Ofiara nie jest winna

fot.Arek

Ludzie wciąż kierują się stereotypami, które zresztą są bardzo krzywdzące dla ofiar. Co więcej, może to sprzyjać sprawcom, gdyż mogą czuć się bardziej bezkarni i bardziej akceptowalni przez środowisko. Jednak to zależy od konkretnej sprawy i ofiary. Jeśli ofiarą będzie dziecko, to doskonale wiemy, iż społeczeństwo nie będzie miało litości dla takiego sprawcy. Co jeśli jednak ofiarą będzie postawny mężczyzna w sile wieku, a sprawcą kobieta? Czy wtedy reakcje społeczeństwa będą takie same? Tutaj śmiem wątpić. A przecież czyn jest ten sam. To wciąż zgwałcenie. Różnią się tylko okoliczności oraz osoby sprawcy, i ofiary. Skutki też mogą być takie same. Zarówno dziecko, jak i mężczyzna mogą się zmagać przez całe swoje dalsze życie z jakimiś urazami psychicznymi. Mogą nie odnajdować się w związkach albo mogą u nich występować jakieś parafilie. Mogą też sami wstąpić na drogę przestępczą jako pewną formę zemsty. Problem zgwałcenia jest bardzo złożony i stosunkowo rzadko poruszany w sposób wielopłaszczyznowy.

Z mgr Pauliną Waszkiewicz, prawnikiem, Członkiem Polskiego Towarzystwa Suicydologicznego, pomysłodawczynią i koordynatorką Kampanii Społecznej „Cenię życie, cenię słowa” – rozmawia Anna Ruszczyk.

Czym jest gwałt, kiedy w świetle przepisów prawa możemy mówić o tym, że doszło do zgwałcenia?

Tak naprawdę w każdym porządku prawnym pojęcie „zgwałcenia” („gwałt” jest troszkę innym pojęciem) różni się nieco od siebie. W najprostszym przypadku zgwałcenie można opisać jako umyślne przestępstwo popełnione na osobie, kiedy to sprawca zmusza ofiarę do odbycia z nim stosunku płciowego. Przy czym motywacje sprawców mogą być najróżniejsze. Wystarczy zatem brak zgody jednej ze stron, aby zakwalifikować dany czyn jako zgwałcenie. Taką zmianę definicji zgwałcenia, opierającą się przede wszystkim na braku zgody, a nie na oporze ofiary w 2020 r. znowelizowano w Danii. Ustawodawstwo polskie opiera się jednak wciąż na reliktach przeszłości, kiedy to tylko w określonych w przepisach karnych okolicznościach mamy do czynienia z przestępstwem. Zatem jedynie brak zgody czasami bywa niewystarczający. Zgodnie z art. 197 § 1 oraz art.198 kodeksu karnego, aby doszło do zgwałcenia należy dołączyć do powyższych przesłanek okoliczności przemocy, groźby bezprawnej, podstępu lub wykorzystania bezradności (spowodowanej np. chorobą psychiczną), aby w ogóle mówić o karalności danego czynu. Niemniej, w art. 197 k.k. w następnych paragrafach wprowadzono pewne modyfikacje podmiotu, przedmiotu oraz strony przedmiotowej przestępstwa. Rozwiązania wprowadzone przez polskiego ustawodawcę dotyczą także wyższej karalności za zachowanie sprawcy określone w przywołanych przeze mnie przepisach. Podsumowując niejako tą wypowiedź, zgwałcenie możne mieć różną postać w różnych porządkach prawnych. Mało tego, w 2010 r. Międzynarodowy Trybunał Karny z siedzibą w Hadze uznał, iż zgwałcenie może być jedną z form zbrodni ludobójstwa. Zatem nie dość, iż zgwałcenie może mieć różne definicje, to także różne skutki.

Co mówią statystyki odnośnie ilości stwierdzonych i wykrytych przestępstw zgwałcenia na przestrzeni ostatnich kilkunastu lat?

