Jest to profesja, która bardzo szybko wypala zawodowo. Pojawiają się różnego typu frustracje związane z ograniczaniem możliwości działania poprzez przepisy prawne, kwestie organizacyjne i decyzyjne związane z funkcjonowaniem przełożonych. Najbardziej bolą sprawy w których uzyskaliśmy przekonanie co do osoby sprawcy, zebraliśmy materiał dotyczący osoby podejrzewanej, a nie mamy śladów, które by potwierdziły postawione hipotezy. Te ślady zostały niewłaściwie zebrane lub zaginęły.
Z doktorem Bogdanem Lachem, emerytowanym podinspektorem Policji, profilerem policyjnym, specjalistą w dziedzinie przestępczości brutalnej – rozmawiała Anna Ruszczyk.
Kim jest profiler i jakie są jego główne zadania?
Nie ma zawodu profilera w Polsce. Osoby zajmujące się tą dziedziną to z reguły psychologowie śledczy. Początek profilowania w Polsce datuje się na rok 1996, wówczas powstawały etaty psychologów policyjnych. Ja od początku zajmuję się profilowaniem. Pracując w służbie więziennej jako psycholog penitencjarny już współpracowałem z policją w tym zakresie. Następnie poszedłem do Komendanta Wojewódzkiego w Bielsku – późniejszego Komendanta Głównego Policji Inspektora generalnego Jana Michny i to on wskazał mi zadania związane z pomocą służbom kryminalnym. Profiler to jest osoba, która wspomaga działania wykrywcze i śledcze. Zazwyczaj rola ta wiąże się z wypełnianiem funkcji biegłego sądowego. Zaproponowałem w literaturze termin „biegły profiler”, co zostało zaakceptowane przez środowisko naukowe. To osoba, która na podstawie zgromadzonego materiału w sprawie, zebranych danych wiktymologicznych, innych informacji, śladów z miejsc zdarzeń, także śladów zachowań wnioskuje o cechach sprawcy, które są indywidualne, mało powtarzalne w populacji. Zabiegi te mają zmierzać do zawężenia kręgu osób będących w zainteresowaniu organów ścigania.
W ostatnim czasie powstało wiele seriali ukazujących pracę policjantów śledczych prowadzących trudne śledztwa.
Bardzo często w filmach kryminalnych profilera przedstawia się jako specjalistę zajmującego się zabójstwami, co nie do końca jest prawdą. Profile wykonuje się w wielu innych typach przestępstw. W swojej książce „Profilowanie kryminalistyczne” poddałem analizie niektóre sprawy, w których brałem udział jako osoba wspomagająca działania policji, a które dotyczyły w szczególności czterech typów przestępstw: zabójstw, zgwałceń, podpaleń i pedofilii. Oczywiście bywają też inne sprawy nadające się do profilowania jak napady na banki, uprowadzenia oraz tak zwane niewyjaśnione rodzaje śmierci.
Czyli jest to jeszcze młoda dziedzina wiedzy, która dopiero w Polsce się rozwija?
W Polsce jest to faktycznie młoda dziedzina, gdyż pierwszy profil w Polsce został sporządzony w 1986 roku przez Instytut Ekspertyz Sądowych – było to zabójstwo kobiety w Dąbrowie Tarnowskiej. Zresztą ten profil przyczynił się do późniejszego ujęcia sprawcy.
Ilu mamy profilerów w Polsce?
W tej chwili praktycznie w każdej komendzie wojewódzkiej jest osoba, która zajmuje się tzw. psychologią zawodową, wspomaganiem działań Policji w różnych obszarach (kryminalnym, prewencyjnym). Wiele osób odchodzi, wiele osób próbuje zajmować się profilowaniem. Jest to zespół czynności powodujący dość szybkie wypalenie zawodowe. Bardzo mało jest kobiet zajmujących się profilowaniem, ponieważ uprawianie tego typu działań generuje wysokie emocjonalne. Profilowanie to częste obcowanie ze śmiercią i drastycznymi obrazami.
Jak długo już profilujesz?
Przeszło dwadzieścia lat już się tym zajmuję.
