Nie ulega wątpliwości, że kryminalistyka została spopularyzowana poprzez seriale i filmy kryminalne. Problemem na pewno jest efekt szkoleniowy dla sprawców – wiedzą jak pracuje Policja i wiedzą czym są ślady kryminalistyczne. Innym problemem jest rozczarowanie prawdziwych pokrzywdzonych, którzy mieli serialowe oczekiwania wobec prawdziwych policjantów – że nie było tak szybko i spektakularnie jak w filmie.
Z dr Joanną Stojer-Polańską, kryminalistykiem, redaktorem książki poświęconej samobójstwom oraz serii książek pt. „Przypadki kryminalne” – rozmawia Anna Ruszczyk.
Na czym polega efekt CSI?
Dobre pytanie! W literaturze opisanych zostało wiele „efektów CSI”. Ten pierwszy miał polegać na oddziaływaniu serialu CSI Kryminalne zagadki Las Vegas na przysięgłych w procesie amerykańskim. Potem opisywano wpływ seriali na innych uczestników postępowania karnego: prokuratorów, sędziów, pokrzywdzonych, a także na sprawców! Można więc powiedzieć, że efekt CSI dotyczy oddziaływania seriali kryminalnych na widzów. Kształtuje ich wyobrażenia o postępowaniu sądowym, pracy kryminalistyka, możliwościach współczesnej kryminalistyki i pracy Policji. Może wpływać na pozytywny wizerunek Policji, wszak funkcjonariusze w serialu są bardzo skuteczni. Mogą też działać prewencyjnie na potencjalnych sprawców. Skoro ci serialowi policjanci są tacy skuteczni, nie warto popełnić przestępstwa. Ale można też mówić o efekcie szkoleniowym dla sprawców przestępstw właśnie. Seriale kryminalne mogą także zawierać treści będące profilaktyką przestępczości. Trzeba tylko przemyśleć, jak prewencję i profilaktykę mądrze zawrzeć w treści serialu.
W jaki sposób wyobrażenia o pracy śledczych, biegłych sądowych kreowane są na podstawie filmów kryminalnych, paradokumentalnych?
Wierzymy w to, co widzimy w telewizji. Najczęściej nie mamy osobistych doświadczeń z policjantami z wydziałów kryminalnych oraz z laboratorium kryminalistycznego, stąd wiedzę o tym, jak działają, czerpiemy z seriali.
Podobnie jak wiedzę o medycynie z seriali poświęconych pracy ratowników medycznych?
Tak. Jeśli się na czymś nie znamy, wiedzę czerpiemy z doświadczeń innych albo z mediów. Ludzie uczą się kryminalistyki z seriali kryminalnych, a medycyny z seriali o lekarzach.
Czy można zaryzykować stwierdzenie, iż zło i przemoc przyciągają widzów przed ekrany, zaś umysł przestępcy wzbudza ciekawość?
Niestety, tak. Wiele osób fascynuje się sprawcami poważnych przestępstw. Jesteśmy ciekawi – kto to zrobił, jak to zrobił. Ale także ciekawi nas to, w jaki sposób przestępca został wykryty. Jesteśmy zainteresowani tym, co nietypowe. Im bardziej brutalne przestępstwo, tym rzadziej jest popełniane. To w jakiś sposób tłumaczy naszą ciekawość. Myślę jednak, że zdecydowana większość ludzi potępia zachowania przestępcze, nawet jeśli się nimi interesuje. Niepokojąca będzie natomiast chęć naśladownictwa zachowań przestępczych z filmów. O takim efekcie, zwanym efektem copycat, także się dyskutuje.
Czy w Polsce mieliśmy do czynienia z efektem copycat? Czy moglibyśmy przytoczyć sprawę, w której sprawcy przyznali się do naśladowania zachowań przestępczych z filmów?
Były takie sprawy. Może nie trzeba wspominać konkretnie, jakie to filmy, ale niestety sprawcy kopiowali bardzo brutalne zachowania widziane w filmie. Takie oddziaływanie jest bardzo niepożądane. Jednak trzeba zaznaczyć, że to nie tylko wpływ mediów odpowiada za działania przestępcze. Wpływ telewizji będzie jednym z czynników. Odpowiedź na pytanie, dlaczego ludzie popełniają przestępstwa, nie jest prosta.
Co jest największym problemem związanym z efektem CSI?
Nie ulega wątpliwości, że kryminalistyka została spopularyzowana poprzez seriale i filmy kryminalne. Problemem na pewno jest efekt szkoleniowy dla sprawców – wiedzą jak pracuje Policja i wiedzą czym są ślady kryminalistyczne. Innym problemem jest rozczarowanie prawdziwych pokrzywdzonych, którzy mieli serialowe oczekiwania wobec prawdziwych policjantów – że nie było tak szybko i spektakularnie jak w filmie.
Czy publiczne udostępnianie materiałów szkoleniowych szkół Policji nie jest większym zagrożeniem, niż czerpanie wiedzy z seriali kryminalnych przez potencjalnych sprawców?