Myślę, że statystyki nie mówią nam za dużo. Przynajmniej w przypadku art. 197 k.k. Widzimy pewną tendencję spadkową liczby przestępstw stwierdzonych w ostatnich latach. Nieco mniej regularnie przedstawia się wykres z przestępstwami wykrytymi. Od kilku lat możemy również zaobserwować rosnący wskaźnik procentowy wykrycia przestępstw zgwałcenia. Niemniej, moim zdaniem liczby te wciąż niesatysfakcjonujące. Przestępstwo zgwałcenia ciężko jest wykryć i udowodnić przed sądem. Jednakże, przypomniałam sobie rozmowę z pewnym policjantem. Przywołał on w rozmowie ze mną sytuację, kiedy nieszczęśliwie zakochana dziewczyna, z którą dopiero co zerwał chłopak, oskarżyła swojego byłego partnera o zgwałcenie. Oczywiście jest to przestępstwo i należy przeprowadzić odpowiednie postępowanie. Niemniej, takie sytuacje mogą powodować pewną powściągliwość organów ścigania, co wcale nie oznacza, iż należy bagatelizować zgłaszane przez ofiary przestępstwa. Jednakże niesłuszne oskarżenia mogą być jednym z powodów, przez które liczby w statystykach się tak różnią. Jest to jednak tylko jeden z powodów. Możliwych scenariuszy jest przecież mnóstwo. Łącznie z błędami osób prowadzących postępowania w konkretnych sprawach, o czym jednak nie dowiemy się z policyjnych statystyk.

Czy według Pani istnieje ciemna liczba niezgłoszonych przestępstw zgwałcenia?

Oczywiście, że istnieje. Należy zatem brać bardzo dużą poprawkę na statystyki policyjne. Podobnie zresztą ze statystykami w przypadku samobójstw. Są one pewnym punktem wyjściowym dla nas-badaczy, jednak nie zawsze stanowią wiarygodne źródło, na które należy się powoływać z całą pewnością. Możemy mówić o przestępstwach stwierdzonych bądź wykrytych, ale organy ścigania nie są wszechwiedzące, o czym zresztą często się zapomina. Prawda jest taka, że bez zawiadomienia o popełnieniu przestępstwa czy jakiegoś uzasadnionego przypuszczenia jego popełnienia prokurator oraz Policja niewiele mogą zrobić. Pewnym rozwiązaniem problemu niezgłaszanych przestępstw miała być nowelizacja trybu ścigania przestępstwa zgwałcenia. W 2013 r. doszło bowiem do nowelizacji kodeksu postępowania karnego (nowelizacja weszła w życie 27 stycznia 2014 r.), która zmieniała tryb ścigania z wnioskowego na tryb ścigania z urzędu sprawcy przestępstwa zgwałcenia. I rzeczywiście w statystykach policyjnych od 2014 r. możemy zauważyć tendencję wzrostową, jeśli chodzi o liczbę postępowań wszczętych z art. 197 k.k., natomiast raczej spada liczba postępowań stwierdzonych. Co to oznacza? To, że wszczyna się postępowania, a niekoniecznie prowadzą one do przedstawienia zarzutów. Czy nowelizacja z 2013 r. była dobra? Ciężko to stwierdzić. Obecnie trwa dyskusja czy wtórnie nie wiktymizuje się przez to ofiar. Ofiara musi się wówczas identyfikować jako ofiara. Nie zawsze jest to proste i możliwe od razu po dokonaniu przestępstwa. Dodatkowo musi ona przeżywać od nowa swoją traumę. Niektórzy przedstawiciele doktryny wprost w swoich publikacjach wyrażają negatywne opinie dotyczące właśnie tego rozwiązania. Wskazując także, iż ofiara bez zgody prokuratora nie będzie mogła wycofać swojego wniosku o ściganie, gdyż to prokurator jest „głównodowodzącym” w przypadku przestępstw ściganych z urzędu.

Dlaczego nie wszystkie ofiary zgłaszają sprawę do właściwych organów ścigania?

Wynika to z wielu czynników zależnych w sumie od konkretnej ofiary. Niekiedy u ofiar występuje mechanizm wyparcia po ataku. Nie dopuszczają do siebie faktu, iż zostały skrzywdzone. Pamiętajmy, że w Polsce mamy postępowanie przygotowawcze, a później postępowanie sądowe. W idealnym świecie osoba dotknięta jakąkolwiek przemocą seksualną składałaby zeznania tylko raz. Na dodatek w odpowiednich okolicznościach. Niestety, bywa tak, że nie zawsze jest tak kolorowo, a ofiary muszą przechodzić całą swoją traumę jeszcze raz. Myślę, że mogą też się obawiać opinii społeczeństwa. W szczególności tego, iż o tym konkretnym fakcie dowie się ktoś z lokalnego środowiska. Powodów jest mnóstwo. Wymieniłam jedynie te, które aktualnie przychodzą mi do głowy. Niemniej, jak zaznaczyłam na początku – wszystko zależy od konkretnej sprawy.