Ile spraw prowadziłeś przez ten czas?
W 2011 roku jak robiłem analizę statystyczną wszystkich spraw to było ich około 400. Natomiast co roku tych spraw przybywa, są lata, gdy jest bardzo duże zapotrzebowanie, a są też takie, gdy jest mniej spraw. W swojej pracy doktorskiej podjąłem się zmierzenia efektywności profilowania, bowiem każda dyscyplina naukowa, która zaczyna się rozwijać musi mieć swoje uzasadnienie praktyczne. Zależało mi na tym, żeby poprzez badania zobrazować kwestie związane z tym na ile profilowanie jest użyteczne i przynosi efekty.
Więc jakie są efekty profilowania?
W 67,7% spraw hipotezy postawione w trakcie tworzenia profili przyniosło efekt i przyczyniły się do wykrycia sprawcy. Jest to dość dobry wynik. Najlepsze efekty widoczne są w zespołach w których jest kilku profilerów, co pozwala na uzyskanie bardzo zobiektywizowanych danych. W pojedynkę jest zdecydowanie trudniej.
Takie zespoły profilerów faktycznie nadal istnieją w komendach?
Nie, jedyny zespół, który istnieje to zespół specjalistów w Instytucie Ekspertyz Sądowych, który z przyczyn nazwijmy to naturalnych uległ osłabieniu, gdyż dwóch kluczowych pracowników przeszło na emeryturę. Jest to dziedzina w której najistotniejsze są doświadczenia. Im większe doświadczenie specjalistów, tym skuteczniejsze działanie. Posługuję się metodą, którą opracowałem, modyfikowałem kilkukrotnie i którą opublikowałem w książce „Profilowanie kryminalistyczne. Oceniam, że udało mi się w ostateczności stworzyć taką metodę profilowania, która jest efektywna.
Czy twoje początki profilowania były dla Ciebie trudnym doświadczeniem?
To było bardzo trudne, ponieważ jak zaczynałem zajmować się tą dziedziną, w Polsce nie było żadnej publikacji naukowej w języku polskim. Teraz jest tych publikacji znacznie więcej. Przyczyniłem się do rozwoju profilowania. Środowisko dziennikarskie nadało mi tytuł ojca profilowania w Polsce. Główne zręby metod profilowania udało mi się poznać poprzez analizę literatury angielskiej. Kolebką profilowania są Stany Zjednoczone. Niektórzy twierdzą, że kolebką jest Anglia, ponieważ tam podjęto pierwsze profile – pierwszy znany profil został stworzony w 1888 roku, dotyczył on zabójstw w dzielnicy Whitechapel (sprawa Kuby Rozpruwacza). Natomiast pierwsze działania, które przyczyniły się do tego, że sprawcy zostali wykryci wiążą się z Jamesem Brusselem amerykańskim psychiatrą, psychologiem. Działał i profilował w dwóch głównych sprawach: dusiciela z Bostonu i bombowca z Chicago. Jego profile przyczyniły się do zatrzymania, ujęcia i osądzenia sprawców tych brutalnych czynów.
Czerpałeś wiedzę od zagranicznych naukowców, brałeś udział w szkoleniach?
Tak, bardzo dużo wiedzy i informacji uzyskałem na szkoleniach z agentami FBI. Oczywiście trzeba to było przełożyć na warunki polskie. Agenci przyjeżdżali na teren naszego kraju i prowadzili szkolenia. My tę wiedzę mieliśmy przekazywać dalej policjantom i organom ścigania Europy Środkowo-Wschodniej.
Jaka była skuteczność przekazywania wiedzy?
Staliśmy się liderem szkoleń, które były prowadzone w Międzynarodowym Centrum Szkoleniowym w Legionowie. Do nas przyjeżdżali psychologowie śledczy, policjanci z krajów Europy Środkowo-Wschodniej dla których prowadziliśmy zajęcia z profilowania.
Jakie są główne źródła informacji o profilowaniu?
