KULISY PRACY DETEKTYWA

det. Krzysztof Matyszczak

Praca Detektywa to ciągle nieznane, co będzie za godzinę lub w dniu następnym. Nie zawsze da się ułożyć plan dnia tak jakby się chciało. Najdłuższa moja obserwacja to trzy miesiące pracy po trzy dni w tygodniu, poniedziałek/środa/piątek. Miałem dość, bo nic się nie działo. Pan Lekarz dobrze się krył. Dopiero pod koniec trzeciego miesiąca „wyłożył mi się” i wykonane zdjęcia zobrazowały jego relację z młodą kobietą. Jestem przygotowany na to, że będę musiał się przemieścić w odległe miejsce. Taki zawód.

Z Krzysztofem Matyszczakiem, prywatnym detektywem – rozmawia Anna Ruszczyk.

 

Jak zaczęła się Pana przygoda z detektywistyką?

Na przełomie 2003/2004 roku dorabiałem w firmie windykacyjnej zajmując się nie tylko polubowną windykacją należności ale przede wszystkim ustalaniem danych dłużników i ich majątków – korzystając oczywiście z ogólnodostępnych źródeł. Wtedy narodził się pomysł aby zrobić licencję prywatnego detektywa.

Mija dziesiąty rok pracy w zawodzie detektywa, co przez te lata zmieniło się w branży detektywistycznej?

Bardzo trudne pytanie, bo odpowiedź brzmi: nic, co by polepszyło status detektywa jako profesjonalisty i zawodu zaufania publicznego. W 2014 r weszła deregulacja, która spowodowała, że każdy może być detektywem. Byłem za deregulacją ale nie w takiej formie. W mojej opinii detektyw powinien nabywać uprawnienia poprzez szkolenie i praktykę, tylko kto miałby szkolić? To co mnie boli a zarazem przeraża, to fakt, że detektywi po kursie oferują usługi detektywistyczne polegające na przykład na odbijaniu osób w przypadku porwań. Przecież to może grozić tym, że osoba porwana zostanie zabita a i samemu detektywowi może stać się krzywda. Nawet ja mając doświadczenie nie biorę wielu spraw. Nie wiem co dalej będzie z naszą branżą.

Czy w tego typu sprawach przy porwaniach detektyw może działać w pojedynkę, czy powinien poinformować o takim zdarzeniu policję?

Zawsze powinien uświadomić klienta, że tego typu sprawy należy zgłaszać. Jeśli klient tego nie chce, a detektyw nie ma doświadczenia i środków by taką sprawą poprowadzić, to powinien nie przyjąć zlecenia.

Jak dawniej, powiedzmy w latach 80-tych śledzono ludzi, a jakie są dzisiejsze metody?

Nie wiem. Jestem rocznik 78 i wiedzę o „starych” metodach mam od starszych kolegów z byłej pracy w Komendzie Głównej Policji. Dziś to przede wszystkim obserwacja i wykonywanie dokumentacji foto-video.

Na jakim sprzęcie dzisiaj pracują detektywi, czy i jak ważny jest dobór odpowiedniego aparatu, kamery?

Jak już wspomniałem, detektyw jest od wykonywania dokumentacji tak, aby służyła ona jako dowód w postępowaniu np. sądowym. Koledzy detektywi wiedzą, że jestem zwolennikiem (co by nie powiedzieć mam tzw. „hopla”) dobrego sprzętu fotograficznego, w który inwestuję od początku pracy jako detektyw, czyli od 2006r. Cały czas podkreślam, że detektyw to trochę taki paparazzi, więc aparat i teleobiektyw to podstawowe i chyba jedynie wyposażenie detektywa, które jest konieczne. Osobiście mam kilka lustrzanek i obiektywów.

Oprócz powyższego, detektyw powinien mieć wiedzę na temat lokalizatorów gps. Używanie ich przez detektywów jest nieuregulowane prawnie, ale przecież jako fachowiec zawsze można służyć poradą w tym zakresie dla klienta.

Dlaczego Pana zdaniem jest to nieuregulowane?

Zgodnie z art. 7 ustawy z dnia 6 lipca 2001 r. o usługach detektywistycznych, detektyw nie może stosować środków technicznych oraz metod i czynności operacyjno- rozpoznawczych, zastrzeżonych dla upoważnionych organów na mocy odrębnych przepisów. Nie wyklucza jednak powyższe kwestii zamontowania gpsa w aucie należącym tylko do klientki, którego używa mąż. Pamiętajmy także, że gdy małżonkowie nie mają rozdzielności majątkowej to auto jest ich wspólne i mają do niego prawa, mimo, że jest na przykład zarejestrowane na męża. Każdy przypadek trzeba analizować inaczej.

