Zawsze się zastanawiam, co mnie popycha do sięgania po książki o przemocy. I niemal zawsze odpowiedź na to pytanie przychodzi po dłuższej chwili refleksji. Jest coś w podłości ludzkiej, co mierzi, odpycha i jednocześnie intryguje. Pociąga do tego stopnia, że chcemy wiedzieć, zrozumieć, pojąć. Czasem to trudne, niekiedy setki czy tysiące przeczytanych książek nie wnoszą wyczerpujących informacji. Człowiek to istota wysoce skomplikowana. Dlaczego tkwimy w patologicznych relacjach? Skąd się bierze zło i czy można je dziedziczyć? Co sprawia, że nie możemy uwolnić się od tyrana? Książka, o której chciałabym Wam dziś opowiedzieć, należy do tych, które się mocno przeżywa. I być może właśnie dlatego chciałam ją przeczytać. Żeby przeżyć.
Nakładem Wydawnictwa SQN ukazał się reportaż autobiograficzny Davida Crowa pod tytułem „Kłamstwo bladej twarzy”. Jest to pełna bólu i cierpienia, dogłębnie poruszająca historia chłopca, który przeżył piekło. Doświadczył przemocy z rąk tych, którzy powinni byli zapewnić mu bezpieczeństwo. David nie był w tym nieszczęściu osamotniony, ofiarami przemocowego ojca i macochy padło również jego rodzeństwo. Pomyślicie, być może, że to nic nowego, że zło w rodzinnym domu to problem stary jak świat. A jednak, to, co spotkało te dzieci było tak straszne, że jedną z form przepracowania traum stało się spisanie przez Davida tych opowieści.
Wraz z głównym bohaterem rodzinnego dramatu cofamy się do lat 60. ubiegłego wieku. Podróż pełna gehenny rozpoczyna się na terenie rezerwatu Indian Nawaho w Arizonie, a kończy w Nowym Meksyku. David Crow ma 4 lata i całe życie przed sobą. Niestety, dzieciństwo jest koszmarem, z którego przez ponad dwadzieścia lat nie będzie umiał się uwolnić, a w zasadzie to przez pięćdziesiąt lat albo i dłużej. Taki parszywy los zgotował mu ojciec. Dlaczego? Za co? Czemu właśnie jemu? To pytania, które stale będą powracały w tej opowieści. David zdobył się na ogromny akt odwagi, publikując tak intymne i drastyczne szczegóły ze swojego życia. Pokazał zło w najczystszej postaci, z wieloma jej odcieniami i twarzami. Dlaczego dzieci doświadczają okrucieństwa z rąk najbliższych? Dlaczego przez lata nikt nie przychodzi im z pomocą?
Wierzcie mi, w historii Davida Crowa pełno jest pytań. Aż ciężko uwierzyć w wyrafinowane metody, które stosował jego oprawca. Dzięki spisanym doświadczeniom maltretowanego dziecka możemy dziś o przemocy rozmawiać bez tabu, nie bojąc się dotykania szeregu wrażliwych i trudnych kwestii. Gdybym miała określić jednym słowem, o czym jest „Kłamstwo bladej twarzy”, to bez wahania odparłabym, że jest o przemocy. Gdyby ktoś mnie zapytał jaka jest ta książka, rzekłabym: smutna. Autentycznie dojmująca. Choć, gdy się chwilę dłużej zastanowić, jest to opowieść niosąca promyk nadziei, niewielkie światełko rozświetlające mrok. David dokonał autopsji dzieciństwa naznaczonego bezmiarem bólu. Dzięki jego wspomnieniom i opisom różnych sytuacji, możemy lepiej rozumieć mechanizmy przemocy, przyjrzeć się rolom sprawcy i ofiary. Spojrzeć na ludzkie dramaty z perspektywy dziecka – i chyba właśnie z tego powodu uznałam tę książkę za smutną. Zupełnie tak, jakbym stała obok małego Davida i doświadczała jego cierpienia, nie mogąc mu w żaden sposób pomóc.
„Kłamstwo bladej twarzy” trafia w czuły punkt każdego empatycznego czytelnika. Poznanie historii dzieci z rodziny Crow przypomina dryfowanie po wzburzonym oceanie uczuć i emocji. Ktoś by powiedział: prawdziwy rollercoaster. Perspektywa dziecka sprawia, że ciężko przejść wobec tych retrospekcji obojętnie. Co się działo w życiu tej rodziny? Jak długo rozgrywał się dramat wśród czterech ścian i czy naprawdę nikt z osób postronnych niczego podejrzanego nie zauważył? Bohater tej opowieści desperacko próbował się uratować, za wszelką cenę przetrwać. Jak zmieniało się życie rodziny, w której przemoc była nieodłącznym elementem relacji? Do czego zmuszał go ojciec, czego wymagał i w jaki sposób znęcał się nad nim i resztą rodzeństwa? O tym przeczytacie w książce.
David Crow pokazuje prawdę o przemocy i jej wpływie na resztę życia ofiary. To głębokie studium ludzkiej natury, skomplikowanej i trudnej do opisania w jednym zdaniu. Tę historię trzeba poznać, spojrzeć na sprawy oczami dziecka, małego człowieka. Być może lektura skłoni Was do przemyśleń odnośnie przyczyn przestępczości. Ile zależy od nas samych, a ile od środowiska, w którym się wychowaliśmy? Jakie czynniki predestynują do bycia przestępcą? W książce znajdziecie wiele ciekawych wątków związanych z rolami w rodzinie, więziami, zależnościami i ich wpływie na ukształtowanie psychiki dziecka. Jak sam tytuł wskazuje, będzie także o kłamstwach, o tym jaką mają niszczycielską, destrukcyjną moc. Jak wiele szkód i spustoszenia sieją w umysłach tych, którzy są nimi nieustannie karmieni. Bolesna, ale jakże ważna lektura, niesamowicie wstrząsająca.
„Kłamstwo bladej twarzy” chwyta za serce, uwrażliwia na krzywdy. Traktuje o miłości, której nie ma, a której tak bardzo pragnął David Crow. Mam świadomość, że nie jest to książka łatwa i przyjemna, tym niemniej uważam, że chcąc zgłębić meandry wiktymologii, musimy co jakiś czas zanurzyć się głęboko w ludzkich dramatach. Tylko wówczas będziemy mogli przyjrzeć się tym demonom z bliska. Książkę Davida Crowa polecam wszystkim, którym los ofiar przemocy nie jest obojętny. Którzy chcą dowiedzieć się, dlaczego zabójstwa w oczach zabójcy nie są czymś nagannym, złym, niemoralnym. Również czytelniczkom i czytelnikom poszukującym odpowiedzi na pytania o konsekwencje traum, a także o to, do czego zdolny jest człowiek w obliczu zagrożenia.
Autor: David Crow
Tytuł: Kłamstwo bladej twarzy
Tłumaczenie: Adrian Stachowski
Wydawnictwo: SQN
Rok wydania: 2025
Liczba stron: 462