Czy istnieje jeden profil wiktymologiczny ofiary gwałciciela?

Myślę, że istnieje pewien stereotyp ofiary zgwałcenia. Zazwyczaj myśli się o młodej, pięknej kobiecie, która na dodatek jest w jakiś sposób wyzywająco ubrana bądź umalowana. Prawda jest jednak inna. Ofiarą może być dosłownie każdy. Dziecko, dorosły mężczyzna czy dorosła kobieta. Może to być mąż czy żona. Starsza pani czy woźny ze szkoły. Bardzo często się zapomina także, iż prostytutki również mogą stać się ofiarą zgwałcenia. Bywa też tak, że ze wstydu nie chcą opowiadać o tym co je spotkało obcym osobom. Ciężej jest to co prawda udowodnić, jednakże wcale nie oznacza, że nie istnieje taki problem, z którym organy ścigania mniej lub bardziej udolnie próbują sobie poradzić. Moim zdaniem ten stereotyp już częściowo zanika, gdyż dochodzą do nas głosy zza oceanu o seryjnych mordercach i gwałcicielach, którzy nie zawsze byli orientacji heteroseksualnej, a więc i ofiarami były przedstawiciele tej samej płci, co sprawcy. Myślę ponadto, iż istnienie takiego stereotypu bardzo wynika z określonego kręgu kulturowego. Są bowiem kraje, w których tylko kobieta może być ofiarą zgwałcenia.

fot. Arek

Kim są seryjni gwałciciele, co o nich wiemy?

Szczerze powiedziawszy to prawnicy wiedzą o nich dużo i niedużo jednocześnie. Seryjny gwałciciel to ktoś, kto dokonał więcej niż trzech zgwałceń i taką wiedzę na początku ma sędzia. Ale cóż z tą wiedzą zrobić? Jak ocenić sprawcę? I w końcu – jaki wymiar kary obrać, aby był on sprawiedliwy zarówno dla ofiary i jak dla sprawcy? Otóż tutaj z pomocą przychodzą biegli z zakresu psychologii, psychiatrii i seksuologii sądowej, którzy de facto obecnie są przedmiotem moich badań naukowych. To ci biegli powoływani się każdorazowo, aby sprawić czy sprawca zgwałcenia nie cierpi na jakieś zaburzenie. To ci specjaliści poprzez szereg badań są w stanie odpowiedzieć na pytania sądu dotyczące m.in. motywacji czy typu osobowości sprawcy. Bardzo ciekawie o seryjnych gwałcicielach mówi dr Andrzej Depko – Prezes Towarzystwa Medycyny Seksualnej oraz członek Zarządu Głównego Polskiego Towarzystwa Seksuologicznego. Mnie samą bardzo fascynuje mózg sprawcy oraz jego stosunek do czynu. Niemniej, nie posiadam zbyt szerokiej wiedzy psychologicznej, aby mówić o typach seryjnych gwałcicieli. Z mojego punktu widzenia, seryjny gwałciciel to po prostu gwałciciel, który dokonał kilka, kilkanaście bądź kilkadziesiąt zgwałceń lub zabójstw na tle seksualnym. Wiem jednak, że seryjni gwałciciele często cierpią na różnego rodzaju parafilie. Co ciekawe, zjawisko samych parafilii jest bardzo fascynujące. Dzielą się one bowiem na te powszechnie dopuszczalne bądź akceptowalne (przede wszystkim te, na które godzą się obie strony), oraz te prawnie zabronione. W konsekwencji seryjny gwałciciel nie potrafi doznać spełnienia seksualnego bez użycia przemocy. Bardzo często jednak pomiędzy swoimi atakami wiedzie w miarę normalne życie. Czy wiemy obecnie dużo o seryjnych gwałcicielach? Wydaje mi się, że tak, choć wciąż niewystarczająco. Seksuologia sądowa to tak naprawdę młoda dziedzina nauki, której początki sięgają drugiej połowy ubiegłego wieku, a swoje korzenie ma w psychiatrii sądowej. Bardzo mnie cieszy jednak fakt, iż coraz więcej zauważa się w sferze seksuologicznej. Teraz takich sprawców można poddać terapii. Niemniej, będzie ona miała jakiekolwiek skutki, o ile oczywiście sprawcy zdecydują się współpracować.

