Piękno ostatniej chwili

Instrumentarium

Póki umieramy, branża funeralna jest i będzie. Poziom jej usług będzie korelować ze świadomością oraz wymaganiami bliskich zlecających pochówki. Im więcej będziemy od branży wymagać, tym wyższy będzie poziom jej usług i potencjał rozwoju. Jakość pójdzie w parze z ceną i tym samym stanie się ona bardziej dochodowa. Wszystkim się opłaci! Przyszłość branży ukierunkuje nie tylko jakość, piękno i nowoczesne technologie, ale również poziom empatii i wrażliwości na ból i potrzeby bliskich, którzy żegnając swoich zmarłych ufają nam bezgranicznie.

Z Krzysztofem Nadlerem, specjalistą w dziedzinach zaawansowanej tanatokosmetyki, balsamistyki i rekonstrukcji zwłok, autorem książki „Piękno ostatniej chwili. Sztuka profesjonalnego przygotowania zmarłych do ekspozycji pożegnalnej” – rozmawia Anna Ruszczyk.

Na początku naszej rozmowy chciałabym się dowiedzieć jak rozpoczął się Pana rozdział życia związany z pracą ze zmarłymi.

W dużym skrócie, od kiedy pamiętam, interesowały mnie biologiczne procesy zachodzące na granicy życia i śmierci człowieka, a studia o profilu biol.-chem. dodatkowo te zainteresowania pogłębiły. Fascynowała mnie specyfika tych przemian, więc sukcesywnie zdobywałem wiedzę na ten temat. Dojrzewało to we mnie, można powiedzieć od studenckich lat. W latach 90’ dzięki przyjaznym ludziom zaciągnąłem się wakacyjnie na praktykę w szpitalnym prosektorium na bardzo ważnym stanowisku o nazwie „wynieś – przynieś – przytrzymaj – pozamiataj”. Piękny był to czas, obserwacje i wnioski. Nie żałuję ani jednego dnia z tych doświadczeń. Życie jednak potrafi skutecznie weryfikować plany, mieliśmy też wtedy „nową Polskę”, więc przez wiele kolejnych lat zajmowałem się czymś zupełnie innym, bardziej dochodowym i równie nudnym. Przełom nadszedł blisko 10 lat temu, gdy zaprzyjaźnieni ludzie z Zakładu Pogrzebowego pozwolili mi zaglądać do branżowej kuchni. To „zaglądanie” zaowocowało ukończeniem branżowych szkoleń na wszystkich możliwych kierunkach oraz co ważne – precyzyjną wiedzą – jakich zmian wymaga branża w obszarze przygotowania zwłok do ekspozycji pożegnalnych. Aktualnie prowadzę specjalistyczną firmę wspierającą Domy Pogrzebowe w przygotowaniu trudnych ciał do ekspozycji pożegnalnych. Jestem dyplomowanym balsamistą, rekonstruktorem zwłok, technikiem sekcyjnym, wizażystą oraz instruktorem szkoleń o tej tematyce. Dysponuję profesjonalnym chirurgicznym instrumentarium, zapleczem materiałowym i lokalowym. Na gruncie zawodowym posiadam rozległe i bardzo przyjazne relacje z wieloma Domami Pogrzebowymi, których we współpracy nigdy nie zawiodłem. Regularnie jako instruktor prowadzę również szkolenia zawodowe zarówno dla personelu Zakładów Pogrzebowych jak i osób prywatnych zainteresowanych rozpoczęciem pracy we wspomnianych obszarach. Dbamy, aby liczba kandydatów na jedno szkolenie nie przekraczała 4 osób z uwagi na konieczność maksymalnego wykorzystania potencjału naszych Kursantów. Tylko wtedy możemy zagwarantować, że nasi Absolwenci zostaną wyszkoleni na najwyższym poziomie.

Instruktor i wspólnik Piotr Faron z uczestnikami szkolenia z Tanatokosmetyki Zaawansowanej

To praca czy pasja?

