Czasami próba ucieczki kończy się śmiercią lub trwałym kalectwem, a czasami tylko ucieczka jest jedyną szansą uniknięcia śmierci lub trwałego kalectwa. Nie podam recepty, bo ona nie istnieje. Ale potrzebny jest konsulting profilaktyczny na ten temat. Opisać się go nie da. To takie szkolenie 4-5 godzinne na ten temat. Co robić i jak w danych momentach. Ale zanim dojdzie do porwania lub próby, proponuję kilka bardzo prostych prewencyjnych rad: Naucz się ich stosować i na pewno pomogą. Tych rad nigdzie indziej nie znajdziesz (poza gazetą wrocławską), bo ich po prostu nie ma. Być może po tym artykule ktoś sobie zada trud i je skopiuje.
Z Grzegorzem Mikołajczykiem Ekspertem ds. Antyterroryzmu & Bezpieczeństwa, byłym Antyterrorystą – rozmawia Anna Ruszczyk.
Stało się, za Twoją zgodą na oczach setek widzów, w biały dzień doszło do brutalnego porwania młodej dziewczyny… Życie pisze różne scenariusze, dlaczego spod Twojego pióra wyszło „Porwanie”?
Mój był pomysł i napisałem treatment. Resztę na fachowy scenariusz przełożył scenarzysta. Chociaż, ciężko tu mówić o pomyśle, to raczej przedstawienie faktów jakie miały miejsce kilka lat wstecz u nas w Polsce , podczas mojej służby w Policji. Także samo życie przedstawione w formie spektaklu teatralnego. Ludzie już rzygają monotonnymi szkoleniami, na których w kółko ta sama melodia. Ja rynek szkoleń znam bardzo dobrze i wiem, że w tej chwili chcą czegoś innego, czegoś nowego, czegoś co faktycznie zostanie w pamięci. Dlatego zaczynam prowadzić również szkolenia w formie edukacji społeczeństwa w formie spektakli. Przychodzą zupełnie inni ludzie, są zainteresowani, do nich takie przesłanie dociera, mają temat podany na tacy pod sam nos. Czują emocje, strach i radość. Poza tym chcę pokazać temat patologii porwań w Polsce i w Europie. Temat mocno zaniedbywany. Jasne, w „modzie” teraz terroryści i antyterroryści, tylko na to się chcemy przygotować a patologia porwań funkcjonuje od lat i nie jesteśmy w stanie sobie z tym poradzić. Jak ja to mówię, załatwmy najpierw zagrożenia, które nas otaczają i dotykają a później w wolnym czasie szykujmy się na coś co być może nas spotka za nie wiadomo jaki czas. Chcę pokazać teraźniejszość.
Czy według Ciebie problematyka porwań jest w sposób wyczerpujący nagłaśniana?
Na szczęście coraz bardziej tak. Ale nie wynika to z profilaktyki bezpieczeństwa społeczeństwa tylko, nazywając rzecz po imieniu jest ich coraz więcej. Siłą rzeczy w przekaz medialny trafia info o porwaniu. Ale co się dzieje później, jak zostaje sytuacja rozwiązana, jak wyglądają negocjacje, praca policji – tego już nikt nie wie. O tym mówi mój spektakl. Porwanie to nie jest tylko „okup i do domu”. Sytuacja choćby z dzisiaj w Polsce – został porwany biznesmen z Ukrainy, porywacze zażądali 20 ciężarówek drewna – jakby tego nie interpretował jest to porwanie.
Dlaczego warto w ogóle o tym rozmawiać i do kogo powinien być skierowany przekaz?
Warto bo uważam, że to jest już patologia, i zajmujemy się trochę chyba czymś innym niż powinniśmy na większą skalę. Trochę zbyt mało uwagi poświęcamy problematyce porwań. Przekaz powinien trafić do wszystkich, bo dotyczy to wszystkich.
Czy możemy stworzyć wiktymologiczny obraz potencjalnej ofiary porwania? Czy istnieją jakieś grupy osób bardziej narażonych na stanie się ofiarą porywacza?
Proszę bardzo to mój profil osoby porwanej czy uprowadzonej: każdy człowiek chodzący na tym świecie. W tej chwili nie ma znaczenia czy bogaty czy biedny. Kiedyś panował stereotyp, że porywają tylko ludzi zamożnych lub ich rodziny, żeby uzyskać duży okup. W tej chwili znacznie się to zmieniło. O bezpieczeństwo takich ludzi najczęściej dba ochrona i zaawansowane systemy elektroniki. Coraz częściej porywa się osoby średniej klasy a nawet w dół. Okup oczywiście jest mniejszy, ale łatwiej go uzyskać. Porwania tzw.” szybkie” sięgają okupów w granicach 5-30 tys zł, gdzie w większości ludzi na to stać. Płacą bez powiadamiania Policji, a i większa szansa, że porwanej osobie nic się nie stanie. Za taką kwotę raczej nie pozbawia się człowieka życia. Chyba, że sprawcą porwania jest Debil. Jeśli chodzi o porwania dzieci, w grę wchodzi handel na organy. Dorośli także stają się ofiarami handlu, często dochodzi do wymuszeń negocjacji biznesowych czy podpisania umów. Myślę, że taki obraz wystarczy. Nie będę podawał konkretnych przykładów, a jest ich mnóstwo.
