Recenzja: „Masa o kilerach polskiej mafii” A.Górski, J.Sokołowski

na zdjęciu autorka recenzji - A.Ruszczyk

Nazywam się Anna i nigdy nie zabiłam człowieka. Nie mam większych słabości, poza mleczną czekoladą. Ale nawet i tej przyjemności jestem w stanie sobie czasem odmówić. Wiodę spokojne, wręcz monotonne życie na obrzeżach Trójmiasta. Nie chadzam po nocach w poszukiwaniu przygód, nie uśmiecham się do przypakowanych bramkarzy, nie pijam drinków z palemką. Słowem nie pcham się tam, gdzie zło puszcza zalotnie oczko. Dużo mnie ominęło? Być może. Wszak w czasach, gdy tworzyły się struktury mafijne leżałam beztrosko ze smoczkiem, a ojciec puszczał mi „Gang Marcela”. I pewnie ani jemu, ani mi nie przyszło wówczas na myśl, że trzydzieści lat później będą interesowały mnie sylwetki słynnych gangsterów. Widocznie życie nie jest tak przewidywalne, jak byśmy tego chcieli.

Ci, którzy mnie trochę lepiej znają, wiedzą, że kolekcjonuję, a raczej chomikuję książki. Nie bójmy się tego słowa, jestem bibliofilem. Jeszcze do niedawna sądziłam, że najwięcej miejsca na półce zajmie mój pupilek Stephen King. Z chwilą, gdy otrzymałam piąty tom powieści „Masa o …” zrozumiałam, że Stephen czuje wiatr na plecach. Prawda jest taka, że pierwsze tomy nie wzbudzały mojego zachwytu. Można nawet powiedzieć, że byłam uprzedzona, zarówno do „Masy” jak i do Artura Górskiego. Pierwszemu zarzucałam snucie historii o mchu i paproci, drugiemu zaś sugerowałam, iż posiada inklinacje do bycia gangsterem. Z upływem czasu moje oceny i opinie stały się mniej radykalne. Bardziej niż na osądach skupiałam swoją uwagę na tym kto i co ma do powiedzenia. Kulminacyjne katharsis przeżyłam, gdy sama w wyniku szczęśliwych i mniej szczęśliwych okoliczności dołączyłam do grona dziennikarzy. Wtedy dopiero pojęłam, że łatwiej jest krytykować, niż tworzyć. Można zarzucić chłopakom, że robią Wielkie pieniądze na książkach. Można nawet nie wierzyć w opowiedziane w nich historie i nie czytać ich wnuczkom na dobranoc. Co więcej można mówić, że mafia nigdy w Polsce nie istniała i żyć złudzeniami. Mam lepszy pomysł. Spróbujcie napisać, wydać, zareklamować i sprzedać książkę, a najlepiej całą serię. Jeśli nie czujecie się jednak na siłach, to zapraszam do lektury „Masy o kilerach polskiej mafii”…

