Zabójstwo wydało im się najlepszym rozwiązaniem

Kominek, w którym żona spaliła ciało męża (Akta sprawy - fot. A. Gawliński)

Zabójstwa jako zjawisko są dość dobrze zbadane. Powstały różne klasyfikacje np. pod względem motywacji sprawców czy sposobu działania. Pytanie „dlaczego doszło do zbrodni?” jest jednak kluczowe. Nie w każdym przypadku jest to takie oczywiste. W pojedynczych sprawach mogą się właśnie pojawić pewne luki.

Z dr Andrzejem Gawlińskim, doktorem nauk prawnych, kryminalistykiem, współautorem książek „Jak i dlaczego żony zabijają” oraz „Jak i dlaczego mężowie zabijają” – rozmawia Anna Ruszczyk.

Co było główną motywacją do napisania wspólnie z Krzysztofem Bizzaroffem książek poświęconych zabójstwom popełnianym przez mężów i żony? Czy tego typu opracowań brakuje na rynku?

Z Krzysztofem współpracujemy od kilku lat. Aktualnie przy okazji przygotowywanego przez niego podcastu true crime. Praktycznie codziennie omawiamy ze sobą sprawy, do których dochodzi w Polsce. Kiedyś podesłał mi artykuł znaleziony w sieci – żona zabiła męża, rozkawałkowała jego ciało, a następnie spaliła w kominku. Zaczęliśmy się zastanawiać, co ją do tego skłoniło i dlaczego była tak bardzo zdeterminowana w pozbywaniu się zwłok. Wtedy Krzysztof wpadł na pomysł napisania książki utrzymanej w konwencji pitavalu o zbrodniach dokonywanych w związkach – konkubinacie i małżeństwie. Z kilku powodów, m.in. różnej motywacji sprawców, relacji pomiędzy partnerami i okoliczności samych zdarzeń, postanowiliśmy rozdzielić przypadki ze względu na płeć. Przygotowaliśmy więc dwie książki, do których Krzysztof zaprojektował okładki. Wydaje mi się, że wypełniliśmy pewną lukę na rynku wydawniczym. Oczywiście sprawę, o której wspomniałem, również opisaliśmy.

Czym są zbrodnie kuchenne i dlaczego do nich dochodzi?

Zwykle tak określa się zabójstwa, do których dochodzi pomiędzy członkami bliskiej rodziny. Popełniane są one pod wpływem emocji. We wspólnie zajmowanym mieszkaniu, najczęściej właśnie w kuchni, dochodzi do kłótni. Nierzadko o coś bardzo błahego, jak np. nieposprzątane naczynia, zbyt głośno grający telewizor czy źle powieszony płaszcz. Z takimi właśnie powodami się spotkałem. Tłem jest zwykle alkohol. Ktoś chwyta za będący w pobliżu nóż i zadaje cios. Tak więc dwa czynniki – emocje i alkohol – doprowadzają do tych zbrodni.

Dół, po wyjęciu zakopanych zwłok (Akta sprawy – fot. A. Gawliński)

Co miałeś na myśli pisząc o tym, że sprawca mentalnie przygotowuje się do popełnienia przestępstwa, do zabicia człowieka?

W zdecydowanej większości zabójstwa nie są planowane. Jeżeli jednak do tego dochodzi, to sprawcy, obok podejmowania przygotowań w postaci wyboru narzędzia zbrodni, miejsca czy poszukiwań informacji dotyczących możliwości uniknięcia odpowiedzialności karnej (jak pozbyć się śladów, zapewnić sobie alibi itd.), starają się również psychicznie nastawić do czynu. Niektórzy z nich długo się wahają, rozważają argumenty „za” i „przeciw”. A gdy się już zdecydują, to dążą do tego, aby plan był spójny. Ma to związek również z tym, co będzie po zbrodni. Zabójstwo jest bardzo silnym przeżyciem. Do końca nie mogą więc przewidzieć, jak zareagują po jego dokonaniu. Szczególnie w przypadku przesłuchań wszystkie elementy ich układanki muszą się wydawać wiarygodne.

Czy według Ciebie znamy już pełną etiologię popełniania zabójstw przez mężczyzn, czy nadal istnieją pewne nieznane, niezbadane obszary tego fenomenu?

Zabójstwa jako zjawisko są dość dobrze zbadane. Powstały różne klasyfikacje np. pod względem motywacji sprawców czy sposobu działania. Pytanie „dlaczego doszło do zbrodni?” jest jednak kluczowe. Nie w każdym przypadku jest to takie oczywiste. W pojedynczych sprawach mogą się właśnie pojawić pewne luki.

Która ze spraw opisanych w publikacji „Jak i dlaczego mężowie zabijają” uwidoczniła najwięcej patologii, dziur w systemie opieki i bezpieczeństwa?

Tak naprawdę w każdej ze spraw coś zawiodło. Chociaż zwróciłbym szczególną uwagę na przypadek zabójstwa Haliny L. Jej wieloletnia relacja z mężem była zła, z każdym miesiącem się pogarszała. Kobieta wiele razy zgłaszała odpowiednim służbom fakt znęcania się nad nią. Wszczęte były postępowania, jednak wszystkie zostały umorzone. Halina L. była zastraszona. Na dodatek musiała żyć z agresorem pod jednym dachem. Tu w zasadzie zawiodły nie tylko procedury czy instytucje. Sporo osób z otoczenia również o tym wiedziało. Kobieta otwarcie mówiła, że bała się męża. A ten przez długi czas planował jej zabójstwo i wynajął do tego dwóch mężczyzn.