Czy jesteśmy w stanie zminimalizować ryzyko stania się ofiarą gwałciciela?

Bardzo ciekawe pytanie. Sama w trakcie studiów się nad tym zastanawiałam. Odpowiedź jaką dostałam podczas zadawania pytania wówczas nie była dla mnie satysfakcjonująca. Odnosiła się bowiem do niewinności ofiary. Dopiero zrozumiałam ją po czasie. Ofiara nie może bowiem zrobić nic, aby się ochronić czy uniknąć ataku. Być może ma większe prawdopodobieństwo na ucieczkę, kiedy sprawca jest niezorganizowany i działa niejako „z doskoku”. Jednak to nigdy nie jest pewne. Prawda jest taka, że gwałciciele nie mają przyczepionych do siebie karteczek z napisem „gwałciciel”, po których można by ich rozpoznać na ulicy, w pracy, szkole… Może to jednak prowadzić do nieco przerażających wniosków. Nie należy bowiem unikać takich miejsc czy panicznie bać się każdego człowieka. Niemniej, należy zachować rozwagę i czujność. Wiele sprawców po prostu korzysta z nadarzającej się okazji, nie planując wcześniej swoich ataków. Wiem, że był także taki stereotyp, że kobieta dość skąpo ubrana pada ofiarą gwałcicieli częściej, bo „ich kusi”. Nic bardziej mylnego. Jak to już wcześniej podkreślałam – każdy może stać się ofiarą. Dlatego każdy powinien mieć na względzie, że na świecie są różni rodzaje ludzi. Niektórzy mogą zmagać się z jakimś zaburzeniem.

W jaki sposób czynniki obyczajowo-kulturowe mogą wpływać na skalę przestępczości seksualnej?

Czynniki obyczajowo-kulturowe mogą mieć bardzo różny charakter. Bardzo często pewne czynniki społeczne kształtują obowiązujące prawo na danym obszarze. Możemy zatem mieć różnice w definicjach zgwałcenia (tutaj wspomniane przeze mnie już wcześniej różnice w ustawodawstwie polskim oraz duńskim). Możemy również mówić o przestępczości w ogóle. Otóż jedynie kobieta może być ofiarą zgwałcenia w systemie prawnym Białorusi, Bułgarii, Łotwy, Rosji, Szwajcarii i Węgier. W konsekwencji skala przestępczości seksualnej pomniejszona jest niejako o pokrzywdzonych mężczyzn. Są też na świecie kraje, które w ogóle nie regulują prawnie przestępstwa zgwałcenia. Mówię tutaj przede wszystkim o krajach afrykańskich, które dopiero raczkują w swoich ustawodawstwach. Nie oznacza to, że przestępstwa zgwałcenia nie są dokonywane na dużą skalę. Przywołuję tutaj ponownie sprawę byłego sudańskiego prezydenta Omara Al Bashira, któremu jako pierwszej i jedynej jak do tej pory osobie przypisano odpowiedzialność za zbrodnie zgwałcenia. W ocenie sędziów Międzynarodowego Trybunału Karnego zbrodnie seksualne popełniane pod przywództwem Al Bashira były prowadzone na taką skalę, że przypisano im znamię zbrodni ludobójstwa czyli najcięższych zbrodni. W Statucie Rzymskim, a więc w dokumencie powołującym do życia Międzynarodowy Trybunał Karny możemy się także spotkać z definicjami zgwałcenia (jak również innych zbrodni seksualnych) jako zbrodni przeciwko ludzkości oraz zbrodni wojennych, które mają bądź nie mają charakteru konfliktu międzynarodowego. Zatem mogą być popełniane na ludności cywilnej w przypadku np. wojny domowej. I tak też się działo w niektórych krajach. Jeśli jednak cofniemy się do przeszłości, to również znajdziemy w regulacjach międzynarodowych różne definicje przestępstwa czy też zbrodni zgwałcenia. Co więcej, po II wojnie światowej w ogóle nie interesowano się ofiarami zgwałceń, pomimo dowodów oraz możliwości ścigania sprawców zbrodni seksualnych. Tak przynajmniej sprawa wyglądała w Norymberdze, że nie poświęcano należytej uwagi osobom dotkniętym przemocą seksualną. Nieco inaczej wyglądały powojenne procesy tokijskie. Bowiem Trybunał w Tokio był pierwszym, przed którym oskarżono i skazano sprawców przemocy seksualnej w konflikcie zbrojnym wyraźnie obejmując zgwałcenie, a także wymuszoną prostytucję jako konwencjonalne zbrodnie wojenne. Zatem podsumowując już nieco przydługą wypowiedź; tak, czynniki obyczajowo-kulturowe wpływają na wiele płaszczyzn, z jakimi musimy się zmagać na co dzień w przypadku przestępstwa zgwałcenia.