Źródeł jest mnóstwo. W 2002 roku Instytut Ekspertyz Sądowych wydał książkę „Zabójcy i ofiary”, która jest podsumowaniem 187 spraw, które zostały poddane profilowaniu i przyniosły efekt. Napisałem książkę wspólnie z dziennikarką w oparciu o prawdziwe zdarzenia i historie „Zbrodnia niedoskonała”. O profilowaniu pisał Jan Gołębiewski, istnieje również publikacja pod redakcją Jerzego Koniecznego i Macieja Szostaka. Mój doktorat również wiązał się z profilowaniem kryminalistycznym.
Na jakim etapie potrzebny jest udział profilera?
Na podstawie moich doświadczeń mogę stwierdzić, że profiler jest szczególnie użyteczny w sytuacji zabójstw gdzie mamy do czynienia z ewidentnie istniejącymi wskaźnikami, które mówią że miejsce pozostawienia zwłok nie jest miejscem zdarzenia, czyli ciało ofiary zostało przemieszczone. Drugim istotnym przypadkiem jest sytuacja, gdy na miejscu zdarzenia istnieją ewidentne ślady wskazujące na patologię w działaniach sprawcy, czyli dewiacje, zaburzenia, które towarzyszyły dokonaniu zabójstwa.
Jakie dane są gromadzone podczas profilowania?
W profilowaniu kryminalistycznym używa się jak najwięcej danych. Jest to bardzo obszerna dokumentacja, dane zawarte w materiałach z postępowania, dokumentacja fotograficzna, VHS, protokoły, informacje związane z ofiarą. W moim modelu dane wiktymologiczne pełnią kluczową rolę. Ja takie dane zbieram samodzielnie, ponieważ akta zawierają bardzo szczątkowe informacje odnośnie ofiary. Przy tworzeniu profilu należy również gromadzić i używać informacje pochodzące z innych ekspertyz z dziedziny kryminalistyki.
Jak głęboko jesteś w stanie dotrzeć i zbadać sfery życia ofiary?
Lata moich doświadczeń zaowocowały stworzeniem formularza pozwalającego na naukowe podejście do profilowania. Chodziło mi o gromadzenie danych wiktymologicznych w sposób wielostronny i zobiektywizowany. Dzięki temu dane podawane przez respondentów znających ofiarę mają naukowy charakter. W mentalności polskiej i na świecie funkcjonuje zasada, że o ofierze zabójstwa mówi się zwykle dobrze, co wpływa na przerysowanie jej cech. Dlatego też należy poszukiwać wielu źródeł informacji odnośnie ofiary, a następnie je weryfikować.
Zdarza się, że rodzina tuszuje pewne sprawy?
Bardzo często tak się dzieje, zwłaszcza w sprawach gdzie są zgłaszane zaginięcia przez rodzinę. Później okazuje się, że te działania są sfingowane ponieważ rodzina wie doskonale co się stało z ofiarą. Zdarza się, że partnerzy życiowi ofiar dokonując zabójstwa, stwarzają sieć pozorów przy pomocy których próbują skierować śledztwo na niewłaściwy tor. Stąd tak ważna jest rola profilera.
Czy wersje przyjęte na początku śledztwa mogą się zmieniać?
Oczywiście, gdyż dane zbierane na wstępie od osób najbliższych podlegają weryfikacji przez kolejne zbierane informacje, wywiady – w ten sposób tworzy się pewien obraz tego co się wydarzyło. Przykładem może być sprawa zabójstwa byłego wiceministra transportu zamordowanego przez jego syna. Po dokonaniu zabójstwa pociął jego ciało piłą motorową, a następnie zwłoki rozproszył w jeziorze. Po tych działaniach zgłosił jego zaginięcie. Powstało wiele wątpliwości związanych z tym zaginięciem. W jego ocenie, ojciec wyszedł w kapciach i został porwany przez nieznane osoby, które podjechały samochodem. Mnie zaciekawiły obrażenia syna na dłoniach oraz widok tego miejsca w którym ojciec przebywał pierwotnie przed rzekomym uprowadzeniem. To był październik, w mieszkaniu było bardzo gorąco, czuć było wilgoć. Okazało się, że on umył ściany oraz miejsca w których dokonał zabójstwa, przemieścił zwłoki do wanny a następnie dokonał pocięcia zwłok piłą motorową.
