Najpierw jest szok, potem niedowierzanie i otępienie. Z twoim ciałem zaczyna dziać się coś bardzo niedobrego. Tracisz kontakt z rzeczywistością, wszystko wokół zdaje się wirować, a ty nie wiesz, o co w tym wszystkim chodzi. Skąd niby masz wiedzieć!? Być może nawet już nie masz takich rozważań, bo właśnie umarłeś. Rozpocząłeś niedający się zatrzymać proces biologicznego rozkładu. Lecz gdybyś jakimś cudem cofnął czas, zobaczyłbyś w zwolnionym tempie, co dosypano ci do kawy, a może dodano do ulubionej potrawy. Teraz to już przeszłość, nie żyjesz. Po tym jak twoje mięśnie intensywnie się skurczyły, nastąpiła niewydolność nerek i uszkodzenie płuc, rozpocząłeś przedwczesną podróż w zaświaty. Wiesz kim był sprawca twojej śmierci? Kojarzysz coś z tamtego feralnego spotkania? Nie tracisz nadziei wierząc, że sekcja zwłok i zlecone badania wykażą, co sprawiło, że już nie figurujesz w rejestrze żywych. Być może to jest właśnie ten moment, byśmy uczciwie porozmawiali o truciznach. Widzę, że nie masz nic przeciwko, doskonale.
Zatem posłuchaj, nakładem Domu Wydawniczego Rebis ukazała się książka poświęcona takim jak ty, denatom, a dokładniej mechanizmowi zbrodni. Narzędziami w opisywanych przypadkach były nie siekiery, noże, topory, piły mechaniczne, linki, materiały wybuchowe czy ostra broń. Zabijano sprytniej, nie pozostawiając śladów. Neil Bradbury, profesor fizjologii i biofizyki w sposób ciekawy i zrozumiały ukazał procesy zachodzące w organizmie po tym, jak komórki i tkanki zostały zaatakowane przez szkodliwe substancje. Choć każdy z nas ma jakieś wyobrażenie o truciźnie, i ty też zapewne go miałeś, prawda jest taka, że toksykologia jest dziedziną, której nie sposób poznać posiłkując się cząsteczkami informacji. Wchodzimy w świat pełen związków, reakcji, powiązań, wzajemnych oddziaływań, sprzężeń i licznych procesów zachodzących na poziomie molekularnym. Nauka, nauka i jeszcze raz nauka. Niestety, są ludzie, którzy dążą do tego, aby trucizny nie były wykrywalne. Mało tego, inwestują swoje moce przerobowe do produkcji coraz to nowszych i bardziej skutecznych metod uśmiercania. Jak oni to robią? Przeczytaj koniecznie „Smak trucizny”, jedną z nielicznych publikacji, w której znajdziesz gotowe przepisy wraz z zawartymi w nich dawkami, zaleceniami, skutkami i objawami działania.
Neil Bradbury wprowadza czytelnika w świat trujących roślin, biomolekuł śmierci, a także medykamentów, które mogą ratować ludzkie życie, ale i go pozbawiać. Profesor dzieli się bogactwem doświadczeń przytaczając najciekawsze, czy też najtragiczniejsze przypadki medyczne. Historia trucizn ukazana z perspektywy kryminalnej uświadamia nam jak niebezpiecznym narzędziem mogą być poszczególne substancje. Neil uchyla rąbka tajemnicy, zdradzając metody doprowadzania ofiary do zgonu. Wiedza budzi fascynację, ale i przerażenie, w końcu nie wiadomo kto i w jakim celu będzie chciał ją wykorzystać. Przestępcy wciąż się doskonalą mając świadomość, że na rynku farmaceutycznym, spożywczym i kosmetycznym istnieje cała masa substancji, które odpowiednio użyte, mogą stać się trudno wykrywalnym narzędziem zbrodni. O czym dokładnie jest mowa, przekonasz się z lektury „Smaku trucizny”. Neil bierze pod mikroskop znane i nieznane opinii publicznej trucizny, objaśnia mechanizmy ich działania, a także wpływ na poszczególne narządy. Każda akcja rodzi reakcję, niestety na wiele trucizn wciąż nie wynaleziono antidotum.
Jest chemia, są i laboratoria śmierci. Polecam uwadze „Smak trucizny” każdemu, kto nie chciałby stać się ofiarą truciciela. Arszenik, cyjanek, strychnina i wiele innych trucizn wciąż są w obiegu. Pamiętajmy, że to, czego nie można nabyć w realu, prawdopodobnie można dostać w świecie wirtualnym, tym ukrytym, mrocznym, niedostępnym dla wszystkich. Nie trzeba jednak schodzić tak głęboko, by nabyć skuteczną broń. Wiele trujących i szkodliwych substancji znajduje się w naszych domach, szafkach i szufladach. Każdego dnia stykamy się z potencjalnie niebezpiecznymi związkami chemicznymi, których szkodliwość została udowodniona. Wyniki przeprowadzanych przez alchemików i medyków badań budzą zainteresowanie nie tylko środowisk naukowych. Owszem, dzięki profesorowi dowiecie się dlaczego śmierć wywołaną przedawkowaniem substancji można pomylić ze zgonem z przyczyn naturalnych, ale to chyba jeszcze nie powód, by każdego czytelnika traktować jak potencjalnego zabójcę.
Lepiej wiedzieć, niż skończyć jak bohaterowie historii opisanych w „Smaku trucizny”. Macie szansę dowiedzieć się czegoś ciekawego o toksycznym działaniu substancji stosowanych dawniej, i tych, które wykorzystywane są współcześnie. Przez kogo? O, tego już nie zdradzę, najlepsze w dochodzeniu do prawdy jest samodzielne stawianie kroków, nawet jeśli grozi to kontuzją. Bawcie się przy tej lekturze dobrze, wszak o śmierci można rozmawiać z pewnym dystansem, ale i naukową fascynacją. Każdej z ofiar należy się szacunek, dzięki wynikom sekcji zwłok nauka mogła iść do przodu, a wraz z nią zwiększyła się nasza świadomość występujących zagrożeń. To, że ich nie dostrzegamy i nie czujemy, nie oznacza, że ich nie ma. Toksyny nie muszą znajdować się w szklanych naczyniach, oklejonych czaszką z piszczelami. Jeśli ktoś ma zostać zlikwidowany, to zostanie. Szkopuł w tym, by śledczy zauważyli to, czego gołym okiem nie widać.
Autor: Neil Bradbury
Tytuł: Smak trucizny
Wydawca: Dom Wydawniczy Rebis
Rok wydania: 2022
Liczba stron: 304