Na początku była chwila zawahania, czy wypada sięgać w tym wieku po młodzieżową powieść. Może już za późno, może nie powinnam, może nie zrozumiem formy i języka. Być może odpłynęłam za daleko na dorosłe wody by teraz, ot tak chwytać za dzieła dla dusz młodych i młodszych? Największym błędem była właśnie ta chwila wahania, zaś najlepszym krokiem, decyzja o przeczytaniu „Przewoźnika”. Powiem wprost, gdybym nie poznała historii Tristana i Dylan, byłabym inny człowiekiem, w zasadzie takim samym jak w ubiegłym tygodniu. Lecz dziś mogę z całą stanowczością przyznać: tak, są na tej ziemi książki, które zmieniają coś w człowieku. Wnikają w samo wnętrze i zaczynają żyć swoim rytmem. Czas przeznaczony na czytanie „Przewoźnika” był czasem bezcennym, chwilą przepiękną, aczkolwiek boleśnie zbyt krótką. Dzięki Claire McFall poczułam się lekka, wolna, przepełniona jakąś magiczną energią. Claire wtoczyła w „Przewoźnika” niesamowite emocje, wlała oceany uczuć, by finalnie zatopić w nim moją duszę. Napełniła mnóstwem obrazów, barwnych i plastycznych, niewiarygodnych i jakże namacalnych zarazem. Przepiękne dzieło, nie bójmy się tego słowa. Kunszt, historia niczym delikatna koronka ręcznie utkana, ozdobna, ciesząca oko i umysł. „Przewoźnik” to pełna magii i fantastyki opowieść o ludzkich dążeniach i pragnieniach, gotowości do walki o realizację marzeń, nawet za najwyższą cenę. Historia młodej dziewczyny jest niewiarygodna i całkiem możliwa jednocześnie. Fascynuje, nurtuje, każe stawiać pytania o sens życia i śmierci. Zmusza do refleksji, wynosi na sam szczyt filozoficznych rozważań, po to, by nagle zrzucić na mokradła ludzkich dramatów. Wybory, decyzje, konsekwencje. A w tle uczucia, najskrytsze, najpiękniejsze i zarazem najniebezpieczniejsze. Kim jesteśmy i dokąd zmierzamy? Na czym polega szczęście i gdzie możemy je odnaleźć? Mroczna i pełna jasności, przytłaczająca to znów napawająca nadzieją. Taka właśnie jest opowieść o młodzieńczych uczuciach. Czy jest to książka wyłącznie dla młodzieży? Ależ skąd! Dla wszystkich, bez względu na wiek i ciężar osobistego bagażu doświadczeń. W końcu śmierć dotyczy nas wszystkich i prędzej czy później nie unikniemy spotkania z nią w cztery oczy. Pytanie, co czeka nas po tamtej stronie, dokąd się wybierzemy w daleką podróż i co się właściwie z nami stanie? Myślę, że nawet jeżeli wszystko jest fikcją i nic nie jest prawdą, jakaś cząstka egzystencjalnych rozważań daje iskierkę nadziei. Na to, że z chwilą śmierci nie stajemy się martwi, jakkolwiek irracjonalnie by to zabrzmiało. Można się zarzekać, negować, należeć do grona sceptyków lub niedowiarków. Można nie wierzyć w nic. Ale nie można zapomnieć tego, co na kartach „Przewoźnika” wydarzyło się na Pustkowiu. Ciężko zapomnieć te dźwięki, obrazy i wydarzenia. Być może właśnie o to chodziło, aby była to jedna z tych książek, która pozostanie z nami, w naszej pamięci do końca. Do końca tego świata i tamtego także. Powieść Claire McFall polecam wszystkim bez względu na wiek, przekonania, wyznawaną wiarę, stan ducha czy też zapatrywania na wieczność. Wszystkim, którzy kochają wędrówki, arcydzieła ludzkiej wyobraźni i bezkres uczuć. Wierzę, że świat „Przewoźnika” zachwyci i sprawi, że pełna niebezpieczeństw wyprawa w głąb duszy choć bolesna, na zawsze pozostanie w waszych sercach.
Autor: Claire McFall
Tytuł: Przewoźnik
Wydawca: Zysk i S-ka Wydawnictwo
Rok wydania: 2019
ISBN: 978-83-8116-608-9
Liczba stron: 358