Na przestrzeni przepracowanych lat prowadziłam, myślę, że nie przesadzę, kilka tysięcy spraw. Zajmowałam się przestępstwami przeciwko życiu i zdrowiu. Jest to spory wachlarz przestępstw od kierowania gróźb karalnych, tak teraz powszechnego stalkingu w różnych postaciach, spraw z nienawiści na tle rasowym, narodowościowym, wyznaniowym, po fizyczne i psychiczne znęcania się nad członkami rodziny w tym co gorsza nad dziećmi. Najcięższe sprawy to zgwałcenia, rozboje, pobicia i zabójstwa. Każda tego typu sprawa odbija się na psychice zarówno pokrzywdzonego jak i jego rodziny. Taka krzywda nie jest obojętna dla prowadzącego postępowanie, jednak mimo współczucia policjant musi zachować obiektywizm i profesjonalizm. Dużą satysfakcję przynosiły sprawy, w których mogłam pomóc pokrzywdzonym w ich ciężkiej sytuacji, oczywiście w ramach obowiązujących przepisów.
Z byłą funkcjonariuszką Policji – rozmawia Anna Ruszczyk.
Dlaczego zdecydowała się Pani na służbę w Policji?
O tym, że chcę być policjantką wiedziałam już w szkole podstawowej. To dzięki mojemu tacie, który był milicjantem. Czasami zabierał mnie do pracy, pokazał mi stanowisko dowodzenia, wiele razy siedziałam w radiowozie. Wielką frajdą było dla mnie pisanie na maszynie do pisania. Wiem, że brzmi to banalnie, ale to był mój świat. Oczywiście zrozumiałam znacznie później na czym polega praca w Policji i zdecydowałam, że zostanę, już na poważnie policjantką.
W jakich wydziałach Pani służyła?
Od początku pracowałam w Wydziale Dochodzeniowo-Śledczym w komendzie rejonowej, w referacie zajmującym się przestępstwami przeciwko życiu i zdrowiu. Prowadziłam różne postępowania od znęcania się fizycznego i psychicznego nad członkami rodziny po zgwałcenia, rozboje i te najcięższe – zabójstwa. Takie sprawy były wyzwaniem, ale i obciążeniem psychicznym.
Co jest najtrudniejsze w zawodzie policjanta?
Zawód policjanta zobowiązuje przede wszystkim do zachowania prawości w życiu zawodowym jak i prywatnym. Dlatego, według mnie, każdy kto decyduje się na podjęcie tego „wyzwania” musi być pewny, że taki właśnie będzie bez względu na okoliczności. Bo kto, jeśli nie policjant ma stać „na straży prawa”. Przed policjantem w zależności od wydziału, w którym służy, pojawiają się różne wyzwania. Często, z racji prowadzonych postępowań, byłam świadkiem ludzkich tragedii. Nie raz współczułam rodzinie, która w wyniku przestępstwa straciła kogoś bliskiego. Jednak jako policjantka musiałam powstrzymać emocje i zachować obiektywizm. Przesłuchując męża, który od lat znęcał się nad żoną i dziećmi musiałam zachować spokój i wysłuchać jego wersji wydarzeń, chociaż cisnęły mi się na usta słowa jakich nie powinno być w słowniku kulturalnego człowieka. Bycie policjantem to ciągłe obciążenie psychiczne i poniekąd fizyczne. Poza tym to duża odpowiedzialność, bo niesumiennie poprowadzone postępowanie może doprowadzić do błędnie wydanej decyzji w sprawie, a co za tym idzie do nie tylko niesłusznego skazania, ale i do umorzenia postępowania, co zaś może skutkować uniknięciem kary przez sprawcę.
Kobiety mają lżej, czy trudniej w tego typu formacjach?
Według mnie kobiety w Policji dają sobie doskonale radę zarówno w patrolówce, wydziale kryminalnym, czy w dochodzeniówce. Nie ujmując mężczyznom, w wielu sytuacjach to kobiety potrafią rozwiązać problem i to wcale nie siłowo. Kobiety w tym zawodzie postrzegane są czasami jako „słabe istoty”, ale my potrafimy pokazać siłę psychologii i zdolności dedukcyjne, czasami niezrozumiałe dla mężczyzn, jednak sprawdzone i skuteczne. Trochę trudniej jest, kiedy kobieta ma dziecko. Dzieci, jak wiadomo chorują, zwłaszcza te małe. Wtedy pojawia się dylemat- wziąć zwolnienie lekarskie, czy prosić o pomoc babcię i mieć wyrzuty sumienia, że praca jest ważniejsza od własnego dziecka. Poza tym wiemy doskonale, jak przełożeni reagują na L4.
