Zamknąć sprawę, raz a dobrze. I już nigdy do niej nie wracać. Nie oglądać się za siebie, nie patrzeć w lustro. Osądzić, wykonać wyrok, odnotować sukces. Powiedzieć światu, że oto za twoją sprawką od dziś jest o jednego chwasta mniej na tym świecie. Pysznić się, gratulować awansu, delektować władzą. Jakie to proste, zaprawdę bajecznie proste. Mechanizm nie pierwszej generacji, doskonale znany, może nieco modyfikowany. Sęk w tym, że historia lubi zataczać koła. Olbrzymie koła, które przyprawiają o dreszcze. Niepytana przez nikogo daje o sobie znać w najmniej przewidywalnych momentach. Staje się niechcianym gościem imprez i rautów, niewygodną dla uszu melodią, zgniecioną ulotką siłą wciśniętą do skrzynki na listy. Taka może być historia, może być też zupełnie inna.
Przemysław Semczuk – rzekłabym – jeden z najlepszych reportażystów, którego miałam okazję czytać. W mych słowach nie ma za grosz słodkości. Zdaję sobie sprawę ile pracy, trudu i determinacji musiał włożyć w przygotowanie „Wampira z Zagłębia”. Oczyma mej wyobraźni widzę, jak wiele musiał stoczyć wewnętrznych bitw i walk. Historia, którą zdecydował się oddać do rąk czytelników, nie jest łatwym kąskiem, szybkim skokiem na kasę, czy brawurową zagrywką mającą dodać splendoru. Nie wiem, czy jest ktoś poza nim, kto tyle czasu poświęcił osobie Zdzisława Marchwickiego. Śmiem sądzić, że gdyby Zdzisław wiedział, jak bardzo wnikliwie ktoś próbował rozszyfrować jego życiorys, byłby autentycznie zadowolony. Powiedziałby: nareszcie. W końcu nadszedł czas na poznanie prawdy. O zbrodniarzu dopuszczającym się bestialskich aktów wobec kobiet, o mordercy, którego tak intensywnie poszukiwano przez wiele, wiele lat. Kim tak naprawdę był Zdzisław Marchwicki, dlaczego na samo wspomnienie tego nazwiska nasz mózg wyświetla ponure obrazy udręczonych kobiet? Ile ofiar przypisano właśnie jemu, do ilu przyznał się on sam, co tak naprawdę wydarzyło się blisko pięćdziesiąt lat temu?
Prawda – dziwne to słowo. Niby wiemy co jest prawdą a jednak… Są ludzie, którzy chcą abyśmy w pewne rzeczy wierzyli, postrzegali je jako prawdę, choć w istocie są dziełem fałszu. Karmieni latami nieprawdą, z czasem zapominamy o możliwości powiedzenia: sprawdzam. Przyjmujemy informacje, zapisujemy i archiwizujemy je w naszych mózgowych rejestrach po to, aby z pełnym przekonaniem i dobrą wolą przekazać je kolejnym pokoleniom. Był sobie człowiek, żył, mordował, został osądzony, skazany, powieszony, zakopany gdzieś pod płotem, może trochę bliżej środka. Skoro był mordercą, skończył tak jak mu się należało. Pięćdziesiąt lat zgłębiania historii o Wampirze z Zagłębia, ogromny szmat czasu. Czyżby był to czas zmarnowany? Czy książki, opracowania, felietony, które dotychczas się ukazały były obdarte z prawdy? Wszystkie, a może tylko kilka? Jaka jest prawda? Czytelnicy domagają się dziś prawdy, ostatecznej.
Przemysław Semczuk dokonuje gruntownej analizy materiałów do której tylko nieliczni mają dostęp. Dociera tam, gdzie innym zabrakło odwagi, motywacji lub możliwości. Wyciąga na jaw kwestie o których być może mówiło się od pewnego czasu za kuluarami. Fakty niewygodne, obnażające władzę z jej wszystkimi obrzydliwościami do których gotowa jest się uciec by osiągnąć zamierzony cel. Jaki zatem był cel śledztwa w sprawie mordercy kobiet? Kto grał główne skrzypce na sali rozpraw, kto dyktował i narzucał swoje warunki tej kryminalnej gry? Bez wątpienia, był to proces na miarę wszech czasów, wymagający ogromnych nakładów sił i środków, wiedzy i doświadczenia, którego próżno było szukać w Polsce Ludowej. Wystawiający na próbę zdolności organizacyjne, logistyczne, aspekty bezpieczeństwa samych uczestników procesu jak i licznie zgromadzonych obserwatorów.
