12.04.br. o 4.00 nad ranem pracownica jednego z barów w powiecie choszczeńskim zgłosiła telefonicznie kradzież 2300 zł.
Co się stało w barze?
Według kobiety około północy, tuż przed zamknięciem baru do lokalu weszli czterej mężczyźni i zaproponowali jej wysoki napiwek w zamian za przedłużenie czasu pracy, co miało im umożliwić grę na automatach. Dwie godziny później jeden z mężczyzn podszedł do niej i prysnął jej czymś w oczy. Kobieta straciła przytomność, gdy się ocknęła w barze nikogo już nie było. Okazało się, że w kasie brakuje 2300 zł.
Jaki nienaganny makijaż?
We wstępnej relacji kobiety rzekomo okradzionej w wyniku rozboju policjanci stwierdzili wiele nieścisłości. Pierwszym sygnałem, że zgłaszająca opowiadając przebieg zdarzenia mija się z prawdą był jej nienaganny jak na osobę, której rozpylono na twarz nieznaną substancję makijaż.
Gdzie jest gotówka?
Skradzioną rzekomo gotówkę choszczeńscy policjanci znaleźli w trakcie oględzin lokalu w automatach do gry. Ślady mechanicznych uszkodzeń wskazywały, że ktoś próbował wyważyć szuflady kasowe dwóch automatów i zabrać z nich pieniądze. Jednak tych banknotów nie powinno tam być, gdyż właściciel lokalu kilka minut przed zamknięciem baru opróżnił szuflady kasowe pozostawiając w nich jedynie trochę bilonu.
No to jak było naprawdę?
Kobieta zamiast zamknąć bar o północy i wrócić do domu postanowiła spróbować swojego szczęścia w grze na automatach. Korzystała z pieniędzy pochodzących z kasy i nie miała dobrej passy. Zamiast zarobić, przegrała cały utarg. Aby odzyskać gotówkę próbowała bezskutecznie wyważyć szuflady kasowe śrubokrętem. Zrozpaczona wymyśliła historię o rozboju. Jak twierdzi, miała nadzieję, że policjanci nie dojdą do prawdy a właściciel lokalu nie obciąży jej finansowo. 50-letniej pracownicy przedstawiono zarzuty przywłaszczenia powierzonego jej mienia i usiłowania kradzieży z włamaniem, za co grozi kara do 10 lat pozbawienia wolności.
źródło: Policja Zachodniopomorska