TO MUSI BYĆ STYL ŻYCIA, INACZEJ ZMIEŃ ROBOTĘ

źródło: CICHY FIGHT&TACTICS

Nie da się być zawodowcem przechodząc kilka kursów w kraju, czy za granicą. Z „tym” trzeba się urodzić, żyć i traktować to, jako styl życia. Po prostu trzeba mieć do tego talent. Z Grzegorzem Mikołajczykiem Ekspertem ds. Antyterroryzmu & Bezpieczeństwa, byłym Antyterrorystą – rozmawia Anna Ruszczyk.

 

Na początku naszej rozmowy chciałabym zapytać Cię o twoje doświadczenie zawodowe. Czym się zajmowałeś przed utworzeniem CICHY FIGHT&TACTICS COUNTERTERRORISM TRAINING POLAND?

Tak naprawdę robota Komandosa imponowała mi od młodzieńczych lat. Robiłem wszystko, co pozwoliłoby mi przygotować się do procesu rekrutacji do Jednostek Specjalnych. Zacząłem od przygotowania sportowego, zawsze chodziła mi po głowie walka wręcz. No i stało się. Kopa dostałem po filmie Wejście Smoka i reklamie „Chcesz być Karateką to pij mleko”. Od tej pory zaczęło się na poważnie! Z czasem ugrupowania harcerskie, później służba wojskowa w czerwonych beretach, następnie selekcja do GROM-u. Nie poddawałem się, nie chciałem dać za wygraną. Po długim przygotowywaniu, likwidacji kłód pod nogami i oczekiwaniu, pojawiła się wymarzona jednostka antyterrorystyczna Policji. W Policyjnych oddziałach AT to już poszło jak po maśle. Czułem, że to moja robota i poświęcę się jej w 100%. Opłacało się. Dość szybko awansowałem na dowódcę grupy, dostawałem nową broń i sprzęt, który przychodził. Przełożeni doceniali mnie, zostałem instruktorem. Śmiało mogę powiedzieć, że jako młody, ambitny narybek antyterroryzmu wyprzedziłem starszych kolegów, co nie do końca im się spodobało. Na szczęście miałem wówczas kumatych dowódców, którzy dostrzegli mój temperament.

źródło: CICHY NIGHT&TACTICS

źródło: CICHY FIGHT&TACTICS

Mógłbyś pokrótce opowiedzieć najciekawsze zdarzenie jakie pamiętasz z czasów służby w policyjnych oddziałach AT?

Ciężko mi wyselekcjonować najciekawsze, trochę ich było i większość była ciekawa. Ale osobiście jakoś zawsze wyjątkowo podchodziłem do akcji w których ratowaliśmy osoby porwane, najczęściej dla okupu. Kilka sytuacji zakładniczych trochę mniejszej skali, przykładowo: ojciec przystawił swojemu synowi maczetę do szyi i nie chciał się poddać grożąc poderżnięciem gardła oraz tym, że sam wyskoczy przez okno. To były ciekawe sytuacje pod kątem realizacji taktycznych oczywiście. Wiele można było się nauczyć z takich akcji, zweryfikować taktykę i unowocześnić. Każda akcja była inna. O tym każdy operator wie, że choćby był wyszkolony najlepiej na świecie i wszechświecie, otwarty umysł i inteligencja taktyczna to podstawa w tej robocie!

źródło: CICHY FIGHT&TACTICS

źródło: CICHY FIGHT&TACTICS

Co Ci się najbardziej podobało w tej pracy?

Właśnie praca i wszystko to, co się z nią wiązało. Powtórzę po raz kolejny, to musi być styl życia!!! Inaczej zmień robotę.

Jak wspominasz atmosferę pracy, czy tworzyliście zgrany zespół? Czy w tego typu formacjach powstają prawdziwe przyjaźnie, czy też działacie zadaniowo, bez integracji grupy?

