Antropologia sądowa

oczyszczanie kości, fot. Monika Głąbińska

Każdy antropolog wie, że kości mówią, trzeba się tylko nauczyć odczytywać z nich informacje. Nasza praca, podobnie zresztą jak praca przedstawicieli wielu innych nauk, wymaga poszerzania wiedzy. Jest to związane zwłaszcza w rozwojem techniki, a co za tym idzie powstawaniem nowych metod badawczych, na przykład obrazowania medycznego, które coraz powszechniej jest używane w naukach sądowych. Identyfikacja osób żywych także niesie za sobą konieczność rozwoju i dokształcania ze względu na nowe możliwości badawcze.

Z Moniką Głąbińską, antropologiem sądowym, autorką książki „Zbrodnie odczytane z kości. Tajemnice antropologii sądowej” – rozmawia Anna Ruszczyk.

Za kilka dni będzie miała miejsce premiera Twojej książki poświęconej tajemnicom antropologii sądowej. Co było główną motywacją do podzielenia się specjalistyczną i unikalną wiedzą, której próżno szukać wyłącznie w opracowaniach naukowych?

Antropologia to moja pasja i zawsze chciałam się nią dzielić nie tylko z osobami ze środowiska naukowego, ale także z osobami zainteresowanymi tematami kryminalistyki i nauk sądowych. To skłoniło mnie do stworzenia bloga o nazwie Antropogeek. Kiedy więc dostałam od Wydawnictwa Muza Shadows propozycję napisania książki nie zastanawiałam się długo, bo wiedziałam, że to pozwoli mi dotrzeć do większego grona odbiorców i podzielić się z nimi moją wiedzą. Zarówno bloga, jak i książkę kieruję do osób zainteresowanych wymienionymi wyżej tematami, dlatego staram się przekazywać swoją wiedzę w przystępny sposób, używając prostego języka, by każdy mógł zrozumieć o czym piszę.

Jak zostać antropologiem sądowym i czy to jest zawód dla każdego?

Antropolodzy sądowi to biolodzy, którzy specjalizują się w biologii człowieka. Ja sama skończyłam licencjat z biologii ze specjalnością biologia człowieka, a następnie studia magisterskie na kierunku biologia człowieka. Obecnie powstały także studia podyplomowe z antropologii sądowej dedykowane dla absolwentów studiów biologicznych i archeologów. Nie jest to jednak zawód dla każdego, ponieważ jest bardzo trudny i wymagający zarówno psychicznie, jak i fizycznie. Trzeba to lubić, ponieważ praca ze szczątkami kostnymi to nie tylko praca nad ich analizą, ale także fizyczna praca w terenie, często niezależnie od pogody – gdy trwają wykopaliska, ekshumacje czy po prostu odnalezione zostają szczątki kostne, konieczne jest ich odpowiednie zabezpieczenie.

podczas pracy w terenie nie liczy się pogoda, najważniejsze jest odpowiednie zabezpieczenie szczątków kostnych, fot. Monika Głąbińska

W jakim obszarze antropolog współpracuje z organami ścigania, przy jakiego rodzaju sprawach?

Podstawą pracy antropologa jest analiza szczątków kostnych, jednak to jedynie połowa naszej pracy. Współpracujemy z organami ścigania także w przypadkach identyfikacji osób żywych, czyli w sytuacjach, gdy konieczne jest określenie wieku biologicznego osób żywych lub, gdy konieczna jest identyfikacja osób widocznych na nagraniach wideo bądź zdjęciach. Są to sprawy dotyczące między innymi bójek, kradzieży, identyfikacji osób zaginionych, czy sprawców lub ofiar przestępczości seksualnej.

Czy według Ciebie istnieje zapotrzebowanie na specjalistów z zakresu antropologii sądowej?

Nauki sądowe są bardzo szeroką dziedziną i myślę, że wiele osób może znaleźć w nich swoją pasję i drogę zawodową. Antropologów sądowych w Polsce jest niewielu, więc wydaje mi się, że jeśli tylko ktoś ma pasję i jest zdeterminowany, by podążać tą ścieżką naukową, na pewno znajdzie dla siebie miejsce. Trzeba jednak pamiętać, że to trudny zawód, który nie jest drogą dla każdego.

Które mity związane z zawodem antropologa są szczególnie krzywdzące lub szkodliwe?

Popularność seriali kryminalnych, którą obserwować można w ostatnich latach, przyczyniła się zarówno do większego zainteresowania naukami sądowymi, ale także do powstania wielu mitów dotyczących tego, jak wygląda praca antropologów, medyków sądowych czy specjalistów kryminalistyki. Jednym z nich jest przeświadczenie, że jesteśmy osobami nieposiadającymi empatii, traktującymi zwłoki i szczątki kostne bez szacunku. Wizja medyka sądowego stojącego z kanapką nad stołem sekcyjnym jest bardzo popularna, jednak ma niewiele wspólnego z rzeczywistością. Zawsze podchodzimy z szacunkiem do osób zmarłych, których zwłoki lub szczątki kostne badamy, a etyka pracy jest dla przedstawicieli nauk sądowych bardzo ważna. W końcu zmarły człowiek nie może się bronić, więc to my jesteśmy od tego, by zadbać o poszanowanie jego godności. Innym mitem jest kwestia oczekiwania na wyniki badań. Kiedyś przeczytałam, że w serialach kryminalnych na wyniki badań czeka się około 35 sekund. Sama tego czasu nie liczyłam, ale wydaje mi się to prawdopodobne. W rzeczywistości nie jest to jednak możliwe, gdyż na wyniki badań czeka się kilkanaście a nawet kilkadziesiąt dni, zależnie od rodzaju badania. Większość ludzi jest zdziwiona tak długim okresem oczekiwania. W ostatnich kilku latach musiałam przeprowadzić przez proces badań sekcyjnych kilka bliskich mi osób i w każdym przypadku rodziny zmarłych były zdziwione długim czasem oczekiwania na wyniki badań.

