Michał Fajbusiewicz: Całe życie byłem człowiekiem wolnym, nie wyobrażam sobie pracy w takiej „firmie”, często zmuszającej do wykonywania irracjonalnych działań i mającej nierzadko przełożonych z politycznych nadań

MIchał Fajbusiewicz, źródło: AIM Media sp. z o.o.

Z Michałem Fajbusiewiczem, dziennikarzem, współautorem książki „FAJBUS 997 przypadków z życia” – rozmawia Anna Ruszczyk.

Dlaczego zdecydował się Pan na napisanie swojej biografii właśnie teraz? Co było główną motywacją do ujawnienia czytelnikom pewnego wycinka świata, który był jednak mało dostępny dla szerszej publiczności?

To właściwie nie była moja inicjatywa, tylko propozycja Joli Gwardys z którą współpracuję od lat w stacji Crime Investigation. Kilka miesięcy temu zaproponowała wydanie takiej książki, stwierdziłem:”czemu nie”.

W książce napisanej wspólnie z Panią Magdą Omilianowicz poruszacie tematy trudne, smutne, ale także i te humorystyczne. Czy wszystko to, co chcieliście ukazać w ramach 997 przypadków z życia, udało się zrealizować? Czy są sprawy, których z jakiś powodów nie chciał Pan ujawniać?

Oczywiście, że o bardzo wielu rzeczach nie opowiadałem, do wielu nie chciałem powracać. Po co kompromitować znajomych, czy opowiadać o sprawach intymnych.

Należę do tej grupy czytelników, którzy faktycznie zapytani o Fajbusa, myślą: „Magazyn Kryminalny 997”. Czy nie korciło Pana, aby wstąpić w szeregi Policji, zajmować się tropieniem zbrodniarzy mając do dyspozycji szeroki wachlarz narzędzi i uprawnień?

Całe życie byłem człowiekiem wolnym, nie wyobrażam sobie pracy w takiej firmie, często zmuszającej do wykonywania irracjonalnych działań i mającej nierzadko przełożonych z politycznych nadań.

Czy moglibyśmy pokusić się o ocenę na ile programy poświęcone nierozwiązanym sprawom kryminalnym przyczyniły się do wykrycia sprawców przestępstw?

Pytanie jest trochę naiwne i niestosowne. A gdyby dzięki telewidzom zatrzymano na przykład 2-3 morderców – to warto było je robić? Przez blisko 30 lat, dzięki emisji „997” zatrzymano blisko 300 najgroźniejszych przestępców w tym większość byli to zabójcy.

Czy w latach 80. Milicja, a potem już Policja chętnie z Panem współpracowała?

Najlepsza współpraca była za czasów Milicji, z upływem lat coraz trudniej się współpracowało.

W tematyce kryminalnej „przesiedział” Pan, mówiąc kolokwialnie, kawał czasu. Dawniej czy obecnie łatwiej jest przygotowywać i realizować tego typu programy?

Odpowiedź jak wyżej.

Dziś mamy zupełnie inne możliwości przekazywania informacji, poszukiwania osób zaginionych. W wielu sprawach ludzie zupełnie niezwiązani ze służbami zakładają grupy poszukiwawcze, przeczesują tereny na których istnieje prawdopodobieństwo odnalezienia osoby zaginionej. Jak dwadzieścia, trzydzieści lat temu prowadzono poszukiwania przy wsparciu mediów?

W zasadzie podobnie jak dziś. Nie było Internetu i telefonii komórkowej, ale za to telewizję oglądało 80% społeczeństwa, a gazety wychodziły w milionach egzemplarzy. Media wspierały owe poszukiwania. Poza tym była też ogromna pomoc lokalnych społeczności. w tamtych czasach były bardzo uszczelnione granice.

Korzystając z okazji, iż zgodził się Pan na udzielenie wywiadu, chciałabym zapytać o sprawę, która do dziś pozostaje nierozwiązana, a dotyczy porwania i zabójstwa dziennikarza Jarosława Ziętary. Czy zajmował się Pan tym tematem w ramach prowadzonych programów kryminalnych? Jak to możliwe, że po blisko 27 latach sprawa ta nadal jest niewyjaśniona?

Zajmowałem się tą sprawą tuż po jego porwaniu (pokazywaliśmy wersję porwania Jarka z ulicy i wywiezienia polonezem), potem do sprawy powracałem kilkukrotnie. Dlaczego sprawa jest nie wyjaśniona? Błędy, błędy, błędy.

W książce „FAJBUS 997 przypadków z życia” opowiada Pan także o sprawach, których nie udało się rozwiązać, które jak sądzę nie dają spokoju. Wielu ludzi w obliczu tragedii gotowych jest poruszyć niebo i ziemię, aby znaleźć ukochaną, najbliższą osobę bądź odkryć prawdę o sprawcy okrutnej zbrodni. Chciałabym zapytać o Pana stosunek do jasnowidzów, ludzi, którzy deklarują, że mają kontakt ze zmarłymi choćby poprzez fale radiowe. Czy zaufałby Pan takim wizjom?

Jestem zbyt poważnym facetem, aby odpowiadać na takie pytanie.

Dlaczego nie ma już Pana w programie „997” i gdzie widzowie mogą dziś oglądać Michała Fajbusiewicza?

To pytanie do TVP ukochanej przez elektorat PIS. A oglądać mnie można w dawnym CI POLSAT – dziś noszącym nazwę CRIME INVESTIGATION – jest tam kilka cyklicznych programów. Zapraszam.

Dziękuję za rozmowę

Facebook