Na początku był chaos, a potem pojawił się Jerzy Dziewulski. Bohater narodowy, najsłynniejszy antyterrorysta, człowiek nr 1 w milicji, a potem Policji. Polski James Bond, bezkompromisowy, zdecydowany w działaniu, odważny, herkules. Słowem: turbo. Jak już wstępnie określiliśmy ogólny profil Jerzego na podstawie Jego opowieści, możemy przejść do analizy świeżutko wydanej książki. „Jerzy Dziewulski o polskiej Policji” to przede wszystkim autobiografia napisana ku chwale samego autora. Samochwała w kącie stała i tak wciąż opowiadała. Jak to – używając języka Jerzego – złych bandytów „napierdalała”. A że zdolna była niesłychanie to i spuściła tęgi „wpierdol” (czyt. łomot) i lanie (gdy się należało rzecz jasna). Ale bez ironii.
Książkę czyta się świetnie, a to za sprawą kolorowych opowieści rozbudzających wyobraźnię najbardziej kostropatego umysłu. I tak dowiadujemy się dlaczego warto strzelać do bandyty celując w głowę, tudzież kierując w niego całą serię. Wiecie dlaczego? Jak nie, to zapraszam do lektury. Jerzy raczyć was będzie opowieściami z woja, onucami i przyznanymi odznakami. Odznakami, które uczyniły Go ewenementem na skalę kraju. A za co owe odznaki dostał? To również musicie doczytać. Historyje opowiedziane przez byłego gliniarza są imponująco-zaskakujące. Chociażby ta o laniu przestępców w pociągach, „laniu w ryja, aż wióry idą”. Inne z kolej są zabawne, a wręcz wybuchowe. Bohater zdradza w jaki sposób zabezpieczyć mieszkanie za pomocą granatu umieszczonego w szklance. Coś, co mnie osobiście przeszkadza w tego typu publikacjach, to nabombowanie wulgaryzmów w sytuacji gdy tak naprawdę opowiadający nie relacjonuje niczego nader emocjonującego. Więc nie pojmuję dlaczego cyt. „nie leciał w huja” na zajęciach wychowania fizycznego. Dowiecie się na czym polegało unieszkodliwianie poprzez zabijanie oraz jak milicjanci przenikali do świata przestępczego. Jak wyglądały relacje na linii gliniarz-przełożony gliniarza, dlaczego Jerzy nie wierzy w niepokornych generałów i jak to się stało, że nie został szefem całej Policji. A mógł. Poznacie mechanizmy werbowania złodziei i prostytutek, przeniesiecie się do sekcji do spraw prostytucji. Bohater opowie Wam o współpracy z „Majorem” i agenturze. Nie zabraknie opowieść o śmierdzących trupach, dorabianiu przez policjantów, a także o przechodzeniu na ciemną stronę mocy. Poznacie Adolfa Rupp’a oraz historię ekspedycji karnych kłaniających się w pas „ukazowi carskiemu”. Jerzy pochwali się dlaczego z niego taki Dzierżymorda oraz gliniarz z krwi i kości. Na plus zasługują historie o uprowadzeniu samolotu do Tempelhof oraz autobusu. Minus to naszpikowanie opowieści „hujami” i „kurwami”, czego osobiście nie kupuję. Niestety zabrakło dociekliwych, a może niewygodnych pytań ze strony Pana Pyzi co czyni z książki miły w odbiorze pamiętnik byłego gliniarza. Czy taki był cel? Sam Jerzy twierdzi, że powieść ta miała nigdy się nie ukazać, że dziennikarzy chętnych do jej napisania było multum. Pytanie zatem zasadnicze dlaczego po tylu latach zmienił zdanie, co nim kierowało i jaki był cel ukazania się książki? Jest to debiut Dziewulskiego, choć zarzeka się, że to raczej nie koniec, że ciąg dalszy nastąpi.
Lubię czytać wspomnienia byłych policjantów, poznawać ich świat, uczestniczyć na papierze w ich emocjach. W opowieściach Jerzego jest coś, co przekreśla wszystkie Jego przechwałki. Był świetny, wyszkolony, wyedukowany, liznął psychologii i sztuki negocjacji, awansował, dostawał odznaki, żył tą robotą, a ona żyła nim. I nagle na kartach powieści pojawia się stwierdzenie, że służba w Policji to droga donikąd. Na ostatniej stronie dziękuje synowi, że nie został antyterrorystą. Gorycz wzięła górę i zalała niczym tsunami wszystkie ochy i achy. Wolałabym stwierdzenie było i jest ciężko, ale warto bo… A jeśli uważa to za drogę donikąd, to po co z uporem przez tyle lat nią kroczył i w pewnym sensie nadal to czyni. Wszak jest niemal etatowym specjalistą stacji TV, znawcą zagadnień terroryzmu, mądrzy się co wolno a czego nie wolno gliniarzowi. Zatem jest to droga donikąd? Nie mnie to oceniać.
Książkę mimo to polecam, bowiem każda historia czegoś uczy. Zawsze może się znaleźć powód do podjęcia dyskusji nad sensem i bezsensem służby w policji. A jeśli nawet dzieło ma walory sensacyjno-komediowe, to tym bardziej czerpmy przyjemność z czytania.
Autor: Jerzy Dziewulski, Krzysztof Pyzia
Tytuł:Jerzy Dziewulski o polskiej Policji
Wydawca: Prószyński i S-ka
Rok wydania: 2017
ISBN: 978-83-8097-121-9
Liczba stron: 317
Świetna książka.właśnie skończyłam czytać.
Bardzo dziękuję za miłe słowa:)
Serdecznie pozdrawiam,
Krzysztof Pyzia
Dziękuję za recenzję. Za miłe słowa dziękuję, uwagi biorę do serca i na pewno je uwzględnię jeśli dojdzie do pisania kolejnej części:)