Z Ramirezem, założycielem ogólnopolskiej grupy pasjonatów jednostek antyterrorystycznych SGO – rozmawiała Ania Ruszczyk
Skąd wziął się pomysł na utworzenie SGO?
Na wstępie chcielibyśmy zaznaczyć, że z cienia wychylamy się dla potrzeb promocji akcji charytatywnej Dzień pomocy dla Oli. Naszym celem nie jest skupianie na sobie uwagi. Wracając do pytania o historię SGO, musimy cofnąć się do 2010r. i grupy znajomych, którzy interesowali się jednostkami antyterrorystycznymi. To właśnie te formacje były inspiracją dla obecnie kilkudziesięciu pasjonatów. Dlaczego? Nasz kraj może pochwalić się jednymi z najlepszych na świecie jednostek specjalnych. Dla wielu osób to powód do dumy, a dla nas jest to również ważna motywacja do pracy nad sobą. Nie jesteśmy grupą rekonstrukcyjną, więc nie musimy opierać się na żadnych szablonach i to jest kluczem działalności grupy – w wielu przypadkach jesteśmy pionierami i realizujemy odważne inicjatywy. Wszystko w imię samodoskonalenia i budowania kręgu przyjaciół, z którymi można skoczyć w ogień…aczkolwiek skaczemy raczej do wody.
Jak się rozwijała działalność SGO?
Pięć lat naszej działalności to wzloty i upadki. Łącznie kilkaset osób przewijających się przez grupę, akceptujących zasady w niej panujące lub nie. W pewnym momencie posiadaliśmy 9 oddziałów i ponad 100 osób, z perspektywy czasu uznajemy to za błąd. Teraz wiemy już, że liczebność przeczy samej idei tworzenia silnie zmotywowanej i dobrze zorganizowanej grupy. Jest nas – od dwóch lat – dwa razy mniej, a działamy o wiele prężniej i skuteczniej niż kiedyś. Przez ten czas intensywnie się poznawaliśmy i wspieraliśmy w swoich celach. Grupę tworzą zaangażowani i pozytywni ludzie. To nie jest istotne, czy ktoś skończył politechnikę, ma 40 lat na karku, czy stos uprawnień instruktorskich. Nie ma reguły. Naszą przewagą w stosunku do służb mundurowych jest to, że trafiają do nas tylko pasjonaci, a jako grupa nie jesteśmy zmuszeni do swojego towarzystwa.
W jakich akcjach braliście udział?
Nie braliśmy udziału w żadnej akcji. Od akcji są służby. My realizujemy i angażujemy się w projekty. Działamy równoległe, tzn. z jednej strony pojawiamy się na inicjatywach zewnętrznych, z drugiej zaś realizujemy podobne działania, ale dopasowane do naszej specyfiki. Przykładem mogą być udziały w ekstremalnych zawodach jak Bieg Morskiego Komandosa, GROM Challenge, Bieg Rzeźnika, Katorżnik. Od 3 lat organizujemy również własne zawody: Wielobój SGO. To kameralne wyzwanie składające się z zawodów strzeleckich, próby charakteru w terenie oraz testu sprawnościowego na torze przeszkód policyjnych antyterrorystów. Koncepcję tę zaszczepił zresztą szkoleniowiec Samodzielnego Pododdziału Antyterrorystycznego Policji w Gdańsku Bogdan Bliźniak. Podobnie jest ze szkoleniami. Wybrani członkowie uczęszczają na niestety bardzo drogie szkolenia doskonalące, a następnie sami przekazują zdobytą wiedzę pozostałym członkom grupy. SGO przez te lata uczestniczyło w ponad 1400 treningach, szkoleniach i zawodach, zdobyło ponad 200 różnego rodzaju uprawnień, tytułów i patentów. Prawie zawsze znajdowaliśmy się w pierwszej dziesiątce zawodów, w których startowali nasi najlepsi zawodnicy, zdobywaliśmy wicemistrzostwa na zawodach organizowanych lub firmowanych przez takie jednostki jak JWK, GROM czy Formoza. Nie jest to chyba zły wynik jak na grupę „amatorów przebierańców”. Przy tym wszystkim pilnujemy, żeby woda sodowa nie uderzyła nam do głowy. Jako przedstawiciel grupy czuję się w obowiązku przedstawienia osiągnięć SGO, ale jako zespół liczy się dla nas tylko to jak być jeszcze lepszymi.
W jaki sposób SGO Gdańsk angażuje się w działania związane ze wsparciem osób potrzebujących?
Niedawno zakończyliśmy II edycję Dwóch Dych dla Bruna. To bardzo inspirująca historia. O Brunie dowiedzieliśmy się od szkolącego nas instruktora. Rodzice nie mogli liczyć na pomoc tych, którzy powinni im jej udzielić. Mimo, że wcześniej nie mieliśmy w tym doświadczenia, od razu przystąpiliśmy do działania. W dwa tygodnie zorganizowaliśmy pół maraton plażą, który zebrał prawie pół tysiąca osób wspierających. Zebraliśmy z naszymi przyjaciółmi prawie 20 000 PLN bezpośredniej pomocy dla Bruna i jego rodziców. Druga edycja biegu to prawie 12 000 PLN wsparcia. Na fali angażowania się w pomoc dla innych, stworzyliśmy kolejny projekt: Dzień pomocy dla Oli. Jest to szereg okołomilitarnych inicjatyw, które udostępnione zostaną 15 listopada dla wszystkich osób odwiedzających Kolibki Adventure Park. Zajęcia z walki wręcz, trening obwodowy metodami komandosów Navy Seals, interaktywne pokazy antyterrorystyczne, strzelnica, pozorowane bazy wojskowe i wymagający bieg terenowy. Jest w czym wybierać. Atrakcjami chcemy trafić do szerszego grona odbiorców, a nie jak dotychczas głównie do amatorów biegania i wyzwań kondycyjnych. W SGO traktujemy pomoc dla Bruna czy Oli jak misję – mamy zadanie i chcemy je z jak najlepszym skutkiem wykonać, tworzymy grupy zadaniowe (Task Force), plany operacji (OPORD) i pozostawiamy wiele swobody ale i odpowiedzialności w ich realizacji. Jak mawiał twórca GROM, generał Petelicki „Siła bez honoru jest pusta, jałowa. Niszczy. Nie umie budować”. Dlatego budujemy, pomagamy, wykorzystujemy potencjał grupy i ludzi.