Jak w każdej większej „organizacji” wszyscy tworzyli zgrany zespół na czas akcji i treningów. I jak wszędzie były grupki i podgrupki? Ogólnie było dobrze. Jedną właśnie z takich podgrupek był późniejszy mój team. Wierzę i wiem, że w takich formacjach potrafią powstać prawdziwe przyjaźnie. Wszystko zależy od nas samych.

Służyłeś w oddziale AT i co było dalej?

Po kilku latach zaczęło mi czegoś brakować, potrzebowałem dalszego rozwoju, zdobywania nowej wiedzy. Zainwestowałem w siebie. Po jakimś czasie zauważyłem ogromne braki w wyszkoleniu policjantów, żołnierzy. Co ciekawe, ci ludzie sami chcieli się szkolić, niestety firma nie miała niczego do zaoferowania.

W co konkretnie inwestowałeś, w szkolenia specjalistyczne? Na co postawiłeś?

Konkretnie w siebie. Inwestowałem moje pieniądze w siebie. Jeździłem na wymiany, eksperymentowałem. I wyszło.

źródło: CICHY NIGHT&TACTICS

źródło: CICHY FIGHT&TACTICS

Czego brakowało wówczas funkcjonariuszom Policji i żołnierzom? Jakie były braki w wyszkoleniu?

Będę szczery i brutalny, braki dalej są. Za wiele się nie zmieniło. Jeżeli młody policjant po kursie podstawowym usamodzielnia się sam w pracy, to jakie może mieć doświadczenie? Tak naprawdę, nabiera je dopiero po kilku latach służby. Owszem są patrole czy zespoły mieszane i to jakoś funkcjonuje, bo i tak nie ma wyjścia. Mimo wszystko uważam, że zbyt mało jest szkoleń w służbach. Dlaczego? Nie ma pieniędzy, braki kadrowe. I kiedy byłby czas wolny? To podstawowe problemy, że na szkolenia funkcjonariuszy przymyka się oko.

Paranoją jest 12 sztuk amunicji na rok. Ilu „starych” funkcjonariuszy fikcyjnie wpisuje się na listę strzelań? Jak mamy być wyszkoleni skoro sami nie dbamy o to. A gdzie TTI czy sprawność fizyczna, zaciętość i konsekwencja w działaniu? Najlepszym przykładem chyba będzie to co pokazał nam „Wardęga” w swoich filmikach. Oczywiście nie wszystkich to dotyczy, ale uważam, że połowy na pewno. Moim zdaniem konkretny system motywacyjny po części załatwiłby sprawę. Jaka to by nie była praca, pracuje się dla pieniędzy.

Czy to był dobry moment na inwestowanie w szkolenia?

Uważam, że to był znakomity moment na uruchomienie szkoleń. Powstawały nowe jednostki, znałem ich potrzeby i braki. Zapaleńcy, nie dostając zbyt wiele w swoich jednostkach zaczęli do mnie prywatnie przyjeżdżać na zajęcia. Wzrastało zainteresowanie tymi szkoleniami. Już nawet nie pamiętam ilu instruktorów obecnych wyszkoliliśmy, którzy do dzisiaj pracują w jednostkach oraz ilu kandydatów dostało się do Policji lub Wojska dzięki naszym szkoleniom i rekomendacjom. To były fajne czasy.

Czy i jakie były wówczas jednostki szkoleniowe od których można było się uczyć, wzorować na doświadczeniach innych?

Nikt się jakoś szczególnie nie wyróżniał. Zawsze obserwowałem wszystkich. Rozmawiałem z tymi ludźmi, uważam, że to jest najlepsza metoda na podwyższenie poziomu własnego wyszkolenia, ustalania nowych procedur, nowych taktyk itd. Ci ludzie chcieli rozmawiać i naprawdę mieli rewelacyjne pomysły. Tylko nie mieli siły przebicia i raczej nikt ich nie słuchał. Dla mnie to były najlepsze informacje. To byli ludzie doświadczeni, na pracy zjedli zęby, także wiedzieli co mówili. Nie szukałem przykładów w innych zagranicznych jednostkach. Uważam, że pojedynczy operatorzy rozrzuceni po jednostkach w Polsce mieli najwięcej do powiedzenia. Bardzo lubiłem z nimi rozmawiać, mówili naprawdę mądre rzeczy, które znalazły później odzwierciedlenie w moich procedurach.

