Katastrofa Challengera i prezydenckie śledztwo

Pragnienia o lataniu, pokonywaniu barier, wzbijaniu się coraz wyżej i wyżej są wpisane w genetyczny kod człowieka. Mamy dużo, ale chcielibyśmy więcej, a kolejne odkrycia zaostrzają apetyt na nowe wyzwania. Nic dziwnego, że eksplorujemy kulę ziemską do granic wytrzymałości, własnej i jej. Interesują nas głębiny i szczyty, za wszelką cenę pragniemy dotrzeć tam, gdzie jeszcze nie był nikt. Jesteśmy wciąż nienasyceni, podobnie jak ludzie, którzy ponad pół wieku temu mieli takie same marzenia. A może oni pragnęli jednak czegoś więcej? Więcej niż pokonania barier.

Nakładem Wydawnictwa SQN ukazała się na rynku książki astronomicznych rozmiarów publikacja poświęcona historii bohaterstwa i dramatu na krawędzi kosmosu. Znany z „Północy w Czarnobylu” Adam Higginbotham tym razem zabiera swoich Czytelników na pokłady statków kosmicznych. „Katastrofa Challengera” jest efektem kilkuletniej pracy autora, który bazując na licznych źródłach, w tym raportach naukowych, raportach z incydentów i misji, transkrypcjach wywiadów, nagrań z obrad i przesłuchań komisji, przygotował wyczerpującą opowieść o kulisach wyścigu kosmicznego. Książka jest pokaźnych rozmiarów, ale niech Was to nie zniechęca. Jeśli naprawdę pragniecie poznać szczegóły misji promów kosmicznych, a także zgłębić historię amerykańskiego programu kosmicznego, to nie odkładajcie tej lektury na później.

Przede wszystkim jest to opowieść o ludziach, ich planach, marzeniach, pasji, wiedzy, sile i słabościach. O wybitnych inżynierach, wyjątkowych astronautach, ale i o wpływie polityki na losy przemysłu kosmicznego. Autor prześwietla życiorysy kluczowych postaci, które miały decydujący wpływ na kierunki rozwoju NASA. Ta historia rozpoczyna się od roku 1967 i wyzwań stojących przed człowiekiem, który za wszelką cenę marzy o podboju Srebrnego Globu. Z każdym kolejnym rozdziałem poznajemy ważne pojęcia związane z programem księżycowym, kwestiami bezpieczeństwa, szacowaniem ryzyka, procedurami, testami, czy wreszcie to, o czym nie chciano mówić, ceną ludzkich aspiracji. Czytelnicy mają okazję do poznania przeszłości przemysłu rakietowego, mitu idealnego astronauty czy kierunków rozwoju transportu kosmicznego. W „Katastrofie Challengera” przeczytacie o przełomowych projektach, eksperymentach, badaniach, ale nie zabraknie też bezlitosnej szarej rzeczywistości, która miała również spory wpływ na wyścig w przestrzeni kosmicznej. Kto się ścigał i jakie były konsekwencje balansowania nie cienkiej linie? O tym przeczytacie w książce.

Dla kogo jest ta lektura? Myślę, że dla wszystkich, których interesuje holistyczne postrzeganie świata, możliwości i wyzwań stojących przed człowiekiem. Z jednej strony jest to piękna opowieść o pasji, oddaniu i fascynacji kosmosem, z drugiej dość przygnębiająca, jeśli pozna się dogłębnie kulisy tragicznych zdarzeń. W dużej mierze jest to książka o ludziach, którym życie na Ziemi nie wystarczało, którzy byli wizjonerami, mieli jasno wytyczone cele, marzenia i olbrzymi kredyt zaufania. Adam pokazuje blaski i cienie programu wahadłowców, nakreślając szerszą perspektywę, dzięki czemu czytelnicy mogą zrozumieć otoczenie i atmosferę, w jakich rodziły się i umierały wizje, nadzieje oraz obietnice. „Katastrofa Challengera” dostarcza naprawdę dużej porcji wiedzy dotyczącej szkoleń astronautów, rekrutacji personelu załóg, prac badawczo-rozwojowych czy problemów, z którymi musieli sobie radzić najwyższej klasy specjaliści. Czy im się to udawało, o tym dowiecie się z lektury, mogę jedynie wspomnieć, że jest to słodko-gorzka historia w których nie brak dobrych, jak i złych bohaterów.

Higginbotham wykonał ogrom benedyktyńskiej pracy, po to, byśmy mogli poznać fakty, a nie wymysły ludzkiej wyobraźni, która jak wiemy, jest nieograniczona. Dotarł do byłych inżynierów, pracowników NASA, a także wspomnień astronautek. Zrekonstruował przebieg tragicznych wydarzeń, badając losy Challengera, relacje NASA z mediami oraz niewygodne dla USA raporty i dokumenty. W jego reportażu pojawiają się ludzie od złych wiadomości, wyjątkowi nauczyciele, dżentelmeni, człowiek, który zagrał na saksofonie w kosmosie czy wreszcie współodpowiedzialni za katastrofy. Głos oddaje astronautom, ale i ich rodzinom, które do końca walczyły o to, by prawda o przyczynach niepowodzeń misji ujrzała światło dzienne.

„Katastrofa Challengera” zdradza tajemnice hangaru AF podkreślając skutki mrożących krew w żyłach odkryć dotyczących bezprecedensowych awarii. Czy w tym całym zachwycie nad kosmosem nie zabrakło widowni? Czy spektakle startów wahadłowców cieszyły się sporym zainteresowaniem obywateli USA i reszty świata? Zachęcam do zapoznania się z ciekawą, burzliwą i pełną politycznych zawirowań historią podboju kosmosu. Wybuchowej mieszanki eksperymentów, szaleństwa, nauki i ludzkich słabości. Prawdziwa gratka dla miłośników literatury faktu, poszukujących sprawdzonych i rzetelnych informacji. Czy z katastrofy Challengera wyciągnięte zostały odpowiednie wnioski? W jaki sposób tragedia ta wpłynęła na dalsze losy misji wahadłowców? Ile warte są aspiracje przywódców państw, którzy ślepo dążą do zdobycia i utrzymania władzy tam, gdzie nauka, kompetencje i doświadczenie mówią: „sprawdzam?”. Był rok 1986, po zaledwie 73 sekundach lotu, prom kosmiczny Challenger rozpadł się na kawałki. Dlaczego przez wiele lat ukrywano prawdziwe przyczyny katastrofy? Kto sterował przepływem informacji do społeczeństwa, jak prowadzono dochodzenie i czy ostatecznie ustalono faktyczny przebieg wydarzeń z tego feralnego lotu? Odpowiedzi znajdziecie w książce Adama Higginbothama „Katastrofa Challengera”.

Autor: Adam Higginbotham
Tytuł: Katastrofa Challengera
Tłumaczenie: Jan Halbersztat
Wydawnictwo: SQN
Rok wydania: 2025
Liczba stron: 651

Facebook