W jaki sposób służba w Policji zmienia człowieka, czy w ogóle zmienia?
Służba w Policji ma duży wpływ na człowieka. Jest to specyficzna służba, wymagająca od policjanta szczególnych zachowań, która rządzi się własnymi prawami i zasadami, często niezrozumiałymi dla innych osób. Jak już wspomniałam, policjant w życiu zawodowym, ale i prywatnym musi przestrzegać prawa i ogólnych norm społecznych. Nie wiąże się to oczywiście z tym, że musi być tzw. „służbistą”, ale od stróża prawa wymaga się dużo więcej niż od zwykłego obywatela. Policjanci prowadzą normalne życie, mają rodziny, przyjaciół, znajomych, ale gdzieś zawsze czai się czujność i gotowość do działania. Policjantem jest się 24 godziny na dobę, w czasie urlopu również.
Jakiego typu sprawy były dla Pani szczególnie trudne, pełne wyzwań?
Na przestrzeni przepracowanych lat prowadziłam, myślę, że nie przesadzę, kilka tysięcy spraw. Jak już wcześniej nadmieniłam zajmowałam się przestępstwami przeciwko życiu i zdrowiu. Jest to spory wachlarz przestępstw od kierowania gróźb karalnych, tak teraz powszechnego stalkingu w różnych postaciach, spraw z nienawiści na tle rasowym, narodowościowym, wyznaniowym, po fizyczne i psychiczne znęcania się nad członkami rodziny w tym co gorsza nad dziećmi. Najcięższe sprawy to zgwałcenia, rozboje, pobicia i zabójstwa. Każda tego typu sprawa odbija się na psychice zarówno pokrzywdzonego jak i jego rodziny. Taka krzywda nie jest obojętna dla prowadzącego postępowanie, jednak mimo współczucia policjant musi zachować obiektywizm i profesjonalizm. Dużą satysfakcję sprawiały sprawy, w których mogłam pomóc pokrzywdzonym w ich ciężkiej sytuacji, oczywiście w ramach obowiązujących przepisów.
Czy na swojej drodze spotykała Pani osoby, które wdrożyły w policyjny świat, uczyły fachu, dzieliły się wiedzą i doświadczeniem?
Stawiając pierwsze kroki w pracy dochodzeniowej miałam duże wsparcie ze strony doświadczonych koleżanek i kolegów, i co ciekawe ze strony przełożonych. Mam na myśli zwłaszcza swoją kierowniczkę referatu. To ona cierpliwie tłumaczyła mi tajniki tej pracy i muszę przyznać, że wykazywała się dużą wyrozumiałością. Wiedzy praktycznej potrzebnej dochodzeniowcowi nie zdobywa się w szkole policyjnej. Szkoły policyjne uczą przepisów prawa, natomiast praktykę zdobywa się w codziennej pracy. Dlatego wiedząc, jak ważne jest doświadczenie zawodowe starałam się zdobytą przez lata wiedzę przekazać młodszym koleżankom i kolegom.
Która ze spraw na zawsze zapadnie w pamięci i dlaczego?
Jest kilka spraw, które na zawsze zapadną mi w pamięci, zwłaszcza jedna. Dotyczyła próby samobójczej młodej dziewczyny, która poznała w internecie dużo starszego chłopaka. Pisali ze sobą na forum dla samobójców. W rezultacie umówili się, że razem popełnią samobójstwo skacząc z mostu do Wisły. Na szczęście mama dziewczyny wykazała się czujnością, gdyż zachowanie córki wydawało jej się dziwne w ostatnim czasie. Przejrzała komputer córki, w którym znalazła korespondencję z chłopakiem. Znalazła wpis, w którym wskazane było dokładne miejsce i czas ich spotkania. Reakcja matki była natychmiastowa, zwłaszcza, że córka była już na spotkaniu z chłopakiem. Zrozpaczona zadzwoniła na policję. Zaczął się wyścig z czasem. Nasi kryminalni natychmiast podjęli czynności. Był już wieczór, ja wtedy pełniłam dyżur. Po niedługim czasie policjanci przywieźli dziewczynę, jej rodziców i chłopaka. Nastolatka nie chciała z nikim rozmawiać ani z rodzicami, ani z policjantami. W takich sytuacjach przy czynnościach powinien być obecny biegły psycholog. I tu nieocenionym okazał się biegły psycholog Pan Tomasz G., który nie raz uczestniczył w przesłuchaniach w różnych sprawach i zawsze super mi się z nim współpracowało. Tak też było w przypadku tej nastolatki. Minęło trochę czasu zanim zaczęła z nami rozmawiać. Mimo późnej godziny żaden z policjantów pracujących przy tej sprawie nie patrzył na zegarek, że koniec jego służby tego dnia już dawno minął. Nie chcę opowiadać o szczegółach, ale w rezultacie dziewczyna opowiedziała nam o znajomości z chłopakiem, ich planach, swoich problemach w domu. Chciała w naszej obecności porozmawiać z mamą, która nie zdawała sobie sprawy z jakimi problemami borykała się jej nastoletnia córka. Obydwie zdały sobie sprawę do czego mogło doprowadzić brak porozumienia. Po kilku dniach ogromnym zaskoczeniem i jednocześnie radością była dla mnie wizyta rodziców i dziewczyny. Powiedzieli mi, że zapisali się na terapię rodzinną, że stosunki rodzinne bardzo poprawiły się. Najbardziej poruszyły mnie słowa matki, która podziękowała mi za uratowanie życia jej jedynego dziecka. Potem zastanawiałam się, że może rzeczywiście w jakimś stopniu pomogłam tej dziewczynie. Z drugiej strony przerażające jest to, że w wielu podobnych sprawach nie udało się uchronić innych nastolatków od zrobienia tego tragicznego kroku.
