„Stulecie trucicieli” Linda Stratmann

fragm. okładki/ Wydawnictwo RM

Poszukiwać informacji o truciznach i ich niszczycielskim działaniu. Penetrować zasoby internetu po to, by zrozumieć jak działają śmiercionośne toksyny. Zgłębiać mroczne tajemnice niecnych i niegodziwych przestępców, by w finale pomyśleć: „imponujące”. Choćbyśmy przybierali maski grzecznych i miłych, pamiętajmy, że nie ma nic złego czy też gorszącego w podróżach w głąb umysłów zabójców. Co się stało, to się nie odstanie. Raz zapisane karty kryminalnej epoki po wieki wieków przypominać będą o tym, że chodzili po ziemi ludzie dla których cudze życie nie miało absolutnie żadnego znaczenia.

Zabijali młodzi, starsi, nieznajomi, osoby z bliskiego otoczenia. W mordowaniu nie było i nie ma reguł, zmieniają się tylko bohaterowie ludzkich dramatów i okoliczności zejścia z tego świata. Przyglądając się okładce „Stulecia trucicieli” od razu wiedziałam, że wyprawa z Lindą Stratmann będzie niebanalną odyseją w nieznane, niezgłębione, niekiedy wręcz niepojęte. Autorka w sposób arcyciekawy ukazała imponujący dorobek toksykologii sądowej. Przypadki dziewiętnastowiecznych spraw kryminalnych budziły i nadal budzą zainteresowanie. Nic więc dziwnego, że każdy rozdział w książce porusza kryminalno-medyczne aspekty śmierci i cierpień ofiar. Kim byli truciciele, skąd pozyskiwali trucizny, jakie były motywy ich zbrodniczych działań? Nie ma dwóch takich samych przypadków, jednak wszystkie sprawy opisane w książce mają wspólny mianownik: trucizny.

Linda Stratmann przybliża czytelnikowi zarys znanych i nieznanych spraw otruć, przytacza szczegóły i okoliczności działań zbrodniczych. „Stulecie trucicieli” staje się przewodnikiem po zbrodniach w których ofiary nie miały żadnych szans na walkę o życie. To traktat o zbrodniczych postępowaniach w których sprawcy działali z premedytacją i wyrachowaniem. Jednocześnie Stratmann w sposób wnikliwy opisuje metody i testy jakimi posługiwano się w celu zwiększenia wykrywalności substancji użytych jako narzędzia zbrodni. Przechytrzyć mordercę, odkryć prawdę o losie zamordowanych, wykryć truciznę w ciele ofiary pomimo znacznego upływu czasu od śmierci. Być bliżej zabójcy, deptać mu po piętach, a jeszcze lepiej, być o krok przed nim. Tak wyglądała w XIX wieku walka na śmierć i życie niewinnych, skazanych na koszmarne męczarnie i agonię ludzi. Czytając „Stulecie trucicieli” zapewne sami będziecie zadawać sobie pytania: „jak to możliwe, że sprawcy tak długo pozostawali bezkarni, tak łatwo zdobywali narzędzie zbrodni w postaci trucizny?”. Wiele spraw wymaga poświęcenia większej uwagi, jak chociażby walki w środowisku naukowców o to, która metoda analizy jest skuteczniejsza, lepiej rokująca. Książka stanowi według mojej oceny kompendium wiedzy niemedycznych i przemysłowych truciznach. Mnogość ciekawych i cennych informacji o zatruciach, antidotach i eksperymentach zmusza do refleksji nad światem przestępców, którzy zawsze będą starali się zacierać ślady swoich nikczemnych działań. Czy zbrodnie doskonałe kiedykolwiek istniały? Czy mordercy wykorzystując wiedzę o substancjach toksycznych mogli faktycznie czuć się bezkarnymi?

W „Stuleciu trucicieli” próżno szukać pocieszenia i antidotum na zło. Ukazane szczegóły eksperymentów przeprowadzanych na zwierzętach budzą skrajne emocje. Czy cel zawsze uświęca środki? Czy można było inaczej badać wpływ trucizn na organizmy żywe?Toksykolodzy, medycy sądowi, chemicy, koronerzy, konsultanci w sprawach o trucicielstwo, chirurdzy, inspektorzy medyczni. Każdy z nich posiadał pewien wycinek wiedzy o truciznach, o ich wpływie na zdrowie i życie człowieka. O których preparatach mówiło się częściej na salach sądowych, dlaczego niejednokrotnie zapadały rażąco odmienne werdykty w sprawach o morderstwa? Kim były ofiary i sprawcy, co ich łączyło, po jakim czasie i dzięki komu popełnione zbrodnie wychodziły na jaw?

Linda Stratmann z pewnością wie jak zarzucić haczyk na czytelnika a następnie wciągnąć go w głębiny medyczno-prawnych rozważań o toksykologii. W „Stuleciu trucicieli” przeczytacie między innymi o chwilach triumfu i słabości, a także o sukcesach i przełomach chemii sądowej. Wiele z poruszonych w publikacji aspektów naprawdę intryguje. Niezmiennie fascynują badania nad rozkładem ciał ludzkich. Autorka nie szczędzi przykładów moralnych dowodów otrucia zapraszając czytelnika do podróży po brytyjskich stolicach trucicielstwa.

Zdecydowanie wyjątkowa publikacja, obfitująca w mnogość ciekawych informacji. Dzięki zamieszczonemu na końcu książki wykazowi bibliografii, wciąż nienasyceni tajemną wiedzą o truciznach mogą śmiało kontynuować dalsze poszukiwania. Zanim jednak opuszczą pokład spotkają na swej drodze „Sally’ego Arszenika” i wielu innych skrytobójców. Dla odważnych czeka wiwisekcja żaby oraz opowieści o lekarzach, którzy przeszli na ciemną stronę mocy. Zbrodniarze, mordercy, oszuści, kryminaliści, ludzie nauki i prawnicy toczący boje nie tylko na sali rozpraw, nieugięci i zdeterminowani śledczy. O każdym z mrocznych, niechlubnych bohaterów przeczytacie w publikacji Lindy Stratmann. Wierzę, że książka zachwyci wszystkich tych, którzy uważnie śledzą pojawiające się informacje o zbrodniach popełnionych przy użyciu trucizn. Polecam również jako lekturę poszerzającą i wzbogacającą wiedzę o śmiercionośnych toksynach oraz nieustalonych okolicznościach śmierci. Być może odpowiedzi na nurtujące was pytania znajdują się właśnie w „Stuleciu trucicieli”? Zachęcam do wnikliwej analizy, czerpania informacji pełnymi garściami i rozważań nad prawno-medycznymi aspektami toksykologii sądowej.

Autor:Linda Stratmann
Tytuł: Stulecie trucicieli
Wydawca: Wydawnictwo RM
Rok wydania:
2019
Liczba stron:
311

Facebook