„Wampir z Zagłębia” stanowi solidne kompendium wiedzy o sprawie Zdzisława Marchwickiego. Autor skrupulatnie krok po kroku porównuje liczne dokumenty, przytacza istotne treści materiałów źródłowych, zestawia, rozbiera na części pierwsze. Formułuje pytania i znajduje odpowiedzi. Prowadzi wielowątkowe śledztwo w sprawie o której niektórzy uczestnicy tamtych zdarzeń chcieliby zapomnieć. Prześwietla życiorysy, ukazuje mnogość wątków obyczajowo-sensacyjnych. Dzięki Semczukowi ponownie przenosimy się w czasie, by na własne oczy przekonać się, co mogło być prawdą, a co zdecydowanie nią nie było. Odważnie stawiane tezy zaczynają bronić się same. Fakty, konkrety i ciekawe spostrzeżenia. Niewiele gdybania, za to niezwykle gęsty łańcuch poszlak, tropów, wersji śledczych, opinii biegłych i licznych zawiłości. Książka momentami dość emocjonalna, niekiedy osobista.
Zdecydowanie reportaż, który powinien przeczytać każdy, bez wyjątku. Wysokiej jakości kawał ciekawej kryminalnej historii, uwieczniony na ponad pięciuset stronach. Czyta się wyśmienicie, zresztą autor dba o właściwe stopniowanie emocji czy też nieustanne podsycanie ciekawości u czytelnika.
„Dlaczego?” To pytanie, które stawiane jest najczęściej. Dlaczego ktoś mordował, dlaczego w taki sposób, dlaczego tak długo pozostawał bezkarny, dlaczego powołano specjalne grupy operacyjne, dlaczego część akt wyparowała, dlaczego właśnie tacy a nie inni ludzie pracowali przy tym śledztwie, dlaczego takie a nie inne informacje były przekazywane do opinii publicznej, dlaczego rodziły się wątpliwości, dlaczego nie wiele zrobiono aby te wątpliwości wyjaśnić, dlaczego nie wszystkich bohaterów tej tragedii osądzono, dlaczego przez kilkadziesiąt lat krążyły legendy o Wampirze z Zagłębia. „Dlaczego?” nie jest wcale takim idiotycznym pytaniem. Otwiera drzwi, furtki i metalowe kraty, kartony, pudła oraz teczki. Otwiera oczy, głowy, serca. Zmusza do myślenia. Efekt zdaje się być zatrważający. Dla kogo? Przeczytajcie, a sami się przekonacie. Poznajcie taśmy prawdy, Pamiętnik Wampira czy też listy „Kochanego Wampirka” – przeanalizujcie na nowo życie i śmierć Zdzisława Marchwickiego. Jestem pewna, że lektura dostarczy nie tylko ciekawych wrażeń, ale przede wszystkim odpowiedzi do wielu dobrych, celnych i niewygodnych pytań.
Cóż mogę napisać na koniec? Nie ma większego znaczenia co tak naprawdę napiszę, gdyż życie pisze o wiele bardziej interesujące teksty. Dobrze, że są na tym świecie ludzie, dla których dążenie do ukazania prawdy i odkłamywania historii staje się poniekąd ważną misją. Celem, który być może uświęca środki. Ogromne, pozytywne wrażenie po lekturze „Wampira z Zagłębia” nie może iść na marne, ta sprawa wreszcie powinna doczekać się finału. Dziś, w majestacie prawa. Kto wie, może właśnie stajemy się świadkami przełomu, obserwatorami procesu Wampira z Zagłębia? Byłoby wspaniale.
Autor: Przemysław Semczuk
Tytuł: Wampir z Zagłębia
Wydawca: Świat Książki
ISBN: 978-83-813-9599-1
Liczba stron: 542