W jaki sposób odkryłeś, że to on był sprawcą tak okrutnej zbrodni?
Mnie najbardziej zaskoczyły pierwsze wywiady prowadzone z osobami znającymi naszego rzekomo uprowadzonego. Miałem zebrane już wstępne dane odnośnie funkcjonowania rodziny, pytałem o jego relacje z córkami, synem. I wiele osób z którymi rozmawiałem nie wiedziało, że on miał syna. Okazało się, że negatywne relacje ojca z synem trwały przez długi czas. Pewnego dnia doszło do bardzo napiętej rozmowy między nimi w konsekwencji do zabójstwa ojca.
Czy dużo mamy takich drastycznych przypadków w Polsce?
Myślę, że tak. Ja w tej chwili częściej zajmuję się profilowaniem w sprawach, gdzie osoby zaginęły lub zginęły w niewyjaśnionych okolicznościach, niż w sytuacjach takich w którym mamy do czynienia z ciałem osoby zamordowanej.
W jaki sposób przebiega proces profilowania w sytuacji gdy nie ma ciała?
Przede wszystkim poszukuje się informacji na temat ofiary. Trzeba zbudować jej tzw. linię życiową, odtworzyć elementy towarzyszące ostatnim dniom.
No właśnie, a co sądzisz o zaginięciu Iwony Wieczorek?
Znam sprawę z mediów, nie byłem w nią zaangażowany.
Czy przy tej sprawie pracował jakiś inny profiler?
Nie znam szczegółów tej sprawy. Pewnie, gdyby mnie do niej zaangażowano, to mógłbym coś więcej powiedzieć. Znam tylko informacje z prasy.
A na podstawie informacji z mediów masz jakąś swoją wersję tego zdarzenia?
Niestety w mediach dość często podawane są informacje nie mające niczego wspólnego z rzeczywistością. Ciężko określić, które informacje są wiarygodne w tej sprawie. Miałem w swoim doświadczeniu zawodowym takie sytuacje, w których media podawały odmienne fakty, a rzeczywistość była inna.
Dlaczego tak jest?
Dlatego, że dziennikarze, którzy nie posiadają takiej cechy jak rzetelność próbują na siłę układać puzzle z różnych uzyskanych przez nich informacji. Kiedy brakuje im pewnych elementów do ułożenia całości próbują je dopasować na siłę. Tak powstają dezinformacje. Stąd ciężko się wypowiadać o sprawie na podstawie informacji z mediów. Natomiast z tych które są przekazywane wynika, że doszło do zdarzenia kryminalnego z udziałem zaginionej. Media bardzo mocno zwróciły uwagę na tę sprawę. Ze względu na okoliczności towarzyszące, sprawę tę potraktowano jako wyjątkową. A gdyby popatrzeć na wszystkie zaginięcia w naszym kraju, to tych zaginięć jest dużo więcej.
W takim razie od czego zależy stopień nagłaśniania spraw? Przykładowo skatowanie dziecka trafia jako news na antenę danej stacji, a zamordowanie osoby starszej jest pomijane, wyciszane medialnie.
Myślę, że to wynika z potrzeby poszukiwania sensacji, które łatwo się sprzedadzą. Prozaiczne kwestie znęcania się psychicznego i fizycznego nad innymi nie są tak chwytliwe.
Chciałabym Cię zapytać o przemoc wobec osób starszych, które stają się ofiarami zabójstw. Czy dużo jest takich przypadków?
Tak, jest ich więcej niż nam się wydaje.
Skąd tak duże zainteresowanie tematami okrucieństwa wobec dzieci?
Kwestia dzieci jako osób pokrzywdzonych jest nośna medialnie, gdyż wywołuje emocje. Dużą rolę pełnią też stereotypy związane ze starością. Również, jak ginie w wypadku starsza osoba to inaczej ludzie reagują, niż jak ginie dziecko przed którym było całe życie. Stąd też inna jest skala nagłośnienia tych spraw.
