Gdy tylko dowiedziałam się o książce „Policjanci. Za cenę życia”, postanowiłam nabyć ją jak najszybciej. Nie prosząc o egzemplarz recenzencki, nie czekając na obniżki i promocje. Zapaliłam się, choć z drugiej strony miałam pewne obawy. Obawy, że będzie to lektura nadmiernie polukrowana, przez co niesmaczna i trudna do przełknięcia. Stało się inaczej, o czym świadczył widok nieposprzątanego mieszkania. Rzuciłam wszystko. Książka mnie wciągnęła, tak jak wir wciąga tonącego, bez szans na złapanie oddechu. Nie zastanawiałam się o Kim lub o czym dowiem się z kart „Policjantów”. Poszłam na żywioł i się zatraciłam, w historiach o odwadze, determinacji i zwykłym ludzkim nieszczęściu. A może o niezwykłym, wyjątkowym pechu? Autorzy zabrali mnie w świat, który jest mi bliski, do którego swego czasu bardzo chciałam wkroczyć, lecz podróż zakończyła się inaczej. Świst kul, serie z broni maszynowej, sito, litry krwi i cisza, po których pozostały wspomnienia, tablice pamiątkowe, pomniki, znicze i kwiaty. Pamięć o ludziach, którzy po raz ostatni wyszli rano z lub bez wspólnego śniadania w gronie najbliższych. O ludziach, którzy jak wielu z nas miało i ma plany, marzenia na najbliższych weekend i na resztę życia. O ostatnich uściskach, słowach rzuconych w przelocie. A także o ostatniej rozmowie przez telefon lub najdłuższym oczekiwaniu na odebranie połączenia, włączającej się z uporem poczcie głosowej i chęci zrugania za brak kontaktu. Gdyby tylko ktoś wcisnął pauzę… być może taki kontakt miałby miejsce, być może życie potoczyłoby się inaczej, lepiej, razem do końca starości. Lecz w świecie, który ukazali autorzy nie ma miejsca na litość i sentymenty, nie ma też możliwość przewinięcia taśmy. Nie ma też miejsca na odpowiednie wyposażenie pirotechników, na właściwe rozpoznanie terenu na którym ukryli się przestępcy gotowi na wojnę. Nie ma również kamizelek kuloodpornych, broni i amunicji. To świat w którym wiele rzeczy zmienia się na lepsze dopiero po śmierci człowieka, tak jakby eksperyment śmierci miał dać odpowiedź na pytanie: czego potrzebują funkcjonariusze? Po śmierci jest żałoba, picie i wyrzuty sumienia, coś drgnie i coś się zmienia, ale tylko lekko, nieśmiało nic od razu. Mnożą się spekulacje o wielkich pieniądzach w jakie wzbogaciły się wdowy po zmarłych tragicznie funkcjonariuszach. Tak jakby jakiekolwiek pieniądze były w stanie wynagrodzić ból i stratę po ojcu, mężu.
Niestety żadna z tych opowieści nie kończy się jak w bajce. Nie ma lekarstwa, które przywróciłoby życie, nawet delikatny pocałunek w usta ukochanego tego nie zmieni. Będziecie mogli natomiast w zwolnionym tempie klatka po klatce poznać okoliczności śmierci policjantów, ich aspiracji, marzeń, celów. Kogo pozostawili na tym świecie i czy można było tego uniknąć. Czy mamy wpływ na miejsce i czas naszej śmierci? Z jednej strony tak, jeśli decydujemy się na akt samobójczy, z drugiej strony nie, jeśli zostaniemy potrąceni przez pijanego kierowcę. Poznacie losy policjantów, którzy zginęli podczas akcji w Magdalence, policjantów rozstrzelanych przez strażnika z Zakładu Karnego w Sieradzu. Przypomnicie sobie zapewne Justynę i Tomka z „Blue taxi” oraz ich bezsensowną śmierć w zielonym polonezie. Autorzy zabiorą Was na miejsce wymiany ognia, gdzie życie stracił Mirosław Żak, naczelnik Sekcji Kryminalnej Komendy Powiatowej Policji w Piasecznie. Z bólem powrócicie do wspomnień o „Andsie” i lawiny pytań o to czy musiał podejmować tego dnia interwencję, a może mógł odpuścić? Czy mógł się spodziewać kilku, kilkunastu ciosów nożem w biały dzień w centrum miasta na oczach wielu gapiów? Pytania to coś, co nie opuszcza każdej z opowiedzianej na łamach książki historii. Za każdą z nich kryją się ludzkie dramaty, zniszczone marzenia, przekreślone plany. Już nic nie jest takie jak przedtem, a czas nie zawsze leczy rany.
Nastały trudne czasy dla polskiej Policji. Pytanie, czy kiedyś były łatwe? Z jednej strony społeczeństwo od zawsze chciało być chronione, móc zgłosić się o pomoc, z drugiej obserwuje się narastającą niechęć do tej formacji. Zmiany w polityce niczym domino powodują zmiany kadrowe na szczycie, potem idzie już lawinowo w dół. Zmiany, awanse, oklaski, puste obietnice. Dalej już tylko walka z codzienną rzeczywistością, z brakami w wyposażeniu, wyszkoleniu, o wykształceniu i kompetencjach nie wspominając. Policjanci przymierający głodem na ŚDM, policjanci sprawcami pobicia, policjanci jako ofiary pobicia przez innych mundurowych, wreszcie policjanci wyrównujący rachunki między sobą. Jak widać mało pozytywnych informacji przedostaje się do opinii publicznej, mało wiemy tak naprawdę o kulisach pracy śledczych, o wyborach i ich konsekwencjach, walce z ignorancją, ze słabościami, strachem.
Być może gdyby nie tragiczne zakończenie losów bohaterów książki „Policjanci. Za cenę życia”, nigdy byśmy o nich nie usłyszeli. Robiliby dobrą robotę, mieli więcej szczęścia, nie znaleźliby się w niewłaściwym miejscu i czasie. Realizowaliby swoje pasje, budowali domy i miło spędzali rodzinne wakacje. Być może takich bohaterów jest znacznie więcej, służą za dnia i w nocy, zatrzymują gwałcicieli, pedofilów, handlarzy narkotykami, rozbijają zorganizowane grupy przestępcze. Ryzykują by chronić, służyć, oczyszczać społeczeństwo ze „śmieci”, właśnie za cenę życia. W końcu po to wstępowali do Policji. Być może mają inne potrzeby niż naklejki na radiowozy „Pomagamy i Chronimy”. Bo nie słowa, a czyny świadczą o wielkości człowieka.
Książkę polecam zarówno miłośnikom jak i zadeklarowanym wrogom Policji. Nie ma w niej szukania i rozliczania winnych, wymierzania kary za doznane krzywdy. Jest za to ogromna dawka emocji, bolesnych wspomnień i pamięć, zdaje się nieśmiertelna o tych, którzy odeszli a jednak nadal są wśród Nas.
Autor: Joanna i Rafał Pasztelańscy
Tytuł: Policjanci. Za cenę życia
Wydawnictwo Znak Horyzont
Rok wydania: 2016
ISBN: 978-83-240-4159-6
Liczba stron: 376