Jak układa Wam się współpraca z innymi jednostkami SGO w kraju?
Jedyną wadą naszych kolegów z Poznania, Krakowa, Śląska, Warszawy i Wrocławia jest to, że nie mieszkają w Gdańsku. Spotykamy się na wspólnych szkoleniach i zawodach kilka razy w roku. Darzymy się szacunkiem z elementami specyficznej ironii – dystansu, który jest konieczny, żeby nikt nie pomyślał, że nagle stał się ultra komandosem. Sama struktura formacji SGO składa się z komponentów, które mają być łączone przy wspólnych zadaniach. Część oddziałów zajmuje się rozpoznaniem, inne działaniami bezpośrednimi, a kolejny ratownictwem taktycznym. Jesteśmy więc „skazani” na współpracę i bardzo sobie to cenimy.
Zajęcia, treningi, doskonalenie… – do czego takie umiejętności mogą być w życiu potrzebne? Czy i w jakich sytuacjach Wasze umiejętności mogą okazać się niezbędne?
Zajęcia z ratownictwa medycznego czy walki wręcz to wiedza uniwersalna. Każdy powinien w tym zakresie znać podstawy, aby móc ratować życie lub się bronić. Z kolei istotą wszystkich zajęć taktycznych bez względu czy są to działania w lesie, budynku, czy statku jest budowa zespołu, umiejętności współpracy i bezwarunkowego zaufania do drugiego człowieka. Brzmi patetycznie? Nad naszą głową z broni palnej strzela człowiek, którego błąd może kosztować nas życie, na linach przed kilkudziesięciu metrowym spadkiem asekuruje nas kolega. Trzeba wierzyć, że w razie jakiegokolwiek wypadku, możemy liczyć na umiejętności osoby udzielającej nam pierwszej pomocy.
W jaki sposób budowaliście zaplecze logistyczne, sprzętowe wykorzystywane podczas treningów?
Od postaw i wyłącznie sami. Mieliśmy krótki epizod współpracy ze stowarzyszeniem zrzeszającym militarystów, ale utwierdziło to nas tylko w przekonaniu że niezależność i samodzielność w działaniu są dla nas priorytetowe. Aktywność w grupie wiąże się z kosztami. Zaczynając od szkoleń, kończąc na wyposażeniu specjalistycznym. Staramy się jednak te koszty racjonalizować. Wielu szkolących nas ludzi jest pasjonatami podobnie jak my, wpierają naszą inicjatywę i trenują nas na preferencyjnych warunkach. Co do sprzętu, grupa wspierana jest przez krajowych producentów , dzięki czemu pozyskujemy go z dużymi rabatami.
Jak Waszym zdaniem będą kształtowały się podobne do SGO formacje, czy zainteresowanie tego typu działaniami będzie wzrastać? Jakie umiejętności chcielibyście jeszcze nabyć, czego się nauczyć (człowiek wszak uczy się całe życie)?
Jeden z naszych instruktorów zwykł mawiać: „chcesz rozbawić Boga? Powiedź mu, że masz plan”. Będziemy dalej robić to, co robimy – jako inicjatywa cywilna. Trudno odpowiedzieć nam na pytanie, co z podobnymi formacjami, bo nie znamy takich. Z kolei wszelkiego rodzaju organizacji proobronnych, paramilitarnych i rekonstrukcyjnych przybywa i jest to zauważalny trend. Interesuje się tym również władza wykonawcza, proponując zrzeszanie w konfederacjach patronowanych przez MON, czy tworzenie Gwardii Narodowej opartej na cywilnych ochotnikach. My oficjalnie nie istniejemy (nie mamy formy prawnej), więc nikt nie zwróci się do nas z taką propozycją, a jeśli nawet, to nie jest to nasz kierunek. Jesteśmy nie tylko pasjonatami, ale przede wszystkim przyjaciółmi i nasza aktywność ma tak długo sens, jak długo tworzymy wspierający się zespół.
Członkowie grupy szkolą się w zakresie pierwszej pomocy, walki wręcz, taktyki oraz startują aktywnie w zawodach ekstremalnych (zwycięzcy biegu Katorżnika, GF Point, Hell Day, wicemistrzowie GROM Challange, Biegu Morskiego Komandosa, Expert Survival Race, Biegun). Są autorami artykułów z zakresu strzelectwa, systemów walki wręcz, encyklopedii jednostek antyterrorystycznych, historii operacji specjalnych, recenzenci wyposażenia specjalistycznego oraz konsultantami przy tworzeniu odzieży outdoorowej. Organizują i promują akcji charytatywne (biegi ekstremalne, szkolenia pierwszej pomocy, aukcje). Grupa ma charakter nieformalny i jej działalność opiera się wyłącznie na wolontariacie.