Specjalna grupa kontrwywiadu „Niewidzialni” Tomasz Awłasewicz

Jeden z gabinetów wewnątrz obiektu "Arete" - konsulatu USA w Poznaniu, źródło fot. IPN

Wierzę w zbiegi okoliczności, zrządzenia losu i przypadkowość. Oprócz tego, wierzę w ludzi i wiedzę, którą dysponują. Ostatnimi czasy daje się zauważyć mnogość literatury z której wybrzmiewają echa PRL-u. Przypadek? Niekoniecznie, chociaż ewidentnie widać, że pisarze podążają swoimi własnymi, wydeptanymi ścieżkami.

„Niewidzialni” – pierwsze skojarzenie? Oczywiście gra słów, niewidzialni, nietykalni, nielegalni. W końcu chodzi o największą tajemnicę służb specjalnych PRL. Dlaczego zdecydowałam się dokładniej przyjrzeć działaniom „Nielegalnych”? Banalny powód. Promieniowanie gamma. Nic tak nie intryguje jak tajemnice służb i kulisy ich działań. Gdy dodamy do tego jeszcze wyjątkowość okoliczności, specyfikę prowadzonych działań, kunszt i niedostępną dla ogółu wiedzę, to możemy być pewni: trzymamy w ręce kawał dobrej literatury.

Dzięki Tomaszowi Awłasewiczowi poznajemy ludzi do których prawdopodobnie nigdy byśmy nie dotarli. Postacie wyjątkowe, posiadające ogromne pokłady wiedzy, bogactwa, którego próżno oczekiwać na jakichkolwiek uczelniach czy kursach. Więcej, daremnie szukać tych informacji w sieci. Książka hipnotyzuje proszę Państwa, ona realnie, autentycznie wciąga. Z każdą kolejną stroną chcemy wiedzieć co było dalej, jak się skończyła dana opowieść, jak potoczyły się losy członków tej spec grupy. Niestety, nie możemy ich „przycisnąć”, zadać dodatkowych pytań. Musimy nasycić się tym, co zechcieli sami opowiedzieć Tomaszowi.

Kim byli ludzie, którzy mieli odwagę wchodzić pod osłoną nocy do ambasad i konsulatów? Czego tam właściwie szukali, jaka była ich rola, dla kogo wykonywali tę niebezpieczną, choć niewątpliwie wyjątkową pracę? Mnóstwo szczegółowych relacji, osobistych wspomnień, które zapisały się na kartach historii służb specjalnych na stałe. Cieszy fakt, że autorowi udało się dotrzeć do tak znakomitych fachowców, namówić na kilkuset godzinne rozmowy, wydobyć na światło dzienne, to, co pozostawało przez tyle lat w cieniu. Dobrze wykonana robota, której efektem jest pełna nietuzinkowej wiedzy publikacja. Ogromne uznanie dla „Brunetki”, „Brodacza”, „Turysty” i „Inżyniera” (mam nadzieję, że nikogo nie pominęłam) za podzielenie się kawałkiem swojego tajnego świata.

Wnętrze skarbca w konsulacie USA w Poznaniu, źródło fot. IPN

Czytając książkę niejednokrotnie zastanawiałam się co jest prawdą, co zaś podkoloryzowaną fikcją. Doszłam do wniosku, że nie sposób wszystkiego sprawdzić, po prostu trzeba ty ludziom zaufać. Nawet wtedy, gdy historie brzmią zupełnie nieprawdopodobnie, a wydarzyły się naprawdę. To specyficzna forma wyprawy na jeszcze bardziej specyficzne obiekty. W końcu nikt z nas nie wie co dziś kryje się za murami, drzwiami ambasad i konsulatów. W jaki sposób zabezpieczony jest budynek, co mieści się w bunkrach, sejfach, szafach pancernych, wszelkich tajemniczych skrytkach w wymyślny sposób zabezpieczonych. „Niewidzialni” stanowią potwierdzenie tego, że o zamkach, szyfrach, kluczach, „kombajnach”, sprzętach będących w rękach służb specjalnych można prawić godzinami, a nawet latami. To historia o pokonywaniu tego, co wydawać by się mogło jest nie do pokonania. O walce z samym sobą i ograniczeniami, które motywują do jeszcze cięższej pracy. Cel: dostać to, na czym nam zależy.

Gorąco zachęcam do lektury „Niewidzialnych”. Poznacie naprawdę ciekawych ludzi, którzy uchylą rąbka tajemnic Wydziału IX. Mnogość informacji poświęconych służbie, grupom interwencyjnym, sekcjom i agenturze. Kto, kogo, jak i dlaczego, przy użyciu jakich metod i sprzętu obserwował. Lata 70/80 nie należały do najłatwiejszych, choć wygląda na to, że służby radziły sobie mimo wszystko całkiem dobrze. Czyja to zasługa? Kapitału ludzkiego, współpracy międzynarodowej, szczęścia, mozolnej pracy, szefów służb? Odpowiedzi szukajcie w książce Tomasza Awłasewicza, publikacji poświęconej zegarmistrzom kontrwywiadu.

Wisienka na torcie? Proszę bardzo: izotopy, metody gammametryczne, kolimatory. Brzmi tajemniczo. Warto przekonać się samemu do jakich działań 40/50 lat temu służby specjalne wykorzystywały promieniowanie gamma. Czy działania te były bezpieczne dla funkcjonariuszy? Czy Izotopy były dla Wydziału IX wybawieniem, czy przekleństwem? Jak dziś, z odległej perspektywy czasu, oceniają swoje działania „Inżynier”, „Brodacz” i „Turysta”? Poznajcie ich historię, a konstrukcje zamków szyfrowych nabiorą całkiem nowego wymiaru. Już nigdy nie będzie jak dawniej. I dobrze, bo nie musi.

Autor: Tomasz Awłasewicz
Tytuł:
Niewidzialni
Wydawca:
Wydawnictwo Agora
ISBN:
978-83-268-3280-2
Liczba stron:
280

Facebook