Pokaż mi swoje zęby, a powiem ci, kim jesteś

zęby szczęki osoby o nieznanej tożsamości, źródło fot. Katarzyna Wochna (archiwum własne)

Miałam przypadek mężczyzny pozbawionego życia przez współtowarzyszy imprezy, którzy zakopali go, a jego ciało pozostało w tym „grobie” prawie dwa lata. Gdy ujawniono jego zwłoki, były w zaawansowanym rozkładzie gnilnym. Zabezpieczono materiał do ustalenia profilu genetycznego ofiary i ustalono ten profil, jednak nie było z czym go porównać, bo mężczyzna ten był samotny, nie miał rodziny. Zaproponowałam prowadzącemu sprawę prokuratorowi wykonywaną przez mnie metodę identyfikacji. Na początku był sceptycznie nastawiony, ale udało się – dzięki pomocy NFZ, który wskazał, że w dwóch gabinetach stomatologicznych odbyło się refundowane leczenie stomatologiczne. Mężczyzna ten został przeze mnie zidentyfikowany pozytywnie, czyli potwierdziłam jego tożsamość. Miałam też przypadek identyfikacji robotnika będącego śmiertelną ofiarą wybuchu gazociągu wysokiego ciśnienia. Pożar wywołany wybuchem gaszono około 18 godzin, po czym ujawniono jego spopielone szczątki. Były to zaledwie fragmenty kości szczęk i żuchwy ze spopielonymi pozostałościami zębów lub pustymi zębodołami, a jednak udało mi się go zidentyfikować. W jego przypadku nie było mowy „o genetyce”, właśnie ze względu na działanie bardzo wysokiej temperatury (w decydującym momencie nawet rzędu 1000°C). Mam wielu znajomych wśród odontologów sądowych z innych krajów, słucham uważnie ich historii i porad, i dziwi mnie negatywne podejście do odontologii sądowej w Polsce. Być może jest to kwestia braku wiedzy, ludzie często boją się nieznanego.

Z dr n. med. Katarzyną Wochną, stomatologiem sądowym z Katedry i Zakładu Medycyny Sądowej Uniwersytetu Medycznego w Łodzi, Przewodniczącą Polskiego Towarzystwa Odontologii Sądowej, członkinią Forensic Odontology Sub-Working Group on DVI w Interpolu – rozmawia Anna Ruszczyk.

 

Przy jakiego typu zdarzeniach wykonywane są badania odontologiczne?

Badanie odontologiczne jest przeprowadzane w przypadku identyfikacji pojedynczej lub masowej. Oznacza to, że mamy do czynienia z jednymi lub z wieloma zwłokami lub szczątkami osoby o nieustalonej tożsamości, czyli NN. Ten skrót pochodzi z języka łacińskiego i oznacza „imię nieznane”. I tutaj są dwie możliwości: albo tożsamość danej osoby jest typowana, na przykład jako lokator domu, w którym doszło do pożaru i w którego zgliszczach zwłoki lub szczątki ujawniono, albo też – przynajmniej na chwilę przeprowadzania badania sądowo-lekarskiego – tożsamość ta pozostaje tajemnicą i głównie od działań policyjnych zależeć będzie, czy to typowanie się pojawi. Tak samo dzieje się w przypadku zdarzeń, które powodują śmierć dużej liczby osób, takich jak na przykład katastrofy naturalne (huragany, powodzie, tsunami, tąpnięcia ziemi) albo katastrofy spowodowane działalnością człowieka (pożary, wypadki komunikacyjne) bądź też coraz częściej występujące akty terroru. Gdy rozbije się samolot, lista ofiar jest znana, ponieważ wyjściowo istniała lista pasażerów. Trzeba jednak „dopasować” konkretne nazwisko do danych zwłok lub ich fragmentów. Inaczej sprawa wygląda, gdy do takiego zdarzenia dochodzi, a lista osób biorących w nich udział i będących jego ofiarami nie jest znana. Mamy wtedy do czynienia z katastrofą otwartą i tu wyzwaniem jest ustalenie, kto brał w niej udział. Pomaga w tym najczęściej rodzina lub inne bliskie osoby, które zgłaszają Policji zaginięcie.