Ludzie się podniecają zagranicznymi jednostkami, a nie potrafią dostrzec potencjału na własnym podwórku. Znam kilka jednostek zagranicznych, widziałem ich wyszkolenie, metody treningowe, i mogę powiedzieć, że my jesteśmy na dobrym poziomie.

Nie wszyscy tak myślą, ale to już nie mój problem. Tak samo jest z bronią palną. Kogo nie zapytasz, to Ci powie, że MP5 jest najlepszą jednostką broni jako pistolety maszynowe na świecie. Ten kto tak twierdzi, pokazuje jaką wiedzę posiada. MP5 jest średnią jednostką do działań AT. Gdyby to ode mnie zależało, to wymieniłbym je na inne. Do rozwiązywania sytuacji zakładniczych w kontakcie bezpośrednim nie nadaje się w ogóle! Ale to już inny zupełnie temat. Niestety powiela się bzdury od 17 lat, mówiąc, że to najlepsza broń na świecie dla antyterrorystów. Niech ci, co tak twierdzą, sami sobie jeżdżą na akcyjki z taką bronią. Ja jestem w stanie udowodnić znaczące wady tej jednostki broni. Mogę również udowodnić przewagę polskiego P98 Glau nad MP5.

Kiedy zdecydowałeś się na założenie własnej działalności gospodarczej? Co było inspiracją, motywacją do utworzenia CICHY FIGHT&TACTICS? W jaki sposób chciałeś wykorzystać swój dotychczasowy kapitał wiedzy i doświadczenia?

Nie była to do końca działalność gospodarcza, ale działalność. Inspiracją było oczywiście obcowanie cały czas w klimacie taktycznym. To po prostu był i nadal jest mój styl życia. Czegoś mi wiecznie było za mało. Zacząłem wraz z kolegami opracowywać różne schematy taktyczne, które całkiem dobrze funkcjonowały.

źródło: CICHY NIGHT&TACTICS

źródło: CICHY FIGHT&TACTICS

Czy te schematy zostały później wykorzystane w działaniach służb mundurowych?

Na pewno. U nas funkcjonowało to dość fajnie, ale wiem, że w innych jednostkach również. Nieźle się rozeszło do Wojska, SW, Policji i szkół mundurowych. Obecni młodsi instruktorzy, który prowadzą zajęcia w jednostkach czy komercję na rynku wiem, że też moich schematów używają. Co ciekawe, ludzie ci nie ma pojęcia, że to od nas wyszło.

W jaki sposób rozwijała się twoja działalność? Jakiego rodzaju szkolenia, usługi oferowałeś na początku? Jakie wówczas były potrzeby klientów?

Szeroko pojęta taktyka. Od podstawowej TTI do specjalistycznych zagadnień zakładniczych HRT, szturmowych CQB i działań wysokiego ryzyka HRL. Zawsze robiliśmy podział na służby i na cywili, jeżeli chodzi o szkolenia i przekazywany zakres. Potrzeby były naprawdę różne i duże. My skupialiśmy się na najważniejszych. Opracowaliśmy Czerwoną Taktykę w działaniach AT i HRL, to my nazwaliśmy ją SRT. Całkiem fajnie funkcjonuje do dzisiaj, choć większość osób nawet nie zna historii związanej z jej powstaniem w Polsce. Tak naprawdę zakres taktyczny zdobyty w pracy nie satysfakcjonował nas i cały czas szukaliśmy nowoczesności, stąd powstał pomysł na opracowywanie różnego rodzaju taktyk w nowoczesnym wydaniu.

