Talerze z wątrobą i ludzkim sercem.„W umyśle mordercy” Łukasz Wroński [recenzja]

fragm.okładki/ Wyd.Skarpa Warszawska Sp. z o.o.

Jest początek i jest koniec. Ostrzeżenie przed drastycznymi szczegółami zbrodni i autobus mknący dokądś pośród ciemności. Tak zaczyna się i kończy jedna z najbardziej niesmacznych, przyprawiających o mdłości książek poświęcona zagadnieniom kryminalnym. Gdy piszę „zagadnieniom kryminalnym” robię unik przed napisaniem wprost o czym tak naprawdę traktuje książka Łukasza Wrońskiego. Być może tak jest bezpieczniej, ładniej, estetyczniej. Jeśli nawet wspomnę, że publikacja poświęcona jest mordercom i ich zbrodniom, to nawet i takie określenie jest z gruntu rzeczy piękną otoczką.

Ostatnimi czasy daje się zaobserwować pewien trend, aby przypisywać swoim kryminalnym książkom określenia typu: mroczna, trudna, ciężka, straszna. Większość obiecuje, że odtąd będziecie się bali, a strach stanie się waszym drugim ja. Waszym domem, w którym zamieszkacie zupełnie sami z dala od reszty świata. Niestety, a może i stety, nie wszystkie zapowiedzi o mroczności faktycznie znajdują potwierdzenie w odbiorze dzieła. Stąd też z pewnym nonszalanckim dystansem podeszłam do ostrzeżenia zamieszczonego we wstępie książki „W umyśle mordercy”. Zbagatelizowałam sprawę, poszłam na żywioł bez wzięcia sobie tych słów do serca i do umysłu. A efekt tego był taki, że będąc na stronie bodajże 56, postanowiłam dać sobie spokój, odpocząć, odsapnąć. Dotarło do mnie, że jeszcze jedna, dwie, trzy strony i naprawdę będzie ze mną krucho. Treść książki przyprawia o mdłości, robi się totalnie niedobrze, źle, duszno. Sprawy opisane przez Wrońskiego nie są owocem jego twórczej, bujnej wyobraźni, niestety. Dramaty przedstawione na łamach książki wydarzyły się naprawdę i to jest w tym całym nieszczęściu najstraszniejsze. Mogłoby się zdawać, że dziś w dobie Internetu nic nas już nie zdziwi, nie zaskoczy, nie zniesmaczy aż nadto. Że już wszystko co podłe zdążyliśmy zobaczyć, przeanalizować, w pewien sposób przetrawić. Książek o zabójcach i katach jest cała masa, niektórzy ich bohaterowie stali się w pewnym stopniu celebrytami. Z gwałcicielami, rzeźnikami i oprawcami przeprowadzano liczne wywiady, ludzie ci stanowili inspirację dla twórców mocnego kina. I tak, gdy już nic miałoby mnie nie zszokować, pojawiła się książka Łukasza Wrońskiego. Nader nocna, perfidnie wręcz tętniąca, ociekająca, chlupocząca krwią. Bez żadnych gier wstępnych, bez długiego mydlącego oczy wprowadzenia, czy choćby przesadnie rozbudowanej fabuły. Nic z tego, Wroński od razu przechodzi do sedna. Boli, strasznie mocno boli. Historie, jedna po drugiej, oplatają umysł czytelnika by ten wreszcie krzyknął: dość!

Tym razem pozbawię je kończyn i wypruję ich łono…a ty, PANIE, będziesz prowadził mą rękę.”

Gdyby była to praca stricte naukowa, z pewnością nie byłoby w niej takiego cholernie ciężkiego bagażu emocji. Gdyby była to powieść, okrucieństwo i zło rozmyłyby się tworząc bezbarwność, nijakość. „W umyśle mordercy” mamy zakotwiczenie literatury faktu w literackiej oprawie. To piękne dzieło przypomina bursztyn, który odpowiednio oprawiony przez zdolnego złotnika wzbudza nasz podziw. I faktycznie, spod pióra Wrońskiego wyszła jedna z mocniejszych książek poświęcona umysłowi morderców. Odraża opisywanym okrucieństwem, zniewala bezmiarem sadystycznych tortur, mierzi bogactwem zła.