Jak w branży detektywistycznej nazywacie osobę, którą śledzicie? Figurant?

Ja nie lubię tej starej nomenklatury w nazewnictwie. Wolę normalne określenia: śledzony, obserwowany.

Czy możliwe jest nagranie rozmowy osoby przez Pana obserwowanej, która weszła do budynku? Czy są takie nowinki technologiczne umożliwiające podsłuchiwanie i nagrywanie rozmów na odległość?

Nie jest możliwe i od strony technicznej ale przede wszystkim od strony prawnej.

Co jest według Pana największą bolączką detektywów, konkurencja, nieuczciwi klienci, presja czasu i sukcesu, nienormowany czas pracy?

Nic z powyższych. Bolączką jest brak uregulowań prawnych dających detektywowi więcej uprawnień.

Jakie uregulowania, w jakim zakresie ułatwiłyby Waszą pracę?

Dostęp do informacji – dane po nr tel, rejestracji aut, itp. Oczywiście wszystko powinno być określone ustawą tak, aby detektyw mógł skorzystać z danych tylko w prowadzonej sprawie.

Najczęstsze grzechy detektywów? W jaki sposób można zostać oszukanym przez nieuczciwego detektywa?

Najczęstszy grzech detektywów to obiecywanie cudów. Mam codziennie telefony, gdzie ktoś chce założyć kamery w domu kochanki albo o to co już Pani pytała, podsłuchać rozmowę w hotelowym pokoju. Ja odmawiam, a gdy klient się upiera to wysyłam do pewnej firmy detektywistycznej, która takie cuda obiecuje.Tak samo jak obiecywanie dokonania ustaleń teleadresowych. Są na rynku firmy, które nawet chcą podpisywać w tym zakresie umowy. Widziałem takową. Jest w niej, że mimo oferty na stronie internetowej zapewniającej efekt w postaci ustalenia adresu po numerze rejestracyjnym, umowa w swej treści zawiera przeprowadzenie działań zmierzających do ustalenia efektu. Kolejna nieuczciwość to nadal istniejący brak podpisywania umów, który jest wymogiem ustawowym.

Z czego wynika fakt braku sporządzenia umowy z klientem?

Z dwóch powodów, pierwszy to taki, że agencja detektywistyczna nie chce, aby klient rościł sobie pretensje przy nie wykonaniu zlecenia. Drugi powód, agencja detektywistyczna chce ukryć dochód przed fiskusem.

Czy to prawda, że większość negatywnych opinii o detektywach piszą ich konkurenci, a nie faktyczni niezadowoleni klienci?

Tak to fakt. Jak w każdej branży, w naszej tak samo jest bezpardonowa walka o klienta.

Ile są w stanie zapłacić klienci za pomoc detektywa, czyli jakie są stawki i kto je ustala?

Stawki ustala agencja detektywistyczna. Godzinowe stawki pracy detektywa wahają się pomiędzy 100 a 200 zł. Do tego dochodzi zwrot kosztów paliwa czy też noclegów. Występują też rodzaje wynagrodzenia za tzw. dzień pracy – i tu mamy rozpiętość od 1000 do 2000 zł. Niektóre firmy żądają zapłaty z góry kwoty 6-7 tysięcy. Każda sprawa jest trochę inna więc trudno oszacować stałą kwotę za każde zlecenie.

Czy w tej pracy można czuć się spełnionym, zrealizowanym, czy też zdarzają się chwile goryczy i tęskni się za robotą typowo policyjną?

Ja mimo dziesięcioletniego stażu jako detektyw czuję się spełniony i ta praca daje mi satysfakcję. Nie chciałbym być teraz policjantem. Przyzwyczaiłem się do tego, że jestem panem własnego losu, a do tego zarobki detektywa są znacznie większe.

Kto najczęściej korzysta z Pana usług, jaki jest najczęstszy profil klienta?

Najczęstszy profil klienta to zdradzona kobieta lub mężczyzna, ale ten jak to bywa zgodnie z powiedzeniem zazwyczaj dowiaduje się ostatni.

Dlaczego?

