Recenzja: „Niebezpieczne związki Andrzeja Leppera” W.Sumliński

fot. A.Ruszczyk

Samobójstwo, udzielenie pomocy do targnięcia się na własne życie, zabójstwo na zlecenie, a może samobójstwo kombinowane (niewłaściwe skreślić). Na łamach tej recenzji nie podzielę się z Wami moją opinią odnośnie przyczyn i okoliczności śmierci Andrzeja Leppera, moje zdanie nie ma w tym momencie znaczenia. Skupmy się zatem na świeżo wydanej książce Wojciecha Sumlińskiego „Niebezpieczne związki Andrzeja Leppera. Kto naprawdę go zabił?”. Pierwsze pytanie jaki mi się nasunęło brzmi: dlaczego premiera tego spektaklu ma miejsce właśnie teraz, po ponad 5 latach od śmierci Leppera? Kim są aktorzy w teatrze Sumlińskiego i jaką rolę pełni on sam? Czy jest reżyserem, producentem, a może jedną z marionetek? Jak sam twierdzi, kroczy doliną ciemności, zmęczony i sponiewierany życiem. Z drugiej strony wchodzi w szambo i martwi się, że coś śmierdzi. Stawia na pierwszym miejscu rodzinę, po czym toczy zaciętą i niebezpieczną walkę o ujawnienie prawdy, cokolwiek ta prawda miałaby oznaczać. Nie chce zginąć z rąk Złych, jednak wciąż drąży temat, mając nadzieję, że włos mu z głowy nie spadnie. Zresztą zdaniem Sumlińskiego, Tym Ludziom nie opłaca się likwidowanie autora, bowiem sprzedaż jego książek drastycznie by wzrosła i stałby się bogaty. Tylko jaki sens ma bogactwo gdy pisarz, dziennikarz leży głęboko pod ziemią? Z rozgoryczeniem wspomina setki, jak nie tysiące procesów w których brał udział, zapomina jednak dodać, że są one owocami jego twórczej działalności. Przywołuje dramatyczne chwile ze swojego życia, w tym nieudaną próbę samobójczą. Można zadać sobie pytanie, kto i w jakim celu nagłaśnia wielokrotnie podobne epizody ze swego życia i jaki jest w tym sens? W końcu jest to sprawa delikatna, osobista, mało pochlebna. A może to ja nie doceniam wagi takiego przekazu?

Co do samej treści, książkę czyta się naprawdę dobrze. Są takie momenty, gdy warto zahamować i przeczytać raz jeszcze, przemyśleć, przeanalizować, zagiąć róg. Bywają jednak i takie, gdzie lekko wieje nudą. Dlaczego warto sięgnąć po „Niebezpieczne związki Andrzeja Leppera”? Będziecie mieli okazję poznać migawki z życia polityka na kilka dni, tygodni przed jego śmiercią. Powstanie pewien obraz, który zostanie nieco zakłócony, ale nie poprawiajcie odbiorników. Pozwólcie poprowadzić się autorowi przez kolejne strony powieści. Dowiecie się kto i w jakich okolicznościach znalazł ciało Leppera, jak wyglądały kolejne minuty po odkryciu zwłok w łazience. A wszystko to odkryją przed Wami były szef delegatury ABW w Lublinie, major Tomasz Budzyński (domniemam, że w rzeczywistości nazywa się inaczej) oraz były oficer policji, robiący przy sprawie Andrzeja L. Co sprawiło, że major po kilku latach uporczywego milczenia postanowił szepnąć to i owo właśnie Sumlińskiemu? Skoro to taka gra, w której się ginie, to czy się nie lęka? A może dziennikarz po raz kolejny jest rozgrywany? Czytając będziecie wspólnie z autorem i jego kompanem, majorem rozmyślać o śmierci byłego wicepremiera. I jak to w życiu bywa pytań będzie więcej niż odpowiedzi. Rozpuścicie po podłodze szpulki z nićmi, a one zaprowadzą Was do świata zdegenerowanej palestry naszpikowanej OZI, wyjątkowej Fundacji „Pro Civilii” i oczywiście tajnych służb specjalnych. Poznacie historię ukraińskiego prawnika Petro Stecha oraz Mykoła Hinejło, współzałożyciela Zakonu Rycerzy Michała Archanioła. Dowiecie się w co grają byli oficerowie radzieckich służb wywiadu i dlaczego lepiej unikać kontaktów z księdzem, który niegdyś był członkiem Związku Oficerów Ukrainy. Odbędziecie podróż nad jezioro Świteź, przy okazji poznając istotę działalności Departamentu Zabezpieczenia Technicznego. Przy tym wszystkim odkryjecie banalną prawdę, że w życiu mało co jest dziełem przypadku. A szkoda. Ciekawostek w książce nie brakuje, szczególnie do poduchy powinni przeczytać ją: Leszek Miller, Aleksander Kwaśniewski, Donald Tusk, Bronisław Komorowski, Zbyszek Stonoga, a nawet strongman Pudzianowski (tak, jemu też się dostał pstryczek w nos).