Do czego zdolny jest człowiek, gdzie znajduje się granica między koszmarem a agonią? Kim były ofiary jednych z najbardziej znanych w historii światowej kryminalistyki zbrodniarzy? Skąd się do licha wzięli tacy zwyrodnialcy i dlaczego tak długo mogli bezkarnie mordować? Opisane w książce zabójstwa, usiłowania dokonania zabójstw są tak okrutnie przerażające, że wywoływały torsje nawet u zaprawionych w sprawach kryminalnych śledczych. „W umyśle mordercy” jest jedną z najtrudniejszych podróży jaką może odbyć czytelnik chcący poznać chory świat degeneratów. Nie wiem czy znajdę kiedykolwiek właściwe słowa, aby opisać to, co się czuje tuż po lekturze tej książki. Niezwykle ważna, autentyczna, prawdziwa. Straszna, makabryczna, ukazująca ciało ludzkie jako mięso, krew i kości, zaś umysł morderców jako skomplikowaną maszynę zdolną do wszystkiego co podłe, złe, odrażające. Koszmar bije z każdej strony, przytaczane akty bestialstwa każą zadawać pytania o przyczyny zbrodniczych inklinacji, czy też czynniki wiktymologiczne. Pytania o sprawców jak i o same ofiary są równie ważne. Do końca będziecie zapewne się zastanawiali czy tego typu zdarzeń można było uniknąć, czy można było w jakiś sposób zareagować, dlaczego stało się tak a nie inaczej. W zależności od wrażliwości być może pojawią się pytania, co by było gdyby taka sytuacja spotkała was lub waszych bliskich. Czy nekrofile, gwałciciele, pedofile, zoofile, sadystyczni mordercy są wśród nas? Czy mieszkają w naszej dzielnicy, jeżdżą z nami do pracy lub szkoły? Czy na nas patrzą, czy mają chore, wynaturzone potrzeby i niedługo będą je musieli jakoś zaspokoić?

Ciężko nie pytać o aktualny obraz kryminologiczny społeczeństwa, o psychologię śledczą. To w końcu nie jest tak, że rozpruwacze, łowcy i miłośnicy ludzkiego mięsa żyli dawniej, a dziś już ich nie ma, bo jesteśmy zupełnie innymi ludźmi. Owszem możemy się łudzić i żyć nadzieją, że ich nie ma. Że psychopaci zostali odcięci od nas, zapakowani w kapsułę i wysłani na inną planetę. Tak byłoby lepiej, piękniej i z pewnością bezpieczniej. Niestety, takie cudne zakończenia znajdziecie w bajkach i legendach. Życie pisze zgoła odmienne scenariusze. Ktoś kogoś dziś zabił, ktoś właśnie umiera w koszmarnych mękach i nikt z nas nie jest w stanie mu pomóc. Są sprawy na które nie mamy w zupełności wpływu, są i takie, które poniekąd kształtujemy sami. Czasem to właśnie od nas samych i naszej intuicji zależy na ile pozwolimy psychopacie wkroczyć do naszego życia. I czy pozwolimy mu je nam odebrać.

Z mięsa zamordowanych dziewczyn oprawca i jego matka ugotowali zupę.”

Polecam lekturę „W umyśle mordercy” wszystkim, którzy z pewną fascynacją, zaciekawieniem śledzą wszelkie doniesienia o makabrycznych odkryciach. Czytają o sprawcach koszmarnych czynów i ich udręczonych ofiarach. Zdecydowanie warto uzupełnić kryminalną biblioteczkę pozycją, która na dłużej zamieszka w waszej pamięci. Do niektórych historii być może będziecie wracać kilkukrotnie, niczym mantrę wypowiadając pytanie: jak do tego mogło dojść? Ja wciąż się zastanawiam i pytam, choć coraz trudniej zrozumieć mi umysł mordercy. Nie wiem czy kiedykolwiek go zrozumiem.

Autor: Łukasz Wroński
Tytuł:
W umyśle mordercy
Wydawca:
Skarpa Warszawska Sp. z o.o.
Rok wydania:
2019
ISBN:
978-83-66195-23-3
Liczba stron:
301

Facebook