Kobiety od razu zauważają zmiany w ich partnerze. Mężczyźni mają z tym problem. Tacy już jesteśmy. Oczywiście, nie można generalizować.

det. Krzysztof Matyszczak

det. Krzysztof Matyszczak

 

Czy naprawdę jest Pan specjalistą od dowodów na zdradę?

Jakoś tak się przyjęło. Ludzie mnie polecają za dobry materiał zdjęciowy w sprawach rozwodowych. Nie ukrywam, że takie zlecenia to 98 % mojej pracy.

Zdarzyło się Panu odmówić z jakiś względów realizacji zlecenia klienta?

Nie przyjmuję zleceń, gdzie wyczuwam, że klient zdobyte dowody lub informację, chce wykorzystać w sposób nielegalny. Rezygnuję także ze spraw odnośnie kontaktów rodzicielskich. Od tego jest sąd i policja.

Kto częściej zdradza i dlaczego? Co wynika z Pana obserwacji?

Dziesięć lat temu więcej zdradzali mężczyźni. Obecnie nie ma większej różnicy.

Dlaczego ludzie po prostu nie decydują się powiedzieć prawdę drugiej połówce, że zdradzili, że już nie kochają, że …..?

To nie są łatwe sprawy. Przecież nikt nie chce być tym/tą winną. A oprócz tego są dzieci albo kredyt na 30 lat lub inne sprawy majątkowe.

Miał Pan kiedyś wrażenie, że wszedł w czyjeś życie głęboko z butami i ciężko się chodzi? Pytam o takie sprawy, które były nad wyraz trudne, nieprzyjemne, takie wampiry energetyczne.

Nie pamiętam takich spraw. Staram się unikać klientów trudnych życiowo. Robię swoje i znikam. Zdarza się jednak, że pomagam z czystej ludzkiej życzliwości, gdy widzę, że naprawdę warto. W tamtym roku miałem klientkę, którą mąż zostawił bez środków do życia z dwójką małych dzieci w tym jedno niepełnosprawne. Za zlecenie wziąłem małą kwotę a do tego pomogłem prawnie i w negocjacjach alimentacyjnych.

Czy były takie sprawy, gdy po pewnym czasie żałował Pan, że w ogóle podjął się tematu?

Tak. Mam takie sprawy. Ostatnio miałem klientkę, która na siłę chciała cokolwiek udowodnić mężowi. W trakcie działań, gdy zauważyłem, że nic się nie dzieje to odpuściłem zamykając sprawę i dając zniżkę na działania ale i tak dostało mi się od klientki że nic nie mamy.

Czy zdarzają się sytuacje, gdy w małżeństwach ukrywana jest przez jedną ze stron skłonność do homoseksualizmu? Przykładowo kobieta podejrzewa męża o zdradę, okazuje się, że on faktycznie ma kogoś i jest to mężczyzna.

Oczywiście, takich spraw jest dużo. Zazwyczaj kobiety nie wiedzą co się dzieje i myślą, że mąż zdradza z kobietą. Po wykryciu faktu zdrady z mężczyzną, jedne są zadowolone, że to jednak nie kobieta a drugie twierdzą odwrotnie. Nie mi to oceniać. Zdrada to zdrada.

Co jest najbardziej stresujące w zawodzie detektywa? Jaki trzeba mieć charakter, predyspozycje by się za szybko nie wypalić?

Mnie głównie stresuje fakt, gdy widzę, że zdrada jest a nie mogę jej udokumentować.

Z czego może wynikać brak możliwości udokumentowania?

Przede wszystkim problem występuje, gdy jest ciemno i nie można wykonać zdjęcia. Więcej nie powiem, bo po co podsuwać zdradzającym pomysły na „zdradę idealną”.

Czy zdarzyło się kiedyś Panu zostać zdemaskowanym przez osobę śledzoną, obserwowaną?

Takie sytuacje się zdarzają. Nie jesteśmy niewidoczni. Na szczęście jest ich bardzo mało. Być może dlatego, że nie działam sam a w parach mieszanych: kobieta-mężczyzna.

Jak wyjść z opresji, gdy mężczyzna podchodzi do Pana i krzyczy „Ty (cenzura) wiem, że mnie śledzisz, jak nie przestaniesz to Ci na przykład urwę łeb”?