źródło: CICHY NIGHT&TACTICS

źródło: CICHY FIGHT&TACTICS

Jestem nowicjuszem, rozszyfruj mi te wszystkie skróty oprócz AT.

HRL to działania wysokiego ryzyka, HRT oznacza zakładnika (najczęściej bezpośredni). Skrót TTI to interwencje, SRT oznacza czerwoną taktykę zaś CQB czarną taktykę. Skrótów jest jeszcze mnóstwo, tak jest łatwiej w określaniu danej dziedziny taktycznej. Wszystkie oprócz TTI są z języka angielskiego np mój ulubiony HRT oznacza Hostage Rescue Team.

Wracamy do Waszego rozwoju, co było dalej?

Szkoliliśmy z zakresu obsługi broni długiej i krótkiej w połączeniu z oświetleniem taktycznym zintegrowanym i wolnym. W tym temacie jest ogromny problem do dnia dzisiejszego.

Dlaczego?

Dlatego, że nie ma opracowanego systemu nauczania w tym zakresie. Są jakieś podstawowe elementy i to tyle. Po prostu nie ma kto tego nauczać. Jest to ciężki temat, gdyż trzeba wziąć pod uwagę wszystkie rodzaje latarek, ich włączniki, wielkości. Do tego trzeba dołączyć obsługę różnego rodzaju broni krótkiej i długiej. Potem dodać do tego taktykę w ciemności i umiejętność prowadzenia ognia z wykorzystaniem oświetlenia. Na końcu to wszystko połączyć, pokazać i przekazać ludziom. Ostatnia faza, nauczać ich tego. Mega ciężki temat, dlatego byle kto tego nie zrobi. My taki program mamy. Po części był zaprezentowany na szkoleniu we Wrocławiu kilka lat temu.

Tworzyliście system taktyki wykorzystywany w sytuacji zakładniczej?

Po działaniach zakładniczych w których braliśmy udział, powstał nowy system taktyki rozwiązywania sytuacji zakładniczych w różnych wariantach np. w kontakcie bezpośrednim, przy zerwaniu kontaktu. Nowe rozwiązania szturmowania autobusów, pojazdów, technik strzeleckich, ochrony osób VIP. Trochę tego było. Teraz Active Shooter…pomysłów mam mnóstwo, gorzej z czasem na realizację.

Co mógłbyś mi więcej powiedzieć o Active Shooter?

Na łamach prasy, mogę Ci powiedzieć, że to bardzo niebezpieczny facet! Kolejny z pomysłów, który mi skradziono i skopiowano, dlatego nie będę się rozwodził zbyt obszernie. Poza tym, by móc to w sposób szczegółowy objaśnić, musielibyśmy stworzyć bardzo obszerny materiał.

Jakie czynniki miały wpływ na rozwój COUNTERTERRORISM TRAINING POLAND? Na co postawiłeś przede wszystkim? Jaką kierowałeś się filozofią działania?

Czynnik był jeden. To był nasz styl życia. Postawiłem na profesjonalizm bez celów pośrednich i wyjątków. Wówczas moją filozofią było unowocześnienie jednostki antyterrorystycznej w której pracowałem oraz całego systemu AT. Po części to się udało, ale jak zacząłem wzbijać się coraz wyżej, na mojej drodze zaczęli stawać zawistni i zazdrośni „chłopcy”. Cieszę się, że miałem konkretnych przełożonych, którzy byli za mną i nie zawracałem sobie tym głowy. Czasami było ciężko i przykro, ale dzisiaj mogę powiedzieć, że się opłacało. Trochę się dziwię, że firma nie zabiega do dzisiaj o takich fanatyków pracy, jakimi my byliśmy. Może właśnie dlatego ten system jest słaby?

Według twoich spostrzeżeń, jaki dziś procent ludzi trafiających do oddziałów AT to ludzie, którzy po prostu tę robotę czują i są dla niej w stanie zrobić naprawdę wiele?

