Jeśli mówimy o źródłach finansowania przestępców stadionowych to wchodzimy na płaszczyznę przestępczości zorganizowanej. Zatem może być mowa o handlu narkotykami czy anabolikami. Czasem jest to klasyczna przestępczość kryminalna jak rozboje, wymuszenia rozbójnicze, włamania. Coraz częściej jednak widać ekspansję na inne obszary czarnych rynków, czyli wszędzie tam, gdzie jest kasa. Niejako naturalnym uzupełnieniem tych działań jest pranie pieniędzy. Istnieje jeszcze jedna odmiana, mianowicie przestępczość porachunkowa. Jaskrawym przykładem jest zabójstwo Tomasza C., pseudonim „Człowiek” w Krakowie. To są niebezpieczne tendencje, które powinny być zwalczane.
Z dr hab. Piotrem Chlebowiczem, Adiunktem w Katedrze Kryminologii i Polityki Kryminalnej Wydziału Prawa i Administracji UWM w Olsztynie, członkiem Polskiego Towarzystwa Kryminalistycznego i Polskiego Towarzystwa Kryminologicznego im. Profesora Stanisława Batawii – rozmawia Anna Ruszczyk.
Czym się różni dzisiejsza przestępczość stadionowa od tej, z którą mieliśmy do czynienia dwadzieścia, trzydzieści lat temu?
Patrząc na to z perspektywy trzech ostatnich dekad, można chyba powiedzieć, że były to różne zjawiska, które faktycznie różnią się od współczesnych form tej przestępczości. Nie mam już pewności czy określenie „przestępczość stadionowa” w prawidłowy sposób opisuje stan obecny. Owszem mówi się „przestępczość stadionowa”, ale chyba jest to etykieta, której związek z rzeczywistością staje się coraz bardziej iluzoryczny. To co się dzieje poza stadionem bywa znacznie ciekawsze niż awantury na trybunach, których jest znacznie mniej niż kiedyś. Niewątpliwie dawniej agresji na obiektach sportowych było znacznie więcej niż dzisiaj. Oczywiście wiązało się to z infrastrukturą stadionową, standardami bezpieczeństwa, poziomem wyszkolenia i profesjonalizmu służb porządkowych, czy też ze strategiami policyjnymi przy zabezpieczaniu meczów. Tych czynników jest oczywiście dużo więcej. Pamiętam, że podczas badań trafiłem na dokumenty, gdzie opisywano przypadki nieudolnych interwencji służb porządkowych, które albo inicjowały, albo eskalowały agresję. Zupełnie odrębnym tematem były interakcje pomiędzy funkcjonariuszami prewencji a kibicami, którzy przemieszczali się na mecz. Ogólnie rzecz biorąc, dynamika społeczna dotykała też zjawisk patologicznych. W tym sensie była to jakościowo trochę inna odmiana przestępczości niż współczesne jej formy. Była nieco bardziej spontaniczna, mniej wyrachowana i w zasadzie pozbawiona komponentu przestępczości zorganizowanej. Istniały grupy chuligańskie, ale nie były to grupy stricte przestępcze.
Kim są współcześni „pseudokibice” i czym różnią się od kibiców, którzy nie popełniają przestępstw stadionowych?
To pytanie często pada, choć zawsze pojawiają się kłopoty, aby na nie odpowiedzieć. Czy istnieją sytuacje polegające na tym, że ultrasi z powodów – nazwijmy to – czysto „kibicowskich” wbiegają na murawę i przerywają mecz? Pewnie, że tak. Tak zwane przestępstwa stadionowe mogą być popełniane z różnych motywów. Zresztą polski system prawny w tym zakresie jest restrykcyjny. Zupełnie inną sprawą jest kwestia jak to zjawisko wygląda w praktyce. Do Kodeksu karnego czy Ustawy o bezpieczeństwie imprez masowych łatwo jest „wrzucić” nowe czyny, które wymienione przeze mnie akty prawne kryminalizują. Problemy zaczynają się, gdy trzeba udowodnić zachowanie, wykazać związek przyczynowo-skutkowy, potwierdzić tożsamość sprawcy itd. Z perspektywy prokuratora czy dochodzeniowca takie sprawy to prawdziwy hard case.
A z perspektywy badacza zjawiska przestępczości stadionowej?