Wszystko zależy od tego kto i jak chce wiedzę wykorzystać. Myślę, że nikt nie upublicznia wszystkiego. Może się przecież jednak zdarzyć, że to funkcjonariusz, mający do tej wiedzy legalny dostęp, wykorzysta ją w sposób bezprawny. Taka sprawa też się już pojawiła w polskiej kryminalistyce. Sprawca zawsze jednak pozostawia ślady swojej działalności. Czasem materialne, a czasem brak materialnego śladu będzie śladem. W tym obszarze duże doświadczenie mają policjanci z Archiwów X. Pracują przy sprawach po latach, kiedy nie mają już do dyspozycji śladów linii papilarnych czy śladów butów. I też radzą sobie z ujawnieniem sprawy, wykryciem i doprowadzeniem sprawy do sądu.
Czy jesteśmy w stanie sporządzić profil psychologiczny widza, który regularnie ogląda filmy i seriale kryminalne? Jakich doznań szuka, czego oczekuje i w jaki sposób to, co ogląda, przekłada się na jego postrzeganie sądowo-policyjnej rzeczywistości?
Patrząc na statystyki oglądalności seriali kryminalnych można powiedzieć, że oglądają je prawie wszyscy. Seriale mają bardzo zróżnicowaną widownię. Dziś mamy bardzo dużo typów seriali kryminalnych – dokumentalne, paradokumentalne i zupełnie wymyślone. Bywa, że cała seria dotyczy wykrycia sprawcy jednego zdarzenia (najczęściej zabójstwa), ale i takie, że w każdym odcinku oglądamy inne zdarzenie kryminalne. Widzom oferowane są seriale, których akcja toczy się dziś, jak i seriale historyczne. Mamy do wyboru polskie i zagraniczne. Są seriale, gdzie bohaterem jest pies policyjny, a nie kryminalistyka. Jest więc w czym wybierać – widzowie mają różne preferencje. Czego widz szuka? Przede wszystkim rozrywki. Tajemnicy, która go wciągnie, ale na końcu musi się dowiedzieć, co się wydarzyło. Najczęściej – kto zabił?
Które grupy zawodowe i w jakim obszarze działania ponoszą konsekwencje nierzeczywistego ukazywania sposobów, metod oraz efektów ich pracy?
Na pewno funkcjonariusze Policji. To oni są na pierwszej linii spotkania z człowiekiem pokrzywdzonym przez przestępstwo. Nierealne oczekiwania kierowane są także wobec biegłych, którzy pracują w obszarze nauk sądowych. Widzowie seriali kryminalnych oczekują, że będzie szybko, sprawnie i zakończy się wykryciem sprawcy.
Czy biegli, funkcjonariusze także doznają rozczarowań wynikających z rozbieżności pomiędzy wyobrażeniami o pracy, służbie a rzeczywistością?
Owszem. Ale z innej działki niż ta, w której sami pracują. Dziś mamy bowiem do czynienia z dużą specjalizacją. Jeśli się na czymś nie znamy, a oglądamy o tym film, to najpewniej tak będziemy to sobie wyobrażać. Zwłaszcza, jeśli będzie to film „na faktach”. „Sprawy prawdziwe” wcale nie muszą być wiernie zrekonstruowane.
Jakie zagrożenia niosą ze sobą seriale kryminalne? Czy mamy do czynienia w stu procentach z fikcją, a może część z ukazanych zdarzeń oparta jest na autentycznych wydarzeniach, sposobach i metodach działania służb?
Seriale są różne. Są takie, które oparte są na prawdziwych zdarzeniach. Są i takie, gdzie scenariusz jest wymyślony. Widz, który nie jest przecież ekspertem w tym obszarze, nie zawsze potrafi odróżnić prawdę od fikcji.
Czy dziś istnieje w Polsce zapotrzebowanie na edukację w zakresie kryminalistyki, kryminologii i nauk pokrewnych?
Edukacja jest zawsze potrzebna. Warto szkolić funkcjonariuszy organów ścigania i osoby związane z wymiarem sprawiedliwości w zakresie nowych możliwości kryminalistyki. Warto też pokazać, ze zbrodnia doskonała nie istnieje. Ani w serialach, ani w rzeczywistość.
Dziękuję za rozmowę
Joanna Stojer-Polańska, doktor nauk prawnych, kryminalistyk. Absolwentka Uniwersytetu Jagiellońskiego. Autorka artykułów naukowych dotyczących oddziaływania mediów na proces karny, artykułów dotyczących działań sprawców z nietypowym modus operandi i sprawców działających w cyberprzestrzeni, redaktor książki poświęconej samobójstwom oraz serii książek pt. „Przypadki kryminalne”. Zainteresowania naukowe: ciemna liczba zabójstw, zaginięcia, zapobieganie przemocy. Autorka książek dla dzieci: „Ślady kryminalistyczne”, „Psy domowe i służbowe”, „Konie domowe i służbowe”.