Ani „praca”, ani „pasja”. Staram się unikać tych dwóch stosunkowo wąskich definicji. To raczej służba. Służba rodzinom, często decyzyjnie bezbronnym i mocno rozbitym odejściem bliskich. Oni liczą na naszą pomoc, ufają nam bezgranicznie. Staram się o tym nigdy nie zapominać. Ich podziękowania i wdzięczność za to, że dałem z siebie więcej, niż oczekiwali, są dla mnie ogromną satysfakcją i skutkują kolejnymi rekomendacjami mojej firmy. Należy jednak podkreślić, że sama „służba” tu nie wystarczy. Trzeba jeszcze zapracować na zaufanie ze strony Domów Pogrzebowych zlecających nam usługi. To nieco dłuższa droga, na której mijamy kolejno rzetelność, poufność, lojalność i niezawodność.

Czy można udźwignąć to w pojedynkę?

Z biegiem czasu oraz ilości napływających zleceń, aby utrzymać najwyższą jakość usług, koncepcja „zespołu” stała się koniecznością. Narodziła się niemalże od podstaw, kiedy przy pracach zaczął pomagać mi mój, można powiedzieć bardzo ambitny „uczeń”. Zaufałem Mu i w chwili obecnej jest to świetnie wykształcony instruktor szkoleń, doświadczony Wspólnik i zawodowy Przyjaciel – Piotr Faron, któremu na łamach tego wywiadu ogromnie dziękuję! To pomysłowy, wszechstronny i zaangażowany człowiek, bez którego pewne projekty nie mogły by powstać. Jak widać gołym okiem – „zaufanie do ludzi” w naszej branży nabiera tu szczególnego wyrazu i opłaca się wszystkim.

Jak ocenia Pan kondycję branży funeralnej w Polsce?

To obszerny, wielowymiarowy temat i nie da się go ocenić w jakiejkolwiek skali. Współpracujemy z wieloma Domami Pogrzebowymi w całej Polsce na wąskim, ale jednocześnie trudnym i kluczowym odcinku pracy z ciałami zmarłych i w mojej ocenie jest jedna paląca kwestia wymagająca poprawy. Zakłady, które zrozumiały jak arcyważną dla bliskich chwilą jest ostatni moment pożegnania ze Zmarłym, błyskawicznie wychodzą z peletonu na prowadzenie. Dlaczego? Bo, nie umniejszając roli profesjonalnego zaplecza Zakładów Pogrzebowych, w bólu po stracie nie zapamiętamy marki najdroższego karawanu, lecz twarz, dłonie i najdrobniejsze szczegóły wyglądu naszego zmarłego. To siedzi w nas przez lata, i jeśli było to doznanie pozytywne, zawsze polecimy innym Zakład, który stanął na wysokości tego właśnie zadania. Reasumując, choć znam oczywiście wyjątki, wśród personelu (zwykle męskiego) zajmującego się pracą bezpośrednio przy zmarłych jest tu jeszcze sporo do zrobienia, szczególnie w obszarach podstawowej wrażliwości zarówno tej „społecznej” jak i „artystycznej”.

Czy w ciągu ostatnich kilkunastu lat zmieniło się podejście społeczeństwa do przygotowywania ciała do pochówku?

Biorąc pod uwagę kraje rozwinięte, do których zaliczamy również Polskę, chcąc nie chcąc musimy pogodzić się z faktem, że żyjemy w świecie kultywującym z jednej strony fizyczne piękno, a z drugiej „odrzucającym” starość, brzydotę, śmierć. Mając to na uwadze, istnieje gwarancja, że jeśli zawodowo wyjdziemy tym „potrzebom piękna” naprzeciw, to zapotrzebowanie na profesjonalne przygotowanie ciał do ekspozycji pożegnalnej szybko stanie się wysoko opłacalnym standardem. Nie od dziś obserwuję spektakularne sukcesy znanych mi Domów Pogrzebowych, które to zrozumiały.