Ci co trafiają to jedno, a Ci co się nadają, a nie trafiają to drugie. Trzymałbym się 50/50. Ale jak będzie system szkolenia dobry to selekcja nastąpi naturalna.

źródło: CICHY NIGHT&TACTICS

źródło: CICHY FIGHT&TACTICS

Dlaczego uważasz, że ten system jest słaby? I co należałoby w takim razie zmienić, by go usprawnić?

Ciężki temat. W kilku zdaniach nie da się tego określić. Mógłby ktoś to źle zrozumieć. Temat rzeka, nie możemy teraz na szybko tego przegadać.

Przede wszystkim chodzi o weryfikację odpowiednich ludzi na wszystkich stanowiskach, zgaszenie ognia na stołku, przepisy dotyczące uprawnień, szkoleń, treningów, systemy motywacyjne i rozliczeniowe, awanse. Tak naprawdę wszystko to już jest, tylko kulawo działa.

Czy branża w której działasz jest mocno przesycona konkurencją?

Tak i to bardzo. Nie ukrywam, że część z tych instruktorów to moi wychowankowie. Niektórym ciężko się do tego przyznać, ale to ich sprawa. Firm oferujących podobne usługi jest dużo, natomiast jeżeli chodzi o typowo profesjonalne z detalami zagadnienia to już sprawa wygląda inaczej. To jest garstka instruktorów. Z drugiej strony w Polsce póki co nie ma aż tak dużego zapotrzebowania na rynku cywilnym na wysokospecjalistyczne szkolenia, więc większość zachwyca się chałturą.

Szkolicie klientów poza Polską?

Tak, zdarzało się kilka razy. Raczej trzymamy parametry szkolenia u nas. Wiemy w jakim kraju żyjemy i przykładowo Niemcom będzie taniej zrealizować tematy w Polsce. To samo dotyczy Francuzów czy Anglików…

Co według Ciebie pozwala odnieść sukces na tym polu?

Na tym polu na pewno drogą do sukcesu jest profeska w działaniu, nowoczesność, otwarty umysł i wysoka jakość przekazu.

Na twojej stronie jest napisane „NIE DZIAŁAMY TAK JAK WSZYSCY”.

Nie działamy tak jak wszyscy, oczywiście, że nie! Ja z moim teamem nie kopiujemy, wkładamy serce, mówimy jak jest. No i jasno chcę powiedzieć, że moi współpracownicy to naprawdę zawodowcy. Nie da się być zawodowcem przechodząc kilka kursów w kraju czy za granicą. Z „tym” trzeba się urodzić, żyć i traktować to jako styl życia. Po prostu trzeba mieć do tego talent. A u nas wiemy jak jest, instruktorów dużo…

Jak ważni są dla Ciebie ludzie z którymi współpracujesz w zespole? Co możemy powiedzieć o ich doświadczeniu zawodowym, profilu kompetencji? Jak dobierasz sobie współpracowników?

Są bardzo ważni, jeśli nie najważniejsi. Bez nich nie byłoby tak rozwiniętych zagadnień taktycznych jakie posiadamy w naszym programie. Mają rewelacyjny temperament, z nimi naprawdę można wszystko zrobić. Jak się przekonałem w pracy zawodowej tak samo i w działalności prywatnej, mogę na nich liczyć, w każdej sytuacji. Oczywiście w moim życiu nie brakowało sytuacji w których się na kimś zawiodłem. Na szczęście były to czasy naszego rozwoju. W chwili obecnej fundament zasechł i wszystko się toczy tak jak powinno. Selekcja naturalna.

Słyszałam, że jesteś założycielem zespołu kaskaderów filmowych „Cichy Stunt Team”, skąd wziął się pomysł na kaskaderkę?