Czy badania odontologiczne mogą być również przeprowadzane rutynowo?

Tak, pośmiertne badania odontologiczne, kończące się przeprowadzeniem identyfikacji odontologicznej, a więc takiej, która odnosi się do kwestii ustalenia tożsamości osoby zmarłej na podstawie analizy porównawczej jej uzębienia, są rutynowo wykonywane na świecie, na przykład w krajach Europy Zachodniej (Niemcy, Francja, Belgia, Niderlandy) i Północnej (Norwegia i Szwecja), częściowo też Południowej (Włochy, Grecja, Chorwacja), w Anglii i Szkocji, w Stanach Zjednoczonych, w wysoko rozwiniętych krajach Ameryki Południowej (Brazylia), w krajach azjatyckich, jak również w Australii. Czasem charakter zdarzenia, jak na przykład podwodne trzęsienie ziemi, które wywołało ogromne tsunami z 26 grudnia 2004 roku, wymaga międzynarodowej współpracy różnych grup ekspertów, w tym odontologów sądowych. Ma to ogromne znaczenie, gdyż w przywołanej katastrofie śmierć ponieśli obywatele bardzo wielu krajów, w tym Polski. Pomoc przy zdobywaniu i analizie tzw. zażyciowej, a zatem powstałej za życia danego pacjenta, dokumentacji stomatologicznej jest tutaj nieoceniona, gdyż każdy kraj ma odmienny sposób prowadzenia dokumentacji stomatologicznej (numeracja zębów, skróty), a tłumacz przysięgły jako laik nie jest w stanie dobrze tej dokumentacji przetłumaczyć, najczęściej na język angielski, będący jednym z czterech języków urzędowych INTERPOL-u. Mówię o tej Międzynarodowej Organizacji Policji Kryminalnej, gdyż po pierwsze Polska jest jej krajem członkowskim, po drugie to między innymi INTERPOL odegrał wówczas ogromną rolę organizacyjną i identyfikacyjną, wreszcie po trzecie od 2018 roku sama mam przyjemność był członkinią interpolowskiej Podgrupy Odontologów Sądowych DVI.

fotografia śladu ugryzienia ujawnionego w serze żółtym, źródło fot. Katarzyna Wochna (archiwum własne)

Na czym polegają takie badania, na podstawie jakich wytycznych są przeprowadzane?