Porwanie i sytuacja zakładnicza. Kim są porywacze, jak działają i jaki z reguły mają w tym cel?
W ogólny sposób jest to ten sam profil. Każda osoba porwana jest w pewnym sensie zakładnikiem. Tutaj bym się nie zagłębiał, bo ktoś kto nie siedzi w temacie może mieć problem ze zrozumieniem. Chodzi o znamiona itd. A tak naprawdę zagrożenie jest 01-jedynkowe – albo żyjesz albo nie. I osobę porwaną guzik interesuje czy jest w tym momencie osobą porwaną zgodnie z przepisami i znamionami struktury czy zakładnikiem! Celem porywaczy najczęściej są pieniądze. W każdej formie, czy to będzie okup, czy sprzedaż organów czy ubezwłasnowolniona prostytutka, czy tzw.”fabryki niewolników”
Co to są „fabryki niewolników”?
To nic innego jak przymusowe obozy pracy. Mnóstwo naszych rodaków przeżyło coś takiego. Jedni mówią o tym wprost, inni się po prostu tego wstydzą, że dali się nabrać na wspaniałą ofertę. Po powrocie, są zastraszeni, nie zgłaszają faktu na Policję. Boją się i chcą o tym zapomnieć. Werbownicy przecież mają ich kompletne dane, gdzie mieszkają oni i ich rodziny. Temat wyciszany całkowicie.
Jak często w Polsce dochodzi do porwań, mówimy o danych oficjalnych, sprawach zarejestrowanych? Co się zmieniło w tym zakresie na przestrzeni ostatnich 20 lat?
Gdzieś tam kiedyś wyczytałem, że było ich zarejestrowanych 14 na przełomie ostatnich 10 lat. Bzdura. Do porwania lub uprowadzenia u nas w kraju średnio dochodzi co 2-3 dni. W tym także uprowadzenia rodzicielskie. Wszystko razem. A ile jest dziennie w Polsce prób wyłudzenia kredytów na inne osoby??? Te tematy, to już jest patologia zaniedbana i rozwijająca się.
Doszło do porwania. Jak powinna zachować się ofiara, by zwiększyć swoje szanse na przetrwanie? Współpracować z oprawcą, czy szukać szansy na ucieczkę?
Ja proponuję współpracę i zdrowy rozsądek. Wszystko zależy na jakie „charaktery „porywaczy natrafimy. Czasami próba ucieczki kończy się śmiercią lub trwałym kalectwem, a czasami tylko ucieczka jest jedyną szansą przed śmiercią lub trwałym kalectwem. Nie podam recepty, bo ona nie istnieje. Ale potrzebny jest konsulting profilaktyczny na ten temat. Opisać się go nie da. To takie szkolenie 4-5 godzinne na ten temat. Co robić i jak w danych momentach. Ale zanim dojdzie do porwania lub próby, proponuję kilka bardzo prostych prewencyjnych rad: Naucz się ich stosować i na pewno pomogą. Tych rad nigdzie indziej nie znajdziesz (poza gazetą wrocławską), bo ich po prostu nie ma. Być może po tym artykule ktoś sobie zada trud i je skopiuje. Wykorzystaj wszystkie możliwe siły i środki. Jeżeli zauważyłeś, że jakiś człowiek czy pojazd dziwnie się zachowuje (często ta sama osoba lub auto wpada Ci w oko) i jeśli najmniejsza rzecz wydaje Ci się podejrzana, natychmiast powiadom Policję. Wykorzystaj telefon komórkowy, zapisz nr rejestracyjne, kolor auta, markę. Zapisz ile było w nim osób, sporządź wstępny rysopis, a najlepiej zrób zdjęcie i bez przyczyny wyślij je do zaufanej osoby. Jeśli znikniesz to razem z telefonem, ale będzie już jakiś pierwszy trop i ślad. Opowiedz o zaistniałej sytuacji komuś bliskiemu. Nie ukrywaj tego i nie wstydź się. Kiedy znikniesz, ktoś może już przekazać Policji te informacje i pierwszy trop. Wykorzystaj monitoring. Rób to z głową, nie panikuj i nie wprowadzaj psychozy strachu. Traktuj to jako chwilowy incydent, który może nie do końca Ciebie dotyczy. Nie musi to być próba porwania czy uprowadzenia. Może to być np.; pedofil, który upatrzył sobie Twoje dziecko. Jeśli sytuacja się powtarza, trwa kilka dni, a swoim zachowaniem nie odstraszyłeś pedofila czy innych podejrzanych, widzisz, że ciągle ktoś Cię obserwuje pod domem, pracą, w mieście, to na 99% coś się wydarzy! Nie czekaj, zgłoś Policji.
Czy Twoim zdaniem ofiary porwań, uprowadzeń otrzymują wystarczające wsparcie? Co się dzieje z taką osobą, po odzyskaniu przez nią wolności? Jak wygląda powrót do normalności, czy to jest w ogóle możliwe po takiej traumie?