oczyszczanie i wstępna analiza szczątków kostnych w terenie, fot. Monika Głąbińska

Zakres zadań stojących przed antropologiem sądowym jest dość szeroki. Wiem, że praca, którą wykonujesz jest również Twoją pasją. Czy zdarzały się sytuacje, które wystawiały miłość do antropologii na ciężką próbę?

Nigdy nie miałam chwil zwątpienia w moją pasję, ale przyznaję, że niekiedy miałam dość pracy w terenie, gdy w kark paliło mocne słońce lub padał deszcz. Zdarzało mi się przemarznąć i spalić “na raka”. Tak naprawdę to są dla mnie największe niedogodności pracy w zawodzie antropologa.

Kości mówią. Czy nauka ich języka wymaga nieustającego dokształcania?

Każdy antropolog wie, że kości mówią, trzeba się tylko nauczyć odczytywać z nich informacje. Nasza praca, podobnie zresztą jak praca przedstawicieli wielu innych nauk, wymaga poszerzania wiedzy. Jest to związane zwłaszcza w rozwojem techniki, a co za tym idzie powstawaniem nowych metod badawczych, na przykład obrazowania medycznego, które coraz powszechniej jest używane w naukach sądowych. Identyfikacja osób żywych także niesie za sobą konieczność rozwoju i dokształcania ze względu na nowe możliwości badawcze.

Na łamach publikacji poruszasz wiele niezwykle interesujących zagadnień. Opowiadasz między innymi o rekonstrukcjach przyżyciowych wyglądów twarzy, odontologii, entomologii, czy palinologii. Wszystko to sprawia, że o metodach pracy wielu specjalistów z poszczególnych dziedzin wiemy coraz więcej. Czy mimo postępu w nauce i technice, pojawiają się trudne wykrywczo sprawy kryminalne, przy których nawet naukowcy bezradnie rozkładają ręce?

Oczywiście, że tak. Niestety zdarza się, że mimo wielkich chęci nie da się ustalić tożsamości osoby, której szczątki badamy. Na podstawie analizy antropologicznej szczątków kostnych możemy ustalić płeć, wiek, wysokość ciała czy niektóre choroby, na które chorowała badana osoba, a w niektórych sytuacjach nawet przyczynę śmierci. Możliwe jest też odtworzenie przyżyciowego wyglądu twarzy na podstawie czaszki. Czasami to jednak nie wystarcza, bo ktoś musiałby zidentyfikować daną osobę lub dostarczyć próbkę do analizy porównawczej DNA. Zdarza się, że osoba nie zostanie zidentyfikowana, co często dotyczy na przykład osób bezdomnych lub samotnych, które nie mają rodziny lub nie utrzymują z nią kontaktu.

Jaka przyszłość maluje się przed polską antropologią sądową, w jakim kierunku chciałabyś prowadzić dalsze badania w tej dziedzinie?

Podczas studiów usłyszałam od pewnego profesora, że jego zdaniem antropologia fizyczna i sądowa to dziedziny, w których już wszystko zostało odkryte. Nie zgadzam się z tym stwierdzeniem i uważam, że jeszcze wiele przed nami. Rozwój techniki, o którym wspominałam wcześniej sprawia, że z jednej strony mamy możliwość wprowadzenia nowych metod badawczych, a z drugiej strony stwarza konieczność ich opracowywania. Jeszcze 20-30 lat temu, kiedy popularność internetu nie była tak duża, a monitoring nie był tak powszechny, identyfikacja osób żywych była dużo mniejszą częścią pracy antropologów. Teraz, kiedy mamy powszechny dostęp do internetu, a kamery otaczają nas niemal z każdej strony, bo mamy przecież monitoring, a prawie każdy posiada telefon komórkowy z aparatem fotograficznym, identyfikacja osób żywych jest coraz większą częścią pracy antropologów, co z kolei powoduje, że opracowywane są nowe metody i techniki identyfikacji. Jedną z bardziej zaskakujących, o jakich słyszałam w ostatnich latach jest wykorzystanie do identyfikacji selfie. To bardzo ciekawe rozwiązanie, bo prawie każdy z nas posiada choć jedno takie zdjęcie. Oczywiście po wstępnej identyfikacji tą metodą, konieczne są dodatkowe badania, na przykład badanie genetyczne, by potwierdzić tożsamość osoby, ale publikacje naukowe wskazują, że jest to użyteczna metoda. Sama podczas studiów przez kilka lat pracowałam w branży IT i trochę nauczyłam się od moich kolegów, co zainspirowało mnie do tego, by spróbować połączyć możliwości jakie niosą nowoczesne technologie z antropologią i medycyną sądową, na przykład wykorzystując do identyfikacji skanery, druk 3D czy sieci neuronowe.

Dziękuję za rozmowę

Facebook