W Polsce nie ma jakichkolwiek wytycznych dotyczących szeroko rozumianych działań odontologicznych, na świecie jednak od dawna już funkcjonują, i co pewien czas są uaktualniane. Korzystam zatem z tych sprawdzonych i dobrze opisanych procedur, bo po co wywarzać otwarte drzwi? Wiedzę tę czerpię przede wszystkim od ABFO, czyli American Board of Forensic Odontology, ale też oczywiście z przewodników INTERPOL-u, jak i opracowań IOFOS (International Organization for Forensic Odonto-Stomatology). W kontekście tej ostatniej organizacji warto wspomnieć, że istnieje też Polskie Towarzystwo Odontologii Sądowej, którego jestem członkiem. Samo pośmiertne badanie odontologiczne polega na przeprowadzeniu oględzin jamy ustnej i zębów zwłok, a czasem już tylko szczątków. Na podstawie tego badania sporządzam protokół dokładnie opisujący wszelkie szczegóły, tworzę też zawsze pośmiertny diagram zębowy, czyli odontogram. Wykonuję fotografie uzębienia, zaś dzięki wsparciu Uniwersytetu Medycznego w Łodzi udało mi się zakupić prestiżowy i bardzo wygodny przenośny sprzęt do wykonywania zdjęć rtg. Wykonywanie pośmiertnych zdjęć rtg jest częścią protokołu odontologicznego. Zasadą jest zakończenie części pośmiertnej (z łaciny post mortem), dopiero po tym rozpoczynam analizę stomatologicznej dokumentacji zażyciowej (z łaciny ante mortem). Skąd jednak wiadomo, do którego gabinetu stomatologicznego powinna się zwrócić Prokuratura, by ją uzyskać? Tutaj musi być typowanie tożsamości ofiary lub osoby zmarłej przez organ prowadzący postępowanie. Źródłem informacji o tym, gdzie dana zmarła osoba leczyła się stomatologicznie jest jej rodzina. Nie zdarzyło mi się jeszcze, a najczęściej osobiście rozmawiam z bliskimi osoby zmarłej, aby ci nie byli zorientowani co do miejsca leczenia. Wskazują jeden lub czasem kilka tropów i dzięki temu mogę ustalić dokładne dane teleadresowe danego podmiotu leczniczego. Dzieje się to oczywiście w porozumieniu z prokuratorem prowadzącym daną sprawę, często też z funkcjonariuszem Policji. Następnie dzwonię do danego gabinetu i jako swego rodzaju forpoczta ogólnie przedstawiam zaistniałą sytuację, gdyż w naszym kraju nadal kwestia pozyskania dokumentacji stomatologicznej do identyfikacji jest rzadko spotykana. INTERPOL słusznie stoi na stanowisku, że rozmowa z bliskimi, jak i rozmowa z pracownikami gabinetu stomatologicznego (a może to być sam właściciel, lekarz stomatolog, asystentka stomatologiczna lub rejestratorka) powinna być przeprowadzona przez osobę przeszkoloną, w sposób profesjonalny. W przypadku potencjalnych lub faktycznych żałobników chodzi o to, by oszczędzić im niepotrzebnej traumy. W przypadku personelu medycznego celem jest ustalić, czy po pierwsze dana osoba faktycznie była pacjentem tej jednostki, po drugie jakimi dokładnie elementami zażyciowej dokumentacji stomatologicznej gabinet dysponuje, a po trzecie by proces zabezpieczenia tej dokumentacji odbył się lege artis.

Co to oznacza?

Otóż kluczową rolę odgrywa tu postanowienie prokuratorskie, dokument, za pomocą którego prokurator żąda wydania dokumentacji medycznej, jednocześnie zwalniając jednostkę z zachowania tajemnicy lekarskiej. Poza tym często po odbiór przygotowanej zawczasu dokumentacji zgłasza się umundurowany Policjant, co w gabinecie wzbudza emocje i stres pracowników oraz ciekawość pacjentów, oczekujących na przykład w poczekalni. Gdyby to wszystko działo się bez zapowiedzi, coś – a konkretnie dokumentacja ante mortem – mogłoby tu ucierpieć, a chodzi o profesjonalizm. Poza tym ten mój wspomniany „forpocztowy” telefon ma na celu weryfikację, czy mogę liczyć tylko na kartę pacjenta, czy też na coś więcej. Gdy już dysponuję całą możliwą do zdobycia dokumentacją stomatologiczną, analizuję ją i sporządzam zażyciowy diagram zębowy (diagram ante mortem), ustalający najbardziej aktualny status zębowy. I przechodzę do analizy porównawczej pomiędzy danymi post mortem i ante mortem. Analiza kończy się wnioskiem końcowym, w moim przypadku zgodnie z wytycznymi ABFO, gdzie stosowane są cztery konkluzje: 1. identyfikacja pozytywna, 2. identyfikacja możliwa, 3. niewystarczające dowody i 4. wykluczenie.

analiza modelu gipsowego uzębienia sprawcy, źródło fot. Katarzyna Wochna (archiwum własne)

Jakiej wiedzy może dostarczyć zażyciowa dokumentacja stomatologiczna, jakie informacje śledczy i odontolodzy sądowi mogą dzięki niej uzyskać?

