Bawią, śmieszą, rozbrajają. Wywołują paniczny lęk, budząc przerażenie i ogólny niepokój. Usypiają i wzmagają na przemian naszą czujność. Zapadają głęboko w pamięć, po to, aby z niej nigdy już się nie wydostać. Opowieści, a zwłaszcza upiorne, mają w sobie pewną magiczną moc. Przekazywane z pokolenia na pokolenie, zasłyszane. Otoczone mgiełką tajemnicy, owinięte w ciężką narzutę parszywych emocji, wciąż wołają o swoją kolej. Każda z historii chce być tą najstraszniejszą, opowiedzianą z właściwą intonacją, tempem i makabrą. Każda pcha się do mikrofonu, chce wypływać z głośników i smagać obszary mózgu odpowiadające za lęk i panikę, za ten doskonały tandem.
Bać się może młodziak, bać się może starzec. Strach nie ma stałego wieku, lica i duszy. Strach pojawia się znikąd, zabawia czytelnika i odchodzi. Chodź nie zawsze i nie koniecznie na długo. „Upiorne opowieści po zmroku”, sam tytuł działa jak hak, który przebija ciekawość czytelnika na wylot. Nie sposób przejść obok tego żywego truchła obojętnie, zwłaszcza, że upiór widoczny na okładce potrafi płatać niezłe figle. Odrąbane kończyny, pełne szaleństwa obrazy, dramaturgia i nieprzewidywalność wydarzeń. A do tego zjawiskowo paranormalne postacie, bądź co gorsze, zwykli, normalni ludzie. I właśnie w tym dziwnym zaczarowanym świecie dzieją się rzeczy absolutnie niewiarygodne. Jest las i mrok, mroczniejszy niż to potrzebne, jest narastający niepokój i niebezpieczne tempo akcji. Każda z opowieści niesie swój balast dziwności, wyjątkowości i magii. Świat piękny i paskudny, duchy, stwory i potwory. Lecz nie ma w tym za grosz infantylności, nic z tych rzeczy. Historie opowiedziane zdają się mieć jakieś racjonalne wytłumaczenie. Jedne nawiązują do legend, dawnych wierzeń, inne zaś bazują na opowieściach ludowych. Smakowita mieszanka niczym nieskrępowanej, bujnej wyobraźni i fenomenalnej plastyczności ukazywania świata. Takim, jakim jest lub mógłby być, takim, jakim chcielibyśmy go widzieć i doświadczać. Do tego bajecznie piękne ilustracje, które podkreślają urok każdej z opowieści. Uczta dla duszy i kabaret dla umysłu, zabawa w psikusy i pułapki myślenia. Coś bardzo oczywistego staje się zamazaną niepewnością, zaś to, co dotychczas nieznane, staje pewnikiem. „Upiorne opowieści po zmroku” można czytać od początku do końca, od końca do początku, wybiórczo, można też wybebeszyć je od środka. Czytać leżąc, siedząc, wisząc, w samotności i w gronie przyjaciół. Podawać dzieciom na dobranoc i osobom starszym, zgodnie z zaleceniami. Niektóre faktycznie śmieszą, podczas gdy inne mogą sprawić… Zresztą, sami przeczytajcie. Nie chcę napisać o czym konkretnie są poszczególne opowieści, albowiem największą frajdę czerpie się z samodzielnego odkrywania fascynującego świata upiorności. Jeśli kochacie straszydła, z pewnością urzeknie was metafizyczny świat Alvina. Pełne ciepła, szaleństwa i udziwnień krótkie historyjki uraczą każdego konesera lęków. Przygotujcie się na czyhające zewsząd zagrożenia, niewytłumaczalne zjawiska i bogate przeżycia w sferze duchowej. Otwórzcie na niebanalne historie, tragikomiczne zakończenia i niepokojące początki. Wybierzcie się w podróż w zaświaty i więcej z niej nie wracajcie. Dla waszego dobra.
Autor: Alvin Schwartz
Tytuł: Upiorne opowieści po zmroku
Wydawca: ZYSK I S-KA
Rok wydania: 2019
ISBN: 978-83-8116-699-7
Liczba stron: 143