Czy możesz powiedzieć, statystycznie, kto częściej dokonuje zabójstw – kobiety czy mężczyźni?
Oczywiście, że mężczyźni. Wiąże się to z agresywnością, wynika z procesu wychowywania – inaczej wychowuje się chłopca a inaczej dziewczynkę. Nawet jak prześledzimy ogólnie statystyki z całego świata to zdecydowanie mniej kobiet popełnia przestępstwa w stosunku do mężczyzn.
A jeżeli już się zdarza, że to kobieta popełnia przestępstwo?
Te są zwykle bardzo brutalne, emocjonalne. Bardzo często kobiety są skłonne do podejmowania działań przy pomocy agresji ukrytej. Stąd też mamy do czynienia z zabójstwami na zlecenie. Taka kobieta wie, że jest słabsza od partnera, jej konstrukcja psychofizyczna skazuje ją na niepowodzenie skutecznego podjęcia tego typu działań. Wobec czego stara się poprzez psychomanipulacje użyć innego mężczyzny. Takich spraw jest dość dużo. W tego typu zdarzeniach należy przede wszystkim ustalić liczbę zaangażowanych osób. Podstawowymi pytaniami dla profilującego powinno być: ilu było sprawców? Wtedy najczęściej mamy do czynienia z dynamiką, przemieszczaniem, rozpraszaniem odpowiedzialności, minimalizowaniem skutków działania u poszczególnych sprawców, umniejszaniem znaczenia działania przez każdego z nich.
Czyli jak mamy kilku sprawców to trudniej jest przygotować profil?
Mechanizmy grupowe powodują istotne trudności w budowaniu profilu. Inaczej go trzeba budować niż w przypadku sprawców pojedynczych. Kolejnym ważnym elementem w profilowaniu jest pytanie: dlaczego? To pytanie dotyczy motywacji sprawców.
Jest jeszcze coś takiego jak ocena ryzyka?
Tak, ale to jest już kwestia która wiąże się z motywem. Na ile osoba, która popełnia czyn zabroniony jest zmotywowana, zdesperowana – wówczas dokonuje oceny ryzyka popełnienia przestępstwa.
Wiem, że również środowisko w którym dana osoba żyje może zwiększyć ryzyko stania się ofiarą pewnego typu przestępstw. Lata 90′ to złoty okres dla tworzących się w Polsce struktur mafijnych. Dochodziło do morderstw, rozbojów, zabójstw na zlecenie, wymierzania sprawiedliwości w lasach i restauracjach.
W okresie transformacji istniało pewne przyzwolenie na rozwiązywanie w ten sposób problemów, czyli poprzez pozbywanie się osób przeszkadzających w osiąganiu założonego celu. Dlatego kluczowym pytaniem dla profilującego jest: jaką sprawca zaspokoił potrzebę w czasie tego zdarzenia?
Na czym polega profilowanie geograficzne?
Jest to profilowanie, które jest skuteczne wtedy, gdy mamy do czynienia z przestępstwami seryjnymi.
Ile jest ich w Polsce?
Jeśli chodzi o zabójstwa, to nikt nie jest w stanie na to pytanie odpowiedzieć. Wynika to z faktu, że przez lata nie stworzono bazy danych behawioralnych, która by pozwoliła na oszacowanie ilu takich sprawców seryjnych może na naszym terenie funkcjonować. Amerykanie potrafią odpowiedzieć na to pytanie, ponieważ używają odpowiednich narzędzi, czyli komputerowych baz danych behawioralnych. Niestety u nas osoby decyzyjne nie zostały przekonane do stworzenia takiej bazy.
Dlaczego?
Wynika to w wielu zmian na stanowiskach kierowniczych Policji, które następowały w krótkim okresie czasu. Poza tym jest szereg innych czynników ludzkich jak decyzyjność kierownictwa, szybkie zmiany na stanowiskach, brak ciągłości przy realizowaniu rozpoczętych przez poprzednika projektów. Takie zachowania uniemożliwiają tworzenie instrumentów pomocnych w procesie wykrywczym. Obejmujący stanowiska kierownicze wprowadzają zmiany decyzji swoich poprzedników bez wnikliwej refleksji. Policja od kiedy sięgam pamięcią ciągle się reformuje.