Zażyciowa dokumentacja stomatologiczna ma kluczowe znaczenie dla dokonania identyfikacji lub wykluczenia danej osoby, ponieważ identyfikacja na podstawie uzębienia polega na porównaniu danych pośmiertnych i zażyciowych. Same dane pośmiertne, choćby nie wiem jak kompletne i wyczerpujące, nie pozwolą wnioskować o tożsamości osoby zmarłej. Dlatego tak ważne jest, by dane ante mortem zdobywać profesjonalnie i skutecznie, a do tego potrzebne są szkolenia, przede wszystkim funkcjonariuszy Policji. Zakład Medycyny Sądowej Uniwersytetu Medycznego w Łodzi, w którym pracuję, prowadzi takie szkolenia. Niezmiernie ważne jest, by podać definicję „zażyciowej dokumentacji stomatologicznej”. W jej skład wchodzi bowiem nie tylko karta (lub karty) pacjenta, obojętne czy prowadzone w formie papierowej, czy już cyfrowo, ale też wszelkie zdjęcia rtg i badania tomografii komputerowej (TK lub CBCT), modele gipsowe (powstałe na przykład podczas leczenia ortodontycznego lub protetycznego), fotografie zewnątrz- i wewnątrzustne (wykonywane w gabinecie przed, w trakcie i/lub po danym leczeniu), elementy wewnątrzustne powstałe podczas czynności stomatologicznych (takie jak na przykład szyny wybielające, szyny relaksacyjne, szyny ochronne, aparaty ortodontyczne, ruchome uzupełnienia protetyczne), czy nawet rachunki i faktury za usługi stomatologiczne. Istotnym elementem dokumentacji ante mortem, choć pochodzącym spoza gabinetu stomatologicznego, są też fotografie, na których dana osoba uśmiecha się, a zatem demonstruje charakterystyczne cechy swoich przednich zębów. Ich źródłem jest zazwyczaj archiwum rodzinne, ale też media społecznościowe.

Z jakimi problemami muszą mierzyć się odontolodzy sądowi w związku z przeprowadzaniem badań odontologicznych? Jakie czynniki utrudniają bądź uniemożliwiają wykonanie badania?

Na początku mojej pracy różne osoby pytały mnie, czy „muszę” być w prosektorium i badać zwłoki. Oczywiście, że tak, profesjonalnego badania odontologicznego nie da się zrobić „zaocznie”. Towarzyszy temu badanie obrazowe (np. rtg), a nie odwrotnie. Nie ma też możliwości, by samo badanie obrazowe wystarczyło do ustalenia statusu zębowego. Niestety, niektórzy chcą przeforsować takie podejście. Jest to niekompetentne z punktu widzenia odontologii sądowej i stoi w sprzeczności z jej zasadami. To trochę tak, jakbym ja chciała przeprowadzić sądowo-lekarską sekcję zwłok. Widziałam mnóstwo sekcji, i pewnie gdybym musiała, coś bym zrobiła, ale z całą pewnością nie tak, jak zrobiłby to profesjonalista, czyli specjalista medycyny sądowej. Rozumieją to medycy sądowi z naszego Zakładu i tutaj na szczęście się uzupełniamy. Ja znam swoje kompetencje zawodowe, a oni swoje i jest współpraca. Tak samo wygląda to w zespołach wielospecjalistycznych pracujących przy identyfikacji ofiar katastrof, czy aktów terroryzmu. Odnośnie samego pośmiertnego badania odontologicznego, to głównym ograniczeniem może, choć nie musi być, jakość i ilość materiału odontologicznego. Nie każde zwłoki lub szczątki są kompletne. Zdarzają się masywne uszkodzenia czy defragmentacje i to jest główny czynnik utrudniający przeprowadzenia badania. Również kondycja tkanki kostnej i zębów po zadziałaniu na te struktury wysokiej temperatury sprawia, że badanie musi być bardzo delikatnie przeprowadzone, by nie doprowadzić do kolejnych uszkodzeń. Z drugiej strony mała ilość materiału nie oznacza, że nie uda się niczego ustalić. Mój belgijski kolega opowiedział mi o przypadku ofiary katastrofy lotniczej, którą zidentyfikowano na podstawie tylko jednego – choć wysoce specyficznego – zęba. Jak widać wszystko zależy od danego przypadku.

