Miał wszystko o czym mógł marzyć mężczyzna w jego wieku. Żonę, pracę, owszem ciężką robotę w kopalni, ale jednak miał, dzieci oraz własne cztery kąty. Lecz miał też coś, czego nigdy nie pragnął, a co przylgnęło do niego niczym brud kilkaset metrów pod ziemią. Potrzebę zabijania, znęcania się nad płcią piękną. Potrzebę tak wielką i tak silną, że nie potrafił nad nią zapanować. A może wcale nie chciał? Joachim Knychała, człowiek który spędził sen z powiek śledczym, nieuchwytny, nieprzewidywalny. Co go łączyło ze słynnym „Wampirem”, czy kiedykolwiek się spotkali, a może jeden z nich stanowił inspirację dla drugiego? Jak wyglądała młodość Joachima i czy to właśnie w dzieciństwie tego mordercy należało szukać przyczyn jego bestialstwa? Jaki bagaż swoich doświadczeń wniósł do małżeństwa z Haliną i czy byli ze sobą szczęśliwi? Czy ktoś taki jak on mógł w ogóle odczuwać szczęście? Historia Knychały to także historia działania ówczesnych służb. Dowiecie się w jakich warunkach społeczno-politycznych przyszło śledczym rozprawiać się z drobnymi bandytami jak i groźnymi przestępcami. Jakimi dysponowali siłami i środkami, jakie popełniano błędy i jaką cenę za nie zapłaciły kolejne ofiary Joachima. Czy lanie na komendzie przynosiło oczekiwane rezultaty w śledztwie? Dlaczego musiało minąć tak dużo czasu zanim schwytanego tego właściwego złoczyńcę i co działo się przez te kilka lat w trakcie których bezkarnie, bezczelnie polował na kobiety i dziewczynki. Czy którejś z ofiar udało się przeżyć atak, czy potrafiły opowiedzieć śledczym jak wyglądał sprawca? Dlaczego po Emilce wszystkie kobiety były dla niego „takimi samymi kurwami jak tamta”?
Uważajcie, książkę napisano tak, by nie móc się od niej oderwać, choćby na chwilę. Z każdą kolejną stroną będziecie poznawać kolejne mroczne myśli Joachima, przepełnione morzem alkoholu i beznadziei. A wszystko co straszne rozegra się na ulicach Śląska, w otoczeniu kopalń, na trasie którą każdego dnia podróżowały setki, a może tysiące osób. Tramwaje, zajezdnie, parki, zaułki, klatki, piwnice, mrok. Gdzie czyhał morderca i jaki był jego modus operandi? Co czuł zadając ból drugiemu człowiekowi, dlaczego do granic obrzydzenia doprowadziła go tłusta dozorczyni? Dowiecie się kto stał za śmiercią rozpłakanej Eli, która nie wiedzieć czemu wybiegła z domu bez butów. Czyżby Joachim doskonalił się, był coraz bardziej cwany, sprytniejszy niż milicjant Roman Hula? A może wszystko to było jednym, wielkim nieporozumieniem? Może to wcale nie on mordował, nie on manipulował przy zwłokach, nie on gwałcił konające kobiety. A jeśli nie on, to Kto?
„Nigdy nie atakowałem swoich ofiar z chęci zysku tylko napaści te miały podłoże seksualne. Nienawidziłem kobiet i chciałem pokazać światu, że kobieta, jej ciało to nic szczególnego, że można te godność kobiecą zhańbić, zgnoić. Po prostu po śmierci jest kupą kości i mięsa […]”
„Kryptonim Frankenstein” czyta się jak świetny thriller trzymający bezlitośnie w napięciu, thriller w trakcie którego czytelnik co rusz podskakuje z nerwów. Biorąc książkę do ręki świadomie zdecydujecie się na podróż u boku każdej z ofiar Joachima Knychały, poznacie jego marzenia, perwersje, lęki, odczucia, a nawet jego lodowate i puste spojrzenie. Przyjrzycie się eksperymentom procesowym prowadzonym z jego udziałem, dowiecie się jakimi słowami rozzłościł go przesłuchujący prokurator. W historii tej doskonale oddano klimat lat 70. oraz 80. Ówczesną architekturę miasta, ulice, parki, blokowiska. I gdzieś w tej całej zwykłej codzienności tysięcy mieszkańców miały miejsce tragiczne wydarzenia. Czy ludzie z grupy operacyjnej „Anna” wpadli na trop Knychały? Czy dostrzegli wspólny mianownik wszystkich krwawych ataków Joachima? Czy śledczy z „Szóstki” i „Frankensteina” obrali dobrą taktykę? Wreszcie jakie były wyniki badania na poligrafie? Czy morderca przechytrzył badającego, czy trzymał nerwy na wodzy, czy do końca oddychał spokojnie i miarowo? A może pękł, jak balon?
„Kryptonim Frankenstein” to koronkowa robota dziennikarska, pogłębione studium psychologiczne seryjnego mordercy dla którego życie ludzkie nie miało kompletnie żadnego znaczenia. Jak w każdej tego typu historii opartej na faktach najbardziej żal ofiar, zwłaszcza dzieci, które pojawiły się w niewłaściwym miejscu i czasie. I choć książka ta nie naprawi krzywd, nie uleczy bólu i cierpienia to ma do spełnienia jedno, ale jakże ważne zadanie. Przekazywać prawdę o sprawie Joachima Knychały, prawdę opartą na faktach, rzetelnej analizie akt i setek dokumentów. Polecam wszystkim zafascynowanym umysłem mordercy, psychologią zbrodni oraz kryminalnymi wątkami życia dawnego Śląska.
Autor: Przemysław Semczuk
Tytuł: Kryptonim „Frankenstein”
Wydawca: Grupa Wydawnicza Foksal Sp.zo.o.
Rok wydania: 2017
ISBN: 978-83-280-4636-8
Liczba stron: 382