Recenzja: „Masa o żołnierzach polskiej mafii” A.Górski, J. Sokołowski

fragm. okładki/Wyd. Prószyński i S-ka

To już enta wersja wstępu mojej recenzji. Czyżbym straciła formę? Być może, ale formy na pewno nie stracili Artur Górski z Jarosławem Sokołowskim „Masą”. Jadą dalej w tandemie, niezrażeni sytuacją w kraju, horoskopem, ani wynikami na giełdzie papierów wartościowych. Nie wiem, co zażywają poza kąpielami na Wyspach Zielonego Przylądka, ale weny im nie brakuje. I tym sposobem wypuścili na rynek kolejny tom wspomnień o gangsterskim życiu. Tak się czasem zastanawiam, co my byśmy bez „Masy” wiedzieli o tamtych czasach, czy Jarek ma szansę trafić do nowej podstawy programowej minister Zalewskiej?

No to do rzeczy. Jeśli macie uprzedzenia co do twórczości obu Panów, lepiej sobie darujcie i zabierzcie się za twórczość Karola May’a albo Charlesa Dickensa. Jeśli jednak jesteście obciążeni genem ciekawości o występkach złych ludzi, to nawet się nie wahajcie. Będę szczera, nie wszystkie tomy z serii „Masa o..” są fascynujące. Ten jest faktycznie nieco inny od pozostałych, choć nie popadajmy w przesadny zachwyt. Czytając o żołnierzach mafii, będziecie mieli szansę zrewidować swoje dotychczasowe poglądy o osiłkach i karkach. Być może jedni z Was utwierdzą się w przekonaniu, że mafia to bardzo „zła kobieta była”. Dowiecie się jak wyglądało codzienne życie urków, co miało dla nich wartość i jaką cenę trzeba było płacić za bycie w elitarnej grupie najstraszniejszych ze strasznych. Czy niebezpieczna gra warta była zdobytych w sposób nielegalny pieniędzy, a jeśli tak, to ile trzeba było w zamian połamać ludziom kości? Jak wyglądała rekrutacja do bojówek, kto awansował, a kto spadał z drabiny z hukiem? I dlaczego to tak bardzo bolało, a z człowieka zostawała mokra plama. Gdzie zdobywało się cenne doświadczenia zawodowe i jak bawiono się na hucznych weselach?

Jak to zwykle bywa, książka nie wyczerpie wszystkich Waszych pytań, ale wierzcie mi dostarczy kilku cennych wiadomości. Dowiecie się jakimi kanałami mafia zaopatrywała się w broń, co mieli na wyposażeniu i do czego służyły im kule 9 mm PARA. Poznacie historię pewnego „Księdza”, ale nie takiego w czarnej sukience. Dane Wam będzie prześledzić losy ludzi o wdzięcznych ksywach jak: „Mysza”, „Łańcuch”, „Mario”, „Graf” czy „Bandziorek”. Czy któryś z nich był policyjnym informatorem, jak w tamtym okresie wyglądała współpraca na linii gangsterzy-policjanci, wreszcie, czy niebiescy ochraniali burdele? Zrozumiecie dlaczego niektórzy przestępcy mieli lepsze dni i odpuszczali swoim ofiarom. Pojmiecie jak to jest, że mafia była alternatywą dla spraw niezałatwianych. Kto i z kim ścigał się najlepszymi furami, dlaczego nie warto było wchodzić w interesy z ludźmi spod ciemnej gwiazdy, wreszcie kogo kryła bezpieka.

Może to czysty przypadek, a może działanie celowe. Chłopcy poruszyli kwestie zaakcentowane w książce „Królowa mafii” Moniki Banasiak i Piotra Pytlakowskiego. Chociażby wspomnienia związane z pobytem za kratami, zaspokajaniem potrzeb seksualnych przez osadzonych, czy omawiany już na kartach innych powieści ślub „Słowików”. Podobnie pojawił się wątek wiary, pobożności wśród gangsterów i prób odkupienia win przed Panem Bogiem. Oczywiście skrucha w ich przypadku śmierdziała kasą wrzuconą do skarbony niejednego miejsca świętego. Z pewnością autorzy zadbali o doprawienie opowieści ciekawymi szczegółami. I tak pojawiła się historia zabójstwa Piotra Głowali, współpracy służb z gangsterami, czy sprawa związana z Funduszem Obsługi Zadłużenia Zagranicznego. Na plus zasługuje ostatni rozdział książki, w którym przeczytacie wywiad Artura Górskiego z psychoterapeutą i seksuologiem Andrzejem Gryżewskim. A rozmawiają o problemach związanych ze sferą seksualną wśród byłych gangsterów, jak i o stanach lękowych.

Jedni dziennikarze piszą z upodobaniem o działalności grup przestępczych, inni zaś tak jak ja, przyglądają się pracy funkcjonariuszy. I właśnie informacje dotyczące działań policjantów, ich roli w zwalczaniu bądź brataniu się z gangsterami zaciekawiły mnie najbardziej. W końcu policjanci i bandyci są jak magnesy. Jedni ciągną do drugich, gdy tylko mają w tym interes, a współpraca wydaje się być korzystniejsza niż permanentna walka. W końcu w mafii jak i w policji nie brakuje osób „odwróconych”, wszystko ma swoją cenę, a reguły tej gry nie są tak proste jak w „Chińczyku”. W grupie przestępczej, jak w życiu, nie każdy może być żołnierzem. Niektórzy powinni poprzestać na zasileniu szeregów wojsk Obrony Terytorialnej. Na szczęście samo czytanie o bandytach jeszcze nikogo nie zabiło. Więc odwagi, spocznij.

masa-o-zolnierzachAutor: Artur Górski, Jarosław Sokołowski „Masa”
Tytuł:
Masa o żołnierzach polskiej mafii”
Wydawnictwo:
Prószyński i S-ka
Rok wydania:
2016
ISBN:
978-83-80970113
Liczba stron:
249

Facebook