Jaka jest rola ofiar w genezie tego typu przestępstw? Czy można powiedzieć, że część z tych kobiet była predestynowana do bycia ofiarą przemocy domowej, a także zabójstwa?

W niektórych związkach pomiędzy partnerami dochodziło do przemocy zarówno fizycznej, jak i psychicznej. Mężczyźni często nadużywali alkoholu. Służby oraz bliskie otoczenie nie reagowało, co skutkowało tym, że kobiety nie miały odwagi odejść. Zresztą były one zazwyczaj uzależnione finansowo od sprawców i praktycznie całkowicie im podporządkowane.

Przytoczę teraz fragment z książki „Zdaniem sądu nie można było zasadnie stwierdzić, że mężczyzna uderzając konkubinę wielokrotnie pięścią w głowę (co najmniej cztery razy), przewidywał tym możliwość spowodowania śmierci i na to się godził, jak również zakopał jeszcze żyjącą konkubinę”. Brzmi absurdalnie, mamy sytuację, która w dużym stopniu prawdopodobieństwa skończy się śmiercią ofiary, a sąd twierdzi, że sprawca nie przewidywał możliwości spowodowania śmierci. Czytałam kiedyś o sprawie, gdzie ofiara była skatowana łopatą, ale sąd uznał, że skoro sprawca uderzał w głowę ofiary płaską a nie ostrą częścią, to pewnie nie chciał jej zabić. Jak Ty postrzegasz taki tok rozumowania sądu?

Podstawą do wydania każdego wyroku jest kompleksowa ocena materiału dowodowego. Trudno jest mi komentować wnioskowanie składu sędziowskiego, które doprowadziło do takiego czy innego rozstrzygnięcia.

Czy zbrodnie popełniane przez kobiety cechuje większa brutalność?

Nie da się jednoznacznie stwierdzić. Każdy przypadek jest tak naprawdę inny. Płeć ma nieco mniejsze znaczenie, wiele zależy od indywidualnych właściwości sprawcy – jego psychiki, osobowości, motywu czy emocji towarzyszących popełnianej zbrodni. Z moich obserwacji wynika jednak, iż kobiety częściej niż mężczyźni, planują zabójstwo.

Czym możemy wytłumaczyć fakt, że żona zamordowała męża, rozkawałkowywała jego zwłoki przez kilka dni nie czując przy tym żadnej odrazy, dyskomfortu?

Prawdopodobnie wiązało się to z jej przygotowywaniem psychicznym do zbrodni. Kierowały nią silne, negatywne emocje wobec męża, które kumulowały się od dłuższego czasu. To powodowało, że kobieta była wyjątkowo zdeterminowana. Ona sama zresztą później na chłodno tłumaczyła, że pozbywając się zwłok, zachowywała się jak maszyna a ciało partnera traktowała, jak zwykłe mięso.

Jakie czynniki mogą mieć wpływ na złagodzenie kary za zabicie człowieka?

Przede wszystkim taki wpływ może mieć motywacja sprawcy. Inaczej sąd podejdzie do ustalania wymiaru kary w sytuacji, gdy ofiarę dotyka przemoc w związku, a zabójstwo będzie chęcią uwolnienia się od oprawcy, a inaczej, kiedy motywem będzie chęć związania się z kochankiem, czy też przejęcie majątku. W tej trzeciej sytuacji mamy motywację zasługującą na szczególne potępienie.

Po czym poznać femme fatale?

Myślę, że odpowiedź na to pytanie zostawimy dla czytelnika, który będzie to wiedział po przeczytaniu sprawy opisanej przez nas z Krzysztofem w rozdziale „Królowa życia”.

Jak często zdarzają się tak skomplikowane śledztwa jak przypadek zabójstwa Sławomira, o którym piszecie w książce „Jak i dlaczego żony zabijają”? Od dnia zgłoszenia jego zaginięcia, do dnia uznania Jolanty winnej zabójstwa upłynęło blisko 9 lat.

Nie są to jednostkowe przypadki. Tu trzeba wziąć pod uwagę fakt, iż Jolanta planowała zbrodnię. Do tego sprzyjał jej szereg okoliczności. Przede wszystkim telefony od rzekomego porywacza, które uwiarygodniły jej wersję zdarzenia na samym początku. Kobieta doskonale manipulowała swoim otoczeniem i najbliższymi jej osobami: bratem, przyjaciółką i kolejnymi kochankami. Później jednak popełniła błąd, którego skutkiem było zatrzymanie.

Są takie zbrodnie, których przyczyn upatrywać można w niezdrowych relacjach między członkami rodziny, przemocy i agresji. Zdarza się, że dzieci są wciągane w wojny toczące się między dorosłymi. Czy sprawa Luigiego jest przykładem współudziału dziecka w zbrodni?

Tak. Chłopak był świadkiem znęcania się ojczyma nad matką. Sam również był jego ofiarą, podobnie jak siostra. Nie widzieli innego wyjścia, mieli dość. Zakładali, że nawet gdy odejdą od Luigiego, to on ich znajdzie. Zabójstwo wydało im się najlepszym rozwiązaniem.

Czy jesteśmy w stanie zapobiegać zabójstwom?

Myślę, że nie.

Dziękuję za rozmowę

Facebook