Instruktor i właściciel firmy Krzysztof Nadler podczas szkolenia z Tanatokosmetyki Zaawansowanej

Czego dziś mogą oczekiwać klienci, na co powinni zwracać uwagę przy wyborze zakładu pogrzebowego?

Nie prowadzę własnego zakładu pogrzebowego, więc nie czuję się specjalistą we wszystkich czynnikach ich oceny. Na końcowy efekt zapamiętania zakładu jako „profesjonalnego” z pewnością wpływa wysoka wrażliwość osób sprawnie kontaktujących się z bliskimi, perfekcyjna organizacja, wyważone ceny oraz finalna doniosłość przebiegu ceremonii pochówku. Istnieje jednak jeszcze jedna ważna kwestia, dość często pomijana w wirze organizacji pogrzebu, a w mojej ocenie najważniejsza – Osoba Zmarła. Jak jest przewożona, gdzie i w jakich warunkach jest przechowywana do momentu pożegnania, w jakich warunkach, przez kogo i w jaki sposób jest przygotowywana do ekspozycji. Weryfikacja tych kwestii ukazuje nam skalę szacunku danej instytucji do Zmarłego, a to mówi bardzo wiele, jeśli nie wszystko.

Po czym możemy poznać, że dany zakład nie przestrzega standardów etycznych i prawnych związanych z przygotowaniem zmarłego do pochówku?

Dość prosto. Jeśli Zakład unika okazania bliskim (na ich prośbę) pomieszczenia do przygotowywania/ubierania Zmarłych, to albo ma coś do ukrycia, albo w ogóle takiego pomieszczenia nie posiada i wtedy zleca, z różnym skutkiem i bliżej nieokreślonym osobom, ich przygotowanie (o czym bliscy mogą zwyczajnie nie wiedzieć).

Który etap pracy z ciałem jest według Pana najtrudniejszy, wymaga szczególnych umiejętności i wiedzy specjalistycznej?

Biorąc pod uwagę moje doświadczenie to najtrudniejsze są rekonstrukcje powypadkowe. Pomijając wiedzę anatomiczną, instrumentarium i doświadczenie, bo to kwestie oczywiste, to trudne są jeszcze z dwóch powodów. Pierwszy do ciężar zaufania i oczekiwań bliskich, którzy wierzą, że „to się uda”, a drugi to fizyczny wysiłek związany z długą pracą, a raczej staniem przy stole sekcyjnym, czasem przez cały dzień. Ktoś, kto próbował zgiąć nogi w kolanach po całodniowej pracy w bezruchu w pozycji stojącej, wie o czym mówię.

Nowa, autorska i przełomowa na rynku funeralnym metoda likwidacji zasinień podpaznokciowych u Zmarłych, prezentowana na szkoleniach

Jakie błędy, zaniechania lub zaniedbania zdarzają się najczęściej?

Niestety jest ich dość wiele i wynikają, jak już wspomniałem wcześniej, z niskiego poziomu wrażliwości „społecznej” i „artystycznej” osób wykonujących czynności przy zmarłym. Umiejętność pięknego przygotowania zmarłego do pożegnania wymaga co najmniej tych dwóch podstawowych kompetencji. Pozwalają nam one z kolei pogłębiać wiedzę, uczestniczyć w szkoleniach, być empatycznym w stosunku do oczekiwań bliskich, sumiennym, dokładnym, uważnym, punktualnym, rzetelnym, lojalnym itp. Zlekceważenie tych cech może skutkować takimi wpadkami jak : wycieki z ust, nosa lub innych naturalnych otworów, sklejone otwierające się usta z widoczną ligniną w jamie ustnej, wpół otwarte oczy lub oko, zapadnięte gałki oczne, sklejone usta i/lub powieki klejem cyjanoakrylowym (widoczne zgrubienia i czasem rozdarcia na liniach ich zamknięcia), brudne i nieobcięte paznokcie, nieskuteczne maskowanie plam opadowych (najczęściej czarne małżowiny uszne, czarne paznokcie), brudne „przylizane” włosy i wiele innych. Brak podstawowej wiedzy kosmetycznej skutkuje: zbyt grubą warstwą pudrów w jednym odcieniu (gliniasta twarz), inne odcienie pudrów na twarzy i dłoniach (zmarły wygląda jak w rękawiczkach), pobrudzone i/lub pogniecione ubranie, zacięcia po goleniu, plamy krwi po niezabezpieczonych nakłuciach szpitalnych. Błędy związane z ubraniem zmarłego (techniki i dresscode): u starszych kobiet bluzka wsadzona w spódnicę, źle zawiązany krawat, mankiety koszuli nie wystające spod mankietów marynarki u mężczyzn, pobrudzona krwią biała koszula, widoczne niedociągnięcia makijażu dłoni powyżej nadgarstków oraz poniżej szyi jeśli widoczny dekolt, pękające guziki na zbyt ciasnej koszuli (zmarły często jest opuchnięty po śmierci), metka na podeszwie nowych butów lub zabrudzone podeszwy w butach używanych i wiele innych.