Gdybyśmy mogli opisać jedną ze spraw związanych z zabójstwami seryjnymi….
Takich spraw miałem kilka. Między innymi sprawa Wampira z Sosnowca, który zamordował dwie osoby i usiłował zabić trzecią. Na to, że może to być sprawca o seryjnym charakterze wpadłem po analizie pierwszego zabójstwa, które nie było jego pierwszym zabójstwem. Skontaktowałem się ze śledczymi, aby poszukali podobnych zabójstw, które zostały niewykryte. Sprawca się rozwijał w swoich fantazjach, w związku z brakiem sprawności seksualnej używał w końcowej fazie zabójstwa tzw. „reprezentanta”, czyli przedmiotu który dostarczał mu oczekiwanej stymulacji seksualnej. Działania te podejmował zażyciowo. Był to punkt zwrotny, aby się przyjrzeć osobie sprawcy, wówczas nieznanego, który rozwija się w swoich fantazjach i działaniach. Znaleźliśmy pierwszą sprawę, która ewidentnie wskazała, że popełnił dużo więcej błędów niż przy kolejnych działaniach.
Czy miał świadomość, że go szukacie?
Sprawcy działający seryjnie zawsze mają taką świadomość, starają się zatrzeć lub usunąć ślady z miejsca zdarzeń.
On również zacierał?
Tak. Profil który stworzyłem wskazywał, że jest to sprawca który przed dokonaniem pierwszego zabójstwa podejmował działania o charakterze seksualnym, które nie zakończyły się zgonami. Był karany za zgwałcenia w mieście obok. Zostały przeanalizowane sprawy tego typu z różnymi wersjami osobowymi. Nie udało się znaleźć materiałów, które byłyby podobne do działania tego sprawcy. Dlatego też ten proces był dużo wolniejszy jeśli chodzi o jego ujęcie w stosunku do tego, co mogłoby się wydarzyć gdyby śledczy ten materiał odnaleźli.
Jak często zdarza się podczas tworzenia profilu, że dana osoba prowadziła podwójne życie?
Bardzo często. To jest tzw. dychotomia osobowości sprawcy. Tak jest ze sprawcami seryjnych przestępstw o charakterze pedofilii. Oni się zwykle jawią jako osoby, które funkcjonują bardzo rodzinnie, uchodzą za wzór w danej społeczności lokalnej. Później się okazuje, że są to wilki w owczych skórach.
Pamiętasz sprawę Fritzla w Austrii? Co można o nim powiedzieć?
Przede wszystkim jego życie seksualne było bardzo nieudane, takie były jego subiektywne odczucia. Miał zaburzenia osobowości z bardzo wysoką tendencją do dominacji. Stąd też łatwo mu było podporządkować sobie osoby funkcjonujące w jego kręgu. Ta sprawa z pewnością trwałaby dłuższy czas, gdyby nie pewien przypadek. Odkryto, iż dom nie ma normalnej, typowej konstrukcji.
Myślisz, że takich przypadków jest więcej, tylko nie wyszły jeszcze na światło dzienne?
Tak, myślę, że wielu sprawców, którzy działają w ten sposób najpierw przygotowują miejsce, w którym będą dokonywać przestępstw, a następnie opracowują plan. Historia kryminalistyki pokazuje wiele takich sytuacji.
W jaki sposób rozwój technologii, elektroniki, świata wirtualnego stwarza możliwości wytypowania sobie ofiar?
Z jednej strony sprawcy mają więcej możliwości z drugiej strony rozwój techniki umożliwia ich szybsze wykrycie. Przykładem jest rozwiązywanie spraw sprzed trzydziestu lat, których nie można było wówczas przebadać. Dziś dzięki nowym technologiom i metodom można zabezpieczone wówczas ślady przebadać, zindywidualizować i porównać z informacjami posiadanymi przez organy ścigania.