Trzeba zachować spokój. Ja to umiem, bo od dawna ćwiczę karate. Pamiętam pana, którego śledziliśmy przez 500 km od Warszawy. Nie dało się nas nie zauważyć jak podjechaliśmy za nim pod blok, gdzie mieszka kochanka. Podszedł i kazał „wyp…..”. Cóż odpuściliśmy, ale następnego dnia wróciliśmy i wykonaliśmy zdjęcia jak spaceruje z kochanką, psem i ich wspólnym małym dzieckiem. Już nas nie widział. Jak to zrobiliśmy? Nie mogę powiedzieć.

W jaki sposób detektywowi mogą przydać się zdolności aktorskie?

Wiadomo, że detektyw zbierając dane musi się kamuflować i umieć wymyślić na poczekaniu legendę tak aby osiągnąć cel a nie zdradzić swojej osoby. Pamiętam sprawę: mąż klientki z kochanką i ja z asystentką na Górze Trzech Krzyży w Kazimierzu Dolnym – tylko nasza czwórka bo było to w sezonie nie turystycznym. Zaprzyjaźniliśmy się z nimi i do tego wykonaliśmy piękne zdjęcia rozwodowe. Na drugi dzień też ich śledziliśmy, ale nas nie rozpoznali.

Czy zdarzają się klienci roszczeniowi? Na przykład wydzwaniają co drugi dzień i krzyczą w słuchawkę „to jak, ma Pan już jakieś materiały, jakiś dowód?!!” albo klienci niezadowoleni z efektów pracy detektywa „mnie nie obchodzi, że nie ma dowodu na zdradę, ma być i już”?

Tak jak już wspominałem. Mam takich. Czasami cierpliwie tłumaczę, że zdobycie dowodu musi potrwać, że trzeba poczekać, ale czasami rezygnuję z dalszych działań.

Ile trwała najdłuższa Pana obserwacja za daną osobą? Czy podejmując się zlecenia bierze się pod uwagę, że trzeba będzie polecieć na przykład aż do Rio de Janerio na karnawał, bo tam właśnie udaje się żona klienta?

Praca Detektywa to ciągle nieznane co będzie za godzinę lub w dniu następnym. Nie zawsze da się ułożyć plan dnia tak jakby się chciało. Najdłuższa moja obserwacja to trzy miesiące pracy po trzy dni w tygodniu, poniedziałek/środa/piątek. Ja miałem dość, bo nic się nie działo. Pan Lekarz dobrze się krył. Dopiero pod koniec trzeciego miesiąca „wyłożył mi się” i wykonane zdjęcia zobrazowały jego relację z młodą kobietą. Jestem przygotowany na to, że będę musiał się przemieścić w odległe miejsce. Taki zawód.

Czego Pana zdaniem potrzebują osoby zgłaszające się po pomoc do detektywa, prawnika, psychologa, przyjaciela?

Każdego po trochu. Detektyw musi mieć wiedzę prawniczą, ale także powinien wesprzeć klienta w trudnych chwilach, gdy on dowiaduje się o zdradzie. Jednak nie można też za bardzo się angażować. Choć jest to trudne, gdy na przykład widzi się klientkę z podbitym okiem i z ręką na temblaku.

Dziękuję za rozmowę

Krzysztof Matyszczak – Prywatny Detektyw z licencją od 2006r. Z wykształcenia prawnik. Były pracownik Komendy Głównej Policji. W latach 2006-2014 prowadził biuro detektywistyczne MAXIMUS. Od 2010 r Pełnomocnik i Detektyw w Biurze Detektywistycznym FEMINA. Prywatnie interesuje się sportem. Ćwiczy karate Kyokushin i biega.

Readers Comments (1)

  1. Krzysztof Pyka 10 marca 2017 @ 11:46

    Mmoją uwagę zwracają trzy rzeczy: jak ktoś „nie lubi starej nomenklatury” tzn., że nie rozumie pracy, figurant to nie obiekt, obserwuje się obiekt, obiekt jest śledzony/obserwowany, figurant jest przedmiotem opracowania, rozpracowania i gry … po drugie uważam, że życie seksualne nie powinno być przedmiotem pracy operacyjnej to trochę niegodne, oczywiście rynek wymusza też takie sprawy ale jest tyle prawdziwej ludzkiej krzywdy, że powinno się tego unikać, po trzecie „czynności operacyjno-rozpoznawcze zastrzeżone” to jest jakiś potworek legislacyjny, gdzie jest definicja legalna, to jest typowa furtka zostawiona jako hak do czepiania się niewygodnych, bez rozpracowań i gier to ten zawód powinien się nazywać „fotoreporter śledczy” więc po co o tym w ogóle mówić.

Comments are closed.

Facebook