Seryjny morderca. „Wampir z Warszawy” Jarosław Molenda

fragm. okładki/ Wyd.LIRA

Jeśli prawdą jest, że oczy są zwierciadłem duszy, to jak paskudną duszę musiał posiadać pierwszy seryjny morderca powojennej Warszawy? Spójrzcie w te pełne nienawiści i dzikości ślepia. Czy dostrzegacie to samo, co ja? A teraz, zbliżenie na uśmiech, przyjrzyjcie się uważnie każdemu milimetrowi uśmiechu zabójcy – tak, to on – Wampir z Warszawy. Niechlubny kreator zbrodni, który na stałe zapisał się w rubryce „bestie” naznaczając tym samym strony leksykonu zwyrodnialców. Geniusz, a może farciarz? Sprytny i przebiegły lis polujący na swe ofiary pod osłoną nocy, czy raczej bestia mająca w poważaniu życie w zgodzie z przepisami prawa i normami społecznymi?

Po blisko siedemdziesięciu latach Tadeusz Ołdak znów trafił na pierwsze strony gazet i portali internetowych. Ostatnimi czasy o Ołdaku mówi się i pisze gęsto, a to za sprawą najnowszej książki Jarosława Molendy o wdzięcznym tytule „Wampir z Warszawy”. Czytelnicy spragnieni sensacyjnych doniesień szturmują księgarnie, nie zważając na obowiązujące reżimy sanitarne. Każdy chce jak najszybciej poznać prawdę o seryjnym mordercy, który terroryzował ludność zamieszkującą bezbarwne, szare i pozbawione uroku zakątki Warszawy. Kim był tak naprawdę Ołdak, dlaczego tylko nieliczni dotarli do akt znajdujących się w IPN i zdobyli się na odwagę, aby występki tego pełnego mroku zabójcy nigdy nie zostały zamiecione pod dywan?

Koronkowa robota, rany ofiar wydziergane linijka po linijce, słowo po słowie, z precyzją laboranta sekcyjnego. To sekcja umysłu psychopaty, zboczeńca, gwałciciela, zwierza. Jarosław Molenda wykonał kawał tytanicznej pracy, a wszystko po to, aby Czytelnik mógł delektować się wiarygodną, przejmującą i napisaną z rozmachem publikacją. O kim? O bestii dla której życie ludzkie nie miało absolutnie żadnej wartości. Interesujący przypadek, choć czyny budzące odrażenie. Kazus Ołdaka, pomimo znacznego upływu czasu, wciąż pojawia się na kryminalnej tapecie. W jaki sposób atakował, w jakich miejscach czaił się na swoje ofiary, czy po ataku dopuszczał się manipulacji przy zwłokach kobiet? Odpowiedzi na pytania o etiologię zła, przebieg zdarzeń i szczegóły prowadzonego śledztwa znajdziecie w książce „Wampir z Warszawy”. Barwnym reportażu wzbogaconym w fascynującą wiedzę o zabójcach seryjnych, zwłaszcza tych, którzy dokonywali zabójstw na tle seksualnym.

Jarosław Molenda nie musi już niczego udowadniać, wszyscy wiemy, że ma w jednym paluszku zarówno sztukę kulinarną jak i zbrodniczą. Kto, jak nie autor książki „Ofiary z ludzi” wiedziałby lepiej jak zafascynować czytelników psychopatologią seryjniaków? Pisze pięknie, barwnie i z pewną dozą humoru, co w przypadku dzieł traktujących o mordercach jest ewenementem. Nie przygniata ciężarem historii, lecz precyzyjnie kreśli najważniejsze historyczne ramy tak, aby odbiorca poczuł „tamtą” atmosferę grozy. Lata 50’ przestają być pokrytą kurzem tajemnicą, a stają się tłem na którym rozgrywają się iście dantejskie sceny. Autor zaprasza nas za kulisy milicyjnych śledztw, pokazując z jak trudnym przeciwnikiem mieli do czynienia przedstawiciele organów ścigania. Dlaczego sprawa Ołdaka była tak trudna do rozwiązania? Jakie przyjęto wówczas wersje śledcze, które tropy wydawały się być obiecującymi a zaprowadziły milicjantów w sam środek ciemnego lasu?

Mnóstwo ciekawostek dotąd niepublikowanych, energia emanująca z czarno-białych zdjęć dopełniających tę jakże krwistą historię. Jarosław Molenda odtworzył ostatnie chwile z życia ofiar Tadeusza Ołdaka. Kim były kobiety, które stały się celem mordercy, co je ze sobą łączyło, czy zbrodni tych można było uniknąć? Dużo pytań pojawi się z pewnością podczas lektury „Wampira z Warszawy”. Taki jest, jak sądzę, cel, aby czytelnik stawiał pytania, wczuwał się w role ofiar, śledczych, wreszcie samego sprawcy. Różne punkty odniesienia, różnorodne akty przemocy, wciąż ten sam, wspólny mianownik: zło.

„Wampir z Warszawy” żył naprawdę, nie był niesfornym dzieckiem mieszczańskiej wyobraźni i zasłyszanych plotek. Okrucieństwa, których się dopuścił, były przez pewien czas dla prasy niewidzialnymi. Istotnie, analizę wycinków prasowych znajdziecie również w publikacji Jarosława Molendy. Publikacji wyjątkowej ze względu na mnogość faktów, konkretnej wiedzy z zakresu kryminologii i psychologii sprawców zabójstw. Szacunek dla autora za dotarcie do wielu materiałów źródłowych, wyciągnięcie z nich najważniejszych treści oraz zaprezentowanie tej wiedzy w sposób niezwykle interesujący. To jest właśnie dana nielicznym umiejętność pisania o ludzkich dramatach, o odcieniach szarości w sposób barwny i przejmujący.

Zło, przemoc, cierpienie, nadzieja. Na co? Na sprawiedliwość. Czy proces Tadeusza Ołdaka był sprawiedliwy, czy kara jaką mu zasądzono złagodziła poczucie krzywd bliskich ofiar? Czy w tej skomplikowanej sprawie można było zrobić coś lepiej, więcej, szybciej? Dlaczego notatkom związanym z tą sprawą nadawano klauzule „ściśle tajne”, kto doprowadził do zatrzymania właściwego „Wampira”? Czy ostatecznie sprawca wyspowiadał się ze wszystkich swoich grzechów, czy też wiedzę o zakatowanych ofiarach zabrał ze sobą do grobu? „Wampira z Warszawy” polecam osobom śledzącym informacje o seryjnych mordercach, poszukującym odpowiedzi na pytania o przyczyny dla których ludzie stają się cynicznymi zbrodniarzami. Z pewnością książka zainteresuje środowisko akademickie oraz prowadzących szkolenia z zakresu psychologii kryminalnej. Jest o czym dyskutować, kwestie zabójstw na tle seksualnym wciąż pozostają w obszarze zainteresowań śledczych. Wiele spraw czeka na wyjaśnienie, a czas jak zwykle gra na korzyść sprawcy. Otwartość umysłu, doświadczenie, analizy, determinacja. Czy to wystarczy, aby „Wampir” już nigdy nikogo nie zaatakował? Gorąco zachęcam do poznania prawdziwego oblicza „Wampira z Warszawy” i refleksji nad żywotem seryjnych morderców.

Autor: Jarosław Molenda
Tytuł:
Wampir z Warszawy
Wydawca:
Wydawnictwo LIRA
Rok wydania:
2020
ISBN:
978-83-66503-84-7
Liczba stron:
318

Facebook