Co daje satysfakcję, a co zdecydowanie podcina skrzydła w tym zawodzie?
Chociażby na przykładzie opowiedzianej sprawy takie zakończenia bez wątpienia dają satysfakcję. Świadomość, że komuś się pomogło w sytuacji, kiedy wydawało się, że nie ma już wyjścia. Takie sytuacje motywują do podejmowania wyzwań. Dodatkową motywacją jest docenienie przez przełożonego, nie będę ukrywała, że finansowe również. Miło jest, kiedy przełożony zauważy włożony wysiłek, chociaż niektórym zwykła pochwała trudno przechodziła przez gardło. Nie raz zdarzało się, że przełożony faworyzował tzw. „lanserów”, którzy dużo mówili a niewiele robili. Wszędzie tacy się znajdą. Uczciwie pracujący byli coraz bardziej obciążani sprawami, bo pokazali, że można zrobić więcej. W każdym zawodzie są „lanserzy” i „woły robocze”.
Służba w sztywnych ramach czasowych „od…do”, czy raczej gotowość do pracy w nienormowanym czasie pracy?
Pracując w Policji trudno jest sobie coś zaplanować. Zdarzało się, że trzeba było przyjechać do pracy w środku nocy, bo zdarzyło się coś poważnego. Nie raz trzeba było zostać dłużej, żeby kontynuować czynności. Praca w Policji to nie praca w sklepie lub w biurze, które można zamknąć o danej godzinie i pójść spokojnie do domu. Od policjantów wymagana jest dyspozycyjność bez względu na porę dnia, czy nocy, w weekendy czy święta.
Nadchodzi ten moment, gdy człowiek postanawia odejść na policyjną emeryturę. Jak wygląda życie bez munduru?
Przejście na emeryturę jest ważnym etapem w życiu każdego. Coś się kończy, ale i coś się zaczyna. Na początku nie raz przyłapywałam się na tym, że muszę rano wstać do pracy, ale za chwilę docierało do mnie, że już nic nie muszę. Świadomość, że od tej pory będę miała wolne weekendy, że nareszcie święta będę mogła spędzać z rodziną, że nie muszę martwić się o to, czy dostanę urlop, że nie obudzi mnie w środku nocy telefon, żebym natychmiast przyjechała do pracy, była wspaniała. Na emeryturze nie jest źle.
Jak dziś, z perspektywy czasu, oceniłaby Pani swój zawodowy rozdział życia?
Czasami nachodzą mnie refleksje dotyczące mojego życia zawodowego. Patrząc z perspektywy czasu myślę, że obrałam dobrą drogę zawodową i nie żałuję swojego wyboru. Przez te wszystkie lata starałam się pracować uczciwie, obiektywnie oceniać ludzi i służyć pomocą innym. Nie osiągnęłam wyższych szczebli w hierarchii, ale może to i dobrze, bo trudno jest w ostatnich czasach być naczelnikiem, czy kierownikiem, który spełniłby oczekiwania przełożonych i podwładnych. Zawsze ktoś będzie niezadowolony. Ja na pierwszym miejscu stawiałabym podwładnych, więc nie byłabym długo na stanowisku kierowniczym. Gdybym jeszcze raz miała podjąć decyzję co do wyboru zawodu, bez wahania wstąpiłabym w szeregi Policji.
Dziękuję za rozmowę