Tak, wpadłem na taki pomysł podczas pierwszej styczności z produkcją filmową. Wówczas na terenie Wrocławia i otaczających województw nie było grup kaskaderskich. Produkcje wynajmowały ich najczęściej z Warszawy. Pomysłów mam wiele, także i tutaj się coś urodziło. Zebrałem porządną ekipę taktyków, sportowców, fighterów, specjalistów w różnych dziedzinach i założyłem team. Nasza oferta rozeszła się jak ciepła bułeczka. Był okres, że z nawału pracy mieliśmy problem połączyć pracę zawodową z pracami na planach filmowych. Ale w dobrym zespole wszystko można ogarnąć. Team funkcjonuje do dzisiaj. Mamy za sobą około 40 produkcji. Obecnie pracujemy nad fajnym serialem kryminalnym. Trochę się dzieje…

źródło: CICHY FIGHT&TACTICS

źródło: CICHY FIGHT&TACTICS

Posiadasz stopień mistrzowski IV Dan, jesteś instruktorem sztuk walki „Street boxing”. Jakie są zalety i wady tego systemu?

Obecnie V dan. Ale to formalność. Nie stopień walczy, tylko człowiek. Tak, jestem instruktorem w kilku dziedzinach jeżeli chodzi o fighting. Zalety tego systemu to z pewnością szybkość i skuteczność, a jeżeli chodzi o wady to jest jedna, najważniejsza. Jak ktoś przesadzi, to może naprawdę zrobić trwałą krzywdę. Uważam, że trenować go powinni odpowiedzialni ludzie, którzy zakresem systemu będą dysponować w miarę potrzeb. System jest profesjonalny. Tutaj już nie ma ściemy!

źródło: CICHY FIGHT&TACTICS

Jak duże jest dziś zainteresowanie tego typu sztukami walki?

Nie jest duże. Bo i promocja nie jest duża. Tak naprawdę kto ma wiedzieć to wie, tutaj już nie ma żartów. Nikt Ci nie odklepie. Albo masz zgaszone światło, albo połamane ręce czy wydłubane oko. To już nie sport.

źródło: CICHY FIGHT&TACTICS

źródło: CICHY FIGHT&TACTICS

W jaki sposób z twojej wiedzy korzystają dziś funkcjonariusze służb mundurowych? Czytałam o tym, że opracowałeś program szkolenia w zakresie posługiwania się pałką teleskopową oraz sytuacyjno-bojowego kajdankowania.

Jeżeli tylko chcą i mają możliwości to korzystają. Nie wszyscy funkcjonariusze mają chęci do szkolenia. Interesują mnie rzeczy konkretne i treściwe „bez gry wstępnej”. Dlatego nasz program dotyczący pałki teleskopowej czy sytuacyjnego kajdankowania jest krótki, bojowy i skuteczny. Jeżeli coś nie działa w życiu, to po co to powielać. Wszystkie nasze programy, nowe procedury taktyczne oraz rozwiązania były opracowane na zasadzie naszych indywidualnych i zespołowych doświadczeń. I uwierz mi, to czego nauczyłem się na kursach podstawowych, zaawansowanych, a nawet w niektórych przypadkach wysokozaawansowanych nijak się ma do rzeczywistości. Te, które ewentualnie można potem wykorzystać szacuję na góra 50%. Nie pasowało mi to od pierwszych dni pracy policyjnej, dlatego obrałem swój własny kierunek rozwoju z którego tak naprawdę skorzystało wielu.

Z czego wynika brak możliwości przełożenia wiedzy z tych kursów na działanie w realu? Źle dostosowana tematyka, słabi instruktorzy, brak analizy faktycznych braków i potrzeb szkoleniowych?

Są za proste i nieskuteczne. Do tego dochodzi sprawność, chęci i zaangażowanie do dupy samych kursantów.

źródło: CICHY FIGHT&TACTICS

źródło: CICHY FIGHT&TACTICS

Zainteresowała mnie twoja współpraca z Moskiewskim Teamem „Alfa” Export w Rosji? Przeszedłeś u nich szkolenie z taktyki specjalnej? Czym różni się nasz system szkolenia jednostek AT od systemu rosyjskiego?