Na czym polega sporządzenie pośmiertnego profilu stomatologicznego?

To profilowanie stomatologiczne, z angielskiego dental profiling, wykonuje się u zwłok lub szczątków osób o nieznanej tożsamości, w przypadku których nie ma cienia przypuszczenia, kim ta osoba mogła być. Jej tożsamość nie jest nie tylko znana, ale nawet typowana. Taką osobę trzeba sprofilować stomatologicznie, by uzyskane dane wykorzystać do porównania z informacjami o osobach zaginionych. Na podstawie analizy uzębienia można oszacować lub ustalić między innymi: wiek (zwany tutaj wiekiem zębowym), pochodzenie etniczne (zdecydowanie wskazana jest tu konsultacja z antropologiem sądowym), zawód (np. krawcy, szwaczki, szewcy, muzycy grający na instrumentach dętych, sędziowie sportowi lub policjanci używający gwizdków, zawodowi kiperzy wina, zawodowi sportowcy, pracownicy zakładów chemicznych, piaskarze), zwyczaje i nawyki (np. palenie fajki, używanie nikotyny, kawy, herbaty). Można też odnieść się do przeszłych lub obecnych chorób ogólnoustrojowych lub miejscowych (np. alkoholizm, anoreksja, bulimia, rozwór przełyku, choroba refluksowa przełyku, przebyta kuracja tetracyklinami w okresie formacji zawiązków zębów, bruksizm), wrodzonych chorób ogólnoustrojowych (np. kiła wrodzona, dysplazja obojczykowo-czaszkowa, amelogenesis imperfecta), a nawet statusu socjoekonomicznego (brak opieki stomatologicznej, dentofobia, choroba psychiczna, upośledzenie fizyczne i umysłowe – w tych wszystkich przypadkach uzębienie będzie zaniedbane). Oceniając charakter leczenia stomatologicznego na przykład pod względem jakości i rodzaju wypełnień lub sposobu wykonania uzupełnień protetycznych można wytypować kraj lub nawet region, w którym leczenie to zostało przeprowadzone. Parafrazując znane powiedzenie, pokaż mi swoje zęby, a powiem ci, kim jesteś.

Co jest najważniejszą rolą odontologa sądowego?

Moim zdaniem, i tą zasadą kieruję się w swojej pracy, oprócz profesjonalnego zachowania i wykonywania pracy najlepiej, jak potrafię, niezwykle istotny jest aspekt humanitarny, to, że dzięki moim działaniom dana osoba (lub osoby) zostają pochowane pod swoim imieniem i nazwiskiem. To bardzo ważne dla rodziny lub innych osób bliskich dla osoby zmarłej. Sama rozmawiam z członkami rodzin ofiar i bardzo często te osoby proszą o szybkie zidentyfikowanie, bo nie mogą wytrzymać życia w niepewności. Kolejną ważną kwestią jest ta związana z pochówkiem zmarłego. Dla bliskich, aby mogli rozpocząć proces żałoby, konieczna jest pewność, potwierdzenie, że to ich córka, syn, brat, czy ojciec nie żyją. Bez tego nie można pójść dalej, żyje się w cierpieniu i niepewności. Chciałabym móc zidentyfikować każdą osobę, którą badam. Ogromnie smutno wygląda cmentarz dla osób o nieustalonej tożsamości. Wszystkie nagrobki są bardzo podobne, bardzo skromne, a na każdej tabliczce napisane jest „NN” i podana jest ewentualnie płeć oraz data ujawnienia zwłok lub szczątków.

Czy możliwa jest ekshumacja zwłok w celu przeprowadzenia badań odontologicznych?