Wsparcie? Od kogo? Jak rodzina Cię nie wesprze i najbliżsi to już po Tobie. Jeżeli przeżyłeś prawdziwe porwanie, wrócić do normalności bez pomocy psychologa i wsparcia najbliższych jest bardzo trudne a wręcz nie możliwe. Jak mówisz, trauma pozostaje na bardzo długie lata. To też zależy od twardości Twojego charakteru. Ludzie żeby zapomnieć uciekają do alkoholu, narkotyków itd. Najpierw po kryjomu, jak straci kontrolę zwykle jest już za późno i uderza mocniej. I znowu, trzeba takiemu człowiekowi pomóc. Sytuacja powraca. Znam takie przypadki. Ale w ten sposób kończą słabe charaktery lub osoby, którymi się zbyt słabo zaopiekowano lub po prostu nie miał kto tego zrobić.
Wracając do spektaklu, jak od strony technicznej wyglądały prace nad scenariuszem? Na jakie natrafiałeś problemy, wyzwania, czy było coś, co Cię zaskoczyło?
Podeszliśmy do tego najbardziej profesjonalnie jak mogliśmy. Mieliśmy już gotowy scenariusz, lekko go zmodyfikowałem na moją wizję, zebraliśmy aktorów, dogadaliśmy technikę i wystartowaliśmy z pierwszą próbą. A później jak to już zwykle bywa, próby, ulepszanie, nauka… Pytasz co mnie zaskoczyło. Najbardziej w całym projekcie zaskoczyli mnie ludzie. W życiu bym nie powiedział, że tyle osób będzie mi życzliwych i pomocnych. Bez nich bym tego nie zrobił. Zaskoczyli mnie aktorzy wyśmienitą grą, zagrali dokładnie tak jak chciałem.
Kim są aktorzy, którzy wystąpili w „Porwaniu”? Czy łatwo było namówić ich do współpracy?
Już wiem, że są wyjątkowi. Zagrali na poziomie zawodowców. Są to ludzie, którzy temat widzą i czują tak jak ja, dlatego poszło jak po maśle i nie było problemu żeby zagrać.
28 października miała miejsce premiera spektaklu w Domu Kultury we Włoszczowie. Powiedz jak ta historia została przyjęta przez publiczność, jakie emocje towarzyszyły widzom zgromadzonym na sali?
Chcę powiedzieć, że ten spektakl nie jest zwykłym spektaklem. To coś więcej. Jest mocny i prawdziwy, ale formy sztuki zachowaliśmy. Jedni zaniemówili, przestraszyli, innym leciały łzy, jeszcze innym nie podobał się (jak mówią: coś takiego nie może się podobać), ale gra znakomita. Ten spektakl wzrusza, denerwuje, ale i niektórych rozśmiesza momentami. To od Twojego charakteru zależy jakie będziesz miał odczucia. Na pewno można się dużo dowiedzieć i zobaczyć czego z pewnością jeszcze długo nikt nie pokaże.
Czy Twoim zdaniem profilaktyka wyrażana poprzez formy teatralne może być inspiracją dla innych czynnych jak i byłych funkcjonariuszy? Czy dzięki temu mogą w pewnym sensie „przepracować” sprawy, które były dla nich trudne, o których mimo upływu wielu lat nie przestali myśleć?
Myślę, że tak. I chciałbym, aby tak było. Ci ludzie mają wiele do pokazania i powiedzenia, a społeczeństwo uważam z przyjemnością się przerzuci z Szekspira na realia. Oczywiście przesadzić nie można. Zobacz jaką oglądalność mają paradokumenty. Pokazują statystami wszystkie domowe problemy, ludzie chcą to oglądać. My „byli” mamy coś więcej do przekazania, bo to jeszcze edukuje i jest o wiele bardziej interesujące, bo jest prawdziwe.
Spełniłeś się w sposób twórczy, jednak nie dla samej satysfakcji. Dochód ze sprzedaży cegiełek został przekazany na Fundację „Jesteśmy Blisko”. Czym Fundacja skradła Twoje serce?
Wiedząc, że Twój najmniejszy gest sprawia, że ktoś żyje, jest bezcennym uczuciem!
Czy są szanse na obejrzenie spektaklu w innych miastach?
Taki był zamiar od samego początku. Proszę śledzić profil FB Porwanie, FB Fundacja Jesteśmy Blisko, na nim również będą zamieszczane informacje gdzie i kiedy gramy.
Wiem, że to jeszcze nie jest Twoje ostatnie słowo. Masz już w głowie i w sercu kolejny scenariusz, którym ponownie chciałbyś wstrząsnąć publicznością?
Tak. Mam kilka projektów w głowie. Ale jeszcze decyzja nie zapadła, który. Będę chciał się przygotować dwutorowo. Jeden z projektów jest naprawdę wielki. On powinien wstrząsnąć nie tylko publicznością ale mam nadzieję całą Polską…
Zatem życzę powodzenia i dziękuję za rozmowę