Czy jesteśmy w stanie określić jak często ofiary gwałtu podejmują próby samobójcze? Dlaczego decydują się na taki krok?

Obecnie nie są prowadzone w Polsce statystyki dotyczące zamachów samobójczych po uprzedniej napaści seksualnej. Same statystyki dotyczące zamachów samobójczych pozostawiają wiele do życzenia, gdyż bardzo często nie stanowią one wiarygodnego punktu odniesienia. Dlatego w niektórych środowiskach obecnie żywo dyskutuje się o ich dalszym prowadzeniu. Nie jesteśmy w stanie ocenić jak często ofiary zgwałceń próbują targnąć się na swoje życie, gdyż statystyki policyjne opierają się na działaniu przestępnym. W obecnym, polskim systemie karnym nie karze się za dokonanie zamachu samobójczego. Mamy co prawda w polskim kodeksie karnym pewne przepisy wprost odnoszące się do samobójstwa, tj. art. 151 k.k. czyli namowa i pomoc do samobójstwa, art. 190a §3 kk czyli samobójstwo jako skutek stalkingu oraz art. 207 §3 k.k. czyli samobójstwo jako skutek znęcania się. Wiemy jednak, że przyczyn zamachów samobójczych jest więcej. Dostrzeżono to także i w statystykach policyjnych. Wymieniono zatem kilka przykładowych przyczyn dokonywania zamachów samobójczych takich jak np. zawód miłosny, nieporozumienie w rodzinie, choroba psychiczna, choroba przewlekła, kalectwo, mobbing, cybermobbing czy znęcanie się. Nie ma jednak słowa o przestępstwie zgwałcenia. Niemniej, ja upatruję w statystykach pod rubrykami „przemoc w rodzinie”, „znęcanie się” czy „choroba psychiczna”, gdyż bardzo często przestępstwo zgwałcenia się z nimi łączy. Być może moglibyśmy mieć jakiekolwiek rozeznanie w niniejszej kwestii, gdyby do art. 197 k.k. wprowadzono czyn kwalifikowany, w którym ofiara dokonuje targnięcia się na własne życie jako konsekwencji zgwałcenia. Takie rozwiązania prawne wprowadzono m.in. w Rumunii, Estonii czy Bułgarii, kiedy to ustawodawca zaostrza odpowiedzialność karną dla sprawcy, w sytuacji gdy ofiara zgwałcenia decyduje się dokonać zamachu samobójczego. Jednakże trzeba mieć na względzie, iż każdy rejestr niesie za sobą konsekwencje. W przypadku „rejestru samobójców” jest to stygmatyzacja. Niedawno pojawił się w Ministerstwie Zdrowia pomysł stworzenia rejestru, którego celem była prewencja. Niemniej, spotkało się to z bardzo negatywnym odbiorem. Nie dziwię się wcale, gdyż osoby po próbie samobójczej byłyby tam wpisane dożywotnio, a to w konsekwencji doprowadziłoby do przyczepienia im łatek samobójcy. Nie do końca było też wiadomo, kto i po co będzie przetwarzał takie dane. Ostatecznie pomysł ten upadł. Co jednak nie oznacza, że w kwestii zdrowia psychicznego nie należy być bardzo ostrożnym. Nigdy bowiem nie wiemy, kto cierpi na jakie schorzenie i z jakimi problemami się boryka. Nigdy nie wiemy np. czy ktoś nie przeżył napaści seksualnych i czy z tego powodu nie cierpi na jakieś zaburzenie, bądź nawet chorobę psychiczną. Inną też kwestią jest rozmowa z takimi osobami oraz chęć pomocy, i wysłuchania ich. Wykazania zrozumienia i wsparcia. Czasami wystarczy tylko tyle, aby komuś pomóc.