Jak rozwiązuje się sprawy sprzed trzydziestu lat?
W latach 80′ milicjanci na miejscu zdarzeń zabezpieczali wszystkie ślady. Nie ważne było to, czy uda się je wykorzystać do zindywidualizowania sprawcy czy też nie da się tego zrobić. Dzisiaj mamy tego efekt. Powstała centralna baza danych AFIS, która gromadzi ślady daktyloskopijne. Stworzono też drugą centralną bazę GENOM, która gromadzi informacje o śladach biologicznych. Gdyby te bazy były bogatsze w dane indywidualne, gdybyśmy mieli odpowiednie instrumenty prawne pozwalające na zbieranie informacji o każdej osobie, to więcej spraw sprzed wielu lat ujrzałyby światło dzienne.
W innych krajach są bardziej rozbudowane bazy danych?
W Stanach Zjednoczonych, w niektórych stanach przyjęto zasadę, że gdy dana osoba się rodzi to musi przekazać wszystkie informacje, które pozwolą na jej indywidualizację. To są bardzo istotne informacje. U nas obowiązuje ustawa o ochronie danych osobowych, co utrudnia działania wykrywcze. Sprawcy, którzy mogliby być szybciej wykryci zwłaszcza jeśli chodzi o zdarzenia seryjne, nadal pozostają anonimowi.
Jak myślisz, jak im się żyje przez te dwadzieścia lat ze świadomością dokonania zbrodni?
Niektórzy są skłonni nawet po wielu latach samodzielnie się przyznać i zgłaszają się do organów ścigania wskazując na siebie jako sprawcę zabójstwa.
Odczuwają ulgę?
Tak, te osoby czują ulgę. Ale zdarzają się i tacy, którzy mimo, że się ich ujawni, powiąże ze zdarzeniem poprzez ujawnione ślady, wskaże że podjęli kiedyś tego typu działania, to idą w zaparte.
Zapytam teraz o stygmatyzację ofiar, czy są one w jakiś sposób chronione?
Wypracowane instrumenty prawne sprawiły, że ofiary są osobami anonimowymi. Z jednej strony przepisy utrudniają pracę policjantom, ponieważ wszystkie dane mają charakter niejawny. Z drugiej strony stanowią ochronę tych osób przed procesem wtórnej wiktymizacji. Najtrudniejsze kwestie związane z wtórną wiktymizacją wiążą się z dwoma typami spraw: z pedofilią i zgwałceniami. W tych sprawach ochrona powinna być szczególna, ponieważ bycie ofiarą tego typu przestępstw niesie duży ciężar stygmatyzacji na dalsze życie.
Czy w środowisku prostytutek często dochodzi do zabójstw? Czy taka kobieta może sama zwiększyć ryzyko stania się ofiarą gwałtu lub morderstwa?
Elementem, który ma kluczowe znaczenie przy zbieraniu danych osobowych jest pytanie postawione przed profilerem: z jakiej grupy i jakie ryzyko wiązało się z wykonywaniem danej profesji, zawodu ze strony osoby pokrzywdzonej? Dużo trudniej jest profilować w sprawach w których ofiara pochodzi z grupy wysokiego ryzyka w stosunku do tych spraw gdzie ofiara w ogóle takiego ryzyka nie podejmowała.
Wspomniałeś, że praca profilera niesie ze sobą duże koszty społeczne, obciążenie psychiczne. Jakie są jeszcze trudności z którymi musicie sobie radzić?
Jest to profesja, która bardzo szybko wypala zawodowo. Pojawiają się różnego typu frustracje związane z ograniczaniem możliwości działania poprzez przepisy prawne, kwestie organizacyjne i decyzyjne związane z funkcjonowaniem przełożonych. Najbardziej bolą sprawy w których uzyskaliśmy przekonanie co do osoby sprawcy, zebraliśmy materiał dotyczący osoby podejrzewanej, a nie mamy śladów, które by potwierdziły postawione hipotezy. Te ślady zostały niewłaściwie zebrane lub zaginęły.
