Od zawsze wiedziałam, że piśmiennicy mają swój świat, własną rzeczywistość i niczym nieskrępowaną wyobraźnię. Jednak, dopiero przy lekturze „Strzygonia” zdałam sobie sprawę z tego, jaką frajdę daje czytelnikowi towarzyszenie pisarzowi, którego stworzył pisarz. Henryk z Przybagnia to postać, którą absolutnie warto poznać.
Nakładem Wydawnictwa Initium ukazała się powieść kryminalna Artura Żurka o intrygującym tytule „Strzygoń”. Prawdziwa gratka dla miłośników grozy ubłoconej w mistycznych doznaniach. Wyborne połączenie dzikiej przyrody z psychologią relacji międzyludzkich. „Strzygoń” zabiera czytelnika tam, gdzie nikt o zdrowych zmysłach raczej by się nie zapuścił. Wystawia naszą wyobraźnię na próbę, bowiem zło czai się za każdym drzewem. Jednak, to nie zew natury, lecz podłość ludzka zaczyna tańcować w Przybagniu. Kryminalne tło licznych, a jakże, zbrodni zachęca do głębszej analizy motywów działania sprawcy. Autor nie tylko straszy, ale i zachęca do zabawy w detektywa. Każdy mógł zabić, ale czy każdy z bohaterów uwięzionych w pensjonacie miał wystarczający powód, by dokonać tak makabrycznych zbrodni?
Vindex – to już prawdziwa zagwozdka, tajemnicza postać, która od samego początku niewiele o sobie mówi, chociaż to właśnie jej czyny postawią na nogi samego ministra. Ktoś morduje księży, czy sami porzucają służbę wiernym? Co właściwie łączy niewyjaśnione zaginięcia kapłanów z pensjonariuszami ośrodka w Przybagniu? Sprytnie to wszystko rozegrał Artur, przyznaję, ta powieść dostarczyła mi powodów do rozważań nad istotą relacji w rodzinie. Ile jesteśmy w stanie wybaczyć, kim jesteśmy, jak się zmieniamy w trakcie życia i czy bliscy są wciąż nam naprawdę bliscy?
W uroczym pensjonacie dojdzie do wyjątkowych zdarzeń, które na zawsze odmienią losy wielu ludzi. Psychologia w „Strzygoniu” wiedzie prym. Na burzliwych, czy wręcz zaburzonych relacjach osadzono nie tylko tragedie ofiar mordercy (lub morderców), ale i bohaterów, którzy zostali mimowolnie wciągnięciu w spiralę przemocy. Każda z postaci skrywa tajemnice, których macki sięgają w przeszłość. To niejednokrotnie traumatyczne wydarzenia, które właśnie teraz, w Przybagniu dają o sobie znać. Czy może być coś bardziej emocjonującego niż utknięcie w burzową noc w takim „nawiedzonym”, odludnym miejscu jak „Strzygoń”? Cieszę się, że mogłam tam dotrzeć dzięki Arturowi Żurkowi.
Zabawne, jak łatwo jest oczyścić ze zła sprawców ohydnych czynów. Czyżby nie byli tacy źli, jak nam się wydaje? Nieźle namieszałeś autorze, doprawdy, sama już nie wiem czy ten pisarz Henryk Zamroz był dobrym człowiekiem, czy paskudnym. Widać, nie wszystko jest czarno-białe, musimy uważniej przyglądać się odcieniom szarości. Artur Żurek bez problemu dorównuje Agacie Christie, więcej, w wyścigu po uwagę czytelnika na mecie stawia seryjnego mordercę, o którym pisano nie tylko w polskiej prasie. Bardzo to wszystko smaczne, doprawione i okraszone czarnym humorem. Mamy wielu podejrzanych skrywających za maską ponurą przeszłość, tajemnicze zgony, pojawiające się w dziwnych miejscach ludzkie zwłoki. Liczne tropy prowadzące do jeszcze liczniejszych dziur, z których równie trudno wyjść jak z wciągających bagien. Sądzę że fabuła zaspokoi oczekiwania najbardziej wymagających czytelników. Warto również zwrócić uwagę na problemy społeczne zaakcentowane w tej powieści. Czasem nie chcemy dostrzegać zła, ale zło prędzej czy później upomni się o swoje. Ważne, aby mieć umysł otwarty i nie bać się podróży do tak magicznych i przepełnionych tajemnicami miejsc jak „Strzygoń”.
Autor: Artur Żurek
Tytuł: Strzygoń
Wydawca: Wydawnictwo Initium
Rok wydania: 2023
Liczba stron: 347