Alfa Expert to team byłych komandosów, fighterów, którzy podobnie jak my w Polsce prowadzą szkolenia. Kontakt z nimi mieliśmy przez naszego kolegę Marcina Kosska. Przekazali nam swoje rozwiązania na dane tematy, swoje schematy, a my pokazaliśmy im nasze. Tak to powinno wyglądać. Zainteresował ich system Street Boxing.

O różnicę myślę, że chyba najlepiej zapytać Marcina Kosska. Jeżeli o mnie chodzi to mogę powiedzieć, że w mojej ocenie różnic nie ma wielkich. Nie tylko wobec jednostek rosyjskich, ale i innych na całym świecie. Różnice widoczne są w sprzęcie, wyposażeniu itd. A od jakości taktycznej to tylko w zależności od sytemu szkolenia i od mentalności ludzi, którzy w tych jednostkach pracują. Jeżeli o mnie chodzi, to zrobiłbym porządny reset w naszych służbach i wprowadził prawdziwy system szkolenia.

Świetnie! Od czego byś zaczął?

Od porządnej selekcji ludzi, przepisów, systemu szkolenia i wynagrodzenia.

Jesteś instruktorem, biegłym sądowym z zakresu walki wręcz i samoobrony, konsultantem jednostki antyterrorystycznej? W którą funkcję dziś angażujesz się najmocniej?

Jako biegły działam sporadycznie, więc tutaj, aż tak mocno się nie angażuję. Jest potrzeba pójść i coś wyjaśnić, to robię to i tyle. Chociaż jedną ze spraw zapamiętam, gdyż zeznawałem w sprawie pewnego zabójstwa. Jednak to antyterroryzm i bezpieczeństwo są moim konikiem. Doskonale się czuję i poruszam na tym polu. Swoją energię wkładam w to, co lubię. Chociaż myślę, już o czymś nowym.

Brzmi tajemniczo, może chociaż coś szepniesz?

AMOK. W Polsce tego nie ma, zaraz mi go ktoś skopiuje i to będzie Twoja wina!

Słyszałam, że miałeś swój udział w Ochronie Świadka Koronnego. Opracowałeś procedury Zabezpieczenia i Ochrony ŚK wykorzystywane przez Pododdział AT?

Tak. To jeden z programów, który wraz z moim zespołem i kolegami z pracy opracowaliśmy. Niestety jak zobaczyłem system zabezpieczenia ŚK czy VIP w Policji, trochę się załamałem. Od razu przyszła mi myśl, że wszyscy zginiemy, jeśli w taki sposób będziemy realizować temat, opracowany sprzed 25 lat! Zebraliśmy siły, pomysły, i udało się. Nowy system ochrony ŚK i VIP w strukturze CPP zaprezentowaliśmy na poligonie wszystkim delegacjom ze służb AT, specjalnych WP, SG, SW, SOK, Szkół Policji i wielu innych. Już nawet nie pamiętam kogo zapraszaliśmy. Było to również realizowane jako koordynacja służb przed EURO 2012, którą sami sobie wymyśliliśmy, gdyż z przełożonych Komend nikt nie był zainteresowany. Odpowiedź była standardowa „nie ma pieniędzy”. My pokazaliśmy, że można zorganizować zlot wszystkich specjalsów z Polski na szkolenie w ramach delegacji służbowej. Groszowe sprawy, ale przyjeżdżali ludzie którzy chcieli! Sztab EURO, czy Komendy Głównej Policji nawet się tym zbytnio nie interesowali. To dla mnie było nie pojęte. Robiliśmy tematy z ochrony, zintegrowane szturmy w nocy na autobus, auto i budynek, sytuacje zakładnicze, konwoje itp. Wszystko na ostro i bez wcześniejszego przygotowania, do tego pomieszane zespoły. Dzisiaj dziękuję Bogu, że nic się nikomu nie stało. Miejscami było grubo, ale to byli dobrze przygotowani i wyszkoleni ludzie. Takich szkoleń zgrywających służby specjalne przed EURO zrobiliśmy pięć. Mieliśmy zielone światło wówczas, ponieważ naszym „wodzem” był facet, który czuł klimat i brał wszystko na siebie. Do końca życia będę mu za to wdzięczny. Życzę wszystkim takiego dowódcy. Za jego kadencji naprawdę byliśmy dobrzy.

