W piątek przed godziną 20.00 mieszkanka gminy Rudziniec zgłosiła policji, że niedawno zmarły członek jej rodziny, całe życie trzymał w starej szopie jakiś dziwny owalny przedmiot. Starsza kobieta dokonała odkrycia podczas sprzątania pomieszczenia. Zgłaszająca słusznie podejrzewała, że może to być coś związanego z wojskiem.
Po przyjeździe na miejsce stróżów prawa okazało się, że w szopie leży pocisk artyleryjski. Szrapnel produkcji niemieckiej, kaliber 100 mm pamiętał jeszcze czasy I wojny światowej. Starszy aspirant Dominik Polak, wchodzący w skład nieetatowej grupy rozpoznania minersko-pirotechnicznego z KMP Gliwice określił, że znalezisko stanowi ogromne zagrożenie. Pocisk artyleryjski jest wyposażony w niebezpieczny zapalnik podwójnego działania (czasowo uderzeniowy) – co oznacza, że zaprojektowano go tak, by w przypadku niezadziałania systemu czasowego eksplodował po uderzeniu w przeszkodę. Przedmiot wypełniony jest ołowianymi kulkami, służącymi do rażenia piechoty – w zamyśle eksplodować miał nad głowami żołnierzy. Po oględzinach okazało się, że ten konkretny pocisk wystrzelono ponad sto lat temu, jednak z nieznanych przyczyn nie eksplodował.
Materiał wybuchowy znalezionego szrapnela to kwas pikrynowy, poprzednik używanego w czasie II wojny światowej trotylu. Kwas ten był „bezpiecznym” materiałem wybuchowym, ale w przeciwieństwie do trotylu z czasem reagował z metalami, stając się niezwykle wrażliwym na jakiekolwiek uderzenie.
Policjanci przestrzegają „zbieraczy” i amatorów rozkręcania leśnych znalezisk, przekonanych o swoich umiejętnościach przy neutralizacji – takie działanie jest nie tylko niezgodne z prawem, może też stanowić zagrożenie wybuchem.
źródło:Policja Śląska