego jestem dumny. Nadal gdzieś uczestniczę w życiu policji, rozmawiam z policjantami, młodszymi kolegami. Mam takie wrażenie, że gdzieś jestem dla nich autorytetem. Jak już wcześniej wspomniałem, przeżyłem przygodę życia służąc czy to w wojsku, czy w Policji. Tego wszystkiego nie przeżyłbym jako zwykły obywatel. Poznałem wielu wspaniałych, wartościowych ludzi z którymi służba była olbrzymią przyjemnością. Wiedza i doświadczenie jakie zdobyłem, a także to, co mnie spotkało, wzmocniły moje wartości jakimi są Bóg, Honor i Ojczyzna. To są wartości, którym warto być wiernym, pomimo ceny jaką przyjdzie nam czasami zapłacić. Byłem poniżany, opluwany, oskarżany, bity, wytykany jako ten zły, skorumpowany policjant. Tak mówiono na ulicy, tak też pisano wówczas w mediach. Wiedziałem i wierzyłem w to, że nikt nie jest w stanie odebrać mi tego, co mam w sercu. Kiedyś jeden z moich profesorów na wykładach powiedział: „jest pan wyjątkową osobowością, spotkało pana w życiu coś, co pozwala spoglądać i oceniać życie inaczej”.
Gdybyś raz jeszcze miał podjąć decyzję o ścieżce zawodowej, wstąpiłbyś ponownie do Policji?
Odpowiedź jest jednoznaczna: tak. Nie ma dziś we mnie żalu czy pretensji do Policji. Trafiłem w swojej służbie na osoby, które za wszelką cenę zdobycia kariery zawodowej niszczyły po drodze kolegów, przyjaciół. Wybaczyłem im jednak, lecz nie zapomniałem, ponieważ to życie wystawi rachunek CONTRA POSSO.
Czym się dziś zajmujesz?
Prowadzę firmę Observer Sekurity group Sp z.o.o. oraz Kancelarię Prawno-Detektywistyczną.
W jaki sposób umiejętności nabyte podczas służby przydają się w zawodzie detektywa?
Jak wspominałem wcześniej w trakcie służby przechodziłem wiele szkoleń specjalistycznych. Jako zwykły obywatel nie miałbym możliwości zdobyć takich doświadczeń. To wszystko zawdzięczam Państwu. Pomagałem ludziom, stałem na straży prawa. Obecnie prowadzę szkolenia w zakresie edukacji bezpieczeństwa i jako prywatny detektyw pomagam ludziom w sprawach rodzinnych, często trudnych i dramatycznych.
Dziękuję za rozmowę