Czy istnieje szansa, że taka osoba będąc przesłuchiwana przyznałaby się do winy?
Oczywiście, w mojej ocenie profilujący to osoba która nie powinna zakończyć swoich działań na stworzeniu profilu. To musi być osoba która jest pomocna organom ścigania w budowaniu taktyki przesłuchania.
Zdarza się popełnić błąd w trakcie tworzenia profilu?
Tak. Należy uczyć się na błędach. Pomięcie tego etapu pozbawia nas możliwości odpowiedzenia sobie na pytanie: jakie błędy popełniłem stawiając hipotezy, które się nie potwierdziły?
Na czym te błędy mogą polegać?
Na przykład, na postawieniu hipotezy w profilu, że sprawca jest w przedziale wiekowym 20-30 lat, a okazuje się, że jest czterdziestolatkiem. Zostały pominięte jakieś elementy, które sprawiły, że taki błąd wystąpił.
Czy profiler korzysta z wiedzy z zakresu grafologii?
Ciężko oczekiwać od profilera, aby był ekspertem we wszystkich dziedzinach. Zwykle zlecane są tego typu ekspertyzy innym specjalistom. Często dotyczy to sytuacji, w których śledztwo i powołanie profilu odbywa się na tzw. zaawansowanej fazie śledztwa. Profiler po analizie zgromadzonego materiału w sprawie może wskazać co należy poddać badaniom i analizie.
Bywa, że ludzie pozorują swoje porwanie?
Tak, to się zdarza. Kwestia dotyczy badania potrzeby którą zaspokajają te osoby. Takie osoby mogą być uwikłane w innego rodzaju sprawę i lepiej jest dla nich zniknąć niż pozostać na miejscu. Są też przypadki w których takie osoby są związane z pewnymi kombinacjami finansowymi. Mogą pojawić się też problemy rodzinne, przykładowo gdy dana osoba jest do czegoś przymuszana. Wówczas taka osoba samoistnie znika, sama się uprowadza i preparuje dowody wskazujące na uprowadzenie.
W jaki sposób preparowane są takie dowody?
Pozostawiane są listy, wysyłane wiadomości z telefonu z karty prepaidowej, która nie jest zarejestrowana. W ten sposób przerzuca ona odpowiedzialność za zaistniałą sytuację na osoby trzecie. Bardzo ważną rolę odgrywa w takich sprawach profiler lub psycholog śledczy.
Czy w swojej dotychczasowej karierze zawodowej miałeś kontakt z jasnowidzem Krzysztofem Jackowskim?
Miałem kilkukrotnie, z tym że tropy które wskazywał zazwyczaj prowadziły donikąd. A przynajmniej w trzech takich sytuacjach, gdzie zrobiono porządną analizę psychologiczną i wiktymologiczną zdarzenia i osobową udało się nam odkryć tą rzeczywistość, gdzie członkowie rodziny oczekiwali, że on to zrobi. Zaginęła kiedyś pewna nauczycielka, jasnowidz nam powiedział, że ona wyjechała i trzeba jej szukać w innym mieście w promieniu 30 kilometrów. Poszukiwania trwały, grupa poszukiwawcza zwróciła się z prośbą o zrobienie profilu wiktymologicznego. Zaczęliśmy zbierać dane z których wynikało, że nie może być ona dalej niż w promieniu 5 kilometrów – prawdopodobnie miała być w terenie otwartym. Okazało się, że 4 kilometry od jej domu była stara przepompownia. Kobieta poszła tam i się powiesiła. Znaleźliśmy ją po czterech miesiącach.
Na sam koniec, gdybyśmy mieli podsumować, co jest najważniejsze przy poszukiwaniu danych wiktymologicznych?
Spotkaj klienta w jego modelu świata, nie w twoim. Popatrz na ofiarę w sposób obiektywny, nie przez twoje okulary. To jest częsty błąd popełniany przez policjantów. Myślenie stereotypami prowadzi do udowadniania własnych postawionych hipotez. W konsekwencji brak obiektywizmu powoduje, że wiele spraw nie zostaje wykrytych.
Dziękuję za rozmowę