W książce „Piękno ostatniej chwili”, w jednym z rozdziałów, porusza Pan kwestię prac rekonstrukcyjnych. Na czym polegają techniki rekonstrukcyjne, i czy w tej dziedzinie jest miejsce na innowacje?

Techniki rekonstrukcyjne sprowadzają się do trzech obszarów, takich jak: chirurgia zwłok, rekonstrukcja kosmetyczna i protezowanie. Chirurgia zwłok to scalanie ciała rozczłonkowanego, przywracanie ciągłości tkanek twardych i miękkich, operacyjna rekonstrukcja kształtu głowy i/lub twarzoczaszki, scalanie/szycie powłok skórnych. Rekonstrukcja kosmetyczna polega na przywracaniu ciągłości kształtów niewielkich powierzchni tkanek i skóry twarzy oraz dłoni przy pomocy silikonów, wosków, gipsów itp. a następnie przywróceniu cech strukturalnych powierzchni skóry (faktura, kolor, cechy szczególne). W tym obszarze mieści się również uzupełnianie owłosienia. Natomiast protezowanie (symulowanie) może dotyczyć na przykład uzębienia, gałek ocznych, kończyn, piersi u kobiet. Odpowiednie autorskie techniki wypracowywane są przez poszczególnych operatorów. Tu ogranicza nas jedynie pomysłowość i wyobraźnia. Rekonstrukcja zwłok, podobnie jak każda inna dziedzina, w miarę postępu wiedzy i technologii niezmiernie szybko się rozwija. W niedalekiej przyszłości będzie możliwe na przykład skanowanie zdjęcia zmarłego i za pomocą sztucznej inteligencji przetworzenie go do głębi trójwymiarowej oraz wydruk gotowego „produktu” na specjalistycznych drukarkach 3D, rekonstruując z wysoką precyzją np. ucho, dłoń czy nawet część twarzy. Wszystko to po to, by bliscy mając tylko ten jeden, ostatni i niepowtarzalny moment pożegnania się ze zmarłym, zachowali to „Piękno Ostatniej Chwili” na zawsze w swoich sercach.

Jak wyobraża Pan sobie przyszłość branży funeralnej w Polsce? Czy będzie się ona rozwijać, a jeśli tak, to w jakim kierunku?

Póki umieramy, branża funeralna jest i będzie. Poziom jej usług będzie korelować ze świadomością oraz wymaganiami bliskich zlecających pochówki. Im więcej będziemy od branży wymagać, tym wyższy będzie poziom jej usług i potencjał rozwoju. Jakość pójdzie w parze z ceną i tym samym stanie się ona bardziej dochodowa. Wszystkim się opłaci! Przyszłość branży ukierunkuje nie tylko jakość, piękno i nowoczesne technologie, ale również poziom empatii i wrażliwości na ból i potrzeby bliskich, którzy żegnając swoich zmarłych ufają nam bezgranicznie.

Dziękuję za rozmowę!

Facebook