Aby przejść spokojnie przez lekturę „Chudszego” trzeba mieć po prostu kilkanaście (kilkadziesiąt?) kilogramów nadwagi. Pewnego dnia podchodzi do Was Cygan, taki stary stuletni dziad ze zgniłym nosem i szepcze Wam czule „chudszy”, swoim pomarszczonym paluchem gładzi Wasz gładki jak jedwab policzek. I od tej pory nic nie jest już takie jak wcześniej…Bohater Kinga – tłusty prawnik – zrzuci kilkadziesiąt kilogramów zanim odkryje pewną prawdę, zrozumie mądrość której wcześniej nie pojmował. Uszlachetni się jego charakter? O tak, z pewnością. Zwłaszcza, że z tej ważnej nauki będzie kilka martwych ciał. Wierzycie w klątwy, czy też nie – takie rzeczy po prostu się dzieją. A nasz bohater, czymże zasłużył na dietę życia, prowadzącą na tamten świat? Czy prowadzenie samochodu i miłosne igraszki mogą nas uczynić chodzącego kościotrupa? „Chudszy” to także opowieść o przyjaźni, takiej jaką lubię, z gangsterem z dobrym sercem – no bo przecież tacy są, tylko nie zawsze korzystamy z ich pomocy tak jak Billy. Jak powstrzymać proces chudnięcia, nie odchodząc od zmysłów, bo przecież chętnych do wsadzenia wychudłego prawnika do Szpitala Psychiatrycznego nie brakuje. Jak jest miłość do żony, która …no właśnie jaki był w tym wszystkim udział żony i jak potoczyły się jej losy? A dla prawdziwych smakoszy Kinga mam smaczną wiadomość. Na samym końcu opowieści Stary Cygan ofiaruje Nam placek, ciepły, pulsujący (tętniący życiem? a może klątwą?) placek z truskawkami…Kto go skosztuje i jak się poczuje:)
Zachęcam do lektury o do zjedzenia placka!
Anna Ruszczyk