Z perspektywy kryminologa, dla mnie interesujący jest proces, który doprowadził do przekształcenia się grup chuligańskich w struktury przestępczości zorganizowanej. W zależności od regionu, czy lokalnych uwarunkowań, grupy chuligańskie albo same się przekształcały w gangi, albo poprzez intensyfikację powiązań z tzw. miastem, same wchodziły w orbitę lokalnych grup przestępczych. Gdyby jednak głębiej poszukać, to okaże się, że to właśnie gangi pseudokibiców stały się równorzędnym podmiotem w świecie przestępczości, w tym także w przestępczości zorganizowanej. To nie przypadek, że służbą, która zwalcza tzw. przestępczość stadionową, jest CBŚP.
Kogo można nazwać „kibolem” bądź chuliganem?
Chyba decydującym kryterium będzie używanie przemocy wobec osób lub rzeczy, czasem uzasadniane „miłością do drużyny”. Chuligan to sprawca, który przemocy używa w sposób ekspresyjny a nie instrumentalny. Chodzi o przemoc samą w sobie, a nie po to, aby osiągnąć jakiś określony cel, jak np. zabór portfelu ofiary, jak to ma miejsce przy rozboju. Motywy są raczej emocjonalne, profitem zaś adrenalina, poczucie mocy.
Jakie są najczęstsze źródła finansowania przestępców stadionowych?
Jeśli mówimy o źródłach finansowania przestępców stadionowych to wchodzimy na płaszczyznę przestępczości zorganizowanej. Zatem może być mowa o handlu narkotykami czy anabolikami. Czasem jest to klasyczna przestępczość kryminalna jak rozboje, wymuszenia rozbójnicze, włamania. Coraz częściej jednak widać ekspansję na inne obszary czarnych rynków, czyli wszędzie tam, gdzie jest kasa. Niejako naturalnym uzupełnieniem tych działań jest pranie pieniędzy. Istnieje jeszcze jedna odmiana, mianowicie przestępczość porachunkowa. Jaskrawym przykładem jest zabójstwo Tomasza C., pseudonim „Człowiek” w Krakowie. To są niebezpieczne tendencje, które powinny być zwalczane.
Komu powinno zależeć na tym, aby do tego typu przestępstw nie dochodziło?
Jest oczywiste, że bezpośrednio zainteresowani to kibice, którzy po prostu chcą przeżywać widowisko sportowe i dobrze się bawić. Myślę, że także zarządom poszczególnych klubów, które muszą liczyć się z realiami…Jak każdy rodzaj przestępczości, również te o, których rozmawiamy wymagają reakcji państwa. Niestety różnie z tym bywa. Do Euro 2012 decydenci wykazywali się biernością. Problem w tym, że myślenie strategiczne to u nas pięta achillesowa, a szkoda. Zresztą walka z tym zjawiskiem to zadanie nie tylko dla Policji, ale również dla władz klubowych, PZPN. Potrzebna zatem jest świadomość, że to nasz wspólny interes, a więc wszystkim powinno zależeć. Oczywiście to założenie całkowicie idealistyczne.
Czy istnieją skuteczne metody walki z tego rodzaju przestępczością?
Banałem jest stwierdzenie, że przestępczości nie da się zwalczyć, można ją kontrolować, ograniczać, przycinać, żeby nie urosła. Wolę określenie przeciwdziałanie. Potrzebne są działania operacyjne, zakończone efektami procesowymi w postaci prawomocnych skazań. Potrzebne są także realne działania klubów piłkarskich i współpraca na tym polu. Bez woli działania i pieniędzy trudno o przełom. Proszę spojrzeć na instytucję zakazu stadionowego. W praktyce słabo działa, jeszcze gorzej wygląda kwestia stosowania zakazu klubowego. Mimo zaawansowanych strategii policyjnych stosowanych w Europie Zachodniej, chuligaństwo nie zniknęło całkowicie, co tylko potwierdza tezę, że przestępczość stanowi element struktury społecznej.
Czego możemy uczyć się od innych krajów w kwestii zapobiegania przestępstwom stadionowym, a może nasz system nie wymaga ulepszeń?
Jestem przeciwnikiem mechanicznego kopiowania obcych wzorców. Warto wzorować się na elementach tudzież poszczególnych rozwiązaniach obecnych w różnych systemach. Ale trzeba także budować własne strategie, zakorzenione w warunkach lokalnych. Sukcesy prewencyjne to wypadkowa wielu czynników. Myślę jednak, że kluczem może okazać się rzeczywista a nie deklarowana współpraca na linii kluby – policja – samorządy. Ważna jest też konsekwencja w działaniach. W naszym kraju niestety istnieje tendencja do działań na zasadzie kampanii. Nikt nie myśli, żeby monitorować efekty i prognozować skutki tych działań w polityce kryminalnej.
Dziękuję za rozmowę