Karol Kot, czyli wampir z Krakowa. „M jak morderca” Przemysław Semczuk [recenzja]

fragm.okładki/Wydawnictwo Świat Książki

Choć od jego kryminalnych działań minęło już przeszło pół wieku, pamiętają go do dziś niemal wszyscy. Wydawać by się mogło, że zabójca jakich wielu, którzy niechlubnie zapisali się w milicyjnych kartotekach. A jednak, opowieści o „Krwawym Lolku” wciąż wzbudzają żywe emocje. Mimo tego, iż o wampirze z Krakowa napisano wiele, Przemysław Semczuk postanowił przeprowadzić własne śledztwo i dowiedzieć się czegoś więcej o brutalnym mordercy. Czy dotarł do nowych, niepublikowanych wcześniej informacji? Czy napotkał w aktach coś, czego do tej pory nikt nie wyciągnął na światło dzienne? Z pewnością. Już dziś mogę wam zagwarantować, że czas spędzony przy lekturze „M jak morderca” nie będzie czasem straconym. Przeniesiecie się do lat 60. by na własnej skórze poczuć klimat tamtych tragicznych wydarzeń. Dowiecie się jaką taktykę prowadzenia śledztwa przyjęła Milicja, dlaczego powołano specjalną grupę operacyjną zwaną „Siedemnastką”. Ile czasu potrzebowali śledczy, aby natrafić na właściwy trop i schwytać mordercę 11-letniego chłopca. Czy Karol Kot faktycznie był chory psychicznie, czy symulował? Kto i dlaczego nazywał go wariatem, idiotą, a nawet „Krwawym Lolkiem”? Co czuł podczas zadawania cierpienia swoim ofiarom i czy o morderczych skłonnościach mógł ktokolwiek wiedzieć? Jak widzicie pytań jest wiele, zaś odpowiedzi na nie znajdziecie na kartach książki.

Przemysław Semczuk dotarł do niezwykle ciekawych dokumentów. Szczególnie moją uwagę przykuły notatki służbowe śledczych. Między innymi, dzięki tym informacjom na sprawę Karola Kota pada zupełnie inne światło. Na kogo i w jaki sposób polował, czy zmieniał swoją taktykę, czym się kierował popełniając zbrodnię? Działał sam, a może ktoś pomagał mu w tuszowaniu prawdy? Jedno jest pewne, do poznania umysłu zabójcy wiodła długa i kręta droga. Wielu wybitnych fachowców próbowało z mniejszym lub większym sukcesem poznać odpowiedzi na nurtujące opinię publiczną pytania. Czy ostatecznie odkryto prawdziwe oblicze Kota i jego związek z tajemniczą „Anastazją”? Co w tej sprawie robiła grupa operacyjna o kryptonimie „64”?

Minęło tak dużo czasu, a dzięki książce miałam wrażenie, jakby cała ta ponura historia wydarzyła się kilka lat temu. Jakby proces nad Kotem trwał nieustannie, zaś społeczeństwo za wszelką cenę domagało się rozliczenia za krzywdy, które wyrządził niewinnym ludziom. Ile było ofiar i czy którejś z nich udało się uwolnić z rąk szaleńca? Jak w każdej tego typu historii rodzą się mity, opowieści niesamowite, zmyślone. Rodzą się i żyją własnym życiem stając się kryminalną legendą. A czas, choć płynie nieubłaganie to nic nie wskazuje na to, aby Karol Kot kiedykolwiek zniknął z języków kryminalistyków i kryminologów. W książce zamieszczono kilka drastycznych opisów bez których nie poznalibyśmy prawdziwego Karola Kota. Tej bestii, która w nim siedziała doprowadzając swym działaniem do paraliżującego strachu wśród mieszkańców Krakowa.

M jak morderca” stanowi wiarygodne kompendium wiedzy na temat działalności Karola Kota. Książkę napisano w sposób rzetelny, bazując na blisko 9 tysiącach stron dokumentów. I choć umysł mordercy wciąż pozostaje kryminalną zagadką, nie brak dziennikarzy, którzy poświęcając swój czas, siły i środki dążą do poznania prawdy. A jak dowiódł autor, niekiedy na poznanie prawdy trzeba poczekać, choćby i pół wieku.

Książkę polecam wszystkim zainteresowanym problematyką seryjnych morderców, sprawami kryminalnymi, a także osobom, które z ciekawości chcą zajrzeć za kulisy zbrodni.

Autor: Przemysław Semczuk
Tytuł:
M jak morderca
Wydawca:
Wydawnictwo Świat Książki
Rok wydania:
2019
ISBN:
978-83-813-9244-0
Liczba stron:
287

Facebook