Pozostając przy pytaniu o przyczyny samobójstw wśród ofiar zgwałceń chciałabym dowiedzieć się, czy zdarzają się sytuacje w których to nie ofiara, lecz sprawca gwałtu popełnia samobójstwo?

Oczywiście, że się zdarzają. W policyjnych statystykach dotyczących powodów dokonywania zamachów samobójczych jest m.in. rubryka o nazwie „dokonanie przestępstwa bądź wykroczenia”. Nie wszyscy sprawcy zgwałceń mają jakiegoś rodzaju zaburzenia seksualne. Niekiedy bywają sytuacje, że sprawcy po prostu wykorzystują okazję. Czasami dopiero po dokonaniu ataku zdają sobie z wagi i czynu, który popełnili. Bywa tak, że zdają sobie sprawę z faktu, iż skrzywdzili drugiego człowieka na całe życie. Jednak bardziej boją się odpowiedzialności karnej za dany czyn, a co za tym idzie w pewnym sensie wykluczenia ze społeczeństwa za ten konkretny czyn. Więc tak, sprawcy przestępstw (w tym także sprawcy zgwałceń) popełniają zamachy samobójcze. Mało tego, popełniają je też osoby trzecie m.in. członkowie rodziny ofiar czy sprawców, a nawet świadkowie obecni przy dokonywaniu przestępstwa. Wcale to też nie jest takie dziwne, gdyż osoby te są obciążone bardzo dużym bagażem emocjonalnym i często zostawione same sobie, co w konsekwencji ma tragiczne skutki.

Jak ocenia Pani świadomość społeczeństwa odnośnie przyczyn i skutków zgwałceń?

Myślę, że wciąż za mało mówi się o zgwałceniach i skutkach. Uważa się, że osoby zgwałcone po prostu zgwałcono i tyle. Nikt nie rozwodzi się nad tym, że takim osobom trzeba zapewnić opiekę psychologiczną, ekonomiczną, socjalną, prawną bądź jakąś inną. Myślę, że dopóki ślady zgwałcenia nie są widoczne, to wciąż dla społeczeństwa nie ma to większego znaczenia. Obserwując chociażby media społecznościowe widzę komentarze, w którym osoby trzecie głoszą teorie, że ofiara zgwałcenia była sama sobie winna, bo nie tak się ubrała czy zachowała w nieodpowiedni sposób. Oczywiście, możemy w tym upatrywać jakiegoś zapalnika dla sprawcy. Niemniej, ofiara nie jest winna. Nie mamy przecież w przepisach zapisu o makijażu, ubiorze czy konkretnym zachowaniu ofiary. Zatem jeśli istnieją wciąż w społeczeństwie tak niedorzeczne poglądy, to nic dziwnego, iż tak mało „szary Kowalski” wie o skutkach zgwałceń. Ludzie wciąż kierują się stereotypami, które zresztą są bardzo krzywdzące dla ofiar. Co więcej, może to sprzyjać sprawcom, gdyż mogą czuć się bardziej bezkarni i bardziej akceptowalni przez środowisko. Jednak to zależy od konkretnej sprawy i ofiary. Jeśli ofiarą będzie dziecko, to doskonale wiemy, iż społeczeństwo nie będzie miało litości dla takiego sprawcy. Co jeśli jednak ofiarą będzie postawny mężczyzna w sile wieku, a sprawcą kobieta? Czy wtedy reakcje społeczeństwa będą takie same? Tutaj śmiem wątpić. A przecież czyn jest ten sam. To wciąż zgwałcenie. Różnią się tylko okoliczności oraz osoby sprawcy, i ofiary. Skutki też mogą być takie same. Zarówno dziecko, jak i mężczyzna mogą się zmagać przez całe swoje dalsze życie z jakimiś urazami psychicznymi. Mogą nie odnajdować się w związkach albo mogą u nich występować jakieś parafilie. Mogą też sami wstąpić na drogę przestępczą jako pewną formę zemsty. Problem zgwałcenia jest bardzo złożony i stosunkowo rzadko poruszany w sposób wielopłaszczyznowy. Proszę też nie zrozumieć mnie źle. Według mnie dobrą reakcją społeczeństwa jest niezgoda na jakąkolwiek krzywdę dziecka. Niemniej, tak samo powinno być również w przypadku innych członków danej wspólnoty. Każdy powinien być tak samo ważny i taka sama powinna być mu zapewniona opieka.

Dziękuję za rozmowę

Facebook