Mam oczywiście pewne zastrzeżenia co do treści książki, a dokładniej chodzi o powtarzanie znanych już słowo w słowo informacji. Chociażby epizod z libacji alkoholowej, który miał miejsce w Ośrodku Szkolenia Wywiadu w Starych Kiejkutach – opowieść ta już pojawiła się w przestrzeni publicznej (w innej książce). Druga powtórzona z taką samą precyzją informacja dotyczy możliwości doprowadzenia człowieka do dobrowolnego odebrania sobie życia, poprzez szantaż (wariant ze zdjęciem dziecka w telefonie i beznadziejny wybór: zginie dziecko albo Ty). Książka choć ciekawa nie zawiera najważniejszego, czyli stanowiska rodziny zarówno w sprawie śmierci Andrzeja Leppera jak i samej publikacji „Niebezpiecznych związków…”. Przyjmując wersję o zabójstwie, to najbliżsi powinni chcieć wyjaśnić, nagłośnić sprawę, zająć stanowisko – chyba, że doradzono im wiekuiste milczenie. A w takim przypadku działanie Wojtka Sumlińskiego jest prowadzone na specjalnych, uzgodnionych z Kimś warunkach. Na końcu książki znajdziecie skany dokumentów, a w nich między innymi protokół z oględzin miejsca zdarzenia, czyli pomieszczenia biura Samoobrony. Nie rozumiem jaki jest cel publikowania nazwisk, stopni i podpisów funkcjonariuszy biorących udział w oględzinach. Minęło 5 lat, być może nadal pracują w Wydziale Terroru Kryminalnego i Zabójstw Komendy Stołecznej Policji. Czy po tej publikacji poczują się lepiej? Nie sądzę. Co więcej, wygumkowano nazwiska widniejące w uzasadnieniu postanowienia o umorzeniu śledztwa wydanego przez Prokuraturę Okręgową w Warszawie, Wydział Śledczy. Pozostawiono jednak inicjały, które niczym puzzle można samemu dopasować do imion i nazwisk przewijających się przez książkę. Jest w tym jakaś niekonsekwencja…

Czy warto poprosić Mikołaja o „Niebezpieczne związki Andrzeja Leppera”? Warto, chociażby po to, by mieć ciekawy temat do dyskusji w świąteczny wieczór. Jeśli szukacie prawdziwej sensacji, to może lepiej spojrzeć raz jeszcze na półkę w księgarni i wybrać coś innego? Na sam koniec, czy poznacie prawdę o tym „kto naprawdę go zabił”? Nie ułatwię Wam zadania, w tej sprawie lepiej wykonajcie telefon do majora Tomasza Budzyńskiego z ABW.

niebezpiecznezwiazkiandrzejalepperaAutor: Wojciech Sumliński
Tytuł:
„Niebezpieczne związki Andrzeja Leppera. Kto naprawdę go zabił?”
Wydawnictwo: WSR
Rok wydania:
2016
ISBN:
978-83-942934-6-8
Liczba stron:
367

Readers Comments (1)

  1. Dzięki za recenzję, chyba sięgnę po tę książkę. Lubię pozycje, które nie starają się czytelnikowi wcisnąć na siłę jakąś wersję wydarzeń, ale zmuszają go do myślenia.

Comments are closed.

Facebook