Jak najbardziej taka ekshumacja jest możliwa i zasadna jako metoda identyfikacyjna do przeprowadzenia, trzeba jednak pamiętać o typowaniu tożsamości osoby ekshumowanej w kontekście możliwości zdobycia zażyciowego materiału porównawczego. Skoro już prokurator decyduje się na taki krok, a z całą pewnością jest to bardzo trudna sytuacja dla rodziny, to powinno to być uzasadnione. Zdarzały się przypadki chowania osób pod nieprawidłowym imieniem i nazwiskiem, w Polsce najczęściej jednak w takich sytuacjach wykonuje się porównawczą analizę genetyczną.

Jak długo po naszej śmierci szkielet, zęby mogą nadawać się do tego typu badań? Czy istnieje granica czasu po przekroczeniu której materiał w postaci zębów ulega trwałemu zniszczeniu?

Co do właściwości szkieletu nie będę się wypowiadać, to nie moja specjalizacja. Zęby natomiast są niezwykłe na tle pozostałych elementów kostnych naszego organizmu. Po pierwsze pokryte są szkliwem, a jest to najtwardsza tkanka ciała, ze względu na ponad 90 % udział składników nieorganicznych w składzie. Zapewnia to nie tylko „ochronę” zębów przed pośmiertnymi zmianami przeobrażeniowymi (np. gniciem), ale też wytrzymałość na działanie bardzo wysokich temperatur, co stanowi ogromną przewagę w przypadku identyfikacji ofiar wybuchów, pożarów i tego typu zdarzeń. Zęby z powodzeniem potrafią przetrwać działanie temperatur z zakresu 500 – 700°C, a nawet około 1000°C, choć oczywiście zależy to od czasu działania danej temperatury. Zdarzało mi się badać szczątki ludzkie pochodzące na przykład z okresu I lub II Wojny Światowej, widziałam też dużo imponujących archeologicznych przykładów zachowania zębów w doskonałym stanie. Takimi przypadkami zajmuje się dziedzina stomatologii nazywana paleostomatologią. Wiele zależy od warunków, w jakich szczątki przebywały. Od tego, czy była to głęboka czy płytka jama grobowa, od tego czy szczątki znajdowały się na przykład w jaskini, od rodzaju podłoża czy gleby, warunków atmosferycznych. Nie można zatem wskazać takiej granicy czasu, po której z całą pewnością uzębienie każdych zwłok lub szczątków przestanie być dostępne badaniu. Zazwyczaj jednak jest doskonale lub przynajmniej bardzo dobrze zachowane.

Czy istnieją w Polsce bazy danych zawierające dokumentację stomatologiczną wszystkich pacjentów?

W Polsce nie ma takiej bazy danych i, o ile mi wiadomo, nie zanosi się na jej stworzenie. Aktualnym priorytetem wydaje się być przejście na cyfrowe prowadzenie dokumentacji medycznej, w tym stomatologicznej. Muszę tu jednak obalić mit, że w Polsce właśnie przez brak wspomnianej bazy danych stomatologicznych nie można identyfikować zmarłych na podstawie uzębienia. Tylko w jednym przypadku, i to na początku mojej drogi zawodowej, nie udało mi się takiej dokumentacji uzyskać. W pozostałym przypadkach za to tak, i to nawet w szerokim zakresie, na przykład z kilku różnych źródeł. Tutaj trzeba wykazać się inicjatywą śledczą, przeprowadzić małe dochodzenie i w ten sposób dotrzeć po nitce do kłębka. Bardzo sobie chwalę współpracę z gabinetami czy klinikami stomatologicznymi, z którymi kontaktuję się w wiadomym celu. Rozumieją powagę sytuacji i chcą pomóc.

Dlaczego Pani zdaniem istnieje mała szansa na utworzenie takiej bazy danych?

Moim zdaniem po prostu nie ma takiej potrzeby, nawet z perspektywy odontologicznej. Jak już mówiłam, z powodzeniem zażyciowe dane stomatologiczne można uzyskać w tradycyjny sposób. Poza tym projekt stworzenia takiej ogólnopolskiej bazy danych stomatologicznych pochłonąłby ogromne środki, a jest całe mnóstwo innych potrzebniejszych działań, o większym priorytecie.