Z czego może wynikać taka bierna postawa ludzi na górze? Czy według Ciebie jest szansa, że kiedyś szefami Policji, komendantami, decydentami będą ludzie z doświadczeniem, wizją i chęcią do działania?

To nie tak. Komendantami, decydentami, stają się ludzie z doświadczeniem, wizją i chęcią do działania. To jeden z normalnych procesów awansu, na pewno lepszy od tego, jak ktoś przychodzi na wysokie stanowisko po studiach i nie ma bladego pojęcia co z czym.

Niestety już tam, wyżej panują skażone zasady, które psują ten system. Ludzie się zmieniają jak zaczarowani. Chęci utrzymania dobrych pensji, stanowisk, przewyższają wszystkie wartości, o jakie walczyli na dole.

O co walczą ludzie na dole?

Na dole ludzie chcą pracować, zarabiać pieniądze. Wsparcie niestety mają bardzo słabe.

Myślę, że na twoim koncie jest wiele sukcesów. Jednym z nich zapewne jest fakt, iż zostałeś odznaczony przez Prezydenta RP za działania antyterrorystyczne odznaczeniem państwowym „Krzyż Zasługi za Dzielność”. Jak ważne dla Ciebie było to wydarzenie, jak ciężko pracuje się na takie odznaczenie?

Na takie odznaczenie możesz ciężko i długo pracować, a możesz go nie otrzymać. Nie jest to odznaczenie za długoletnią służbę, czy wzorową służbę. Dla mnie te medale warte są targu. Za dzielność. To temat w którym musisz zrobić coś wyjątkowego. W moim przypadku było… wiadomo co.

źródło: CICHY FIGHT&TACTICS

źródło: CICHY FIGHT&TACTICS

Wiadomo dla Ciebie, niekoniecznie dla wszystkich czytelników. Zatem?

HRT! Trzech rannych, trzy trupy, reszta wolna.

Każdy Wojownik ma jakieś cele do osiągnięcia, plany do zrealizowania i marzenia do spełnienia. Czy zdradzisz mi coś na koniec?

Cele, plany, marzenia do spełnienia – jest tego sporo. Żeby mi życia wystarczyło na to wszystko.

Dziękuję za rozmowę

Readers Comments (1)

  1. Słuchając takich opowieści zawsze mam ten sam dylemat,czy to jeszcze jest duża sprawa czy już tylko zabawa. Bo jeśli prawdą jest to, co mówi Grzegorz, to zarówno dobór ludzi, szkolenie, funkcjonowanie i profesjonalizacja AT jest w stanie, który określił Sienkiewicz-nie-Henryk – „……kamieni kupa”. Dziwny jest ten nasz kraj, w którym żołnierze wyjeżdżając na misje sami kupują środki ochrony osobistej i broń, antyterroryści sami (za swoje pieniądze) szkolą się w obcych jednostkach specjalnych. szkoda tylko, że nie mają odwagi mówić i pisać PRAWDY, gdy są jeszcze w „czynnej” służbie. Zależni od „przełożonych”, z podwiniętym ogonem pomykają po poligonach, oczekując na lepsze czasy, ale to raczej oczekiwanie na Godota. No to nie będzie tych „lepszych” czasów, i to nie tylko dla AT, ale niestety, dla nas wszystkich.

Comments are closed.

Facebook