fot. Anna Ruszczyk

fot. Anna Ruszczyk

Na wstępie dostaniecie światłem po oczach od narratora, czyli Jarosława Sokołowskiego. Z typowym dla siebie wdziękiem zarzuci wybranym dziennikarzom, że zrobili na jego plecach medialną karierę. Padnie kilka nazwisk, zupełnie tak, jakby na Waszych oczach doszło do porachunków w świecie dziennikarzy. Zapewne gdybyśmy mieli więcej koronnych, nie przytulano by się z taką namiętnością do „Masy”. Kim byli kilerzy, jak działali i na czyje polecenie, co czuli po wykonaniu mokrej roboty? A jak już wpadli w bagno po szyję, to kto wyciągnął do nich pomocną dłoń? Charakterność, solidarność, omerta, wendeta, don Corleone, bardziej brzmią jak hasła w kalamburach, niż oddają realia polskiej gangsterki. Niestety rodzima mafijna rzeczywistość nie była odzwierciedleniem wyidealizowanych ekranizacji filmowych. A szkoda. Jakie były główne motywy zabijania na zlecenie, w jaki sposób rekrutowano najzdolniejszych kilerów? Z kart książki dowiecie się dlaczego były antyterrorysta o ksywie „Pinokio” oddał serię śmiertelnych strzałów w stronę „Kiełbasy”, do czego służyły PX-y i co się kryło pod tą tajemniczą nazwą. Co na temat działania grupy Rympałka wie Jacek S. pseudo „Terrorysta” i dlaczego Kajtek z Lublina nie wyglądał na rasowego mordercę? Poznacie kulisy zawieranych w puszce znajomości, które zaprocentowały owocną współpracą w branży cyngli. Dowiecie się jaki związek ze śmiercią gen. Marka Papały miał Igor Ł. „Patyk”, dlaczego „Diabeł” założył własny zakład pogrzebowy, a także jak załatwiane były interesy z gangsterami zza Buga. Czy Ptyś znał plany związane z odpaleniem Pershinga, kto zatłukł Adama G. ciężkim talerzem sztangi? Im dalej w las tym więcej drzew, a przy nich zwłok i dogorywających ofiar przestępczych porachunków. Na kartach powieści sporo uwagi poświęcono trójmiejskim legendom – „Schwarzeneggerowi” czy „Nikosiowi”, podkreślając rolę Siergieja R. Jak wyglądała pruszkowska siekierezada, kto odstrzelił Wiktora Fiszmana, dlaczego zginął niewinny ochroniarz w klubie nocnym El Chico? Przekonacie się, że w gangsterskim świecie jest miejsce dla wybitnych poetów z długimi włosami. Poszczególne strony naszpikowane są ksywami, takimi jak „Rzeźnik”, „Dax”, „Aksamitny”, „Sajmon”, „Szkatuła”, „Belmondziak”, „Said” czy „Malizna”. W tomie piątym nie zabraknie również gangu Mutantów, „Kikira”, „Malarza”, „Matysia”, „Bryndziaków” i „Chińczyka”. Dla autorów zapewne rozmowy o tych bohaterach to chleb powszedni. Lecz Wy, drodzy Czytelnicy będziecie musieli trochę pogłówkować, aby przypomnieć sobie kim były owe barwne postacie. Z pomocą przyjdzie Wam zamieszczona na końcu książki „gangsterska galeria według Masy”.

Dużym plusem piątego tomu „Masy o…” jest odwołanie się do wiedzy i doświadczenia znanego profilera Jana Gołębiowskiego, który przybliży Wam tajniki psychiki i motywów działania zabójców. Dzięki serii wywiadów, które Artur Górski przeprowadził z byłymi gangsterami dowiecie się o co chodzi w „świadomości procesowej”, na czym oparte są fundamenty mafii oraz jak kończą ludzie, którzy rozpruli się przed policją. Po kobietach, pieniądzach, porachunkach i bossach przyszedł czas na kilerów. Myślę, że Panowie nie poprzestaną na piątym tomie i zaskoczą nas kolejnymi nowinkami. Kto wie, może z czasem „Masa” i Artur Górski wypełnią okienka problemowe w książkach Brunona Hołysta i staną się pionierami w tematyce przestępczości zorganizowanej? Może zastąpią „wybitnych” kryminologów, którzy o działalności grup przestępczych słyszeli w radiu lub w telewizji i na tym ich wiedza się kończy. Czy historia polskiej mafii ma jeszcze przed Nami jakieś tajemnice? Pewnie i tak, ale leżą one głęboko pod ziemią, tam gdzie swoją robotę zakończyli profesjonaliści.

Jak już wiecie, wiodę spokojne, wręcz monotonne życie na obrzeżach Trójmiasta. Nie chadzam po nocach w poszukiwaniu przygód, nie uśmiecham się do przypakowanych bramkarzy, nie pijam drinków z palemką. Słowem nie pcham się tam, gdzie zło puszcza zalotnie oczko. Dużo mnie ominęło? Być może, ale dzięki temu jeszcze żyję i mogę czytać o rzeczach strasznych i okrutnych. Wam również polecam, jako odskocznię od dnia codziennego!

MasaokilerachpolskiejmafiiAutor: Artur Górski, Jarosław Sokołowski
Tytuł:
Masa o kilerach polskiej mafii
Wydawca:
Prószyński i S-ka
Rok wydania:
2016
ISBN:
978-83-80693531
Liczba stron:
256

 

Facebook