Było kilka minut po godzinie 15:00, kiedy śródmiejscy policjanci otrzymali informację z banku, że jedna z klientek chce nagle zerwać dwie lokaty opiewające w sumie na 50.000 złotych. Starsza kobieta oświadczyła, że w związku z prowadzoną przez funkcjonariuszy akcją pieniądze zamierza przekazać policjantowi, który będzie czekał na nią w umówionym miejscu. W tym momencie było już wiadomo, że kobieta padła ofiarą przestępstwa i jest manipulowana przez oszustów.
Policjanci ze śródmiejskiego wydziału wywiadowczo-patrolowego zorganizowali zasadzkę. 74-latce do koperty zamiast gotówki włożono pocięte kartki papieru. Przed bankiem na kobietę czekał już obserwowany przez policjantów oszust. Jarosław B. został zatrzymany w chwili przekazania koperty. Był kompletnie zaskoczony takim obrotem sprawy i faktem, że w kopercie zamiast oczekiwanych 50.000 złotych był tyko pocięty papier.
Z relacji pokrzywdzonej wynikało, że na stacjonarny numer telefonu zadzwonił do niej mężczyzna podający się za policjanta. Oszust polecił kobiecie wypłacenie całej gotówki, którą ma w banku, a następnie przekazanie jej w umówionym miejscu policjantowi ubranemu po cywilnemu. Ta operacja miała zapobiec utracie zgromadzonych przez 74-latkę pieniędzy na skutek rzekomego ataku hakerów na jej konto. 27-latek przyznał się do zarzucanego mu czynu. Sąd zdecydował już o jego tymczasowym aresztowaniu na 3 miesiące. Za to oszustwo kodeks karny przewiduje do 8 lat pozbawienia wolności.
źródło: KSP