W jakich sytuacjach identyfikacja odontologiczna może mieć przewagę nad pozostałymi pierwotnymi metodami identyfikacyjnymi?

Te trzy pierwotne metody identyfikacyjne, zgodnie ze standardami INTERPOL-u, to porównawcze badania genetyczne, daktyloskopijne i właśnie odontologiczne. Podkreślam, że metody te są sobie równe, żadna nie góruje nad innymi. Ich dobór – ale odnoszę się tutaj do standardów i możliwości międzynarodowych, nie polskich – powinien zależeć od specyfiki przypadku. Nie zawsze bowiem można wykorzystać analizę DNA, na przykład wtedy gdy działanie bardzo wysokiej temperatury powoduje jego nieodwracalne uszkodzenie, albo gdy nie ma żadnych bliskich, od których można pobrać materiał porównawczy. Ostatnio miałam przypadek mężczyzny pozbawionego życia przez współtowarzyszy imprezy, którzy zakopali go, a jego ciało pozostało w tym „grobie” prawie dwa lata. Gdy ujawniono jego zwłoki, były w zaawansowanym rozkładzie gnilnym. Zabezpieczono materiał do ustalenia profilu genetycznego ofiary i ustalono ten profil, jednak nie było z czym go porównać, bo mężczyzna ten był samotny, nie miał rodziny. Zaproponowałam prowadzącemu sprawę prokuratorowi wykonywaną przez mnie metodę identyfikacji. Na początku był sceptycznie nastawiony, ale udało się – dzięki pomocy NFZ, który wskazał, że w dwóch gabinetach stomatologicznych odbyło się refundowane leczenie stomatologiczne. Mężczyzna ten został przeze mnie zidentyfikowany pozytywnie, czyli potwierdziłam jego tożsamość. Miałam też przypadek identyfikacji robotnika będącego śmiertelną ofiarą wybuchu gazociągu wysokiego ciśnienia. Pożar wywołany wybuchem gaszono około 18 godzin, po czym ujawniono jego spopielone szczątki. Były to zaledwie fragmenty kości szczęk i żuchwy ze spopielonymi pozostałościami zębów lub pustymi zębodołami, a jednak udało mi się go zidentyfikować. W jego przypadku nie było mowy „o genetyce”, właśnie ze względu na działanie bardzo wysokiej temperatury (w decydującym momencie nawet rzędu 1000°C). Mam wielu znajomych wśród odontologów sądowych z innych krajów, słucham uważnie ich historii i porad, i dziwi mnie negatywne podejście do odontologii sądowej w Polsce. Być może jest to kwestia braku wiedzy, ludzie często boją się nieznanego. Ja z nikim nie konkuruję, nie udowadniam, że „moje” jest lepsze. Po prostu robię swoje. Pracy starczy dla każdego.

Czy Pani zdaniem znaczenie odontologii sądowej jest dziś wystarczająco doceniane?

Na świecie na pewno. Odontolodzy sądowi z równych krajów na co dzień przyczyniają się do identyfikacji osób zmarłych, ofiar różnych zdarzeń, czy sprawców, na przykład obrażeń spowodowanych przez zęby. Pomagają zarówno w przypadkach pojedynczych, jak i masowych, zawieszając swoje codzienne obowiązki i lecąc tam, gdzie ich pomoc nie tylko się przyda, ale i zostanie doceniona. Jak już mówiłam, w Polsce sprawa nie wygląda tak pozytywnie. Mam to szczęście, że w miejscu, w którym pracuję, większość medyków sądowych i prokuratorów rozumie i docenia moje działania. Ale to jest enklawa. Na koniec wspomnę jeszcze o innym ważnym aspekcie związanym z identyfikacją odontologiczną, jest bowiem szybsza (o ile już dysponuje się danymi ante mortem) i mniej kosztowna niż badania genetyczne. Ta pierwsza kwestia jest kluczowa dla rodziny pogrążonej w żałobie, zaś druga dla organu zlecającego.

Dziękuję za rozmowę

Facebook